Kompletne głupoty. U mnie kot nie miał prawa wchodzić na stół. Jak wychodziliśmy z domu kot też wychodził na podwórko. Nie spał w nocy z nami w łóżku miał na podwórku super ocieplany domek. Żadnych problemów. Tylko mieszkańcy bloków je mają
Psocą, pewnie - jeśli tylko mogą zwalić/przewrócić coś, co narobi rabanu, to zrobią to, bo muszą się czymś przecież zająć. Kiedy jestem w domu to towarzyszą mi cały czas - testują moje posiłki, odzież, laptopa i akcesoria, wskakują na kibel, kiedy na nim siedzę, kradną z kosza brudną bieliznę itd. Właściwie nigdy nie trafiłam na dzikiego czy niedotykalskiego kota, choć miałam zaszczyt towarzyszyć czternastu kotom. Każdy się prędzej czy później otwierał i uczył zaczepiać człowieka dla zabawy:)
Kompletne głupoty. U mnie kot nie miał prawa wchodzić na stół. Jak wychodziliśmy z domu kot też wychodził na podwórko. Nie spał w nocy z nami w łóżku miał na podwórku super ocieplany domek. Żadnych problemów. Tylko mieszkańcy bloków je mają
Odkąd poznałem ludzi wolę koty.
To nie właściciel ma kota tylko kot ma swojego człowieka.
Hmm chyba żaden obrazek nie pasuje do naszego kota.
To moje koty są jakieś dziwne, zabawne, ale dziwne.
Psocą, pewnie - jeśli tylko mogą zwalić/przewrócić coś, co narobi rabanu, to zrobią to, bo muszą się czymś przecież zająć. Kiedy jestem w domu to towarzyszą mi cały czas - testują moje posiłki, odzież, laptopa i akcesoria, wskakują na kibel, kiedy na nim siedzę, kradną z kosza brudną bieliznę itd. Właściwie nigdy nie trafiłam na dzikiego czy niedotykalskiego kota, choć miałam zaszczyt towarzyszyć czternastu kotom. Każdy się prędzej czy później otwierał i uczył zaczepiać człowieka dla zabawy:)
I właśnie dlatego nigdy nie będę miał kota...