Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
22 37
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar OP2000
-1 / 1

Problem z wierszami od AI wychodzi od tego, że ChatGPT jest po angielsku, to co mu piszesz, tłumaczy sobie na angielski i na podstawie tego "coś robi" a potem wydaje, oczywiście po angielsku, co jest potem tłumaczone na polski.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
0 / 0

umieranie jest w porządku)lecz Śmierć

?oj
kochanie
nie

miałbym ochoty

na Śmierć nawet gdyby Śmierć
była
dobra:bo

kiedy(zamiast brać się do myślenia)człowiek

zacznie się w to wczuwać,umieranie
jest cudem
dlaczego?po

nieważ umieranie jest

doskonale naturalne;doskonale
(jakby
to ująć)żywe(natomiast

Śmierć

jest ściśle
naukowa
&sztuczna&

zła&legalna)

dziękujemy ci
boże
wszechmogący za umieranie

(o życie!wybacz nam grzech Śmierci

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
+2 / 2

Ka­sia z Anu­sią, wdzięcz­nych i pięk­nych obo­je,
Jed­na­kie­mi pło­mień­mi tra­pią ser­ce moje;
Oby­cza­je, w obu­dwu god­ne po­chwa­le­nia,
Też wiel­ką są przy­czy­ną mego udrę­cze­nia.
A gdy cza­sem po­spo­łu we­dla sie­bie sie­dzą,
Na któ­rą pil­niej pa­trzać, oczy me nie wie­dzą:
Anu­sia zda mi się być pięk­niej­szą nad Ka­się,
Ka­sia zda się pięk­niej­szą nad Anu­się za­się;
Tam­ta nad tę, a ta też nad tam­tę wdzięcz­niej­sza;
W roz­mo­wie, ja nie wiem, któ­ra przy­jem­niej­sza.
To jed­no wiem, żee obie bez mia­ry mi­łu­ję:
Jak to może być, nie wiem; ale mi­łość czu­ję!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
0 / 0

1

Ma rację Mircea Eliade
jesteśmy - mimo wszystko
społeczeństwem zaawansowanym

magia i gnoza
kwitnie jak nigdy

sztuczne raje
sztuczne piekła
sprzedawane są na rogu ulicy

w Amsterdamie odkryto
plastykowe narzędzie tortur

dzieweczka z Massachusetts
przyjęła chrzest krwi

katatonicy siódmego dnia
stają na pasach startowych

porwie ich czwarty wymiar
karetka z ochrypłą syreną

przez Telegraph Street
płyną ławice brodaczy
w słodkim zapachu nirwany

Jaś Gołąb śnił
że jest bogiem
a bóg nicością
spływał wolno jak piórko
z wieży Eiffla

nieletni filozof
uczeń Sade'a
przecina umiejętnie
brzuch ciężarnej kobiety
i krwią maluje na ścianie
wersety zagłady

do tego orgie orientalne
wymuszone i trochę nudne

2

rosną z tego fortuny
gałęzie przemysłu
gałęzie zbrodni

pracowite stateczki płyną
w podróż po nowe korzenie

inżynierowie wizualnej rozpusty
pracują bez wytchnienia

zziajani alchemicy halucynacji
produkują
nowe dreszcze
nowe kolory
nowe jęki

i rodzi się sztuka
agresywnej epilepsji

z czasem
deprawatorzy osiwieją
i pomyślą o zadośćuczynieniu

powstaną wtedy
nowe więzienia
nowe azyle
nowe cmentarze

jest to jednak wizja
lepszej przyszłości

na razie
magia
kwitnie
jak nigdy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
+1 / 1

Ten, kto gwiazdę w locie schwyta,

Sprawi dziecko mandragorze,
Wie, skąd diabeł wziął kopyta,

Albo czemu gasną zorze,
Umie słuchać Syren śpiewu,

Strzec się zawistników gniewu —
Ten jedyny
Zna krainy,
Gdzie nie znajdzie fałsz gościny.

Jeśli jest to w twojej mocy

Niewidzialne widzieć dziwy,
Pędź tysiące dni i nocy,

Aż ośnieży cię włos siwy;
Jedź, a powiesz po powrocie,

Że widziałeś cudów krocie,
Ale przecie
Nigdzie w świecie
Nie dowierza się kobiecie.

Jeśli znajdziesz wierną panią,

Daj mi znać, bo rzecz to rzadka;
Lecz ja się nie skuszę na nią,

Choćby była to sąsiadka.
Wierna była, gdyś z nią gadał,

Jeszcze kiedyś list układał,
Lecz da radę,
Nim przyjadę,
Trzeci raz popełnić zdradę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
+1 / 1

Kto dostatkami nie słynie,
Cóż mu skromna cnota nada?
Jak listek z drzewa przeminie,
Cicho wzrasta, cicho spada.

Niechże dąb wzniosły ku górze
Runie z ogromnym hałasem,
Choć nieraz sprowadzał burze,
Co zatrzęsły całym lasem.

