Ja ateista, zły człowiek! Nie wierzę, nie głosuję jak karzą, nie płacę na tacę. Ale i nie umartwiam się, nie boję się ogni piekielnych za samą myśl że podoba mi się jakaś laska co widzę na ulicy :-) piekło to mi się kojaży tylko jak kebaba zjem :-)
Gdybyś zrozumiał historię kościoła katolickiego to byś zrozumiał ateistów. Ja nie jestem ateistą, wierzę w Boga i znam nauki Jezusa (z którymi katechizmy kościoła katolickiego i rady biskupów nie mają wiele wspólnego). Na pewno większy sens ma ateizm niż katolicyzm, ale jeszcze większy sens ma prawdziwe poznanie Boga przez Jezusa a nie jakiegoś księdza/biskupa/papieża który zmienił nauki Jezusa.
@LukaszRei pewnego dnia przekonasz się, że Jezus nie został wymyślony, to Jezus wymyślił Ciebie :) mafia katolicka to moim zdaniem kosciół szatana, pod przykrywką kościoła Boga. To widać nawet po słowach Jezusa, który mówił, że dobre drzewo nie wydaje złych owoców a złe drzewo nie wydaje dobrych.
A jakie owoce wydaje kosciół katolicki to widzimy wszyscy.
A jak nie wierzysz w istnienie Jezusa tylko uwarzasz, że to postać wymyślona to tylko pokazuje twoją ignorancję w tym temacie.
Może oglądnij sobie film The Case for Christ, od tego możesz zacząć poznawanie prawdy. pozdrawiam.
@LukaszRei Jezus jako postać historyczna istniał. Dla katolików to bóg, faktycznie to był człowiek który miał najlepszą bajerę, był najtańszy. Takich jak on było wielu. W dzisiejszych czasach to on by siedział, ale nie na skale tylko w wariatkowie.
@psibrat Po 1. Poproszę o namacalne dowody o istnieniu twojego boga. Bo film o gościu, który się nawrócił, nie udowadnia niczego. Bo jedyny dowód to póki co to książka napisana przez ludzi, zmieniana na przestrzeni stuleci tak, aby pasowała do ówczesnych rządzących. Cytując książkę "Kod Leonarda da Vinci": "Biblia nie przyszła faksem prosto z nieba".
Po 2. Zamiast czytać biblię i oglądać jakieś religijne filmy, to zainteresuj się słownikiem ortograficznym.
@psibrat Znamienne jest to racjonalizowanie urojeń, desperacka próba ratowania godności oszukanego przez religijne brednie ego. Kościół jako instytucja skompromitował się całkowicie, do tego stopnia, że nawet posłuszne owieczki do tej pory zadowalające się byle frazesem, zaczęły wątpić w boskość swoich kapłanów. Zagubiony katolik, żeby uniknąć wewnętrznych rozterek, musi zatem wymyślać coś innego, i to zupełnie sam, bez dogmatów wypowiadanych przez księży, na tyle zawiłych, żeby robiły wrażenie i tym samym gasiły potrzebę rozumienia. Stąd mamy teraz wysyp religijnych inaczej - tych, którzy twierdzą, że kościół im do religii nie potrzebny, że nie w kościół wierzą, a w boga.
Właśnie oni próbują atakować wszystkich innych, nazywając ich zbiorczo ateistami, jakby ateizm był jakąś konkretną filozofią lub co najmniej organizacją skupiającą ludzi o podobnych poglądach. Zarzucają ateistom brak znajomości sakralnych tekstów i przykazań i z upodobaniem wygłaszają tezy, że gdybym tylko znał nauki Jezusa i słowo Jehowy to zmieniłbym zdanie. Zarzucają ignorancję, brak zrozumienia duchowego przekazu i zaprzeczanie historycznym faktom, jak np. istnienie Jezusa.
Nie są - i prawdopodobnie nigdy nie będą - w stanie dostrzec, że cała ich duchowość to niestety, ale dość żałosne próby ratowania godności w obliczu przemożnego i przykrego uczucia, że przez tak wiele lat dawali się oszukiwać. To bardzo trudne - przyznać się do tej słabości, postanowić poprawę i nieco bardziej racjonalne podejście i po prostu żyć dalej. O wiele łatwiej wmówić sobie kolejną bajkę, odciąć się od kościoła, ale jednak pozwolić sobie żyć w przekonaniu, że moja prawda jest tą najwyższą. Uff..
Moim zdaniem to wszystko ludzie głęboko skrzywdzeni przez Kościół. Urobieni, zindoktrynowani i oszukani tak bardzo, że wielu z nich cierpi na syndrom sztokholmski.
Znamienne jest zwłaszcza pierwsze zdanie z demota – „Jak ateiści mogą żyć bez zbawienia, bez tego cudownego uczucia ulgi po spowiedzi (...)” – oto właśnie sedno sprawy. Nikt nie przyzna się do tego przed sobą samym, ale owo uczucie ulgi po jakimś czasie życia w strachu, poczuciu winy i moralnego zepsucia – jest jednym z najważniejszych narzędzi do sprawowania kontroli i dalszego urabiania owieczek. Już w dzieciństwie zastrasza się młodych wiernych to tego stopnia, że w większości wykształcają uzależnienie od owego poczucia winy. Następnie oferuje się remedium w postaci spowiedzi, ach co za ulga! I tak w koło, najlepiej przez całe życie. Przyznaj się przed facetem w sukience o czym myślisz w skrytości swojej głowy, a on w czarodziejski sposób uwolni cię od poczucia winy, w które wpędził cię wmawiając, że twoje w istocie zwykłe i człowiecze myśli to niemoralne i niegodne podszepty szatana.
Całkiem śmieszne jest też to odwoływanie się do jednych przekazów historycznych zupełnie ignorując inne. Nadawanie mocy źródłom, które zdają się potwierdzać niektóre z historycznych wydarzeń – jak choćby istnienie Jezusa – przy jednoczesnym ignorowaniu tych, które jednoznacznie piętnują brednie o tym, jakoby został zrodzony z dziewicy, której zwiastował anioł i którą pobłogosławił, okrywając swoim cieniem (sic!)
Otóż drodzy katolicy. To, czy Jezus istniał czy też nie, nie stanowi przedmiotu dyskursu. Stanowią go natomiast, wyłącznie z waszej inicjatywy, brednie o jego magicznych zdolnościach, nieśmiertelności, zwartwychwstaniu itd. To temu się sprzeciwiam i w tym temacie twierdzę, że nie macie absolutnie nawet cienia powodu, żeby tak sądzić, nie wspominając nawet o próbach przekonywania kogokolwiek. Jesteście na dobrej drodze – dorośliście i potraficie, choćby w ograniczonym zakresie, samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski. Nie dajcie się słabości własnych ego, które bronią w waszej głowie kłamstw, jakby były tego warte. Czujecie przecież i zdajecie sobie sprawę, że to zwykłe, nieznaczące brednie. Odpuście sobie, to nic złego przyznać się do błędu. Byliście oszukiwani, słabi, bo od dziecka wmawiano wam te bzdury, okłamując i skrupulatnie budując poczucie winy i dając fałszywe remedium. Bądźcie silni, nie wiarą, ale własnym zrozumieniem, szacunkiem do ludzkiego intelektu, który – w odróżnieniu od religijnych dogmatów – już wielokrotnie udowodnił, że potrafi dotykać gwiazd i sięgać tam, gdzie nikt jeszcze nie dotarł. Natura ma do zaoferowania tak wiele wspaniałych tajemnic, że wasze religijne dogmaty jawią się przy nich jak kiepski żart. Nie dajcie wmówić sobie fałszu, który na celu ma tylko przejęcie waszych majątków i zdobycie kontroli, a szybko okaże się, że poczucie ulgi po spowiedzi, to zupełnie nic w porównaniu z poczuciem ulgi po przyznaniu się do błędu i wstąpieniu na drogę rozumu – jedyną, która może zaprowadzić do szczęścia.
@trueloop zapomniałeś tylko dodać, że desperacja ludzi pragnących życia drugiego i wiecznego też nie ułatwia sprawy i tylko wzmacnia ich przekonania religijne. A tym bardziej ludzie starsi są jeszcze bardziej zdesperowani z racji tego, że ich koniec powoli się zbliża i o tym wiedzą. A więc świadomość nieuchronnego nadejścia śmierci też nie pomaga i również wzmacnia przekonania religijne.
@jakisgoscanonim To prawda. Tylko... co z tego? W jaki sposób nieuchronność końca ma być wytłumaczeniem na okłamywanie samego siebie?
Szczerze mówiąc, upływający czas, utwierdza mnie w przekonaniu, że im szybciej porzucę słabości własnego ego, te kretyńskie podszepty o tym, że odpowiedzialność za moje życie ponosi jakiś bliżej nieokreślony absolut, tym szybciej i lepiej zrozumiem otaczającą mnie rzeczywistość.
Naprawdę szczerze bardzo mi przykro, że prawda sprawi zawód tym religijnym osobom, które odważą się stawić czoła własnej religijności. Nie ma na to jednak rady. Nagroda w postaci zrozumienia przychodzi dopiero po uczciwym przyznaniu się przed sobą, że dotychczas trwałem w oszustwie i - zamiast szczerze rozważać wątpliwości wewnątrz własnego umysłu - ze wstydem uciekałem w bezpieczne tłumaczenie wszystkiego siłą wyższą.
Z religią jest jak z wieloletnim patologicznym związkiem - nawet jak widać, że wszystko się sypie, to często z przyzwyczajenia, z uwagi na czas spędzony razem, niechęci do zmian i przyznania się przed sobą, że dokonaliśmy niewłaściwego wyboru, próbujemy ratować jeszcze te resztki minionej świetności. To jest jak uzależnienie. Łatwo tęsknić i rozpamiętywać wszystkie te chwile, kiedy wystarczyło uciec przed wstydem wgłąb religijnych dogmatów, które przecież dawały prawdziwe ukojenie w obliczu trudnych i nieraz nie pozostawiających wiele nadziei problemów egzystencjalnych czy duchowych.
To, że widmo nieuchronnej śmierci wzmaga przekonania religijne, jest niczym innym jak taką właśnie ucieczką w bezpieczne miejsce, dobrowolnym odpuszczeniem zrozumienia w imię uspokojenia lęków i zniwelowania poczucia wstydu, które pod- lub półświadomie wydają się czaić tuż za rogiem, jeśli tylko pozwolimy sobie pomyśleć niezgodnie z dogmatem.
