Niektórzy jeszcze namiot albo dwa potrafią rozbić w obrębie tej swojej "działki", co normalnie wygląda jak jakaś baza marsjańska. A potem - jak rozumiem - muszą tam już cały dzień siedzieć choćby po to, żeby tej infrastruktury pilnować?
Nigdy nie zrozumiem fenomenu takiej formy wypoczynku. Trudno mi sobie wyobrazić nudniejszy dzień. Poza tym, nawet w mikrokawalerce ma się więcej przestrzeni i prywatności. Można też pójść z kocykiem za miasto, pod słup, na wzgórek - tam tak samo świeci słońce.
Po co więc ludzie sobie to robią i jeszcze za to płacą krocie? Jakiś owczy pęd?
U mnie podobnie. Zwiedzanie nadmorskich miejscowości ok, ale samo polskie morze jest szarobrazowe i nieciekawe. Lepiej pojechac za granice, lub nad jakies urokliwe polskie jeziorko.
Nad polskim morzem jest OK, ale parawany WQ.. wiają na maksa!
Niektórzy jeszcze namiot albo dwa potrafią rozbić w obrębie tej swojej "działki", co normalnie wygląda jak jakaś baza marsjańska. A potem - jak rozumiem - muszą tam już cały dzień siedzieć choćby po to, żeby tej infrastruktury pilnować?
Nigdy nie zrozumiem fenomenu takiej formy wypoczynku. Trudno mi sobie wyobrazić nudniejszy dzień. Poza tym, nawet w mikrokawalerce ma się więcej przestrzeni i prywatności. Można też pójść z kocykiem za miasto, pod słup, na wzgórek - tam tak samo świeci słońce.
Po co więc ludzie sobie to robią i jeszcze za to płacą krocie? Jakiś owczy pęd?
To wyobraź sobie, że jedziesz do roboty i zamiast 20 min, jedziesz 60 min. Bo połowa polski postanowiła przyjechać nad morze...
U mnie podobnie. Zwiedzanie nadmorskich miejscowości ok, ale samo polskie morze jest szarobrazowe i nieciekawe. Lepiej pojechac za granice, lub nad jakies urokliwe polskie jeziorko.
Też byłem 1 raz i dosyć.