z pewnymi obecnie różnicami (obamacare) tak działa amerykański system: ubezpieczenie masz tylko jeśli pracujesz, jak nie to koszty samodzielnej umowy są astronomiczne, dodatkowo od poziomu ubezpieczenia (a zawodnicy pewnie mają wysoki) zależy zakres usług, itd.
koleżanka żony z uniwerku żyła w strachu większość swojego życia, bo przy utracie pracy (i ubezpieczenia), nawet gdyby z miejsca znalazła nową, konieczność wymiany rozrusznika serca w nowym ubezpieczeniu byłaby automatycznie istniejącym schorzeniem, nie podlegającym ubezpieczeniu, zostawiając ją w perspektywie kilku lat z rachunkiem 100-kilkudziesięciu k$ za szpital do zapłaty. ten system jest chory
@Petyrek Porąbany system. No, ale demokracja i kapitalizm tam rządzi. I widocznie komuś nie jest na rękę żeby było normalnie. Nasz post- komunistyczny NFZ nie jest idealny. Większość bardziej skomplikowanych rzeczy i tak lepiej załatwić prywatnie. Ale wolę to, niż martwić się przy głupiej grypie pospolitej czy zapaleniu płuc lub złamanej nodze. Czy akurat ubezpieczenie to obejmuje i do której placówki mam się zgłosić bo okazało się że ta najbliżej mnie nie honoruje ubezpieczenia X albo ubezpieczyciel akurat nie objął czegoś tak prostego jak złamana noga. I trzeba bulić za "robociznę", materiały itp. żywą gotówką albo uwielbianym przez nich czekiem
@Petyrek Bredzisz. Już od dawna ubezpieczenia pokrywają choroby istniejące bez wyjątków. Bardziej prawdopodobne, że zawodnicy mają wypasione ubezpieczenie dające dostęp do specjalistów, którzy nie świadczą usług poza nim. Zmieniając ubezpieczenie by musiał szukać nowych lekarzy.
Gosciu niezla kase u nich trzepal za gre - czemu sie nie ubezpieczyl?
z pewnymi obecnie różnicami (obamacare) tak działa amerykański system: ubezpieczenie masz tylko jeśli pracujesz, jak nie to koszty samodzielnej umowy są astronomiczne, dodatkowo od poziomu ubezpieczenia (a zawodnicy pewnie mają wysoki) zależy zakres usług, itd.
koleżanka żony z uniwerku żyła w strachu większość swojego życia, bo przy utracie pracy (i ubezpieczenia), nawet gdyby z miejsca znalazła nową, konieczność wymiany rozrusznika serca w nowym ubezpieczeniu byłaby automatycznie istniejącym schorzeniem, nie podlegającym ubezpieczeniu, zostawiając ją w perspektywie kilku lat z rachunkiem 100-kilkudziesięciu k$ za szpital do zapłaty. ten system jest chory
@Xar dziwne przepisy. Do tego jeśli nadal ma pieniądze które zarobił to się nijak nie kwalifikuje do medicaid. Bo jest za bogaty.
@Petyrek Porąbany system. No, ale demokracja i kapitalizm tam rządzi. I widocznie komuś nie jest na rękę żeby było normalnie. Nasz post- komunistyczny NFZ nie jest idealny. Większość bardziej skomplikowanych rzeczy i tak lepiej załatwić prywatnie. Ale wolę to, niż martwić się przy głupiej grypie pospolitej czy zapaleniu płuc lub złamanej nodze. Czy akurat ubezpieczenie to obejmuje i do której placówki mam się zgłosić bo okazało się że ta najbliżej mnie nie honoruje ubezpieczenia X albo ubezpieczyciel akurat nie objął czegoś tak prostego jak złamana noga. I trzeba bulić za "robociznę", materiały itp. żywą gotówką albo uwielbianym przez nich czekiem
@Petyrek Bredzisz. Już od dawna ubezpieczenia pokrywają choroby istniejące bez wyjątków. Bardziej prawdopodobne, że zawodnicy mają wypasione ubezpieczenie dające dostęp do specjalistów, którzy nie świadczą usług poza nim. Zmieniając ubezpieczenie by musiał szukać nowych lekarzy.
Ale czy on za każdym razem chce podpisać?
Polska język, trudna język. Pała z gramatyki!
a ciekawe jak januszexy w polsce traktują pracownikow