Moim zdaniem jest to powszechne stosowanie metody "plaster na duszę". Skoro wypasiony samochód który jeżdżę, albo chałupa w której właśnie mieszkam nie jest prawnie moją własnością, to jestem... biedny. Wykorzystuję czas do zganiania innych do pomocy, ale sam osobiście nie pomagam to jest OK. Albo, pomagam pieniędzmi innych...
Dla mnie sprawa jest dokładnie taka sama, co tłumaczenia niejednego prominenta: cały majątek przepisałem na żonę więc jestem biedny.
Moim zdaniem jest to powszechne stosowanie metody "plaster na duszę". Skoro wypasiony samochód który jeżdżę, albo chałupa w której właśnie mieszkam nie jest prawnie moją własnością, to jestem... biedny. Wykorzystuję czas do zganiania innych do pomocy, ale sam osobiście nie pomagam to jest OK. Albo, pomagam pieniędzmi innych...
Dla mnie sprawa jest dokładnie taka sama, co tłumaczenia niejednego prominenta: cały majątek przepisałem na żonę więc jestem biedny.