paradoksalnie świadczy to o żenującej skuteczności ówczesnych dział. Działo, kilka osób obsługi i cudem trafiony jeden żołnierz wroga. Większą skuteczność mieliby z kuszami czy karabinami ładowanymi odprzodowo
@ubooot po pierwsze, w gęstym szyku to nie musiała być jedyna ofiara. Po drugie, artyleria wymuszała na piechocie rozproszenie się, a rozproszona piechota była łatwym obiektem ataku jazdy. Po kolejne, każdy środek prowadzenia walki służy do określonych działań i myślę, że ówcześni dowódcy mieli na ten temat lepsze pojęcie, niż dzisiejsze demotywatory.
@zawisza86 kiedyś zastanowiło mnie zdanie, że w czasie wojny secesyjnej salwa z CSS Arkansas znosiła szwadron kawalerii. Fakt, że to lata sporo późniejsze, więc i artyleria inna (łącznie z haubicami i eksplodującymi pociskami). Z drugiej strony 70-100 koni w rozproszeniu jedną salwą posiekane na kawałki... auć.
Zapomniałem wspomnieć o wpływie artylerii na morale - jak był druzgoczący od czasów pierwszych sensownych armat polowych (nie mówię o bombardach pod Crecy, które PODOBNO były), tak i ma do czasów dzisiejszej wojny na Ukrainie. Widok, kiedy koledze urywa obie nogi, a drugiemu głowę, a ty nie masz nic, absolutnie nic, żeby to powstrzymać albo się uchronić, potrafi przynosić konkretne skutki.
Jako ciekawostka, w czasach wojen napoleońskich strzelano w ziemię celując przed maszerującą kolumnę - kula odbijała się od gruntu kilkakrotnie, urywając nogi itd. To, że kirasjera trafiło w klatkę piersiową, to czysty przypadek, raczej nikt w niego nie celował.
I jeszcze na koniec, przed ostatecznym atakiem piechoty czy kawalerii, działa ładowano kartaczami, czyli taką puszką z kulami muszkietowymi. Działo czyściło kilkadziesiąt metrów przed lufą z ludzi, koni, wszystkiego. Salwa nawet 6-funtówek mogła znieść batalion piechoty. Fakt istnienia dział przed frontem wojsk powodował problemy z zaatakowaniem tego frontu, co dawało określone korzyści taktyczne.
Każdej broni używa się w określony sposób, do jakiego została zaprojektowana. Dana broń w określonych warunkach może być bardzo skuteczna, w innych nie. Bayraktar może sobie atakować ruskie kolumny przy wyłączonych zagłuszarkach i jest bezradny przy właściwie rozwiniętej ochronie radioelektronicznej. Mądry dowódca wie, kiedy i jak użyć określonych środków walki tak, by się uzupełniały i dały zwycięstwo.
@jjac no w pełni się zgadzam, wszystko zależy od wielu czynników jak uzbrojenie, wyszkolenie oraz sprawne dowodzenie. Każda broń umiejętnie użyta jest śmiercionośna
Trafiony armatą????
Przeżył ? :)
@Obiektywny1 Nie wiadomo. Są różne hipotezy.
@Obiektywny1 właśnie chciałem o to samo spytać
@nicoz ja też ;)
@Obiektywny1 Na pewno już nie żyje
@Obiektywny1 Ba! Do dziś żyje! :)
Trafiony armatą powiadasz? Kula, z której wystrzelono armatę, musiała być ogromna!
właśnie mała. wiesz co to czasami za hałbice są? 150mm
Kto rzucał tą armatą? Moim zdaniem lepiej strzelać z armaty kulami niż nią rzucać.
@nemo1965 Może nie mieli instrukcji obsługi.
Ale jak widać podziałało, to znaczy, że pomysł na rzucanie armatą nie był wcale taki głupi.
paradoksalnie świadczy to o żenującej skuteczności ówczesnych dział. Działo, kilka osób obsługi i cudem trafiony jeden żołnierz wroga. Większą skuteczność mieliby z kuszami czy karabinami ładowanymi odprzodowo
@ubooot Kuszą czy karabinem też można tylko raz rzucić, a takich zniszczeń nie zrobi jak armata.
@ubooot Ale jeśli trafiliby w kolumnę żołnierzy, to kula mogłaby przebić kilku żołnierzy na wylot.
@CzlowiekZkamienia Nie kula tylko armata
@ubooot po pierwsze, w gęstym szyku to nie musiała być jedyna ofiara. Po drugie, artyleria wymuszała na piechocie rozproszenie się, a rozproszona piechota była łatwym obiektem ataku jazdy. Po kolejne, każdy środek prowadzenia walki służy do określonych działań i myślę, że ówcześni dowódcy mieli na ten temat lepsze pojęcie, niż dzisiejsze demotywatory.
które miały taki sam rozrzut. hehe
@jjac dokładnie, ale tu sami eksperci od wszystkiego xD
@zawisza86 kiedyś zastanowiło mnie zdanie, że w czasie wojny secesyjnej salwa z CSS Arkansas znosiła szwadron kawalerii. Fakt, że to lata sporo późniejsze, więc i artyleria inna (łącznie z haubicami i eksplodującymi pociskami). Z drugiej strony 70-100 koni w rozproszeniu jedną salwą posiekane na kawałki... auć.
Zapomniałem wspomnieć o wpływie artylerii na morale - jak był druzgoczący od czasów pierwszych sensownych armat polowych (nie mówię o bombardach pod Crecy, które PODOBNO były), tak i ma do czasów dzisiejszej wojny na Ukrainie. Widok, kiedy koledze urywa obie nogi, a drugiemu głowę, a ty nie masz nic, absolutnie nic, żeby to powstrzymać albo się uchronić, potrafi przynosić konkretne skutki.
Jako ciekawostka, w czasach wojen napoleońskich strzelano w ziemię celując przed maszerującą kolumnę - kula odbijała się od gruntu kilkakrotnie, urywając nogi itd. To, że kirasjera trafiło w klatkę piersiową, to czysty przypadek, raczej nikt w niego nie celował.
I jeszcze na koniec, przed ostatecznym atakiem piechoty czy kawalerii, działa ładowano kartaczami, czyli taką puszką z kulami muszkietowymi. Działo czyściło kilkadziesiąt metrów przed lufą z ludzi, koni, wszystkiego. Salwa nawet 6-funtówek mogła znieść batalion piechoty. Fakt istnienia dział przed frontem wojsk powodował problemy z zaatakowaniem tego frontu, co dawało określone korzyści taktyczne.
Każdej broni używa się w określony sposób, do jakiego została zaprojektowana. Dana broń w określonych warunkach może być bardzo skuteczna, w innych nie. Bayraktar może sobie atakować ruskie kolumny przy wyłączonych zagłuszarkach i jest bezradny przy właściwie rozwiniętej ochronie radioelektronicznej. Mądry dowódca wie, kiedy i jak użyć określonych środków walki tak, by się uzupełniały i dały zwycięstwo.
@jjac no w pełni się zgadzam, wszystko zależy od wielu czynników jak uzbrojenie, wyszkolenie oraz sprawne dowodzenie. Każda broń umiejętnie użyta jest śmiercionośna
Jakaś mała ta armata była......
z armaty jak już albo kulą armatnią
spoko, wsadzic nowe pluco i moze dalej walczyc
Dobrze że mu się pasek nie rozpiął.
armatą...
wszędzie te gimby...
Trafiony armatą? To z katapulty ją rzucili czy jak?