Pamiętam, jak ojciec próbował mnie nauczyć jeździć bez bocznych kółek. biegał za mną po parku pół dnia i trzymał za kijek wetknięty z tyłu ramy. Bez rezultatów. Mój starszy kolega wziął mnie tego samego dnia na górkę, pchnął i po paru metrach potrafiłem już jeździć na rowerze :)
@bromba_2k Pierwsze parę metrów było chybotliwe ale dałem radę, nawet się nie wywróciłem. Widocznie wcześniejsze zabiegi mojego ojca nie były do końca bezskuteczne :)
G-prawda:
- albo były dodatkowe kółka albo sztacheta wsadzona za siedzeniem żeby rodzić trzymał za nas pion
- kasku nie było
- kopa w plecy to mogłeś dostać od rówieśnika któremu zajumałeś rower żeby cytuję: "raz się karnąć wokół podwórka"
U mnie zdecydowanie inaczej: nikt mnie jezdzic nie uczył. Wzięłam rower na podwórko i sama się uczyłam jeżdżąc z górki aż do skutku. Swoje dzieci natomiast uczyłam za pomocą kocyka włożonego pod pachy i trzymanego za plecami. To świetny sposób ponieważ nie utrzymujesz za dziecko równowagi jak w przypadku kijka doczepionego pod siodełkiem. Dziecko samo musi czuć rower i próbować go utrzymać w pionie. Polecam.
Teraz są rowerki biegowe i całkiem małe dzieciaki już na tym zasuwają. Potem nie ma większych problemów, żeby przesiąść się na taki rower z pedałami. Syn miał 3,5 roku jak już śmigał na dwóch kółkach.
Ja uczyłem się jeździć na rowerze w latach 60-tych i wtedy normalne było że to koledzy z podwórka uczyli młodszych jazdy. Najczęściej był to duży, zwykły rower, na którym jeździło się "pod ramą ".
Nadopiekuńczy rodzice byli zawsze , co prawda też mam wrażenie że wtedy było ich sporo mniej ale to nie znaczy że każdy rodzic był lekkomyślny tak jak nie znaczy że każdy teraz przeżuwa obiad przed podaniem
Moja dwójka, starszy i młodszy. Obaj zaczynali od rowerka biegowego, a potem przesiadka na zwykły bez bocznych kółek. Obaj jeździli samodzielnie przed 4 urodzinami. Przesiadka na zwykły z odrobiną hardkoru - na górkę, krótki instruktaż o hamulcach i w drogę...
teraz są takie fajne rowerki bez pedałów - bardzo prawilne kuria to popiera, a dziecko praktycznie uczy się samo ok 4 roku życia już pedałuje - nie mówcie nic kurii
Pamiętam, jak ojciec próbował mnie nauczyć jeździć bez bocznych kółek. biegał za mną po parku pół dnia i trzymał za kijek wetknięty z tyłu ramy. Bez rezultatów. Mój starszy kolega wziął mnie tego samego dnia na górkę, pchnął i po paru metrach potrafiłem już jeździć na rowerze :)
@faraon69 Ale nie mów, że po tej nauce miałeś wszystkie zęby...
@bromba_2k Pierwsze parę metrów było chybotliwe ale dałem radę, nawet się nie wywróciłem. Widocznie wcześniejsze zabiegi mojego ojca nie były do końca bezskuteczne :)
@faraon69 Farciarz...
G-prawda:
- albo były dodatkowe kółka albo sztacheta wsadzona za siedzeniem żeby rodzić trzymał za nas pion
- kasku nie było
- kopa w plecy to mogłeś dostać od rówieśnika któremu zajumałeś rower żeby cytuję: "raz się karnąć wokół podwórka"
U mnie zdecydowanie inaczej: nikt mnie jezdzic nie uczył. Wzięłam rower na podwórko i sama się uczyłam jeżdżąc z górki aż do skutku. Swoje dzieci natomiast uczyłam za pomocą kocyka włożonego pod pachy i trzymanego za plecami. To świetny sposób ponieważ nie utrzymujesz za dziecko równowagi jak w przypadku kijka doczepionego pod siodełkiem. Dziecko samo musi czuć rower i próbować go utrzymać w pionie. Polecam.
jeszcze lepsze, bo nawet bez naszego udziału: biegacz + rowerek z podpórkami - na pierwszym równowaga, na drugim jak kręcić i hamować
W latach 90 patologia nie była już normą, i wątpię aby była wcześniej. Jeździłem rowerem na bocznych kółkach, aż do czasu gdy sam je zwaliłem.
Teraz są rowerki biegowe i całkiem małe dzieciaki już na tym zasuwają. Potem nie ma większych problemów, żeby przesiąść się na taki rower z pedałami. Syn miał 3,5 roku jak już śmigał na dwóch kółkach.
A uważasz, że to podejście z 1970 było lepsze?
Ja uczyłem się jeździć na rowerze w latach 60-tych i wtedy normalne było że to koledzy z podwórka uczyli młodszych jazdy. Najczęściej był to duży, zwykły rower, na którym jeździło się "pod ramą ".
I komu to przeszkadzalo A NAJLEPSZE jest to ze teraz tatus uczyl sie hardcorowo a uczy jak piz....a a wspomina jak to bylo kiedys
Nadopiekuńczy rodzice byli zawsze , co prawda też mam wrażenie że wtedy było ich sporo mniej ale to nie znaczy że każdy rodzic był lekkomyślny tak jak nie znaczy że każdy teraz przeżuwa obiad przed podaniem
Kurła kiedyś to było teraz to nie ma :D
Moja dwójka, starszy i młodszy. Obaj zaczynali od rowerka biegowego, a potem przesiadka na zwykły bez bocznych kółek. Obaj jeździli samodzielnie przed 4 urodzinami. Przesiadka na zwykły z odrobiną hardkoru - na górkę, krótki instruktaż o hamulcach i w drogę...
teraz są takie fajne rowerki bez pedałów - bardzo prawilne kuria to popiera, a dziecko praktycznie uczy się samo ok 4 roku życia już pedałuje - nie mówcie nic kurii