Nie każdy będzie na tyle silny, żeby zrezygnować z utartych przez lata myślowych schematów i wziąć odpowiedzialność za zdarzenia, które do tej pory można było przypisać absolutowi i spokojnie twierdzić, że taka była boska wola. To natychmiast zwalnia z poczucia winy i odpowiedzialności, jak działka heroiny – natychmiast likwiduje ból i odsuwa negatywne myśli w niebyt. To naprawdę bardzo trudne, zwłaszcza jeśli komuś przez całe życie mówiono jak ma myśleć i dawano – choćby niespójne – ale gotowe rozwiązania problemów, z którymi nie nauczono jak radzić sobie w inny sposób.
Najtrudniejsze ze wszystkiego nie jest oficjalne odcięcie się od religii, ale wewnętrzna uczciwość wobec samego siebie. Zmierzenie się z wątpliwościami, wyciągnięcie wniosków i przyznanie się przed sobą, że rzeczywistość wcale nie musi być taka, jak o niej myślę. Łatwo powtarzać hasła i wypowiadać frazesy, ale jeśli trzeba szczerze zajrzeć we własne sumienie robi się naprawdę trudno. Zaskakująco wielu z nas uważa, że myśli są naszą własnością, że w istocie jesteśmy naszymi myślami. A to przecież nieprawda, choć może nieoczywista.
Stąd też agresja, frustracja, czy tworzenie hermetycznych myślowych baniek, odpornych na wszelkie niezgodne z dogmatem argumenty.
Poczucie ekskluzywnej wspólnoty, to, że istnieje grupa ludzi, która zawsze poprze ten punkt widzenia, da poczucie bezpieczeństwa i wskaże gotowe odpowiedzi, jest też ważnym czynnikiem.
Możnaby o tym wiele napisać i dyskutować godzinami, ale najważniejszą myślą powinno być to, że przyznanie się przed sobą samym do błędu w obliczu argumentów, uczciwe spojrzenie wgłąb siebie i stwierdzenie, że nie zawsze i nie wszystko potrafię właściwie ocenić, że również mnie zdarza się pójść na myślową łatwiznę, że wiara wcale niczego nie wyjaśnia a ledwie uspokaja i pozwala przenieść odpowiedzialność na kogoś lub coś innego, że w końcu religijne bajki nie mogą mieć nic wspólnego z rzeczywistością i są jedynie duchową zapchajdziurą, którą zadowalam się z braku lepszej opcji. Zauważenie tego wszystkiego i dopuszczenie do siebie myśli, że aż do teraz pozwalałem, żeby byle frazesy uciszały mój naturalny pęd do zrozumienia rzeczywistości i – w konsekwencji – odpuszczenie religii na r
@jakisgoscanonim
...kończąc ucięty akapit w komentarzu powyżej:
(...) Zauważenie tego wszystkiego i dopuszczenie do siebie myśli, że aż do teraz pozwalałem, żeby byle frazesy uciszały mój naturalny pęd do zrozumienia rzeczywistości i – w konsekwencji – odpuszczenie religii na rzecz bardziej rozumnych metod – nie jest porażką, brakiem potrzebnej wiary, ale wręcz przeciwnie – aktem oświecenia, krokiem ku prawdziwej duchowości, bez lęku i bez oczekiwań.
@ILovBimber Bardzo dziękuję, spodziewałem się raczej krytyki i minusów. Zdaję sobie sprawę, że to portal rozrywkowy a nie forum tematyczne, ale i tak z przyjemnością czytam Twój komentarz. Kłaniam się.
@trueloop no ok, spokojnie. Ja po prostu stwierdziłem prosty fakt. To po prostu taki fakt, który dokłada cegłę do takiego stanu rzeczy. Nic nie poradzisz na psychikę starszych ludzi. Desperacja tak działa. Ile to staruszków ma mieszkania wypełnione jakimiś "świętymi relikwiami"? Masz rację, że ludzie wolą nie poświęcać swoje przywiązanie z kościołem i uchronić swój czas poświęcony kościołowi przed marnością co jest słabością tak jak desperacka wiara w drugie życie w obliczu nieuchronnie zbliżającej się śmierci jako pocieszenie i co za tym idzie bierność. A ludzie to wszystko niestety wykorzystują, min. kościół i politycy. Niestety to wszystko bardzo utrudnia starszemu człowiekowi i masz rację, że jak zrozumieją swój błąd i postanowią to poprawić i zmienić swoją sytuację, żeby zacząć uniezależniać się od kościoła czy zbytniej, wręcz desperackiej wiary w drugie życie po śmierci jako pocieszenie i to będzie dla nich wielki krok. Ale to często jest tak wielki krok, że mało kto się zmienia. Przecież jak śmierć jest już bliska, a desperacja wielka, to wolą poświęcić cały swój czas na wiarę niezależnie od okoliczności i tego co się dzieje wokół nich.
Generalnie ja te obiecane pośmiertne życie wieczne postrzegam jakby jako przynętę na ludzi, żeby przyciągać ich uwagę i uzyskać kolejnych wiernych omamionych cudami kolejnego wiecznego życia. Chyba jak widać, taki bait zadziałał tak znakomicie, że bardzo wpłynęli na historię europy.
@trueloop ja też zawsze się spodziewam hejtu i setki minusów co bym nie napisala xD
Także rozumiem Cię w tej kwestii. Jednak warto mieć własne zdanie.
Portal rozrywkowy ale pod memami odbywają się często grube rozmowy ,,tematyczne",ja chętnie czytam tylko te interesujące,miłe i jeszcze te śmieszne :)
Pozdrawiam :)
@Dabronik W Biblii jest wymienionych całe mnóstwo zwierząt, szczególnie w tych fragmentach które mówią co można a czego nie można jeść (co Chrześcijanie całkowicie zignorowali). Przy czym z jakiegoś powodu nie ma tam ani jednego zwierzęcia którego nie mógł znać przeciętny mieszkaniec Bliskiego Wschodu. Przypadek?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 lipca 2023 o 21:52
Ateista w religijnym kraju zwykle dużo lepiej zna doktrynę danej religii niż osoby ją wyznające. Bo jest świadomy tego, od czego się odciął, a nie bezmyśłnie powtarza formułki dyktowane przez kogoś innego. W krajach laickich większość ludzi specjalnie się nad tym zastanawia, ale w kraju czy społecznościach, gdzie uczy się religii od dziecka i wpaja jej zasady, ateiści zwykle odcinają się od tego po zapoznaniu się z tymi treściami i skonfrontowaniu ich z własnymi przemyśleniami i wiedzą.
@El_Polaco A może jest tak, że taki ateista nie zna doktryny danej religii, ale tylko myśli, że ją zna? Bo przeczytał kilka artykułów i obejrzał kilka demotów w których wszystko jest spłycane, upraszczane i przekłamywane w celu ośmieszenia tej religii? Bo jeżeli religię zna się z wypowiedzi głupich księży i patointeligentów piszących niespójne logicznie teksty, to rzeczywiście może ona odpychać...
@El_Polaco Nie no sorry to jest mit, że ateiści znają doktrynę Kościoła katolickiego (albo jakiegokolwiek innego, albo w ogóle jakiejkolwiek religii). Jeszcze 100 - 150 lat temu ateiści faktycznie rekrutowali się z bardziej wykształconych kręgów społecznych (te zawsze są na siłe awangardowe i modne i to w jakie głupoty wtedy wierzyli teraz pomija się miłosiernym milczeniem) ale w tej chwili gdzie katolicy są większością tylko w Watykanie a ateistów jest mnóstwo siłą rzeczy rekrtują się z mas społecznych.
A presja społeczna najmocniej działa na najgłupszych. Dlatego średni poziom inteligencji ateistów jest teraz niższy niż wierzących, którzy są mniejszością nawet w Polsce.
To co napisałem nie ma nic wspólnego z dowodzeniem prawdziwości jednego stanowisk czy drugiego. To zwykła socjologiczna obserwacja.
A i jeszcze co do tego, że "uczy się religii od dziecka". Mnóstwa rzeczy uczy się od dziecka i co z tego? Polecam "Matura to bzdura" tam jest świetnie zobrazowane jakie są efekty tego nauczania w Polsce. I myślisz, że na lekcjach religii we wczesnej podstawówce oświeeone młode umysły "odcinają się od tego po zapoznaniu się z tymi treściami i skonfrontowaniu ich z własnymi przemyśleniami i wiedzą" xD
Ludzie tak nie działają. Ani wierzący ani niewierzący.
@ponuryzakapior33 Ateistą zostałem zanim powstały memy, demoty itp, nawet o internecie wtedy mało kto słyszał. Indoktrynowany byłem przez wiele lat, w rodzinie, w salkach religii... Tylko był jeden problem ze mną - myślę. Samodzielnie. I porównuję to, co mi się mówi, z tym co widzę. Z tym, co mówią odkrycia naukowe. Dlatego przeczytałem Biblię, w wieku dwudziestu kilku lat, ze zrozumieniem tekstu czytanego, znalazłem tam tysiące niezgodności z doktryną, którą uczą na religii, a nawet ze zdrowym rozsądkiem. Fajna baja, ale to nie powód, żeby wszystkich zmuszać, żeby żyli zgodnie z wymaganiami facetów w czarnych czy purpurowych sukienkach. I żeby wszyscy wiecznie czuli się winni. I płacili, płacili, płacili... A jako wyznacznik jak żyć, od dekalogu, zwłaszcza tego przerobionego na potrzeby indoktrynacji, a bardzo się różniącego od tego z biblii, ja wolę Dezyderatę.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
19 lipca 2023 o 18:55
@ponuryzakapior33 @El_Polaco to po co mamy w szkołach, przez całe lata, setki godzin religii jeśli nie po to by poznać doktrynę religii katolickiej? Przecież to wpajają przez całe lata. Innymi słowy, jest to bez sensu, tak? Poza tym, nie trzeba nawet specjalnie się zagłębiać samemu sobie w temat, wystarczy właśnie skonfrontować to co mówią na katechezach właśnie i w kościołach i co to za wielka bzdeta.
