Tak tak, pilnuj dzieci! Dziekujemy za rade!
Jeszcze poprosze o alert RBC że jest gorąco i żebym nie wychodzil z domu!! Nosz ku.fa złote myśli XXI wieku. Nie umiesz pływać, nie wchodz do wody!!!!
@eGzu zgadza sie, zastosuj sie do swojej rady. Wkońcu jestes debilem ktory ma pewnie 50 lat a mama codziennie ci powtarza "januszku, nie przechodź na czerwonym swietle"
@Hary86olk Nie widzę jakiego komentarza odnosi się "dyskusja", ale mogę odnieść się do Twojej odpowiedzi. Lubię, gdy ktoś wymyśla sobie historię życia jakiegoś człowieka i używa to jako argumentów na potwierdzenie swojej tezy.
Zabrakło mi informacji, że o ile nie masz przeszkolenia i/lub bojki/pływaka/pamelki/restube nie rzucaj się do pomocy. Postaraj się rzucić coś pływającego i powiadom ratownika, pobliskie łódki itp. Nie podpływaj sam z pustymi rękami. No chyba że chodzi o twoje dziecko.
@bilbao99 niedawno utopiła się matka wraz z dzieckiem, bo posłuchała Twojego ostatniego zdania. Pierwsza zasadza, niezależnie kogo ratujesz. Rzucając się na pomoc jakiejś osobie upewnij się, że nie trzeba będzie ratować 2 osób.
@eGzu to ostatnie zdanie to było z myślą o rodzicach, którzy nie chcieliby przeżyć swoich dzieci. Mimo wszystko dla własnego dziecka jeszcze warto zaryzykować... Nie jest tak silne jak dorosły. Jeśli umiesz pływać jest szansa, że uratujesz dziecko i sam wyjdziesz cało. Kwestia priorytetów.
Czytalem o tym nie raz, a sam dzisiaj miałem sytuację. Dzisiaj byliśmy z dzieciakami nad jeziorem wszystko się fajnie bawiliśmy, śmiechy, hihy. Syn skacze z kołem do wody, żona siedzi na dmuchanym krokodylu, ja w wodzie i się śmiejemy, a córka (2lata) chodziła wokół nas. Woda prawie po kolana. Zagadałem się z żoną, zaś córa robi kolejna rundkę za żona i znika. W tym momencie akurat się wychyliłem w lewo i widzę, że córka w wodzie macha rękoma, twarz do połowy pod wodą. Mimo, że była niecały metr obok mnie, to się rzuciłem i w sekundę ją wyciągnąłem. Na szczęście się tylko zakrztusiła. Musiała się potknąć do przodu, akurat jak była za żoną. Była pod wodą chyba z 3-4 sekundy. Nic nie słyszeliśmy, nawet plusku. Jestem zarazem zadowolony i wściekły na siebie, że zarazem od razu w milisekundę skumałem się o co chodzi i że nie zauważyłem tego wcześniej...
Kurrr, do teraz o tym myślę, aż mi się niedobrze robi. Pilnujcie dzieciaków nad wodą ludziska, nawet jak się nic nie dzieje
Tak tak, pilnuj dzieci! Dziekujemy za rade!
Jeszcze poprosze o alert RBC że jest gorąco i żebym nie wychodzil z domu!! Nosz ku.fa złote myśli XXI wieku. Nie umiesz pływać, nie wchodz do wody!!!!
@Hary86olk Nie umiesz myśleć logicznie? Nie myśl!
@eGzu zgadza sie, zastosuj sie do swojej rady. Wkońcu jestes debilem ktory ma pewnie 50 lat a mama codziennie ci powtarza "januszku, nie przechodź na czerwonym swietle"
@Hary86olk najlepiej, by nie przechodził w ogóle przez ulice, bo i na czerwonym moze cos go przejechac
@Hary86olk Nie widzę jakiego komentarza odnosi się "dyskusja", ale mogę odnieść się do Twojej odpowiedzi. Lubię, gdy ktoś wymyśla sobie historię życia jakiegoś człowieka i używa to jako argumentów na potwierdzenie swojej tezy.
Zabrakło mi informacji, że o ile nie masz przeszkolenia i/lub bojki/pływaka/pamelki/restube nie rzucaj się do pomocy. Postaraj się rzucić coś pływającego i powiadom ratownika, pobliskie łódki itp. Nie podpływaj sam z pustymi rękami. No chyba że chodzi o twoje dziecko.
@bilbao99 niedawno utopiła się matka wraz z dzieckiem, bo posłuchała Twojego ostatniego zdania. Pierwsza zasadza, niezależnie kogo ratujesz. Rzucając się na pomoc jakiejś osobie upewnij się, że nie trzeba będzie ratować 2 osób.
@eGzu to ostatnie zdanie to było z myślą o rodzicach, którzy nie chcieliby przeżyć swoich dzieci. Mimo wszystko dla własnego dziecka jeszcze warto zaryzykować... Nie jest tak silne jak dorosły. Jeśli umiesz pływać jest szansa, że uratujesz dziecko i sam wyjdziesz cało. Kwestia priorytetów.
Dzięki za uświadomienie.
Czytalem o tym nie raz, a sam dzisiaj miałem sytuację. Dzisiaj byliśmy z dzieciakami nad jeziorem wszystko się fajnie bawiliśmy, śmiechy, hihy. Syn skacze z kołem do wody, żona siedzi na dmuchanym krokodylu, ja w wodzie i się śmiejemy, a córka (2lata) chodziła wokół nas. Woda prawie po kolana. Zagadałem się z żoną, zaś córa robi kolejna rundkę za żona i znika. W tym momencie akurat się wychyliłem w lewo i widzę, że córka w wodzie macha rękoma, twarz do połowy pod wodą. Mimo, że była niecały metr obok mnie, to się rzuciłem i w sekundę ją wyciągnąłem. Na szczęście się tylko zakrztusiła. Musiała się potknąć do przodu, akurat jak była za żoną. Była pod wodą chyba z 3-4 sekundy. Nic nie słyszeliśmy, nawet plusku. Jestem zarazem zadowolony i wściekły na siebie, że zarazem od razu w milisekundę skumałem się o co chodzi i że nie zauważyłem tego wcześniej...
Kurrr, do teraz o tym myślę, aż mi się niedobrze robi. Pilnujcie dzieciaków nad wodą ludziska, nawet jak się nic nie dzieje