Małżeństwo jest jak wódka. Trzeba właściwie dozować i musi mieć odpowiednie stężenie. Za słabe jest bez sensu i satysfakcji, za duże wypali ci wnętrzności.
Mam tak z pierwszą żoną. Osobne domy, osobne życie, widujemy się rzadziej niż raz do roku żeby coś załatwić, komunikacja przez maila i tylko w sprawie córki. Bardzo dobre relacje, w ogóle się nie kłócimy.
Jakie dochody musi mieć taki prawak, żeby żyć w "udanym związku"? Bo za darmo to żadna z takim nie wytrzyma...
Małżeństwo jest jak wódka. Trzeba właściwie dozować i musi mieć odpowiednie stężenie. Za słabe jest bez sensu i satysfakcji, za duże wypali ci wnętrzności.
Zapomniał dodać "osobni partnerzy seksualni"
Mam tak z pierwszą żoną. Osobne domy, osobne życie, widujemy się rzadziej niż raz do roku żeby coś załatwić, komunikacja przez maila i tylko w sprawie córki. Bardzo dobre relacje, w ogóle się nie kłócimy.
Wciąż lepsza od lewackiej.
Ale najlepiej unikać skrajności.