Ciekawostki na temat Austrii Niektóre są naprawdę zaskakujące
(17 obrazków)
Austriacy witają się w wyjątkowy sposób. Podczas gdy my przywykliśmy do przyjacielskiego przytulenia na dzień dobry, Austriacy są bardziej otwarci w tej kwestii. Całują się bowiem w oba policzki. Zażyłość społeczna nie ma tu najmniejszego znaczenia — robią to zarówno bliscy przyjaciele, jak i świeżo upieczeni znajomi
Jeśli Austriacy muszą dzielić jedno łóżko, zapewniają drugiej osobie oddzielną kołdrę. W ten sposób dbają o przestrzeń osobistą i upewniają się, że nikt nie zmarznie w nocy
Turystów mogą przestraszyć przyciski w austriackich windach. Dla tych, którzy przywykli do samych cyfr na panelach, widok liter może wprawić w osłupienie. Przyciski te zawożą pasażerów na dach, parter i do piwnic
Nie wszystkich stać na bilety do słynnej Opery Wiedeńskiej, ale można to obejść. W dzień występu, na kilka godzin przed rozpoczęciem koncertu, można kupić bilety stojące. Kosztują tyle, co filiżanka kawy. Poza samym koncertem, goście mogą udać się na bezpłatne zwiedzanie opery. „Jak można się było spodziewać, kolejka do biletów stojących była bardzo długa. Mieliśmy wyjątkowe szczęście, bo jak tylko kupiliśmy nasze, kasa została zamknięta. Po wejściu do Opery Wiedeńskiej byliśmy oczarowani. Jest piękna. Naprawdę piękna”
W Austrii są toalety z półkami. Przed spuszczeniem wody, zawartość jelit pozostaje na półce miski ustępowej. W ten sposób użytkownicy mogą samodzielnie ocenić stan zdrowia lub pobrać próbkę kału do różnego rodzaju badań
Austriacy nie są powolni i sprawnie pakują zakupy w sklepach. Starają się to robić możliwie jak najsprawniej. Ta niepisana zasada pomaga przyspieszyć obsługę i nie marnować czasu następnej osoby stojącej w kolejce
W Austrii obowiązuje podatek od psów. Płacą go wszyscy właściciele czworonogów bez względu na rasę. Każde miasto nalicza podatek według własnych zasad, ale przeciętnie wynosi on rocznie 72 euro od pierwszego psa oraz 105 euro od każdego następnego. Kto nie zapłaci podatku, może spodziewać się bardzo dotkliwej grzywny
Jakoś mi się nie chce wierzyć z tymi taksówkami, bo ich widziałem od groma. Jakoś nie wyobrażam by żyli tylko z kursów bogatych, starszych i turystów. Ale taka ciekawostkę podróżując po Austrii zauważyłem, że w samym Wiedniu na jego obrzeżach w małych prywatnych stancjach benzyna jest najtańsza w całej Austrii. Taniej nawet niż na jakimś austriackim wygwizdowie.
A co do szczerości..., bardzo mi się to podoba. W młodości zawsze szczerze odpowiadałem pytającym mnie o swój makijaż czy strój dziewczynom. Dzięki temu byłem przez nie bardzo lubiany.
Od siedmiu lat mieszkam w Austrii i mogę śmiało powiedzieć, że większość tych "faktów", to gówno prawda.
1. Austriacy jeżdżą taksówkami, tylko są one koszmarnie drogie, ale nadal jest ich sporo.
2. Ludzie witają się normalnie. To nie jest tak, że nowopoznana koleżanka zawiśnie nam zaraz na szyi. Faktycznie bliżsi znajomi tak się witają i żegnają, ale to nie jest standard. I całusy są faktycznie dwa.
3. Oznaczenia w windzie są normalne. Tak jak u nas P to parter, to w Austrii E to Erdgeschoss, czyli to samo w ich języku.
4. Toalety z półką zdarzają się tak często jak w Polsce. W starszych budynkach można spotkać stare kibelki i tyle w temacie. Na sześć mieszkań, w których mieszkałam i kilka zakładów pracy, tylko w jednym była toaleta z półką. W publicznych wc też są normalne, bez półki.
5. Co do zakupów, to w Polsce też się je szybko pakuje, bo często kasjerka je ekspresowo kasuje. W Austrii raczej spotkałam się z tym, że często kasjerki/kasjerzy wrzucają co większe rzeczy do koszyka, żeby sprawniej poszło. Ten pośpiech przy pakowaniu nie jest niczym nadzwyczajnym.
6. Nie mogę się ustosunkować do narzut, bo to kwestia gustu. Widziałam łóżka z narzutami i bez, w hotelach i prywatnych domach.
7. Największą bzdurą jest jazda na nartach. Oczywiście, że niektórzy nie jeżdżą! Czy autor galerii ma wizję Austriaka jodłującego gdzieś w górach, ubranego w te krótkie, skórzane spodenki, który pije piwo, je kiełbachę, a w zimie jeździ na nartach. No nie bardzo.
8. Patrzenie w konkretnym kierunku podczas toastów oraz prostolinijność i szczerość są cechami tak indywidualnymi, że nie da rady wrzucić całego narodu do jednego wora.
Ze swojej strony dołożyłabym dość luźne podejście do punktualności, bo w prywatnych kontaktach 15 minut to nie spóźnienie. A zdarza się, że ludzie spóźniają się i więcej bez żadnej wcześniejszej informacji.