Dziwne, że ta piękna wizja jest często tylko pozorna. Wraz ze spadkiem osób wierzących rośnie liczba samobójstw, konfesjonał często jest zamieniany na psychologa. Takie tam detale.
@BruceD sytuacja gospodarcza i polityczna za prlu była jeszcze gorsza. Masz jednak rację, że problem jest znacznie bardziej skomplikowany. Skoro jednak demotywator manipuluje/upraszcza ("ateiści biorą odpowiedzialność za swoje czyny") to ja też chyba mogę manipulować/upraszczać.
"eśli chodzi o wartości bezwzględne, najwięcej samobójstw odnotowano u naszych zachodnich sąsiadów (10 166 zgonów); drugie miejsce przypadło w udziale Francji (9154 osób), a trzecie – Polsce (5420 osób; w tym 4697 mężczyzn).
Statystycznie jednak zestawienie wygląda nieco inaczej. Zdecydowanie największy odsetek samobójstw ma Litwa (30 osób na 100 000 mieszkańców), Słowenia (21), Łotwa i Węgry (po 19), Belgia i Chorwacja (po 17). Polska ze wskaźnikiem samobójstw wynoszącym 14 os. na 100 tys. mieszkańców jest nieco powyżej średniej unijnej, która wynosi 11 os. Najmniej samobójstw odnotowano na Cyprze (4 na 100 000 mieszkańców), w Grecji (5), Włoszech (6), Wielkiej Brytanii (7) i Hiszpanii (8). "
@okiem_inteligenta - nie ma nic złego, ale jego rola i rola spowiedzi są dość podobne (choć są istotne różnice, to w wielu przypadkach efekty są podobne).
@snerg porównywanie różnych krajów nie ma zbyt dużego sensu. Różnice między Polską a Niemcami są bardzo duże, znacznie mniejsze są między obecną Polską a Polską sprzed np. 5 lat.
Katechizm nie zawiera przykazań czy nakazów jak sugeruje ten mem tylko wykładnie wiary (np. co oznacza wiara w niepokalane poczęcie, a co w Trójce św. itd.).
Taka sugestia wskazuje na niskie poczucie wartości autora i jeszcze niższe kompetencje w dziedzienie w której się wypowiada oraz na chęć wyglądania mądrzej na tle ustawione do bicia przeciwnika.
Jak to często było nie wyszło i znowu mamy kompromitacje. Dobrze, że w internecie to nie będzie przypału przed znajmymi.
@BruceD Ani Katechizmu ani Biblii nie napisał Bóg tylko ludzie. Nawet Kościół nie twierdzi, że Bóg "napisał" Biblie. Biblia jest zapisem wiary Kościoła (częściowo objawienia czyli doświadczenia ludzi) a Katechizm jest objaśnieniem tego zapisu.
Zadawanie takich pytań świadczy o sporej ignorancji w temacie. Można nie wierzyć w treść Biblii i Katechizmu ale sugerowanie, że są czymś innym niż są nawet w oczach ludzi, którzy wierzą jest mało poważne.
@snerg "Ani Katechizmu ani Biblii nie napisał Bóg tylko ludzie."
No właśnie. Czyli w skrócie: ludzie wierzą w bajki napisanych przez innych ludzi i tych bajek nie da się w żaden sposób udowodnić.
@BruceD No widzi Pan następstwo nie jest wnioskiem wyciągniętym z poprzednika. Innymi słowy nie jest wnioskiem w ogóle.
Zakłada Pan bowiem, z góry, że coś jest niemożliwą do dowiedzenia bajką, problem jednak zaczyna się wtedy gdy przeprowadza się kolejne "śledztwa w sprawie Jezusa" i wiele z informacji na jego temat się potwierdza lub stanowi najbardziej prawdopodobną opcję. Pan głęboko wierzy w to co Pan napisał, ale nigdy nie musiał i pewnie nawet nie chciał Pan sprawdzić czy ktokolwiek, jakkolwiek i czegokolwiek stara się dowieść z treści zawartych w Biblii.
Ja nawet nie mówię już o bardzo abstrakcyjnych treściach zawartych w wierze katolickiej (np. Trójca św.) ale ten najważniejszy dla chrześciajństwa akt jakim było zmartwychwstanie, wiele wskazuje na to, że jest ono niebezpiecznie prawdopodobne.
Polecam na start "Chrześcijaństwo po prostu" C.S. Lewisa. To był anglikanin, więc nie będzie ewentualnego wstrząsu anafilaktycznego po zdetknięciu się z czymkolwiek "katolickim".
@snerg W tym momencie chyba sobie odpuszczę dalszą dyskusję skoro uważasz, że można ot tak po prostu zmartwychwstać. Jakim cudem można naukowo dowieść coś co nie jest w żaden sposób udokumentowane. Wszystkie inne starożytne cywilizacje mają jakieś ślady po sobie, ale nie twój Jezus. I nie polecaj mi ani filmów, ani książek bo mi szkoda czasu na głupoty.
@BruceD "Nie polecaj mi ani filmów, ani książek bo mi szkoda czasu na głupoty".
W złotych myślach w szkole podstawowej w punkcie "Pragnienie prawdy?" wpisujesz "nie posiadam". Filmów nigdy nie polecam, bo nie oglądam, książek natomiast czytam bardzo dużo.
Bardzo mnie cieszy, że sobie darujesz - nie będę musiał tracić czasu na kolejnego zaimpregnowanego na argumenty przekonanego o własnej wszechwiedzy megalomana.
@BruceD Urojenie jest terminem medycznym, którego pewnie nawet nie rozumiesz.
Mógłbym próbować przekonać Cię co do prawdziwości pewnych tez metafizycznych ale wprzy braku chęci czytania książek rozkałdam bezradnie ręce. Parafrazując klasyka "I have no power here".
@BruceD Jedną już poleciłem. To praca filozoficzna a nie teologiczna. Większość apologetyki chrześcijańskiej opiera się na przekonaniu, że argumenty trzeba dobierać na gruncie, który jest akceptowalny dla niewierzących ta książka nie jest wyjątkiem.
Jednak jeżeli uważasz, że da się przeprowadzić jakikolwiek sensowny dowód w tak złożonej i trudnej sprawie w komentarzach na demotywatorach to proszę bądź chociąż człowiekiem własnego słowa i nie kontynuuj już tej rozmowy.
@BruceD A co Ci da, że napiszę Ci dowody, których nie zrozumiesz? Ja stracę ekstremalnie dużo czasu na przepisanie bardzo długich dowodów. Zresztą mam głębokie przekonanie, że w ogóle nie masz bazy do tego, żeby je zrozumieć.
Równie dobrze mógłbym (krótszy niż dowody na istnienie Boga) napisać dowód twierdzenia, że co jest konieczne to również jest możliwe w logice (systemie) S5 ale po co? Szansa na to, że to zrozumiesz jest równa temu, że zrozumiałeś cokolwiek z tego co napisałem.
@snerg Nie napiszesz, bo takowych nie ma. Jak można naukowo udowodnić coś, co nie istnieje? I dla twojej informacji. Czytam dużo książek, ale żadna z nich nie sili się na to, aby ludzie wierzyli w to co jest napisane. Po prostu ta twoja biblia to jest bardzo marna książka fantasy.
@BruceD Ty w ogóle wiesz czym jest dowód naukowy, masz jakieś podstawy z metodologii nauk? Odróżniasz różne typy dowodów? Nie sądzę. Biblia w ogóle nie jest książką fantasy, nikt jej nie pisał z takim zamysłem, nie ma takiej struktury, i nikt rozsądny jej tak nie czyta. Odróżnić mitu od fantasy też nie potrafisz. Człowieku idź na rower masz wakacje nie trać już mojego czasu.
@snerg Żeby ktoś ci uwierzył, to musisz coś najpierw udowodnić. W tym przypadku to tylko naukowo. I owszem, jest. Tam się takie cuda dzieją, że pod tym względem przebijają większość książek fantasy. Nikt rozsądny biblii nie czyta, bo to po prostu stek bzdur.
@snerg Piszesz o dowodach, a żadnego nie przedstawiłeś. Wciąż czekam na solidny i niepodważalny dowód, że twój bóg jest prawdziwy i że to co jest napisane w biblii jest w 100% prawdziwe.
@BruceD Za to napisałem Ci dlaczego z kilku powodów to nie ma sensu (a i praktycznie jest trudno/nie wykonalne), żeby w komentarzach na demotywatorach przedstawić tak złożony dowód. Odesłałem Cię już do jednej lektury, która może trochę uporządkuje ten bałagan, który masz w głowie (choć wątpie bo ostatni komentarz wskazuje na elementarny brak umiejętności czytania ze zrozumieniem).
Nie chcesz się z tym zmierzyć na właną rękę Twoja sprawa. Nie będę się powtarzać kolejny raz w tych oczywistych sprawach. Szkoda mi już czasu na Ciebie. Ciesz się wakacjami, rok szkolny zaczyna się za ponad miesiąć możesz spokojnie ten czas w przyjemny sposób zmarnować.
@snerg Ja nie chcę literatury napisanej przez człowieka. Ja chcę od CIEBIE dowód. I to nie jest nic złożonego jeśli to jest prawdziwe. Nie zamierzam tracić czasu i pieniędzy na coś co mnie nie przekona. Tak więc jeśli nie podasz mi namacalnego dowodu to nie pisz nic więcej. Bo teraz jedynie się powtarzasz. To już nie są czasy średniowiecza, że ludzie wierzyli w każdy zabobon.
@BruceD "I to nie jest nic złożonego jeśli to jest prawdziwe. " jest to najgłupsze zdanie jakie przeczytałem w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Przebija nawet paski w TVPiS.
Ludzie wierzą obecnie w wiele więcej zabobonów niż w średniowieczu ale tego nie wiesz bo historii też nie znasz.
Co do dowodu ode mnie, jeżeli kiedyś gdzieś jeszcze się spotkamy, będziemy mieć kilk(naście) godzin a Ty będziesz merytorycznie przygotowany do zrozumienia dowodów przedstawię Ci je.
@snerg Owszem, jest. Nie może być chyba trudno wyjaśnić coś w co wierzą miliardy ludzi?
Owszem, są oszołomy typu płaskoziemcy, ale mam dla ciebie szokującą informację. W obecnych czasach ludzie myślą i mają dostęp do wszelakich źródeł, co jest nie na rękę wszystkich guru.
