To nie jakiś magiczny kult produktywności. To nieumiejętność odpoczynku. Bardzo powszechna zwłaszcza wśród starszego pokolenia przypadłość. To starsze pokolenie zarzuca potem/teraz młodemu pokoleniu, że w dzień wolny się leni a w wakacje wyjeżdża a przecież okna by mógł umyć, ściany pomalować czy remont w trakcie urlopu zrobić. A potem 70 lat i wrak człowieka.
@lolo7 Raczej dwa w jednym, z jedną poprawką. Osobom wychowanym w duchu takiego kultu ciężko jest się zrelaksować z sposób "nieproduktywny". Dla mnie odpoczynkiem jest wyjście na miasto (kawa, koncert, spacer w parku), rower, granie w planszówkę, czy nawet na komputerze, ale z kimś. Poczytanie książki w ogrodzie, ale to znowu "produktywne".
Z tym że z reguły różnicą między dniem ciekawym, a nieciekawym nie są czynności, tylko narracja.
Inaczej brzmi "mordowałem zombie w resident evil" albo "obejrzałem fajny film, który nigdy mi się nie nudzi" niż "oglądałem coś", czy "sobie grałem".
Rodziców strasznie denerwowało jak jeszcze był "dzień", a ja nic nie robiłem.
Miałem dużo więcej obowiązków na gospodarce i w domu od starszej siostry. W domu obowiązkami trzeba było się dzielić, bo nie ma babskie i męskie, ale gospodarka to już męskie. Nawet jak trzeba było plewić chwasty czy przynieść drewa do kotłowni.
Po przyjściu ze szkoły szybko ogarniałem lekcje i do roboty. Kilka zadań "bojowych". I najgorzej jak zrobiłem je za szybko. Siadłem przy komputerze, a rodzinę aż skręcało. I zawsze coś mi dodawali - ponad plan. Trzeba było szafować....robotą.
Co śmieszniejsze siostra miała cykl seriali - jakoś tak od 17.00 - od Mody na sukces po M jak miłość i to było ok. No, ale jak ja gierkę Heroes III włączyłem to wszystkim odwalało, że nic nie robię.
Czym człowiek starszy, tym więcej żałuje "czego nie zrobił".
To nie jakiś magiczny kult produktywności. To nieumiejętność odpoczynku. Bardzo powszechna zwłaszcza wśród starszego pokolenia przypadłość. To starsze pokolenie zarzuca potem/teraz młodemu pokoleniu, że w dzień wolny się leni a w wakacje wyjeżdża a przecież okna by mógł umyć, ściany pomalować czy remont w trakcie urlopu zrobić. A potem 70 lat i wrak człowieka.
@lolo7 Raczej dwa w jednym, z jedną poprawką. Osobom wychowanym w duchu takiego kultu ciężko jest się zrelaksować z sposób "nieproduktywny". Dla mnie odpoczynkiem jest wyjście na miasto (kawa, koncert, spacer w parku), rower, granie w planszówkę, czy nawet na komputerze, ale z kimś. Poczytanie książki w ogrodzie, ale to znowu "produktywne".
Z tym że z reguły różnicą między dniem ciekawym, a nieciekawym nie są czynności, tylko narracja.
Inaczej brzmi "mordowałem zombie w resident evil" albo "obejrzałem fajny film, który nigdy mi się nie nudzi" niż "oglądałem coś", czy "sobie grałem".
No chyba, że to pytanie zadaje twój szef po ośmiogodzinnej dniówce.
To też jest ważne... pod warunkiem, że dbasz nie tylko aby mieć cały czas naładowane baterie... :)
Rodziców strasznie denerwowało jak jeszcze był "dzień", a ja nic nie robiłem.
Miałem dużo więcej obowiązków na gospodarce i w domu od starszej siostry. W domu obowiązkami trzeba było się dzielić, bo nie ma babskie i męskie, ale gospodarka to już męskie. Nawet jak trzeba było plewić chwasty czy przynieść drewa do kotłowni.
Po przyjściu ze szkoły szybko ogarniałem lekcje i do roboty. Kilka zadań "bojowych". I najgorzej jak zrobiłem je za szybko. Siadłem przy komputerze, a rodzinę aż skręcało. I zawsze coś mi dodawali - ponad plan. Trzeba było szafować....robotą.
Co śmieszniejsze siostra miała cykl seriali - jakoś tak od 17.00 - od Mody na sukces po M jak miłość i to było ok. No, ale jak ja gierkę Heroes III włączyłem to wszystkim odwalało, że nic nie robię.
Pełna zgoda! Tylko niech ten, który się leni całymi dniami, nie zazdrości, a przede wszystkim, nie wyciąga łap po owoce pracy ludzi pracowitych.
lolo7 kurcze...odkrywcze, głupie, ale odkrywcze
Ktoś jest leń i tyle. Po co dorabiać delotywatorvo tym ? Czlowiek jest warty tylebile jego praca.
To chyba nie masz żony