Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
843 860
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A Apofiss
+4 / 8

a co ze starosłowiańską tradycją topienia marzanny??? ja się pytam?!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar hek_sa
+5 / 9

@Apofiss Utopić też można.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
+4 / 6

@Apofiss, i mieli byśmy czekać z tym do wiosny?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R konto usunięte
0 / 4

@Yeno Ciężko zdecydować który pomysł bardziej żenujący.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N Nefterain
+3 / 7

No i taką miesięcznicę to ja bym nawet lubił ;D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bromba_2k
+3 / 5

Pomysł mało oryginalny (każdego 13 XII "pozdrawiano" Jaruzelskiego), ale na pewno godny wykonania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 5

@bromba_2k
Jednak na tych trzynastkowych "pozdrowieniach" był specyficzny klimat. Gaz łzawiący, pociski z rakietnic strzelane w tłum (ciekawe dlaczego rakiety zawsze były zielone?), pałowanie, oblewanie ludzi wodą z niebieską farbą. Niezaprzeczalnie było rozrywkowo. Kolega w wyniku jednej z takich imprez stracił nerkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bromba_2k
0 / 0

@Rydzykant Piszesz o latach 80-tych, czy później też szło na ostro?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 5

@bromba_2k
Nie, po roku 1985 demonstracje były coraz mniej brutalnie uciszane. A po masakrze na placu Tiananmen w Chinach, zorganizowane przez ludzi pokojowe demonstracje w ogóle nie były zakłócane przez MO. Ówczesna władza już przygotowywała się do zmian ustrojowych, zamiast bezskutecznie bronić socjalizmu woleli szukać sposobów na wygodne życie w nowych realiach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bromba_2k
+1 / 1

@Rydzykant Jeśli pamiętam, to było parę demonstracji z rannymi, np. ta, w której dziennikarz stracił oko po trafieniu gumowym pociskiem. Nie chodziło tu jednak o 13XII, tylko chyba o ostre jazdy górników.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 5

@bromba_2k
Praktycznie co miesiąc trzynastego, po każdej demonstracji pomiędzy styczniem 1982 a końcem 1984, spotykałem ludzi ciężko pobitych, często także rannych. Zapewne warto byłoby popytać starych lekarzy, zwłaszcza pracujacych w tamtych czasach na "urazówce",. A przecież kto mógł, leczył się w domu, aby nie zostawiać "bezpiece" śladów po własnej działalności. W grudniu 1981 jeszcze siedziałem cicho. Dopiero powoli zbieraliśmy informacje o pacyfikacjach zakładów, aresztowaniach itd. Wiadomości ze Śląska docierały niepełne i spóźnione, jednak robiły kolosalne wrażenie W zasadzie wszyscy się bali. Zapowiadała się prawdziwa okupacja, wszędzie wojsko, płonące koksowniki, masowe legitymowanie przechodniów na ulicy. Jak w filmach o czasach II Wojny Światowej. Jednak słabością tamtego systemu był szacunek zwykłych ludzi dla wojennych partyzantów. Dzieciaki wychowane na "Czterech pancernych" i innych filmach wojennych wręcz rwały się do malowania znaku Solidarności Walczącej na murach. Gdy zaczęły się "miesięcznice" - poszliśmy.

O kurcze, ale "kombatanckie wspomnienia" się zrobiły. A przecież nie byliśmy żadnymi bohaterami. Zwyczajnie byliśmy młodzi, wyrywni. Pewnie będąc młodymi w dzisiejszych czasach, na podobnej zasadzie poszlibyśmy na parady LGBT. Bo jeśli kogoś dyskryminują to trzeba pomóc i tyle ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bromba_2k
+1 / 1

@Rydzykant W moim otoczeniu było wtedy znacznie spokojniej. Prawdopodobnie było dużo lepiej kontrolowane przez esbeków. Również i moje technikum było mocno "czerwone" i można było wylecieć za opornik wpięty w kurtkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+3 / 5

@bromba_2k
Ja chodziłem do liceum. I to takiego zbuntowanego. W nocy 16 września 1981, wysoko na murze pojawił się napis "17 IX 1939". Bardzo szybko przyjechała ekipa alpinistyczna, która go zamalowała, ale zapamiętaliśmy i zapytaliśmy nauczyciela historii. Na lekcji nie odpowiedział. Natomiast po szkole spotkał jednego z nas, wytłumaczył o co chodzi i przykazał, a by powiedzieć następnym.
Gdyby zwalniali za oporniki, to pół szkoły by wyleciało. A 13 grudnia 1982, czyli w rocznicę, wszyscy przyszli ubrani na czarno. Kilka osób zapomniało albo mieli odmienne poglądy, jednak pod presją ogółu na dużej przerwie nie wychodzili z klas. Ech jak fajnie się to wspomina.
Z większym wstydem wspominam, że w wyganianiu nas na pochód 1-majowy byli jednak skuteczni. Kto nie stawił się w szkole, musiał mieć zwolnienie lekarskie. Cóż, bunt buntem, ale podkładanie się to całkiem inna sprawa. Panu Bogu (czyli Solidarności Walczącej) świeczkę, a diabłu (czyli PZPR) ogarek. ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C cichooddycham
+5 / 5

Czy sąsiad tego barana nie cierpi juz ZA DŁUGO???Odpuśćmy...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N next_1
0 / 0

wspaniały pomysł - pierwszy raz powiem tak za hasłem typu "kto jest za"
jak tylko będzie organizacja to jadę

Odpowiedz Komentuj obrazkiem