Kilkanaście godzin na dowiedzenie o istnieniu kolesia, który nie istnieje. Fascynujące. Nagrałbym to sobie, żeby puszczać jak by mi się nie chciało spać. Bo na pewno byś przynudzał i ciągle powtarzał te same wyświechtane frazesy. Wybacz, ale teraz tak umiejętnie lejesz wodę, żeby nie było widać, że po prostu nie masz żadnego dowodu na poparcie swoich racji. Skoro bóg istnieje, to dlaczego pozwala na takie rzezie? Dlaczego nie ukarze wszystkich złych? Dlaczego to źli mają zazwyczaj lepiej niż ci dobrzy?
@BruceD I serio myślisz, że istnieją łatwe i krótkie odpowiedzi na takie pytania jak te, które zadałeś? Czego Ty oczekujesz? Mam Ci teodyceę w memach wykładać?
Chcesz dostać prostą odpowiedź na nieproste pytanie. I co w tym zaskakującego, że miliardy ludzi wierzy w coś czego nie może wyjasinić. Jak pisałem wyżej przekonania nie biorą się z argumentów (a w każdym razie nie najczęściej). Miliardy ludzi wierzą w skuteczność szczepień nie na podstawie WIEDZY, miliardy ludzi wierzą w kulistość ziemie też nie na podstawie WIEDZY. Z drugiej strony większość ludzi wierzy w wielki wybuch a wszechświat najprawdopodbniej jest cykliczny (kolejne cykle nazywają się eonami) i nie było nigdy czegoś takiego jak wielki wyb. mimo, że były pewne uzasadnione powody naukowe by w to wierzyć.
Posiadanie prawdziwego przekonanie, posiadanie uzasdnionego przekonania i posiadanie tzw. wiedzy to nie musza być te same rzeczy. Ludzie mogą mieć najrozmaitsze poglady prawdziwe, bądź nie, uzasadnione bądź nie. Te rzeczy nie muszą być ze sobą związane.
To jest tak elementarne, że aż wstyd mi o tym pisać. Myślę, że dobrze zrobisz jak zajmiesz się tematami uzasadniania i dowodu trochę bardziej profesjonalnie bo ewidentnym jest, że w sprawach metodologii jest zupełnym laikiem dlatego też nie ma sensu (pomijając już inne trudności jak miejsce i format komentarzy na demotywatorach) podawać Ci jakichkolwiek dowodów. Nie zrozumiesz ich. To nie jest jakaś wada wrodzona, człowiek się z tym nie rodzi, tego trzeba się zwyczajnie nauczyć.
@snerg Niezły bełkot. Wielki wybuch to jest po prostu nazwa. No i z tą wiarą w szczepienia i kulistość ziemii to nieźle pojechałeś. Właśnie one są efektem wiedzy i nauki, a nie wiary. I ciągle unikasz na zadawane przeze mnie pytania. Ale czego się spodziewać po "wierzącym". Nauka nie jest ważna dopóki można wierzyć w różne bożki.
@BruceD Poziom niezrozumienia tekstu czytanego jest u Ciebie tak niski, że pozowlę sobie już zakończyć te dyskusje. Wytłumaczenie Ci czegokolwiek jest zadaniem niemożliwym do realizacji.
Bywaj zdrów, ciesz się wakacjami, powodzenia w nowym roku szkolnym.
@snerg Żeby wytłumaczyć cokolwiek, trzeba wiedzieć coś na dany temat. Ty widzę, że unikasz odpowiedzi na moje wszystkie pytania używając mądrze brzmiących słów i zwrotów. W przeciwieństwie do ciebie, to ja pracuję i szkołę mam dawno za sobą. A u ciebie widzę, że pranie mózgu jest w toku. Podstawówka czy już szkoła średnia?
Gdyby cały znany (i istniejący z bardzo rozsądną pewnością) Wszechświat zmniejszyć do rozmiaru kuli ziemskiej to sama Ziemia by w tej skali była co najmniej 100 razy mniejsza od JEDENGO atomu wodoru. Jakby kto nie wiedział - w szklance wody jest około 10^24 (jedynka i 24 zera) atomów wodoru, a są tam jeszcze atomy tlenu. Ziemia nie byłąby dostrzegalna nawet przez mikroskop elektronowy.
Myśl, że ewentualny stwórca i zarządca tego niewyobrażalnego ogromu jakim jest Wszechświat domaga się hołdów i pienów (O Panie jaki jesteś poteżny! Jak wielka jest chwała twoja!) od tak super mikropskopijnych robaczków jak ludzie jest po prostu śmieszna. Niepoważna.
Jest prawdą, że Wszechświat zdumiewająco dobrze jest opisywalny matematycznie. Matematyka jest dziełem intelektu. Nie da się więc na 100% wykluczyć, że za tym wszystkim stoi jakiś super, gigant intelekt. Udowodnić że jest taki byt też się nie da. Ale jest 100% pewne, że ten hipotetyczny byt nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek religią,
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 lipca 2023 o 23:37
@jeszczeNieZajety "Jest prawdą, że Wszechświat zdumiewająco dobrze jest opisywalny matewmatycznie".
Tak oczywiście. Na przykład teorią strun tylko że tak nie do końca. I nie wiadomo którą w końcu tyle ich jest. I nie da rady żadnej udowodnić. I żadna do końca nie działa. Ale po za tym super. 10-20 wymiarów. Supersymetria. Supergrawitacja. Albo wszystko razem. Co kto lubi.
Ciekawe.
Wygląda jakby to sugerowało czarno-biały obraz w którym ateiści biorą odpowiedzialność za swoje czyny a ludzie wierzący nie.
Jeśli zgodnie z tym co zgaduję, jest to spowodowane brakiem "Bata"boskiego to niestety ale ateiści mają jeszcze prawo nad swoimi głowami.
Więc w praktyce mogą zrobić coś złego i powołać się na to że jest to legalne.
Dobry człowiek bierze odpowiedzialność za swoje czyny a religia czy jej brak nie mają z tym czegokolwiek wspólnego.
A zasady, zarówno religijne(A przynajmniej katolickie) jak i państwowe są nie od tego by ludzi uwolnić od odpowiedzialności lecz by karać tych nieodpowiedzialnych.
I swoją drogą to coś wątpię że ateiści są niewierzący, myślę że po prostu mają innego boga.
Jedni polityków, drudzy gwiazdy a trzeci pieniądze.
Jeszcze inni siebie.
Że niby jak w vr czy coś? Z tego co kojarzę to wierzący, a przynajmniej ci których znam, żyją normalnie.
Po prostu parę minut ze swojego życia poświęcają na modlitwę, godzinkę w kościele jak lub trochę więcej.
I może pominę kwestię tego czym jest wolność bo spędziłbym na pisaniem cały dzień a i miejsca by nie starczyło. W skrócie jesteś na tyle wolny na ile pozwalają ci okoliczności i np powodzenia w korzystaniu z wolności w środku niezamieszkanej dżungli albo pustyni w której niby możesz wszystko ale w praktyce możesz niewiele.
O prawie mówiłem i jakbyś czytał to byś wiedział.
Religia nie jest od tego by służyć za zamiennik prawa i z tego co kojarzę to chyba chodzi o nadzieję, nadzieję na to że śmierć nie jest końcem i że zmagania ludzkości nie są bezcelowe.
I tak, myślę że wierzący wierzą w boga. Duh.
Jak ktoś nie wierzy to nie jest wierzący.
To coś jak z rowerem-jak na nim nie jeździsz to nie jesteś rowerzystą.
Skąd tak głupie pytanie?
Nie wiem, dlaczego ale zawsze ktoś próbuje udowodnić, że jest lepszy albo kogos poniżyć. Jestescie tacy sami jedni na drugich. Nikt nikomu nic nie robi. Po co te nagonki?
"Ateiści biorą odpowiedzialność za swoje czyny"??'
Może autor tego wysrywu wyjaśnił by w jaki to sposób ateiści biorą odpowiedzialność?
W wiekszości religii masz przewidzianą jakąś kare za grzechy. Będziesz zły czeka cie szeol piekło gehenna brak dziewic w raju itd. Ale podejmujesz decyzje i będziesz odpowiadał za swoje czyny.
Ateista - pierdykne se dziś bombke atomową na miasto a potem wysadzę se szkolę dla zabawyi I tak po śmierći nic nie ma - kary nie będzie. Też mi odpowiedzialność.
@abaddon81 chłopie, ale jesteś oderwany od rzeczywistości.
to, że istnieją zaświaty na prawdopodobieństwo bliskie 0.
ateista ponosi odpowiedzialność tutaj.
to czekanie na sprawiedliwość po śmierci jest ucieczką od wolności.
żyjesz w Matrixie.
Ja ateista, zły człowiek! Nie wierzę, nie głosuję jak karzą, nie płacę na tacę. Ale i nie umartwiam się, nie boję się ogni piekielnych za samą myśl że podoba mi się jakaś laska co widzę na ulicy :-) piekło to mi się kojaży tylko jak kebaba zjem :-)
@Apofiss No masz rację ale ta ortografia... Popracuj nad tym. Warto.
@Apofiss Karzą, bo zostałeś ukarany. KaRa, kaRZą. Każą bo ci coś rozkazali. KaZać, kaŻą. Kojarzy, bo "r" kojarzy się, jednoczy z "z".
Jeśli metoda skojarzeń ci nie pomoże, to poszukaj swojej własnej metody na zapamiętywanie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2023 o 12:16
Gdybyś zrozumiał historię kościoła katolickiego to byś zrozumiał ateistów. Ja nie jestem ateistą, wierzę w Boga i znam nauki Jezusa (z którymi katechizmy kościoła katolickiego i rady biskupów nie mają wiele wspólnego). Na pewno większy sens ma ateizm niż katolicyzm, ale jeszcze większy sens ma prawdziwe poznanie Boga przez Jezusa a nie jakiegoś księdza/biskupa/papieża który zmienił nauki Jezusa.
@psibrat Poznanie Boga przez Jezusa, który został wymyślony przez katolickich szamanów by zdobyć złoto i władzę?
To też nie ma sensu, ale przynajmniej nie sponsorujesz mafii.
@LukaszRei pewnego dnia przekonasz się, że Jezus nie został wymyślony, to Jezus wymyślił Ciebie :) mafia katolicka to moim zdaniem kosciół szatana, pod przykrywką kościoła Boga. To widać nawet po słowach Jezusa, który mówił, że dobre drzewo nie wydaje złych owoców a złe drzewo nie wydaje dobrych.
