Bluszcz nie był sztuczny. Mogłoby się tak wydawać bo liście były pokryte grubą warstwą kurzu, ale zdecydowanie bluszcz był żywy. U moich rodziców z tego wszytskiego został tyle ten bluszcz, który danej rośnie.
No i co chcesz o takiej lampy ???
Mam w salonie walony mosiężny żyrandol na srylion żarówek z drobnym gwintem.
Wisi toto na mosiężnym łańcuchu i co drugi dzień łbem o cholerstwo zaczepiam...
Jedyny pozytyw taki,że ostatnio Syn wali w to łepetyną i mruczy pod nosem nieprzyzwoite teksty :)
@balard Te boazerie nie były jakoś bardzo drogie. Drewno wtedy było tanie. Jak porównamy tamte zarobki i ceny, z obecnymi zarobkami i cenami, to dziś jest drożej za byle jaki remont :)
Jak tynki były tak krzywe i gównianie, że nie dało się na nie przykleić nawet tapety, to boazeria była ostatnią deską (w tym przypadku, dosłownie) ratunku.
Podobnie, wykładzina - ostatnia możliwość, gdy podłoga z desek opałowych się rozeschła i wypaczyła, a przybita na wierzch płyta pilśniowa wyglądała obrzydliwie.
ech, telefon stacjonarny to tepsa łaskawie u mnie na wsi podpięła dopiero w 1998 po 20 latach od pierwszego wniosku, jak im netia zaczęła deptać po piętach z rozwojem własnej sieci. No ale niech będzie, że to też końcówka lat 90tych :)
A widzicie klamkę od drzwi? Przekręciła się do pozycji pionowej. Częściej przekręcały się w dół. Też taką miałem. Teraz już nie ma takich badziewnych klamek.
Bluszcz nie był sztuczny. Mogłoby się tak wydawać bo liście były pokryte grubą warstwą kurzu, ale zdecydowanie bluszcz był żywy. U moich rodziców z tego wszytskiego został tyle ten bluszcz, który danej rośnie.
No i co chcesz o takiej lampy ???
Mam w salonie walony mosiężny żyrandol na srylion żarówek z drobnym gwintem.
Wisi toto na mosiężnym łańcuchu i co drugi dzień łbem o cholerstwo zaczepiam...
Jedyny pozytyw taki,że ostatnio Syn wali w to łepetyną i mruczy pod nosem nieprzyzwoite teksty :)
@LordWisimitor, widocznie władzę absolutną w twoim domu ma ktoś niższy.
@adamis62
Eh... Żonaty facet może mieć albo rację albo pociupciać...
A ja lubię pociupciać więc prawie nigdy nie mam racji.
xD
typowe? A w ilu było stać na taką boazerie?
@balard Te boazerie nie były jakoś bardzo drogie. Drewno wtedy było tanie. Jak porównamy tamte zarobki i ceny, z obecnymi zarobkami i cenami, to dziś jest drożej za byle jaki remont :)
Jak tynki były tak krzywe i gównianie, że nie dało się na nie przykleić nawet tapety, to boazeria była ostatnią deską (w tym przypadku, dosłownie) ratunku.
Podobnie, wykładzina - ostatnia możliwość, gdy podłoga z desek opałowych się rozeschła i wypaczyła, a przybita na wierzch płyta pilśniowa wyglądała obrzydliwie.
Faktycznie, jest za czym tęsknić.
ech, telefon stacjonarny to tepsa łaskawie u mnie na wsi podpięła dopiero w 1998 po 20 latach od pierwszego wniosku, jak im netia zaczęła deptać po piętach z rozwojem własnej sieci. No ale niech będzie, że to też końcówka lat 90tych :)
I drzwi do pokoju z ryflowanego szkła!
Ojciec nie znosił boazerii i zaszczepił mnie tym uczuciem. Wstrętne, śmierdzące lakierem (ówczesnym)i łatwopalne.
Typowe? NIE! Nie każdy miał telefon...
A widzicie klamkę od drzwi? Przekręciła się do pozycji pionowej. Częściej przekręcały się w dół. Też taką miałem. Teraz już nie ma takich badziewnych klamek.
A w kuchni tapeta tłoczona w "kafelki".
Zawsze miałem wstręt boazerii. Prawie wszyscy to montowali wtedy. Kumpel miał firmę, która się tym zajmowała. Zarabiał 4 razy tyle, co górnik.
nie boazeria tylko burżuazeria:-)