Wszyscy się na losy żalą,
Smutkiem osada przejęta,
Bo w możnych wady się chwalą,
W drobnych cnót się nie pamięta.

Błędne śmiertelnych istoty,
Co idziecie krokiem wstecznym,
Wartoż dla was kochać cnoty,
Wartoż wam być użytecznym?

Nie przeto od cnót się zrażę;
Lecz nie słuszneż mam powody,
Nie dbać na wasze potwarze,
Nie spodziewać się nagrody.

Tęsknić do prawego czynu,
Z pogodą znosić cierpienia,
Nie dla czci płochego gminu,
Lecz dla własnego sumienia.

Gdyż nić życia przetną prządki,
Porzucić go bez bojaźni
I nad obłudne obrządki
Cenić jednę łzę przyjaźni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
+1 / 1

Kobieta czeka na mnie, ma w sobie wszystko, niczego jej nie brakuje,
Jednak jeśli wszystkim kiedykolwiek czegoś brakowało, to płci, albo
wilgotności prawdziwego mężczyzny,

W płci jest wszystko, ciała i dusze,
Znaczenia, dowody, niewinności, czułości, skutki, zeznania,
Pieśni, polecenia, zdrowie, duma, tajemnice macierzyństwa, mleko nasienia,
Wszystkie nadzieje, dobrodziejstwa, dary, wszystkie namiętności, miłości,
piękna, rozkosze ziemi,
Wszystkie ustroje, sędziowie, bogowie, osoby stąpające po ziemi,
To wszystko jest w płci, jako części samej siebie i jako uzasadnienie samej siebie.
Mężczyzna bez wstydu, takiego lubię poznawać i wielbić przyjemności
jego płci,
Kobieta bez wstydu, taką lubię poznawać i wielbić,

Teraz będę sam się odsuwał od beznamiętnych kobiet,
Chcę być z kobietą, która czeka na mnie, jedną z tych gorącokrwistych,
które potrafią mnie zaspokoić,
Wiem, że rozumieją mnie i nie odmawiają mi niczego,
I wiem, że są mnie godne, i takich właśnie kobiet chcę być silnym mężem.

W niczym nie są ode mnie gorsze,
Mają twarze ogorzałe od słońca i wiejących wiatrów,
Ich ciała mają dawną boską miękkość i prężność,
Potrafią pływać, wiosłować, jeździć konno, walczyć,
strzelać, biegać, uderzać, cofać się, napierać i obronić
samych siebie,
Są konsekwentne w respektowaniu swych praw, spokojne,
uczciwe, opanowane.

Przyciągam cię do siebie, kobieto,
Nie mogę pozwolić, abyś odeszła, muszę być dla ciebie dobry,
Jestem dla ciebie, a ty jesteś dla mnie, nie jesteśmy tylko dla nas samych,
ale też dla innych,
W tobie drzemią więksi bohaterowie i pieśniarze,
Którzy nie zgadzają się, aby budził ich dotykiem inny, niż ja, mężczyzna,

To ja, kobiety, wyznaczam swoją drogę,
Jestem srogi, zgorzkniały, nieogarnięty, nieugięty, ale kocham was,
Nie zranię was bardziej, niż jest wam to nieodzowne;
Rozlewam ciecz, która da życie godnym synom i córkom Stanów
Zjednoczonych, napieram mięśniem powolnym i naprężonym,
Zakleszczam się sam skutecznie i nie słucham żadnych błagań,
Nie mogę się wycofać, muszę przekazać ci to, co od tak dawna
nagromadziło się we mnie.

Przepuszczam przez ciebie zatamowane rzeki siebie samego,
W tobie spowijam przyszłe tysiące lat,
Na tobie szczepię to, co we mnie najlepsze ze mnie i z Ameryki,
Z kropli, które w ciebie sączę, wyrosną ogniste i silne dziewczęta,
nowi artyści, muzycy i pieśniarze,
Dzieci, które urodzą się ze mnie, urodzą potem swoje dzieci,
Będę domagał się doskonałych mężczyzn i kobiet poczętych
z mojej miłości,
Będę oczekiwał, że przenikną się wzajemnie, jak teraz my się
wzajemnie przenikamy,
Będę liczył na tryskające owoce ich miłości, tak jak liczę teraz
na tryskające owoce, które sam daję,
Będę szukał miłosnych plonów od narodzin, życia, śmierci
i nieśmiertelności, które teraz rozsiewam z tak wielką miłością.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
0 / 0



Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,

Wolno się na czas żenić, wolno i rozwodzić.

Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną,

A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno?

Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna -

Ty mów prawdę, mów śmiało, satyro rzetelna.

Gdzieżeś cnoto? gdzieś prawdo? gdzieście się podziały?

Tuście niegdyś najmilsze przytulenie miały.

