Z posiłkami to gruba przesada. Mam powyżej 42 lat i znam facetów w moim wieku, którzy nie potrafią prawie nic ugotować, a starsze pokolenia to już w ogóle szkoda gadać. Bez żon większość z nich to kaleki, co ledwo sobie wodę zagotują. Oczywiście mam na myśli tych ze starszego pokolenia, których znam. Nie wiem, czy było w całym kraju.
@El_Polaco Jajko sadzone ich czasem przerasta, o obsłudze tostera nie wspominając. Szczytem ich kulinarnego kunsztu jest zazwyczaj "wsadź do mikrofali na 5 minut". Ten tekst to generalnie płacz nad młodzieżą, bo ktoś się starzeje i siwe włosy/łysina się pojawiają. Na szczęście ja mam genetycznie spier*olone i siwieje od 16 roku życia, dzięki czemu ja zawsze będę jednocześnie stary i będę wiecznym dzieciuchem.
@El_Polaco Serio? W sumie ja potrafię jajka od 5 roku życia gotować w każdej formie (zasługa wujka, który poza jajkami nawet nie potrafił ziemniaków ugotować), czy to jajecznica, sadzone, na twardo, na miękko, w koszulce, w kieliszku... Może dlatego mi się wydaje, że sadzone to najłatwiejsze, bo ja je potrafię zrobić w każdej formie na zamówienie i to bez żadnego odmierzacza czasu. Po prostu wiem kiedy się je wyjmuje. Wyjątkiem są te najtańsze jajka z chowu klatkowego, co w markecie po 10zł za 30szt. idzie kupić, tych to nikt nie zrobi dobrze za pierwszym razem...
Mój dziadek, któremu całe życie gotowano (najpierw mama, potem stołówka akademicka, potem żona), kiedy został wdowcem zaczął sam ogarniać kuchnię i gotować sobie dwudaniowe obiady.
sory. ten tekst pasuje nie do ludzi powyżej 42 roku życia, lecz do osób urodzonych w XX wieku. tych co za dzieciństwa nie miały przy dupie telefonu komórkowego.
@slomek123 Czy ja wiem? Ja miałem telefon komórkowy przy dupie w wieku 9 lat. Prawie każdą naprawę (poza skomplikowaną elektryką, czy gazem) robię w domu praktycznie sam. Pracowałem zarówno fizycznie, jak i biurowo. Moim zdaniem to kwestia charakteru, a nie daty urodzenia.
To o mnie.
Z tym 15 to przesada, ale
a) Krew zmywa się w zimnej/chłodnej wodzie
b) Najlepsze może się okazać naturalne mydło - typu "biały jeleń"
c) W razie jak nie działa na danym materiale - woda utleniona
d) ostatnia deska ratunku wybielacz typu ACE
Ostatnie dwa są do jasnych rzeczy. Mogą wytrawić kolor.
@Wreckedge woda utleniona nie odbarwi nawet dżinsu. Popularne odplamiacze w proszku też zawierają nadtlenek wodoru i usuwają plamy z krwi. Ace zawiera chlor, dlatego nadaje się tylko do białych tkanin i to ostrożnie, bo mogą zżółknąć
wszystko się zgadza:
- rodzice formalnie przeszkolili mnie w obsłudze nocnika zanim skończyłem 2 lata;
- miałem dostęp do kluczy do domu już gdzieś koło 5 roku i WŁASNE klucze od 8 roku życia;
- na tle tego co obecnie uchodzi za posiłek, jajecznica to pełnowartościowe danie główne ;
- w wieku 9 lat miałem oszczędzone pieniądze na SKO + własne oszczędności ze sprzedaży makulatury i szkła, czy okazyjnej kasy ze świąt wszelakich, tak że matka czasem pożyczał u mnie kasę przed pierwszym;
- w wakacje siedzieliśmy do zmroku na podwórku z okazjonalnym - "Imię"!!! -Co mamo? -Obiad! ale faktem jest, że u mnie na garażach były krany z wodą a na ogródkach i w lesie wszelakie mniej lub bardziej dojrzałe owoce;
- co do prób porwań, niczego pewien nie jestem ale jeśli jakieś były, to ewidentnie ich uniknąłem, co nie? ;-)
-3/4 życia samotnie.. w sensie bez rodziców nad głową? to na pewno tak, bo nie siedzieli u mnie w szkole w ławce, nie grali ze mną w kapsle na podwórku i nie przeszkadzali mi się bawić w domu jak była kiepska pogoda;
- za to usuwanie plam (przeważnie własnej) krwi z ubrań jest przydatne, gdy nie chcesz dostać kary za to co odwalałeś jak rodzice nie patrzyli co robisz 3/4 twojego życia
@csnrdi W wieku 10 lat chodziliśmy nad rzekę. Co prawda woda w większej jej części sięgała nam co najwyżej do kolan, ale pod mostem kolejowym raz się topiłem. Swoją drogą na tym moście przechodziliśmy "testy na odwagę"; pomiędzy podkładami była wolna przestrzeń; dla 10 latka pierwsze przejście po takim moście było ogromnym przeżyciem.
Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz to już 7-8 klasa. Jadąc pociągiem na wagary do Wawy (za wyjątkiem zimy, ale wtedy nie było sensu jechać do Wawy) zawsze stało się na pomoście przy otwartych drzwiach, ewentualnie siadaliśmy na schodach. I nie pamiętam, żeby ktoś dorosły zwracał nam uwagę lub przeganiał, nawet kanar to olewał.
I najważniejsze, nie mieliśmy smyczy zwanej dzisiaj smartfonem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 października 2023 o 2:00
Potwierdzam. Krew z ubrań najlepiej usunąć zimną wodą, taką ze węża ogrodowego i zasypać solą. Potem normalnie wyprać. A zwłok najlepiej pozbyć się tanim wybielaczem, ale potrzeba go dużo, tak z 4 do 5 godzin gotowania w beczce, w zależności od wagi. Nie pytajcie skąd wiem. Mam swoje lata. ;)
jakiś piz...uś z tiktoka przerobił nieumiejętnie i z błędami tekst z oryginału.
oho ktoś się starzeje
@GramDaniel
bo Ty, to się nie starzejesz?
a ten sekret zapewne działa na tej samej zasadzie jak "nie rosnące ceny przy 8,2 % inflacji" wg NBP :-P
Cieszę się, że choć Ty zrozumiałeś... :)
Z posiłkami to gruba przesada. Mam powyżej 42 lat i znam facetów w moim wieku, którzy nie potrafią prawie nic ugotować, a starsze pokolenia to już w ogóle szkoda gadać. Bez żon większość z nich to kaleki, co ledwo sobie wodę zagotują. Oczywiście mam na myśli tych ze starszego pokolenia, których znam. Nie wiem, czy było w całym kraju.
@El_Polaco Jajko sadzone ich czasem przerasta, o obsłudze tostera nie wspominając. Szczytem ich kulinarnego kunsztu jest zazwyczaj "wsadź do mikrofali na 5 minut". Ten tekst to generalnie płacz nad młodzieżą, bo ktoś się starzeje i siwe włosy/łysina się pojawiają. Na szczęście ja mam genetycznie spier*olone i siwieje od 16 roku życia, dzięki czemu ja zawsze będę jednocześnie stary i będę wiecznym dzieciuchem.
@Loganesko
Akurat jajko sadzone to nie do końca trafiony argument, bo ja bardzo dobrze gotuję, ale z tym mam problem. Prawie zawsze to jajko mi się roz...
A z drugiej strony mogę zrobić takie rzeczy, że jak zrobiłem ciasto na jedną imprezę, to potem za każdym razem mnie pytali, czy tym razem też zrobię.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 września 2023 o 9:52
@El_Polaco Serio? W sumie ja potrafię jajka od 5 roku życia gotować w każdej formie (zasługa wujka, który poza jajkami nawet nie potrafił ziemniaków ugotować), czy to jajecznica, sadzone, na twardo, na miękko, w koszulce, w kieliszku... Może dlatego mi się wydaje, że sadzone to najłatwiejsze, bo ja je potrafię zrobić w każdej formie na zamówienie i to bez żadnego odmierzacza czasu. Po prostu wiem kiedy się je wyjmuje. Wyjątkiem są te najtańsze jajka z chowu klatkowego, co w markecie po 10zł za 30szt. idzie kupić, tych to nikt nie zrobi dobrze za pierwszym razem...
Mój dziadek, któremu całe życie gotowano (najpierw mama, potem stołówka akademicka, potem żona), kiedy został wdowcem zaczął sam ogarniać kuchnię i gotować sobie dwudaniowe obiady.
sory. ten tekst pasuje nie do ludzi powyżej 42 roku życia, lecz do osób urodzonych w XX wieku. tych co za dzieciństwa nie miały przy dupie telefonu komórkowego.
