Często sobie o tym myślę, jakie błędy popełnili moi rodzice lub rodzice innych dzieciaków i z czego one wynikały. Należy też zauważyć na wstępie, że okres mojego dzieciństwa, to lata 90te.
Naturalnie dla swoich rozważań pomijam rodziny typowo patologiczne, gdzie się chlało i lało dzieciaki na potęgę, bo tu nawet nie ma o czym dyskutować - dla takich rodziców powinno istnieć piekło - niestety takich domów w latach PRLu i ciu później nie brakowało. To temat na inną dyskusję.
Myślę o domach "normalnych", przeciętnych, gdzie alkohol owszem był, był też nadmierny krzyk, czasami przysłowiowy "klaps" lub jego groźba.
Moja konkluzja jest prosta: a gdzie ci ludzie mieli nauczyć się innych metod wychowawczych, skoro wiedza na temat dziecięcej psychologii była w absolutnych powijakach, a dostępność materiałów żadna? Matki uczyły się wychowywać dzieciaki od swoich matek oraz z obserwacji otoczenia, a ojcowie wiadomo, że w zdecydowanej większości pełni rolę "straszaka wychowawczego" na zasadzie "zobaczysz, jak ojciec przyjdzie!" i od czasu do czasu strzelili dzieciakowi pasem na dupę.
Jak napisałem, patologii nie bronię, ale psów na większości rodziców wieszał nie będę, bo nie było ówcześnie nikogo, kto powiedziałby im: hej, robicie źle!
@Ashardon Owszem, nikt ich nie uczył, ale przecież kiedyś sami byli dziećmi. Chyba zapomnieli, jak okropnie ranią słowa w stylu "Co się mażesz? Zaraz ci dam powód do płaczu. Wstawaj i idziemy, bo cię tu zostawię." Jak dziecko dusi ten nadmiar emocji, z którymi sobie nie potrafi poradzić, a jeszcze najbliższa mu osoba go odrzuca, a przecież to od niej zależy jego los i bez niej zginie.
Po prostu nie widzieli w nas ludzi - w tym jest problem. Ja byłam traktowana jak rzecz, która ma się dobrze sprawować i nie sprawiać problemów. Pochodzę z tzw dobrego domu. Moi rodzice wiedzieli, że nie powinniśmy mieć psa, bo mieszkanie małe, dochody niewysokie i czasu brak. Ale nie zdawali sobie sprawy, że z dokładnie tych samych powodów dziecka też nie powinni byli mieć.
Nikt sie nie przyznaje do swoich win. Dlaczego rodzice mieliby byc inni?
Nikt tez sam nie jest odpowiedzialny za swoje problemy, winni zawsze sa jacys inni.
Często sobie o tym myślę, jakie błędy popełnili moi rodzice lub rodzice innych dzieciaków i z czego one wynikały. Należy też zauważyć na wstępie, że okres mojego dzieciństwa, to lata 90te.
Naturalnie dla swoich rozważań pomijam rodziny typowo patologiczne, gdzie się chlało i lało dzieciaki na potęgę, bo tu nawet nie ma o czym dyskutować - dla takich rodziców powinno istnieć piekło - niestety takich domów w latach PRLu i ciu później nie brakowało. To temat na inną dyskusję.
Myślę o domach "normalnych", przeciętnych, gdzie alkohol owszem był, był też nadmierny krzyk, czasami przysłowiowy "klaps" lub jego groźba.
Moja konkluzja jest prosta: a gdzie ci ludzie mieli nauczyć się innych metod wychowawczych, skoro wiedza na temat dziecięcej psychologii była w absolutnych powijakach, a dostępność materiałów żadna? Matki uczyły się wychowywać dzieciaki od swoich matek oraz z obserwacji otoczenia, a ojcowie wiadomo, że w zdecydowanej większości pełni rolę "straszaka wychowawczego" na zasadzie "zobaczysz, jak ojciec przyjdzie!" i od czasu do czasu strzelili dzieciakowi pasem na dupę.
Jak napisałem, patologii nie bronię, ale psów na większości rodziców wieszał nie będę, bo nie było ówcześnie nikogo, kto powiedziałby im: hej, robicie źle!
@Ashardon Owszem, nikt ich nie uczył, ale przecież kiedyś sami byli dziećmi. Chyba zapomnieli, jak okropnie ranią słowa w stylu "Co się mażesz? Zaraz ci dam powód do płaczu. Wstawaj i idziemy, bo cię tu zostawię." Jak dziecko dusi ten nadmiar emocji, z którymi sobie nie potrafi poradzić, a jeszcze najbliższa mu osoba go odrzuca, a przecież to od niej zależy jego los i bez niej zginie.
Po prostu nie widzieli w nas ludzi - w tym jest problem. Ja byłam traktowana jak rzecz, która ma się dobrze sprawować i nie sprawiać problemów. Pochodzę z tzw dobrego domu. Moi rodzice wiedzieli, że nie powinniśmy mieć psa, bo mieszkanie małe, dochody niewysokie i czasu brak. Ale nie zdawali sobie sprawy, że z dokładnie tych samych powodów dziecka też nie powinni byli mieć.
@boomfloom Jest to słuszna i merytoryczna uwaga.
Nikt sie nie przyznaje do swoich win. Dlaczego rodzice mieliby byc inni?
Nikt tez sam nie jest odpowiedzialny za swoje problemy, winni zawsze sa jacys inni.