Do tego wesela, to zupełnie inna bajka. Zaczynają się dużo wcześniej, przebieg jest inny, kończą się często o północy. W dodatku można zaprosić gości tylko do kościoła, albo tylko do kościoła i wieczorem na tort, podczas gdy bliższa rodzina jest zapraszana na obiad. Zdarza się też, że w restauracji podczas wesela trzeba samemu płacić za jedzenie, a młodzi stawiają tylko napoje. Jest jeszcze moment, kiedy ktoś kradnie pannę młodą, impreza przenosi się do innego budynku, albo sali, a pan młody udaje się z odsieczą, żeby odzyskać ukochaną.
Kolejną rzeczą jest zwracanie się per ty. Jeśli ktoś mówi do mnie na ty, znaczy, że ja też tak mogę. Nie ma sytuacji, że np. starsza osoba mówi do nas po imieniu, a my do niej pan/pani. Ludzie częściej zwracają się do siebie po imieniu bez pytania, czy drugiej stronie to odpowiada.
No i chyba najbardziej znacząca rzecz moim zdaniem - dialekt. Dziwna odmiana niemieckiego, którą Austriacy posługują się na każdym kroku i są z tego dumni. Najbardziej ich cieszy, że Niemcy ich nie rozumieją. A czasem ludzie, którzy mieszkają 100 km od siebie nie mogą się dogadać przez różnice w wymowie.
Jakoś mi się nie chce wierzyć z tymi taksówkami, bo ich widziałem od groma. Jakoś nie wyobrażam by żyli tylko z kursów bogatych, starszych i turystów. Ale taka ciekawostkę podróżując po Austrii zauważyłem, że w samym Wiedniu na jego obrzeżach w małych prywatnych stancjach benzyna jest najtańsza w całej Austrii. Taniej nawet niż na jakimś austriackim wygwizdowie.
Tanie wejściówki do teatrów/oper/filharmonii dostępne na ostatnią chwilę są praktycznie wszędzie.
Płacą podatek od psów! No coś takiego?!
A co do szczerości..., bardzo mi się to podoba. W młodości zawsze szczerze odpowiadałem pytającym mnie o swój makijaż czy strój dziewczynom. Dzięki temu byłem przez nie bardzo lubiany.
Od siedmiu lat mieszkam w Austrii i mogę śmiało powiedzieć, że większość tych "faktów", to gówno prawda.
1. Austriacy jeżdżą taksówkami, tylko są one koszmarnie drogie, ale nadal jest ich sporo.
2. Ludzie witają się normalnie. To nie jest tak, że nowopoznana koleżanka zawiśnie nam zaraz na szyi. Faktycznie bliżsi znajomi tak się witają i żegnają, ale to nie jest standard. I całusy są faktycznie dwa.
3. Oznaczenia w windzie są normalne. Tak jak u nas P to parter, to w Austrii E to Erdgeschoss, czyli to samo w ich języku.
4. Toalety z półką zdarzają się tak często jak w Polsce. W starszych budynkach można spotkać stare kibelki i tyle w temacie. Na sześć mieszkań, w których mieszkałam i kilka zakładów pracy, tylko w jednym była toaleta z półką. W publicznych wc też są normalne, bez półki.
5. Co do zakupów, to w Polsce też się je szybko pakuje, bo często kasjerka je ekspresowo kasuje. W Austrii raczej spotkałam się z tym, że często kasjerki/kasjerzy wrzucają co większe rzeczy do koszyka, żeby sprawniej poszło. Ten pośpiech przy pakowaniu nie jest niczym nadzwyczajnym.
6. Nie mogę się ustosunkować do narzut, bo to kwestia gustu. Widziałam łóżka z narzutami i bez, w hotelach i prywatnych domach.
7. Największą bzdurą jest jazda na nartach. Oczywiście, że niektórzy nie jeżdżą! Czy autor galerii ma wizję Austriaka jodłującego gdzieś w górach, ubranego w te krótkie, skórzane spodenki, który pije piwo, je kiełbachę, a w zimie jeździ na nartach. No nie bardzo.
8. Patrzenie w konkretnym kierunku podczas toastów oraz prostolinijność i szczerość są cechami tak indywidualnymi, że nie da rady wrzucić całego narodu do jednego wora.
Ze swojej strony dołożyłabym dość luźne podejście do punktualności, bo w prywatnych kontaktach 15 minut to nie spóźnienie. A zdarza się, że ludzie spóźniają się i więcej bez żadnej wcześniejszej informacji.
Do tego wesela, to zupełnie inna bajka. Zaczynają się dużo wcześniej, przebieg jest inny, kończą się często o północy. W dodatku można zaprosić gości tylko do kościoła, albo tylko do kościoła i wieczorem na tort, podczas gdy bliższa rodzina jest zapraszana na obiad. Zdarza się też, że w restauracji podczas wesela trzeba samemu płacić za jedzenie, a młodzi stawiają tylko napoje. Jest jeszcze moment, kiedy ktoś kradnie pannę młodą, impreza przenosi się do innego budynku, albo sali, a pan młody udaje się z odsieczą, żeby odzyskać ukochaną.
Kolejną rzeczą jest zwracanie się per ty. Jeśli ktoś mówi do mnie na ty, znaczy, że ja też tak mogę. Nie ma sytuacji, że np. starsza osoba mówi do nas po imieniu, a my do niej pan/pani. Ludzie częściej zwracają się do siebie po imieniu bez pytania, czy drugiej stronie to odpowiada.
No i chyba najbardziej znacząca rzecz moim zdaniem - dialekt. Dziwna odmiana niemieckiego, którą Austriacy posługują się na każdym kroku i są z tego dumni. Najbardziej ich cieszy, że Niemcy ich nie rozumieją. A czasem ludzie, którzy mieszkają 100 km od siebie nie mogą się dogadać przez różnice w wymowie.