A jakie owoce wydaje kosciół katolicki to widzimy wszyscy.
A jak nie wierzysz w istnienie Jezusa tylko uwarzasz, że to postać wymyślona to tylko pokazuje twoją ignorancję w tym temacie.
Może oglądnij sobie film The Case for Christ, od tego możesz zacząć poznawanie prawdy. pozdrawiam.
@LukaszRei Jezus jako postać historyczna istniał. Dla katolików to bóg, faktycznie to był człowiek który miał najlepszą bajerę, był najtańszy. Takich jak on było wielu. W dzisiejszych czasach to on by siedział, ale nie na skale tylko w wariatkowie.
@psibrat Po 1. Poproszę o namacalne dowody o istnieniu twojego boga. Bo film o gościu, który się nawrócił, nie udowadnia niczego. Bo jedyny dowód to póki co to książka napisana przez ludzi, zmieniana na przestrzeni stuleci tak, aby pasowała do ówczesnych rządzących. Cytując książkę "Kod Leonarda da Vinci": "Biblia nie przyszła faksem prosto z nieba".
Po 2. Zamiast czytać biblię i oglądać jakieś religijne filmy, to zainteresuj się słownikiem ortograficznym.
@psibrat Znamienne jest to racjonalizowanie urojeń, desperacka próba ratowania godności oszukanego przez religijne brednie ego. Kościół jako instytucja skompromitował się całkowicie, do tego stopnia, że nawet posłuszne owieczki do tej pory zadowalające się byle frazesem, zaczęły wątpić w boskość swoich kapłanów. Zagubiony katolik, żeby uniknąć wewnętrznych rozterek, musi zatem wymyślać coś innego, i to zupełnie sam, bez dogmatów wypowiadanych przez księży, na tyle zawiłych, żeby robiły wrażenie i tym samym gasiły potrzebę rozumienia. Stąd mamy teraz wysyp religijnych inaczej - tych, którzy twierdzą, że kościół im do religii nie potrzebny, że nie w kościół wierzą, a w boga.
Właśnie oni próbują atakować wszystkich innych, nazywając ich zbiorczo ateistami, jakby ateizm był jakąś konkretną filozofią lub co najmniej organizacją skupiającą ludzi o podobnych poglądach. Zarzucają ateistom brak znajomości sakralnych tekstów i przykazań i z upodobaniem wygłaszają tezy, że gdybym tylko znał nauki Jezusa i słowo Jehowy to zmieniłbym zdanie. Zarzucają ignorancję, brak zrozumienia duchowego przekazu i zaprzeczanie historycznym faktom, jak np. istnienie Jezusa.
Nie są - i prawdopodobnie nigdy nie będą - w stanie dostrzec, że cała ich duchowość to niestety, ale dość żałosne próby ratowania godności w obliczu przemożnego i przykrego uczucia, że przez tak wiele lat dawali się oszukiwać. To bardzo trudne - przyznać się do tej słabości, postanowić poprawę i nieco bardziej racjonalne podejście i po prostu żyć dalej. O wiele łatwiej wmówić sobie kolejną bajkę, odciąć się od kościoła, ale jednak pozwolić sobie żyć w przekonaniu, że moja prawda jest tą najwyższą. Uff..
Moim zdaniem to wszystko ludzie głęboko skrzywdzeni przez Kościół. Urobieni, zindoktrynowani i oszukani tak bardzo, że wielu z nich cierpi na syndrom sztokholmski.
Znamienne jest zwłaszcza pierwsze zdanie z demota – „Jak ateiści mogą żyć bez zbawienia, bez tego cudownego uczucia ulgi po spowiedzi (...)” – oto właśnie sedno sprawy. Nikt nie przyzna się do tego przed sobą samym, ale owo uczucie ulgi po jakimś czasie życia w strachu, poczuciu winy i moralnego zepsucia – jest jednym z najważniejszych narzędzi do sprawowania kontroli i dalszego urabiania owieczek. Już w dzieciństwie zastrasza się młodych wiernych to tego stopnia, że w większości wykształcają uzależnienie od owego poczucia winy. Następnie oferuje się remedium w postaci spowiedzi, ach co za ulga! I tak w koło, najlepiej przez całe życie. Przyznaj się przed facetem w sukience o czym myślisz w skrytości swojej głowy, a on w czarodziejski sposób uwolni cię od poczucia winy, w które wpędził cię wmawiając, że twoje w istocie zwykłe i człowiecze myśli to niemoralne i niegodne podszepty szatana.
CDN...
@psibrat
...ciąg dalszy
Całkiem śmieszne jest też to odwoływanie się do jednych przekazów historycznych zupełnie ignorując inne. Nadawanie mocy źródłom, które zdają się potwierdzać niektóre z historycznych wydarzeń – jak choćby istnienie Jezusa – przy jednoczesnym ignorowaniu tych, które jednoznacznie piętnują brednie o tym, jakoby został zrodzony z dziewicy, której zwiastował anioł i którą pobłogosławił, okrywając swoim cieniem (sic!)
Otóż drodzy katolicy. To, czy Jezus istniał czy też nie, nie stanowi przedmiotu dyskursu. Stanowią go natomiast, wyłącznie z waszej inicjatywy, brednie o jego magicznych zdolnościach, nieśmiertelności, zwartwychwstaniu itd. To temu się sprzeciwiam i w tym temacie twierdzę, że nie macie absolutnie nawet cienia powodu, żeby tak sądzić, nie wspominając nawet o próbach przekonywania kogokolwiek. Jesteście na dobrej drodze – dorośliście i potraficie, choćby w ograniczonym zakresie, samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski. Nie dajcie się słabości własnych ego, które bronią w waszej głowie kłamstw, jakby były tego warte. Czujecie przecież i zdajecie sobie sprawę, że to zwykłe, nieznaczące brednie. Odpuście sobie, to nic złego przyznać się do błędu. Byliście oszukiwani, słabi, bo od dziecka wmawiano wam te bzdury, okłamując i skrupulatnie budując poczucie winy i dając fałszywe remedium. Bądźcie silni, nie wiarą, ale własnym zrozumieniem, szacunkiem do ludzkiego intelektu, który – w odróżnieniu od religijnych dogmatów – już wielokrotnie udowodnił, że potrafi dotykać gwiazd i sięgać tam, gdzie nikt jeszcze nie dotarł. Natura ma do zaoferowania tak wiele wspaniałych tajemnic, że wasze religijne dogmaty jawią się przy nich jak kiepski żart. Nie dajcie wmówić sobie fałszu, który na celu ma tylko przejęcie waszych majątków i zdobycie kontroli, a szybko okaże się, że poczucie ulgi po spowiedzi, to zupełnie nic w porównaniu z poczuciem ulgi po przyznaniu się do błędu i wstąpieniu na drogę rozumu – jedyną, która może zaprowadzić do szczęścia.
@trueloop no no...nieźle napisane . Ładnie. Obszernie. Ma to sens. Szacun za chęci ,wielu i tak nie zrozumie. :)
@trueloop zapomniałeś tylko dodać, że desperacja ludzi pragnących życia drugiego i wiecznego też nie ułatwia sprawy i tylko wzmacnia ich przekonania religijne. A tym bardziej ludzie starsi są jeszcze bardziej zdesperowani z racji tego, że ich koniec powoli się zbliża i o tym wiedzą. A więc świadomość nieuchronnego nadejścia śmierci też nie pomaga i również wzmacnia przekonania religijne.
@jakisgoscanonim To prawda. Tylko... co z tego? W jaki sposób nieuchronność końca ma być wytłumaczeniem na okłamywanie samego siebie?
Szczerze mówiąc, upływający czas, utwierdza mnie w przekonaniu, że im szybciej porzucę słabości własnego ego, te kretyńskie podszepty o tym, że odpowiedzialność za moje życie ponosi jakiś bliżej nieokreślony absolut, tym szybciej i lepiej zrozumiem otaczającą mnie rzeczywistość.
Naprawdę szczerze bardzo mi przykro, że prawda sprawi zawód tym religijnym osobom, które odważą się stawić czoła własnej religijności. Nie ma na to jednak rady. Nagroda w postaci zrozumienia przychodzi dopiero po uczciwym przyznaniu się przed sobą, że dotychczas trwałem w oszustwie i - zamiast szczerze rozważać wątpliwości wewnątrz własnego umysłu - ze wstydem uciekałem w bezpieczne tłumaczenie wszystkiego siłą wyższą.
Z religią jest jak z wieloletnim patologicznym związkiem - nawet jak widać, że wszystko się sypie, to często z przyzwyczajenia, z uwagi na czas spędzony razem, niechęci do zmian i przyznania się przed sobą, że dokonaliśmy niewłaściwego wyboru, próbujemy ratować jeszcze te resztki minionej świetności. To jest jak uzależnienie. Łatwo tęsknić i rozpamiętywać wszystkie te chwile, kiedy wystarczyło uciec przed wstydem wgłąb religijnych dogmatów, które przecież dawały prawdziwe ukojenie w obliczu trudnych i nieraz nie pozostawiających wiele nadziei problemów egzystencjalnych czy duchowych.
To, że widmo nieuchronnej śmierci wzmaga przekonania religijne, jest niczym innym jak taką właśnie ucieczką w bezpieczne miejsce, dobrowolnym odpuszczeniem zrozumienia w imię uspokojenia lęków i zniwelowania poczucia wstydu, które pod- lub półświadomie wydają się czaić tuż za rogiem, jeśli tylko pozwolimy sobie pomyśleć niezgodnie z dogmatem.
Nie każdy będzie na tyle silny, żeby zrezygnować z utartych przez lata myślowych schematów i wziąć odpowiedzialność za zdarzenia, które do tej pory można było przypisać absolutowi i spokojnie twierdzić, że taka była boska wola. To natychmiast zwalnia z poczucia winy i odpowiedzialności, jak działka heroiny – natychmiast likwiduje ból i odsuwa negatywne myśli w niebyt. To naprawdę bardzo trudne, zwłaszcza jeśli komuś przez całe życie mówiono jak ma myśleć i dawano – choćby niespójne – ale gotowe rozwiązania problemów, z którymi nie nauczono jak radzić sobie w inny sposób.
