Tak właściwie to nic takiego. Choć odruchowo czuje się oburzenie. Wcześniej fasolki szparagowe rosły w niespecjalnie sterylnych warunkach. Poza tym trzeba ją ugotować, surowa zdaje się jest nawet szkodliwa. Gdyby komuś w domu się rozsypała na podłodze raczej nie robiłby problemu.
Wystarczy się zastanowić, jak mogła wyglądać dotychczasowa podróż tych fasolek. Wzrost na polu, zbiory, magazynowanie, transporty różnej maści. Spotkanie z podłogą w markecie to chyba najmniej "brudne" spotkanie.
Może są ludzie którzy wierzą ze jedzenie jest czysciutkie i mozna je chrupać w drodze ze sklepu do domu.
Ja osobiście zanim pracowałam w sklepie miałam więcej wiary w ludzi i ich higienę.
Tak właściwie to nic takiego. Choć odruchowo czuje się oburzenie. Wcześniej fasolki szparagowe rosły w niespecjalnie sterylnych warunkach. Poza tym trzeba ją ugotować, surowa zdaje się jest nawet szkodliwa. Gdyby komuś w domu się rozsypała na podłodze raczej nie robiłby problemu.
Wystarczy się zastanowić, jak mogła wyglądać dotychczasowa podróż tych fasolek. Wzrost na polu, zbiory, magazynowanie, transporty różnej maści. Spotkanie z podłogą w markecie to chyba najmniej "brudne" spotkanie.
przed spożyciem należy umyć i ugotować. Ot, cała filozofia.
no tak. bo na ryneczku to od razu pani do kosza wyrzuca. heh
Jesli autora przeraza to co zobaczyl to zapraszam na wies zeby zobaczyl jak naprade wyglada produkcja zywnosci...
Może są ludzie którzy wierzą ze jedzenie jest czysciutkie i mozna je chrupać w drodze ze sklepu do domu.
Ja osobiście zanim pracowałam w sklepie miałam więcej wiary w ludzi i ich higienę.
Tak, tak, a mleko bierze się z kartonu, a nie od żadnej fuj, krowy
Ta babcia była by dobra jako kelnerka na weselach. Wyobraźcie sobie analogiczną sytuację przy stoliku młodych:)