Ja miałem taką nawiedzoną kocicę, dla mnie była kochana, ale obcych to by zagryzła.
Jak ją raz zabrałem do weterynarza to było tak jak tutaj i jeszcze gorzej, trzeba było ją wsadzić w skafander bo nie dało się jej utrzymać nawet w rękawicach.
A drugi kot bo tamta zmarła ma wywalone i pełen chillout u weta
Ja miałem taką nawiedzoną kocicę, dla mnie była kochana, ale obcych to by zagryzła.
Jak ją raz zabrałem do weterynarza to było tak jak tutaj i jeszcze gorzej, trzeba było ją wsadzić w skafander bo nie dało się jej utrzymać nawet w rękawicach.
A drugi kot bo tamta zmarła ma wywalone i pełen chillout u weta