Najtrudniejsze ze wszystkiego nie jest oficjalne odcięcie się od religii, ale wewnętrzna uczciwość wobec samego siebie. Zmierzenie się z wątpliwościami, wyciągnięcie wniosków i przyznanie się przed sobą, że rzeczywistość wcale nie musi być taka, jak o niej myślę. Łatwo powtarzać hasła i wypowiadać frazesy, ale jeśli trzeba szczerze zajrzeć we własne sumienie robi się naprawdę trudno. Zaskakująco wielu z nas uważa, że myśli są naszą własnością, że w istocie jesteśmy naszymi myślami. A to przecież nieprawda, choć może nieoczywista.
Stąd też agresja, frustracja, czy tworzenie hermetycznych myślowych baniek, odpornych na wszelkie niezgodne z dogmatem argumenty.
Poczucie ekskluzywnej wspólnoty, to, że istnieje grupa ludzi, która zawsze poprze ten punkt widzenia, da poczucie bezpieczeństwa i wskaże gotowe odpowiedzi, jest też ważnym czynnikiem.
Możnaby o tym wiele napisać i dyskutować godzinami, ale najważniejszą myślą powinno być to, że przyznanie się przed sobą samym do błędu w obliczu argumentów, uczciwe spojrzenie wgłąb siebie i stwierdzenie, że nie zawsze i nie wszystko potrafię właściwie ocenić, że również mnie zdarza się pójść na myślową łatwiznę, że wiara wcale niczego nie wyjaśnia a ledwie uspokaja i pozwala przenieść odpowiedzialność na kogoś lub coś innego, że w końcu religijne bajki nie mogą mieć nic wspólnego z rzeczywistością i są jedynie duchową zapchajdziurą, którą zadowalam się z braku lepszej opcji. Zauważenie tego wszystkiego i dopuszczenie do siebie myśli, że aż do teraz pozwalałem, żeby byle frazesy uciszały mój naturalny pęd do zrozumienia rzeczywistości i – w konsekwencji – odpuszczenie religii na r
@jakisgoscanonim
...kończąc ucięty akapit w komentarzu powyżej:
(...) Zauważenie tego wszystkiego i dopuszczenie do siebie myśli, że aż do teraz pozwalałem, żeby byle frazesy uciszały mój naturalny pęd do zrozumienia rzeczywistości i – w konsekwencji – odpuszczenie religii na rzecz bardziej rozumnych metod – nie jest porażką, brakiem potrzebnej wiary, ale wręcz przeciwnie – aktem oświecenia, krokiem ku prawdziwej duchowości, bez lęku i bez oczekiwań.
@ILovBimber Bardzo dziękuję, spodziewałem się raczej krytyki i minusów. Zdaję sobie sprawę, że to portal rozrywkowy a nie forum tematyczne, ale i tak z przyjemnością czytam Twój komentarz. Kłaniam się.
@trueloop no ok, spokojnie. Ja po prostu stwierdziłem prosty fakt. To po prostu taki fakt, który dokłada cegłę do takiego stanu rzeczy. Nic nie poradzisz na psychikę starszych ludzi. Desperacja tak działa. Ile to staruszków ma mieszkania wypełnione jakimiś "świętymi relikwiami"? Masz rację, że ludzie wolą nie poświęcać swoje przywiązanie z kościołem i uchronić swój czas poświęcony kościołowi przed marnością co jest słabością tak jak desperacka wiara w drugie życie w obliczu nieuchronnie zbliżającej się śmierci jako pocieszenie i co za tym idzie bierność. A ludzie to wszystko niestety wykorzystują, min. kościół i politycy. Niestety to wszystko bardzo utrudnia starszemu człowiekowi i masz rację, że jak zrozumieją swój błąd i postanowią to poprawić i zmienić swoją sytuację, żeby zacząć uniezależniać się od kościoła czy zbytniej, wręcz desperackiej wiary w drugie życie po śmierci jako pocieszenie i to będzie dla nich wielki krok. Ale to często jest tak wielki krok, że mało kto się zmienia. Przecież jak śmierć jest już bliska, a desperacja wielka, to wolą poświęcić cały swój czas na wiarę niezależnie od okoliczności i tego co się dzieje wokół nich.
Generalnie ja te obiecane pośmiertne życie wieczne postrzegam jakby jako przynętę na ludzi, żeby przyciągać ich uwagę i uzyskać kolejnych wiernych omamionych cudami kolejnego wiecznego życia. Chyba jak widać, taki bait zadziałał tak znakomicie, że bardzo wpłynęli na historię europy.
@trueloop ja też zawsze się spodziewam hejtu i setki minusów co bym nie napisala xD
Także rozumiem Cię w tej kwestii. Jednak warto mieć własne zdanie.
Portal rozrywkowy ale pod memami odbywają się często grube rozmowy ,,tematyczne",ja chętnie czytam tylko te interesujące,miłe i jeszcze te śmieszne :)
Pozdrawiam :)
Gdzie w bibli są dinozaury skoro istniały?.
@Dabronik A jest tam coś o biedronce siedmiokropce, mysikróliku czy kapibarach? Też nie. Dinozaury po prostu wyginęły w potopie. Ichtiozaury też ;-)
@Dabronik W Biblii jest wymienionych całe mnóstwo zwierząt, szczególnie w tych fragmentach które mówią co można a czego nie można jeść (co Chrześcijanie całkowicie zignorowali). Przy czym z jakiegoś powodu nie ma tam ani jednego zwierzęcia którego nie mógł znać przeciętny mieszkaniec Bliskiego Wschodu. Przypadek?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2023 o 21:52
Ateista w religijnym kraju zwykle dużo lepiej zna doktrynę danej religii niż osoby ją wyznające. Bo jest świadomy tego, od czego się odciął, a nie bezmyśłnie powtarza formułki dyktowane przez kogoś innego. W krajach laickich większość ludzi specjalnie się nad tym zastanawia, ale w kraju czy społecznościach, gdzie uczy się religii od dziecka i wpaja jej zasady, ateiści zwykle odcinają się od tego po zapoznaniu się z tymi treściami i skonfrontowaniu ich z własnymi przemyśleniami i wiedzą.
@El_Polaco A może jest tak, że taki ateista nie zna doktryny danej religii, ale tylko myśli, że ją zna? Bo przeczytał kilka artykułów i obejrzał kilka demotów w których wszystko jest spłycane, upraszczane i przekłamywane w celu ośmieszenia tej religii? Bo jeżeli religię zna się z wypowiedzi głupich księży i patointeligentów piszących niespójne logicznie teksty, to rzeczywiście może ona odpychać...
@El_Polaco Nie no sorry to jest mit, że ateiści znają doktrynę Kościoła katolickiego (albo jakiegokolwiek innego, albo w ogóle jakiejkolwiek religii). Jeszcze 100 - 150 lat temu ateiści faktycznie rekrutowali się z bardziej wykształconych kręgów społecznych (te zawsze są na siłe awangardowe i modne i to w jakie głupoty wtedy wierzyli teraz pomija się miłosiernym milczeniem) ale w tej chwili gdzie katolicy są większością tylko w Watykanie a ateistów jest mnóstwo siłą rzeczy rekrtują się z mas społecznych.
A presja społeczna najmocniej działa na najgłupszych. Dlatego średni poziom inteligencji ateistów jest teraz niższy niż wierzących, którzy są mniejszością nawet w Polsce.
To co napisałem nie ma nic wspólnego z dowodzeniem prawdziwości jednego stanowisk czy drugiego. To zwykła socjologiczna obserwacja.
A i jeszcze co do tego, że "uczy się religii od dziecka". Mnóstwa rzeczy uczy się od dziecka i co z tego? Polecam "Matura to bzdura" tam jest świetnie zobrazowane jakie są efekty tego nauczania w Polsce. I myślisz, że na lekcjach religii we wczesnej podstawówce oświeeone młode umysły "odcinają się od tego po zapoznaniu się z tymi treściami i skonfrontowaniu ich z własnymi przemyśleniami i wiedzą" xD
Ludzie tak nie działają. Ani wierzący ani niewierzący.
@ponuryzakapior33 Nie ma dobrej religii. Jest ich masa i każda twierdzi, że tylko jedna jest prawdziwa. Każda religia ma jeden cel: kontrola ludzi.
@ponuryzakapior33 Ateistą zostałem zanim powstały memy, demoty itp, nawet o internecie wtedy mało kto słyszał. Indoktrynowany byłem przez wiele lat, w rodzinie, w salkach religii... Tylko był jeden problem ze mną - myślę. Samodzielnie. I porównuję to, co mi się mówi, z tym co widzę. Z tym, co mówią odkrycia naukowe. Dlatego przeczytałem Biblię, w wieku dwudziestu kilku lat, ze zrozumieniem tekstu czytanego, znalazłem tam tysiące niezgodności z doktryną, którą uczą na religii, a nawet ze zdrowym rozsądkiem. Fajna baja, ale to nie powód, żeby wszystkich zmuszać, żeby żyli zgodnie z wymaganiami facetów w czarnych czy purpurowych sukienkach. I żeby wszyscy wiecznie czuli się winni. I płacili, płacili, płacili... A jako wyznacznik jak żyć, od dekalogu, zwłaszcza tego przerobionego na potrzeby indoktrynacji, a bardzo się różniącego od tego z biblii, ja wolę Dezyderatę.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2023 o 18:55
@ponuryzakapior33 @El_Polaco to po co mamy w szkołach, przez całe lata, setki godzin religii jeśli nie po to by poznać doktrynę religii katolickiej? Przecież to wpajają przez całe lata. Innymi słowy, jest to bez sensu, tak? Poza tym, nie trzeba nawet specjalnie się zagłębiać samemu sobie w temat, wystarczy właśnie skonfrontować to co mówią na katechezach właśnie i w kościołach i co to za wielka bzdeta.
Dziwne, że ta piękna wizja jest często tylko pozorna. Wraz ze spadkiem osób wierzących rośnie liczba samobójstw, konfesjonał często jest zamieniany na psychologa. Takie tam detale.
@Barelik Bo oczywiście sytuacja polityczna i gospodarcza nie ma nic do rzeczy. W ogóle.