Czciły was dobre nasze ojcy i pradziady,

A synowie, co w bite stąpać mieli ślady,

Szydząc z świętej podściwych swych przodków prostoty,

Za blask czczego pozoru zamienili cnoty.

Słów aż nadto, a same matactwa i łgarstwa;

Wstręt ustał, a jawnego sprośność niedowiarstwa

Śmie się targać na święte wiary tajemnice;

Jad się szerzy, a źródło biorąc od stolice

Grozi dalszą zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,

Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;

A jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,

Wyśmiewa ją zuchwałość nawet w płci niewieściej.

Wszędzie nierząd, rozpusta, występki szkaradne.

Gdzieżeście, o matrony, święte i przykładne?

Gdzieżeście, ludzie prawi, przystojna młodzieży?

Oślep tłuszcza bezbożna w otchłań zbytków bieży.

Co zysk podły skojarzył, to płochość rozprzęże;

Wzgardziły jarzmem cnoty i żony, i męże.

Zapamiętałe dzieci rodziców się wstydzą,

Wadzą się przyjaciele, bracia nienawidzą,

Rwą krewni łup sierocy, łzy wdów piją zdrajce,

Oczyszcza wzgląd nieprawy jawne winowajce.

Zdobycz wieków, zysk cnoty posiadają zdzierce,

Zwierzchność bez poważenia, prawo w poniewierce.

Zysk serca opanował, a co niegdyś tajna,

Teraz złość na widoku, a cnota przedajna.

Duchy przodków, nadgrody cnót co używacie,

Na wasze gniazdo okiem jeżeli rzucacie.

Jeśli odgłos dzieł naszych was kiedy doleci,

Czyż możecie z nas poznać, żeśmy wasze dzieci?

Jesteśmy, ale z gruntu skażeni, wyrodni,

Jesteśmy, ależ tego nazwiska niegodni.

To, co oni honorem, podściwością zwali,

My prostotą ochrzcili; więc co szacowali,

My tym gardziem, a grzeczność przenosząc nad cnotę,

Dzieci złe, psujem ojców podściwych robotę.

Dobra była uprawa, lecz złe ziarno padło,

Stąd ci teraz Feniksem prawie zgodne stadło.

Zysk małżeństwa kojarzy, żartem jest przysięga,

Lubieżność wspaja węzły, niestatek rozprzęga.

Młodzież próżna nauki, a rozpusty chciwa,

Skora do rozwiązłości, do cnoty leniwa.

Zapamiętałe starcy, zhańbione przymioty.

Śmieje się zbrodnia syta z pognębionej cnoty.

Wstyd ustał, wstyd ostatnia niecnoty zapora;

Złość, zaraźna w swym źródle, a w skutkach zbyt spora

Przeistoczyła dawny grunt ustaw podściwych;

Chlubi się jawna kradzież z korzyści zelżywych.

Nie masz jarzma, a jeśli jest taki, co dźwiga,

Nie włożyła go cnota - fałsz, podłość, intryga.

Płodzie, szacownych ojców noszący nazwiska!

Zewsząd cię zasłużona dolegliwość ściska:

Sameś sprawcą twych losów. Zdrożne obyczaje,

Krnąbrność, nierząd, rozpusta, zbytki gubią kraje.

Próżno się stan mniemaną potęgą nasrożył,

Który na gruncie cnoty rządów nie założył.

Próżno sobie podchlebia. Ten, co niegdyś słynął,

Rzym cnotliwy zwyciężał, Rzym występny zginął.

Nie Goty i Alany do szczętu go zniosły:

Zbrodnie, klęsk poprzedniki i upadków posły,

Te go w jarzmo wprawiły. Skoro w cnocie stygnął,

Upadł - i już się więcej odtąd nie podźwignął.

Był czas, kiedy błąd ślepy nierządem się chlubił:

Ten nas nierząd, o bracia, pokonał i zgubił,

Ten nas cudzym w łup oddał, z nas się złe zaczęło:

Dzień jeden nieszczęśliwy zniszczył wieków dzieło.

Padnie słaby i lęże - wzmoże się wspaniały.

Rozpacz - podział nikczemnych! Wzmagają się wały,

Grozi burza, grzmi niebo; okręt nie zatonie,

Majtki, zgodne z żeglarzem, gdy staną w obronie;

A choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć,

Podściwiej być w okręcie, ocalić lub zginąć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Melotte
+3 / 3

@Sevivo Bardzo ładnie przytoczyłeś wiersze Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Walta Whitmana, Ignacego Krasickiego i Johna Donne'a. Ale czy chciałeś nam coś przez to przekazać, czy po prostu podzielić się z nami ulubionymi utworami?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sevivo
+1 / 1

@Melotte Skorzystałem z okazji by się podzielić.

Jeszcze Herbert, cummings i Koźmian. Pozdrawiam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Melotte
+1 / 1

@Sevivo Bardzo uprzejmie z Twojej strony. Nie wszystkie wiersze znałam, więc dziękuję i również pozdrawiam :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem