Nigdy raczej nie dowiemy się, co czuje taka osoba będąca w śpiączce.
Czy taka osoba "umiera" już na samym początku i tyle, czy też odczuwa pewne bodźce nie mogąc ich w żaden sposób wyrazić światu zewnętrznemu.
Jeżeli wygrywa ta druga opcja, to zmuszanie kogoś do życia w klatce przez 37 lat ciężko nazwać bezwarunkową miłością.
To się nie nazywa bezwarunkowa miłość, tylko bezwarunkowy egoizm. Skoro mowa o śpiączce, a nie o śmierci mózgu - to istnieje możliwość, że do gościa cokolwiek docierało, z tego co się z nim dzieje - a co za tym idzie - baba skazała go na egzystencje o wiele gorszą niż śmierć...
Nigdy raczej nie dowiemy się, co czuje taka osoba będąca w śpiączce.
Czy taka osoba "umiera" już na samym początku i tyle, czy też odczuwa pewne bodźce nie mogąc ich w żaden sposób wyrazić światu zewnętrznemu.
Jeżeli wygrywa ta druga opcja, to zmuszanie kogoś do życia w klatce przez 37 lat ciężko nazwać bezwarunkową miłością.
@Ashardon A czy przypadkiem niektórzy ludzie nie budzą się ze śpiączki?
Co podtrzymywanie przez 37 lat kogoś w śpiączce ma wspólnego z bezwarunkową miłością? Z martyrologią może i owszem, ale z miłością?
Łoryginalny francuzik, z dziada pradziada zyjacy nad Loarą :D
To się nie nazywa bezwarunkowa miłość, tylko bezwarunkowy egoizm. Skoro mowa o śpiączce, a nie o śmierci mózgu - to istnieje możliwość, że do gościa cokolwiek docierało, z tego co się z nim dzieje - a co za tym idzie - baba skazała go na egzystencje o wiele gorszą niż śmierć...