@slomek123 Czy ja wiem? Ja miałem telefon komórkowy przy dupie w wieku 9 lat. Prawie każdą naprawę (poza skomplikowaną elektryką, czy gazem) robię w domu praktycznie sam. Pracowałem zarówno fizycznie, jak i biurowo. Moim zdaniem to kwestia charakteru, a nie daty urodzenia.
To o mnie.
Z tym 15 to przesada, ale
a) Krew zmywa się w zimnej/chłodnej wodzie
b) Najlepsze może się okazać naturalne mydło - typu "biały jeleń"
c) W razie jak nie działa na danym materiale - woda utleniona
d) ostatnia deska ratunku wybielacz typu ACE
Ostatnie dwa są do jasnych rzeczy. Mogą wytrawić kolor.
@Wreckedge woda utleniona nie odbarwi nawet dżinsu. Popularne odplamiacze w proszku też zawierają nadtlenek wodoru i usuwają plamy z krwi. Ace zawiera chlor, dlatego nadaje się tylko do białych tkanin i to ostrożnie, bo mogą zżółknąć
@Ashera01 No widzisz, wyrosłem i już dawno krwii nie zapierałem. Dzięki.
@Wreckedge, @Ashera01 Zimna woda i sól. Krew znika bez śladu.
wszystko się zgadza:
- rodzice formalnie przeszkolili mnie w obsłudze nocnika zanim skończyłem 2 lata;
- miałem dostęp do kluczy do domu już gdzieś koło 5 roku i WŁASNE klucze od 8 roku życia;
- na tle tego co obecnie uchodzi za posiłek, jajecznica to pełnowartościowe danie główne ;
- w wieku 9 lat miałem oszczędzone pieniądze na SKO + własne oszczędności ze sprzedaży makulatury i szkła, czy okazyjnej kasy ze świąt wszelakich, tak że matka czasem pożyczał u mnie kasę przed pierwszym;
- w wakacje siedzieliśmy do zmroku na podwórku z okazjonalnym - "Imię"!!! -Co mamo? -Obiad! ale faktem jest, że u mnie na garażach były krany z wodą a na ogródkach i w lesie wszelakie mniej lub bardziej dojrzałe owoce;
- co do prób porwań, niczego pewien nie jestem ale jeśli jakieś były, to ewidentnie ich uniknąłem, co nie? ;-)
-3/4 życia samotnie.. w sensie bez rodziców nad głową? to na pewno tak, bo nie siedzieli u mnie w szkole w ławce, nie grali ze mną w kapsle na podwórku i nie przeszkadzali mi się bawić w domu jak była kiepska pogoda;
- za to usuwanie plam (przeważnie własnej) krwi z ubrań jest przydatne, gdy nie chcesz dostać kary za to co odwalałeś jak rodzice nie patrzyli co robisz 3/4 twojego życia
= wszystko się zgadza, wiek też
@csnrdi W wieku 10 lat chodziliśmy nad rzekę. Co prawda woda w większej jej części sięgała nam co najwyżej do kolan, ale pod mostem kolejowym raz się topiłem. Swoją drogą na tym moście przechodziliśmy "testy na odwagę"; pomiędzy podkładami była wolna przestrzeń; dla 10 latka pierwsze przejście po takim moście było ogromnym przeżyciem.
Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz to już 7-8 klasa. Jadąc pociągiem na wagary do Wawy (za wyjątkiem zimy, ale wtedy nie było sensu jechać do Wawy) zawsze stało się na pomoście przy otwartych drzwiach, ewentualnie siadaliśmy na schodach. I nie pamiętam, żeby ktoś dorosły zwracał nam uwagę lub przeganiał, nawet kanar to olewał.
I najważniejsze, nie mieliśmy smyczy zwanej dzisiaj smartfonem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2023 o 2:00
Poza brakiem nadopiekuńczości wszystko się zgadza. Czytanie i pisanie przed 2. r.ż. formalnie potwierdzone.
I jeszcze dopisz, że umieli pisać po polsku bez błędów....
W wieku 5 to nie, ale jak miałem 8 to latałem już z kluczem na szyi, wtedy też ugotowałem swoją (prawie) pierwszą zupę w życiu, z torebki ;P
Potwierdzam. Krew z ubrań najlepiej usunąć zimną wodą, taką ze węża ogrodowego i zasypać solą. Potem normalnie wyprać. A zwłok najlepiej pozbyć się tanim wybielaczem, ale potrzeba go dużo, tak z 4 do 5 godzin gotowania w beczce, w zależności od wagi. Nie pytajcie skąd wiem. Mam swoje lata. ;)