Czyli 9 zł za zebrany kilogram + dojazd. Na piechtę, 200m od domu stoi babka i sprzedaje truskawki za 9,99 za kilogram... A więc po co przepłacać za dojazd, męczyć się i ryzykować udar, jak można za niewiele więcej kupić zebrane? Kpina z ludzi, ale jak widać znajdą się tacy co widzą w tym interes życia...
@Doombringerpl Kpina z ludzi to jest socjal, bo jest przymusowy. Nikt cię nie zmusza do samozbierania, możesz kupić, ktoś woli sobie zjęść 3 kg na polu, i kupić 1 kg za 9 zł (wyjdzie 2,3 zł/kg). Możliwość wyboru = kapitalizm. Przymus płacenia na samotne matki = socjalizm.
@jonaszewski Za pół dnia? Chyba więcej, ale nie próbowałem. Jeśli jednak przychodzi rodzina, to widzę to tak, że szarańcza rozchodzi się po grządkach i wpierdziela do porzygu, a ja zjem sobie może z pół kilo, zapłacę za kolejne 2 kilogramy i jedziemy do domu.
Oczywiście z przystankiem na rzyganie przez dzieciory. A wszyscy szczęśliwi...
@marcinm1 truskawki zbierać maszynowo się nie da. Owoce są delikatne, łatwo je uszkodzić. Dojrzewają nie wszystkie na raz, tylko oprócz dojrzałych owoców są na tym samym krzewie zielone owoce w różnych stadiach wzrostu i kwiaty.
U mnie w okolicy około 8 za kilogram już stoją. Jeśli dobrze rozumiem "regulamin", to żresz ile chcesz, a to co wyniesiesz płacisz 9 za kilo. Ludzie na miejscu zeżrą raczej niewielkie ilości więc strata żadna. Do tego znika problem z opłacaniem pracowników, pieprzeniem się z umowami i ZUS-em (choć akurat powątpiewam w to, że w takiej robocie ktoś w ogóle umowę na oczy widział ;) ), nie trzeba w ogóle ludzi szukać, stać na targu czy przy drodze. Truskawki znikną i zbieracze jeszcze za to zapłacą.
Nie powiem, ma właściciel łeb ;)
Całkiem nieźle sobie ten biznes ktoś wymyślił. Od lat kupuje truskawki od tej samej pani i wiadomo, że na początku są droższe ale i tak tańsze niż w markecie niewiadomego pochodzenia. Dziś jechałem obok i spojrzałem na cenę - 6 zł/kg.
Mieszkam w UK, tutaj farmy Pay your own (PYO) są popularne. Sama kilka razy w sezonie jeżdżę na farmę na truskawki, czereśnie, agrest, porzeczki. Żadne sklepowe nie mogą się równać ze smakiem owoców zebranych własnoręcznie
Czyli 9 zł za zebrany kilogram + dojazd. Na piechtę, 200m od domu stoi babka i sprzedaje truskawki za 9,99 za kilogram... A więc po co przepłacać za dojazd, męczyć się i ryzykować udar, jak można za niewiele więcej kupić zebrane? Kpina z ludzi, ale jak widać znajdą się tacy co widzą w tym interes życia...
@Doombringerpl Udar to tam pikuś. Najgorszy przy spędzaniu z rodziną czasu na świeżym powietrzu w miłej atmosferze jest rak płuc.
@Doombringerpl Kpina z ludzi to jest socjal, bo jest przymusowy. Nikt cię nie zmusza do samozbierania, możesz kupić, ktoś woli sobie zjęść 3 kg na polu, i kupić 1 kg za 9 zł (wyjdzie 2,3 zł/kg). Możliwość wyboru = kapitalizm. Przymus płacenia na samotne matki = socjalizm.
Idea szczytna, ale właśnie kupiłem na targu za 8 zł za kg.
Z tego wniosek, że plantator ma bezpłatny zbiór i do tego cenę detaliczną zamiast hurtowej.
@jonaszewski To samo chcialem napisać. Nieźle się właścieiel pola ustawił.
@jonaszewski A ile pozwolili zjeść za darmo na miejscu?
@bromba_2k A ile wepchniesz w siebie truskawek? Kilogram?
@jonaszewski Za pół dnia? Chyba więcej, ale nie próbowałem. Jeśli jednak przychodzi rodzina, to widzę to tak, że szarańcza rozchodzi się po grządkach i wpierdziela do porzygu, a ja zjem sobie może z pół kilo, zapłacę za kolejne 2 kilogramy i jedziemy do domu.
Oczywiście z przystankiem na rzyganie przez dzieciory. A wszyscy szczęśliwi...
Sposób na spędzenie czasu fajny, ale może jednak lepiej iść w mechanizację zbierania, zamiast szukać takiego obejścia problemu wysokich wynagrodzeń.
@marcinm1 truskawki zbierać maszynowo się nie da. Owoce są delikatne, łatwo je uszkodzić. Dojrzewają nie wszystkie na raz, tylko oprócz dojrzałych owoców są na tym samym krzewie zielone owoce w różnych stadiach wzrostu i kwiaty.
@Ashera01 https://www.pepperl-fuchs.com/poland/pl/27566.htm
U mnie w okolicy około 8 za kilogram już stoją. Jeśli dobrze rozumiem "regulamin", to żresz ile chcesz, a to co wyniesiesz płacisz 9 za kilo. Ludzie na miejscu zeżrą raczej niewielkie ilości więc strata żadna. Do tego znika problem z opłacaniem pracowników, pieprzeniem się z umowami i ZUS-em (choć akurat powątpiewam w to, że w takiej robocie ktoś w ogóle umowę na oczy widział ;) ), nie trzeba w ogóle ludzi szukać, stać na targu czy przy drodze. Truskawki znikną i zbieracze jeszcze za to zapłacą.
Nie powiem, ma właściciel łeb ;)
Całkiem nieźle sobie ten biznes ktoś wymyślił. Od lat kupuje truskawki od tej samej pani i wiadomo, że na początku są droższe ale i tak tańsze niż w markecie niewiadomego pochodzenia. Dziś jechałem obok i spojrzałem na cenę - 6 zł/kg.
Mieszkam w UK, tutaj farmy Pay your own (PYO) są popularne. Sama kilka razy w sezonie jeżdżę na farmę na truskawki, czereśnie, agrest, porzeczki. Żadne sklepowe nie mogą się równać ze smakiem owoców zebranych własnoręcznie