@lingerer Poza tym: dawniej ludzie obchodzili nieco ograniczenia poprzez wymienianie się karteczkami, hodowlę własną lub odmianę czarnego rynku. Teraz może być jeszcze bardziej ciekawie, np. cyfrowa waluta, rejestracja każdego zwierza itp.
Jakbym wstawił na forum taką możliwość polityki żywnościowej, to dopiero oberwałbym od szurów, foliarzy, itp.
Ciekawe czy dojdzie do: 1. powstania czarnego rynku dla mięsa, 2. zagranicznych mięsnych wycieczek, 3. będzie można płacić leśnym dziewczynkom kotletami? ;)
@mmosiek1 Nie było głodu. Nie można tylko było pójść do sklepu i kupić co się chciało ale to co było. Zawsze jakieś jedzenie w sklepach było i cena nie zwalała z nóg. Pieczywo i sery nie musiały być na kartki. Jeśli ktoś dostawał jeszcze paczki z zagranicy lub z Kościoła - żył jak król.
To histeryzowanie zaczyna mnie już nudzić. Przecież tu nie wchodzi w grę żaden zakaz. To są tylko kierunki przeciwdziałania bezmyślnej, rozpasanej konsumpcji.
Ja i wiele moich znajomych bab 50+ spokojnie się mieścimy w tych wytycznych: nie wozimy dup własnym samochodem (wolę autobus albo rower albo przejść się pieszo), mięso i sery jemy mało albo wcale (taka np. świnina odpowiada za miliony chorób w Polsce), ciuch sobie kupuję dopiero jak stary się rozwali, a na podróże zamorskie najzwyczajniej mnie nie stać. Ja tu nie widzę żadnego problemu.
Ale w Polsce wielu ludzi hołduje modelowi amerykańskiemu, czyli samonakręcającej się spirali konsumpcji, gdzie wszystkiego musi być więcej i więcej, więcej pracować, więcej kupować, więcej stać w korkach, więcej żreć, potem żreć więcej leków, bo interes musi się kręcić, a i tak każdy kończy na antydepresantach...
Tylko zakazy i ograniczenia są prawdziwą wolnością towarzyszu - powiedziała UE. Dokładnie - potwierdził polski rząd.
@irulax na kartki było 36kg mięsa a teraz sugerują 16kg (ta mniej ambitna opcja)
@lingerer Poza tym: dawniej ludzie obchodzili nieco ograniczenia poprzez wymienianie się karteczkami, hodowlę własną lub odmianę czarnego rynku. Teraz może być jeszcze bardziej ciekawie, np. cyfrowa waluta, rejestracja każdego zwierza itp.
Jakbym wstawił na forum taką możliwość polityki żywnościowej, to dopiero oberwałbym od szurów, foliarzy, itp.
Ciekawe czy dojdzie do: 1. powstania czarnego rynku dla mięsa, 2. zagranicznych mięsnych wycieczek, 3. będzie można płacić leśnym dziewczynkom kotletami? ;)
wtedy nie zabranieli jeść (było ciężko zjeść ale jednak coś tam zjeść człowiek miał)
@mmosiek1 Nie było głodu. Nie można tylko było pójść do sklepu i kupić co się chciało ale to co było. Zawsze jakieś jedzenie w sklepach było i cena nie zwalała z nóg. Pieczywo i sery nie musiały być na kartki. Jeśli ktoś dostawał jeszcze paczki z zagranicy lub z Kościoła - żył jak król.
@koszmarek66 No i bez ograniczeń dostępne były ryby, dzisiaj raczej towar klasy premium.
To histeryzowanie zaczyna mnie już nudzić. Przecież tu nie wchodzi w grę żaden zakaz. To są tylko kierunki przeciwdziałania bezmyślnej, rozpasanej konsumpcji.
Ja i wiele moich znajomych bab 50+ spokojnie się mieścimy w tych wytycznych: nie wozimy dup własnym samochodem (wolę autobus albo rower albo przejść się pieszo), mięso i sery jemy mało albo wcale (taka np. świnina odpowiada za miliony chorób w Polsce), ciuch sobie kupuję dopiero jak stary się rozwali, a na podróże zamorskie najzwyczajniej mnie nie stać. Ja tu nie widzę żadnego problemu.
Ale w Polsce wielu ludzi hołduje modelowi amerykańskiemu, czyli samonakręcającej się spirali konsumpcji, gdzie wszystkiego musi być więcej i więcej, więcej pracować, więcej kupować, więcej stać w korkach, więcej żreć, potem żreć więcej leków, bo interes musi się kręcić, a i tak każdy kończy na antydepresantach...
Kolejny...
Ale na kartkach było 4kg mięsa miesięcznie czyli 48kg rocznie.