@BruceD sytuacja gospodarcza i polityczna za prlu była jeszcze gorsza. Masz jednak rację, że problem jest znacznie bardziej skomplikowany. Skoro jednak demotywator manipuluje/upraszcza ("ateiści biorą odpowiedzialność za swoje czyny") to ja też chyba mogę manipulować/upraszczać.
@barelik co jest złego w chodzeniu do psychologa?
@BruceD Samobójstwa to złożona kwestia. Jeżeli spojrzy się na Europę:
https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/aktualnosci/191144,europa-samobojcow
"eśli chodzi o wartości bezwzględne, najwięcej samobójstw odnotowano u naszych zachodnich sąsiadów (10 166 zgonów); drugie miejsce przypadło w udziale Francji (9154 osób), a trzecie – Polsce (5420 osób; w tym 4697 mężczyzn).
Statystycznie jednak zestawienie wygląda nieco inaczej. Zdecydowanie największy odsetek samobójstw ma Litwa (30 osób na 100 000 mieszkańców), Słowenia (21), Łotwa i Węgry (po 19), Belgia i Chorwacja (po 17). Polska ze wskaźnikiem samobójstw wynoszącym 14 os. na 100 tys. mieszkańców jest nieco powyżej średniej unijnej, która wynosi 11 os. Najmniej samobójstw odnotowano na Cyprze (4 na 100 000 mieszkańców), w Grecji (5), Włoszech (6), Wielkiej Brytanii (7) i Hiszpanii (8). "
@okiem_inteligenta - nie ma nic złego, ale jego rola i rola spowiedzi są dość podobne (choć są istotne różnice, to w wielu przypadkach efekty są podobne).
@snerg porównywanie różnych krajów nie ma zbyt dużego sensu. Różnice między Polską a Niemcami są bardzo duże, znacznie mniejsze są między obecną Polską a Polską sprzed np. 5 lat.
Katechizm nie zawiera przykazań czy nakazów jak sugeruje ten mem tylko wykładnie wiary (np. co oznacza wiara w niepokalane poczęcie, a co w Trójce św. itd.).
Taka sugestia wskazuje na niskie poczucie wartości autora i jeszcze niższe kompetencje w dziedzienie w której się wypowiada oraz na chęć wyglądania mądrzej na tle ustawione do bicia przeciwnika.
Jak to często było nie wyszło i znowu mamy kompromitacje. Dobrze, że w internecie to nie będzie przypału przed znajmymi.
@snerg A przez kogo ów katechizm został wymyślony? Jak napiszesz, że bóg, to poproszę o namacalne dowody.
@BruceD Ani Katechizmu ani Biblii nie napisał Bóg tylko ludzie. Nawet Kościół nie twierdzi, że Bóg "napisał" Biblie. Biblia jest zapisem wiary Kościoła (częściowo objawienia czyli doświadczenia ludzi) a Katechizm jest objaśnieniem tego zapisu.
Zadawanie takich pytań świadczy o sporej ignorancji w temacie. Można nie wierzyć w treść Biblii i Katechizmu ale sugerowanie, że są czymś innym niż są nawet w oczach ludzi, którzy wierzą jest mało poważne.
@snerg "Ani Katechizmu ani Biblii nie napisał Bóg tylko ludzie."
No właśnie. Czyli w skrócie: ludzie wierzą w bajki napisanych przez innych ludzi i tych bajek nie da się w żaden sposób udowodnić.
@BruceD No widzi Pan następstwo nie jest wnioskiem wyciągniętym z poprzednika. Innymi słowy nie jest wnioskiem w ogóle.
Zakłada Pan bowiem, z góry, że coś jest niemożliwą do dowiedzenia bajką, problem jednak zaczyna się wtedy gdy przeprowadza się kolejne "śledztwa w sprawie Jezusa" i wiele z informacji na jego temat się potwierdza lub stanowi najbardziej prawdopodobną opcję. Pan głęboko wierzy w to co Pan napisał, ale nigdy nie musiał i pewnie nawet nie chciał Pan sprawdzić czy ktokolwiek, jakkolwiek i czegokolwiek stara się dowieść z treści zawartych w Biblii.
Ja nawet nie mówię już o bardzo abstrakcyjnych treściach zawartych w wierze katolickiej (np. Trójca św.) ale ten najważniejszy dla chrześciajństwa akt jakim było zmartwychwstanie, wiele wskazuje na to, że jest ono niebezpiecznie prawdopodobne.
Polecam na start "Chrześcijaństwo po prostu" C.S. Lewisa. To był anglikanin, więc nie będzie ewentualnego wstrząsu anafilaktycznego po zdetknięciu się z czymkolwiek "katolickim".
@snerg W tym momencie chyba sobie odpuszczę dalszą dyskusję skoro uważasz, że można ot tak po prostu zmartwychwstać. Jakim cudem można naukowo dowieść coś co nie jest w żaden sposób udokumentowane. Wszystkie inne starożytne cywilizacje mają jakieś ślady po sobie, ale nie twój Jezus. I nie polecaj mi ani filmów, ani książek bo mi szkoda czasu na głupoty.
@BruceD "Nie polecaj mi ani filmów, ani książek bo mi szkoda czasu na głupoty".
W złotych myślach w szkole podstawowej w punkcie "Pragnienie prawdy?" wpisujesz "nie posiadam". Filmów nigdy nie polecam, bo nie oglądam, książek natomiast czytam bardzo dużo.
Bardzo mnie cieszy, że sobie darujesz - nie będę musiał tracić czasu na kolejnego zaimpregnowanego na argumenty przekonanego o własnej wszechwiedzy megalomana.
@snerg Od kiedy wiara w urojone bożki jest pragnieniem prawdy?
@BruceD Urojenie jest terminem medycznym, którego pewnie nawet nie rozumiesz.
Mógłbym próbować przekonać Cię co do prawdziwości pewnych tez metafizycznych ale wprzy braku chęci czytania książek rozkałdam bezradnie ręce. Parafrazując klasyka "I have no power here".
@snerg Udowodnij mi istnienie twojego boga to ci uwierzę. Nie książki napisane przez ludzi na temat niewidzialnego kolesia się nie liczą.
@BruceD Jedną już poleciłem. To praca filozoficzna a nie teologiczna. Większość apologetyki chrześcijańskiej opiera się na przekonaniu, że argumenty trzeba dobierać na gruncie, który jest akceptowalny dla niewierzących ta książka nie jest wyjątkiem.
Jednak jeżeli uważasz, że da się przeprowadzić jakikolwiek sensowny dowód w tak złożonej i trudnej sprawie w komentarzach na demotywatorach to proszę bądź chociąż człowiekiem własnego słowa i nie kontynuuj już tej rozmowy.
@snerg Niewygodny temat? Jak dochodzi do dowodów to same wymówki lub w ogóle temat pomijany. Typowy religijny oszołom z wypranym mózgiem.
@BruceD A co Ci da, że napiszę Ci dowody, których nie zrozumiesz? Ja stracę ekstremalnie dużo czasu na przepisanie bardzo długich dowodów. Zresztą mam głębokie przekonanie, że w ogóle nie masz bazy do tego, żeby je zrozumieć.
Równie dobrze mógłbym (krótszy niż dowody na istnienie Boga) napisać dowód twierdzenia, że co jest konieczne to również jest możliwe w logice (systemie) S5 ale po co? Szansa na to, że to zrozumiesz jest równa temu, że zrozumiałeś cokolwiek z tego co napisałem.
Idź już nieczytać książek gdzie indziej.
@snerg Nie napiszesz, bo takowych nie ma. Jak można naukowo udowodnić coś, co nie istnieje? I dla twojej informacji. Czytam dużo książek, ale żadna z nich nie sili się na to, aby ludzie wierzyli w to co jest napisane. Po prostu ta twoja biblia to jest bardzo marna książka fantasy.
@BruceD Ty w ogóle wiesz czym jest dowód naukowy, masz jakieś podstawy z metodologii nauk? Odróżniasz różne typy dowodów? Nie sądzę. Biblia w ogóle nie jest książką fantasy, nikt jej nie pisał z takim zamysłem, nie ma takiej struktury, i nikt rozsądny jej tak nie czyta. Odróżnić mitu od fantasy też nie potrafisz. Człowieku idź na rower masz wakacje nie trać już mojego czasu.
@snerg Żeby ktoś ci uwierzył, to musisz coś najpierw udowodnić. W tym przypadku to tylko naukowo. I owszem, jest. Tam się takie cuda dzieją, że pod tym względem przebijają większość książek fantasy. Nikt rozsądny biblii nie czyta, bo to po prostu stek bzdur.
@BruceD Człowieku to jest tak ahistoryczne stwierdzenie, że po prostu słabo się robi. Nie masz pojęcia o czym mówisz i to jest problem.
Nieważne jaki dowód zostanie przedstawiony Ty nie będziesz go w stanie zrozumieć ponieważ nie rozumiesz nawet terminów, którymi się posługujesz.
Przeczytaj sobie czym jest paradoks Menona.
@snerg Piszesz o dowodach, a żadnego nie przedstawiłeś. Wciąż czekam na solidny i niepodważalny dowód, że twój bóg jest prawdziwy i że to co jest napisane w biblii jest w 100% prawdziwe.
@BruceD Za to napisałem Ci dlaczego z kilku powodów to nie ma sensu (a i praktycznie jest trudno/nie wykonalne), żeby w komentarzach na demotywatorach przedstawić tak złożony dowód. Odesłałem Cię już do jednej lektury, która może trochę uporządkuje ten bałagan, który masz w głowie (choć wątpie bo ostatni komentarz wskazuje na elementarny brak umiejętności czytania ze zrozumieniem).
Nie chcesz się z tym zmierzyć na właną rękę Twoja sprawa. Nie będę się powtarzać kolejny raz w tych oczywistych sprawach. Szkoda mi już czasu na Ciebie. Ciesz się wakacjami, rok szkolny zaczyna się za ponad miesiąć możesz spokojnie ten czas w przyjemny sposób zmarnować.
@snerg Ja nie chcę literatury napisanej przez człowieka. Ja chcę od CIEBIE dowód. I to nie jest nic złożonego jeśli to jest prawdziwe. Nie zamierzam tracić czasu i pieniędzy na coś co mnie nie przekona. Tak więc jeśli nie podasz mi namacalnego dowodu to nie pisz nic więcej. Bo teraz jedynie się powtarzasz. To już nie są czasy średniowiecza, że ludzie wierzyli w każdy zabobon.
@BruceD "I to nie jest nic złożonego jeśli to jest prawdziwe. " jest to najgłupsze zdanie jakie przeczytałem w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Przebija nawet paski w TVPiS.
Ludzie wierzą obecnie w wiele więcej zabobonów niż w średniowieczu ale tego nie wiesz bo historii też nie znasz.
Co do dowodu ode mnie, jeżeli kiedyś gdzieś jeszcze się spotkamy, będziemy mieć kilk(naście) godzin a Ty będziesz merytorycznie przygotowany do zrozumienia dowodów przedstawię Ci je.
@snerg Owszem, jest. Nie może być chyba trudno wyjaśnić coś w co wierzą miliardy ludzi?
Owszem, są oszołomy typu płaskoziemcy, ale mam dla ciebie szokującą informację. W obecnych czasach ludzie myślą i mają dostęp do wszelakich źródeł, co jest nie na rękę wszystkich guru.
Kilkanaście godzin na dowiedzenie o istnieniu kolesia, który nie istnieje. Fascynujące. Nagrałbym to sobie, żeby puszczać jak by mi się nie chciało spać. Bo na pewno byś przynudzał i ciągle powtarzał te same wyświechtane frazesy. Wybacz, ale teraz tak umiejętnie lejesz wodę, żeby nie było widać, że po prostu nie masz żadnego dowodu na poparcie swoich racji. Skoro bóg istnieje, to dlaczego pozwala na takie rzezie? Dlaczego nie ukarze wszystkich złych? Dlaczego to źli mają zazwyczaj lepiej niż ci dobrzy?
@BruceD I serio myślisz, że istnieją łatwe i krótkie odpowiedzi na takie pytania jak te, które zadałeś? Czego Ty oczekujesz? Mam Ci teodyceę w memach wykładać?
Chcesz dostać prostą odpowiedź na nieproste pytanie. I co w tym zaskakującego, że miliardy ludzi wierzy w coś czego nie może wyjasinić. Jak pisałem wyżej przekonania nie biorą się z argumentów (a w każdym razie nie najczęściej). Miliardy ludzi wierzą w skuteczność szczepień nie na podstawie WIEDZY, miliardy ludzi wierzą w kulistość ziemie też nie na podstawie WIEDZY. Z drugiej strony większość ludzi wierzy w wielki wybuch a wszechświat najprawdopodbniej jest cykliczny (kolejne cykle nazywają się eonami) i nie było nigdy czegoś takiego jak wielki wyb. mimo, że były pewne uzasadnione powody naukowe by w to wierzyć.
Posiadanie prawdziwego przekonanie, posiadanie uzasdnionego przekonania i posiadanie tzw. wiedzy to nie musza być te same rzeczy. Ludzie mogą mieć najrozmaitsze poglady prawdziwe, bądź nie, uzasadnione bądź nie. Te rzeczy nie muszą być ze sobą związane.
To jest tak elementarne, że aż wstyd mi o tym pisać. Myślę, że dobrze zrobisz jak zajmiesz się tematami uzasadniania i dowodu trochę bardziej profesjonalnie bo ewidentnym jest, że w sprawach metodologii jest zupełnym laikiem dlatego też nie ma sensu (pomijając już inne trudności jak miejsce i format komentarzy na demotywatorach) podawać Ci jakichkolwiek dowodów. Nie zrozumiesz ich. To nie jest jakaś wada wrodzona, człowiek się z tym nie rodzi, tego trzeba się zwyczajnie nauczyć.
@snerg Niezły bełkot. Wielki wybuch to jest po prostu nazwa. No i z tą wiarą w szczepienia i kulistość ziemii to nieźle pojechałeś. Właśnie one są efektem wiedzy i nauki, a nie wiary. I ciągle unikasz na zadawane przeze mnie pytania. Ale czego się spodziewać po "wierzącym". Nauka nie jest ważna dopóki można wierzyć w różne bożki.
@BruceD Poziom niezrozumienia tekstu czytanego jest u Ciebie tak niski, że pozowlę sobie już zakończyć te dyskusje. Wytłumaczenie Ci czegokolwiek jest zadaniem niemożliwym do realizacji.
Bywaj zdrów, ciesz się wakacjami, powodzenia w nowym roku szkolnym.
@snerg Żeby wytłumaczyć cokolwiek, trzeba wiedzieć coś na dany temat. Ty widzę, że unikasz odpowiedzi na moje wszystkie pytania używając mądrze brzmiących słów i zwrotów. W przeciwieństwie do ciebie, to ja pracuję i szkołę mam dawno za sobą. A u ciebie widzę, że pranie mózgu jest w toku. Podstawówka czy już szkoła średnia?
Św Piotr przybiega z telefonem do boga: Boże Ateiści do Ciebie na co Bóg z niezadowoleniem: Powiedz ,że mnie nie ma!
najkrótsza odpowiedź: NORMALNIE.
Gdyby cały znany (i istniejący z bardzo rozsądną pewnością) Wszechświat zmniejszyć do rozmiaru kuli ziemskiej to sama Ziemia by w tej skali była co najmniej 100 razy mniejsza od JEDENGO atomu wodoru. Jakby kto nie wiedział - w szklance wody jest około 10^24 (jedynka i 24 zera) atomów wodoru, a są tam jeszcze atomy tlenu. Ziemia nie byłąby dostrzegalna nawet przez mikroskop elektronowy.
Myśl, że ewentualny stwórca i zarządca tego niewyobrażalnego ogromu jakim jest Wszechświat domaga się hołdów i pienów (O Panie jaki jesteś poteżny! Jak wielka jest chwała twoja!) od tak super mikropskopijnych robaczków jak ludzie jest po prostu śmieszna. Niepoważna.
Jest prawdą, że Wszechświat zdumiewająco dobrze jest opisywalny matematycznie. Matematyka jest dziełem intelektu. Nie da się więc na 100% wykluczyć, że za tym wszystkim stoi jakiś super, gigant intelekt. Udowodnić że jest taki byt też się nie da. Ale jest 100% pewne, że ten hipotetyczny byt nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek religią,
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2023 o 23:37
@jeszczeNieZajety "Jest prawdą, że Wszechświat zdumiewająco dobrze jest opisywalny matewmatycznie".
Tak oczywiście. Na przykład teorią strun tylko że tak nie do końca. I nie wiadomo którą w końcu tyle ich jest. I nie da rady żadnej udowodnić. I żadna do końca nie działa. Ale po za tym super. 10-20 wymiarów. Supersymetria. Supergrawitacja. Albo wszystko razem. Co kto lubi.
@abaddon81 ???
biorą idąc do wróżki? :D
Ciekawe.
Wygląda jakby to sugerowało czarno-biały obraz w którym ateiści biorą odpowiedzialność za swoje czyny a ludzie wierzący nie.
Jeśli zgodnie z tym co zgaduję, jest to spowodowane brakiem "Bata"boskiego to niestety ale ateiści mają jeszcze prawo nad swoimi głowami.
Więc w praktyce mogą zrobić coś złego i powołać się na to że jest to legalne.
Dobry człowiek bierze odpowiedzialność za swoje czyny a religia czy jej brak nie mają z tym czegokolwiek wspólnego.
A zasady, zarówno religijne(A przynajmniej katolickie) jak i państwowe są nie od tego by ludzi uwolnić od odpowiedzialności lecz by karać tych nieodpowiedzialnych.
I swoją drogą to coś wątpię że ateiści są niewierzący, myślę że po prostu mają innego boga.
Jedni polityków, drudzy gwiazdy a trzeci pieniądze.
Jeszcze inni siebie.
@15mc wierzący uciekają od wolności do wyimaginowanej krainy.
a czym był dekalog - prawem. Jezus nawet tak mówi - zachowajcie prawo.
tak samo wierzący mogą tak zrobić.
skoro tak, to po co religia?
a myślisz, że wierzący wierzą w Boga? zobacz sobie grupy na Facebooku - mają swoich idoli, bałwanów ojca Pio, Maryję, Ritę, Rydzyka...
@okiem_inteligenta
Że niby jak w vr czy coś? Z tego co kojarzę to wierzący, a przynajmniej ci których znam, żyją normalnie.
Po prostu parę minut ze swojego życia poświęcają na modlitwę, godzinkę w kościele jak lub trochę więcej.
I może pominę kwestię tego czym jest wolność bo spędziłbym na pisaniem cały dzień a i miejsca by nie starczyło. W skrócie jesteś na tyle wolny na ile pozwalają ci okoliczności i np powodzenia w korzystaniu z wolności w środku niezamieszkanej dżungli albo pustyni w której niby możesz wszystko ale w praktyce możesz niewiele.
O prawie mówiłem i jakbyś czytał to byś wiedział.
Religia nie jest od tego by służyć za zamiennik prawa i z tego co kojarzę to chyba chodzi o nadzieję, nadzieję na to że śmierć nie jest końcem i że zmagania ludzkości nie są bezcelowe.
I tak, myślę że wierzący wierzą w boga. Duh.
Jak ktoś nie wierzy to nie jest wierzący.
To coś jak z rowerem-jak na nim nie jeździsz to nie jesteś rowerzystą.
Skąd tak głupie pytanie?
Nie wiem, dlaczego ale zawsze ktoś próbuje udowodnić, że jest lepszy albo kogos poniżyć. Jestescie tacy sami jedni na drugich. Nikt nikomu nic nie robi. Po co te nagonki?
"Ateiści biorą odpowiedzialność za swoje czyny"??'
Może autor tego wysrywu wyjaśnił by w jaki to sposób ateiści biorą odpowiedzialność?
W wiekszości religii masz przewidzianą jakąś kare za grzechy. Będziesz zły czeka cie szeol piekło gehenna brak dziewic w raju itd. Ale podejmujesz decyzje i będziesz odpowiadał za swoje czyny.
Ateista - pierdykne se dziś bombke atomową na miasto a potem wysadzę se szkolę dla zabawyi I tak po śmierći nic nie ma - kary nie będzie. Też mi odpowiedzialność.
@abaddon81 chłopie, ale jesteś oderwany od rzeczywistości.
to, że istnieją zaświaty na prawdopodobieństwo bliskie 0.
ateista ponosi odpowiedzialność tutaj.
to czekanie na sprawiedliwość po śmierci jest ucieczką od wolności.
żyjesz w Matrixie.