Mógł ojciec powiedzieć że córka pojechała po tabletkę dzień po i nie ma jej, że dzwoniła skarżąc się bólem głowy...... Odnaleźli by ją momentalnie. Posiłki policji ściągnąć by mogli nawet z Gdańska....
@sceptykiem_sie_urodzic
Kolejny, który idąc po pomoc do pislicji doznał szoku, bo po prostu im, ufał...
Na przyszłość sumienie podpowiada mi udawać się z takimi problemami do straży pożarnej.
Czy ktoś słyszał przez ostatnie lata o jakiejś wpadce straży?? Ja osobiście nie.
@pirlipati
Z tego co kojarzę, to ojciec z kolegą zadzwonił na 112 dopiero jak znaleźli ta dziewczynkę po kilku godzinach, wtedy już nie oddychała. Był wywiad z tym kolegą ojca, mówił w tv, że jak zadzwonili na 112 i podali adres i że dziecko jest zimne i nie oddycha to dyspozytor bawił się z nimi w "100 pytań do...". Dopiero po drugim telefonie wysłał karetkę czy jakoś tak...
@pirlipati Zgłaszał na komendzie.
" Policjant, który rozmawiał z ojcem nastolatki, przypisał jego zawiadomienie do kategorii tak zwanych "zaginięć opiekuńczych". One mają niski status w policyjnej hierarchii. W rzeczywistości to zgłoszenie powinno mieć najwyższy priorytet - z "zagrożeniem życia". Wtedy stosuje się inne procedury.
Rozmowa dyżurnego z ojcem dziewczynki trwała 45 minut. W tym czasie mężczyzna miał być bardzo zdenerwowany, co chwila odchodził i telefonicznie kontaktował się z członkami rodziny. Po odebraniu zgłoszenia ojciec przez kilkadziesiąt minut rozmawiał z dochodzeniowcem. Poszukiwania ruszyły dopiero koło południa."
@SrogiKutafon co porownujesz straż do policji. Strażaki z PSP jak mają jedną interwencje na zmianę to jest cud. Policja w Polsce obrabia od 12 do 17 tys spraw dziennie. Strażacy taka liczbę osiagaja w ciągu ,4miesiecy .
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2023 o 21:42
@sceptykiem_sie_urodzic Mógł zgłosić, że został zbezczeszczony obrazek jakiejś tam świętej je*niętej i po kilku minutach zjawiłyby się na sygnale patrole z całej okolicy.
Znajomej zaginął ojciec. Był stary i miał problemy z pamięcią, wyszedł z domu i nie wrócił.
Pojechali na policję, to był wieczór a tam jej powiedzieli, że musi minąć 24 godziny. Serio!
Później jak rozkminialiśmy tą sytuację, to wyszło na to, że o tej godzinie zmieniał się dyżurny i ten, który kończył nie chciał sobie robić żadnej dodatkowej roboty :-/
@prohmat No wiem o tym. Ale tak jej powiedział dyżurny - jak napisałem wyżej, pewnie mu się nie chciało przyjmować zgłoszenia na koniec roboty (albo po prostu sam wierzył w ten mit, co ostatecznie niczego zmienia).
@amwit Tak mogło być, że w ten sposób się wykręcić chciał. Po prostu minęło mało czasu i nie dowierzał, że dziecko ma kłopoty tego typu. Coś na zasadzie "pewnie się znajdzie".
Szczerze mówiąc przydałby się więcej informacji, w sensie co jej się do licha stało? Zemdlała? Pijana/naćpana była? Jakaś choroba? I czemu ona do licha czekała na śniegu?
Mógł ojciec powiedzieć że córka pojechała po tabletkę dzień po i nie ma jej, że dzwoniła skarżąc się bólem głowy...... Odnaleźli by ją momentalnie. Posiłki policji ściągnąć by mogli nawet z Gdańska....
@sceptykiem_sie_urodzic
Kolejny, który idąc po pomoc do pislicji doznał szoku, bo po prostu im, ufał...
Na przyszłość sumienie podpowiada mi udawać się z takimi problemami do straży pożarnej.
Czy ktoś słyszał przez ostatnie lata o jakiejś wpadce straży?? Ja osobiście nie.
@SrogiKutafon a ciekawe czy 112 zareagowało. To jest ciekawe. Przecież ciężej było iść na posterunek niż zadzwonić. Czy 112 też olało system?
@pirlipati
Z tego co kojarzę, to ojciec z kolegą zadzwonił na 112 dopiero jak znaleźli ta dziewczynkę po kilku godzinach, wtedy już nie oddychała. Był wywiad z tym kolegą ojca, mówił w tv, że jak zadzwonili na 112 i podali adres i że dziecko jest zimne i nie oddycha to dyspozytor bawił się z nimi w "100 pytań do...". Dopiero po drugim telefonie wysłał karetkę czy jakoś tak...
@SrogiKutafon jak oni zadzwonili na 112 dopiero wtedy to wiele wyjaśnia dlaczego ta pomoc tyle trwala. Myślałem że ich olali jak dzwonili rano
@pirlipati Zgłaszał na komendzie.
" Policjant, który rozmawiał z ojcem nastolatki, przypisał jego zawiadomienie do kategorii tak zwanych "zaginięć opiekuńczych". One mają niski status w policyjnej hierarchii. W rzeczywistości to zgłoszenie powinno mieć najwyższy priorytet - z "zagrożeniem życia". Wtedy stosuje się inne procedury.
Rozmowa dyżurnego z ojcem dziewczynki trwała 45 minut. W tym czasie mężczyzna miał być bardzo zdenerwowany, co chwila odchodził i telefonicznie kontaktował się z członkami rodziny. Po odebraniu zgłoszenia ojciec przez kilkadziesiąt minut rozmawiał z dochodzeniowcem. Poszukiwania ruszyły dopiero koło południa."
@sceptykiem_sie_urodzic
albo ze corka uciekla z domu zeby dokonac aborcji:)
@SrogiKutafon co porownujesz straż do policji. Strażaki z PSP jak mają jedną interwencje na zmianę to jest cud. Policja w Polsce obrabia od 12 do 17 tys spraw dziennie. Strażacy taka liczbę osiagaja w ciągu ,4miesiecy .
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2023 o 21:42
@sceptykiem_sie_urodzic Mógł zgłosić, że został zbezczeszczony obrazek jakiejś tam świętej je*niętej i po kilku minutach zjawiłyby się na sygnale patrole z całej okolicy.
Znajomej zaginął ojciec. Był stary i miał problemy z pamięcią, wyszedł z domu i nie wrócił.
Pojechali na policję, to był wieczór a tam jej powiedzieli, że musi minąć 24 godziny. Serio!
Później jak rozkminialiśmy tą sytuację, to wyszło na to, że o tej godzinie zmieniał się dyżurny i ten, który kończył nie chciał sobie robić żadnej dodatkowej roboty :-/
@amwit W mojej okolicy zaginął starszy facet, policja szybko ruszyła z akcją. Facet zaginął w lesie, ruszyła nie tylko policja, ale inne służby.
@amwit Te 24 godziny to jest mit pochodzący z filmów. Nie ma takiego przepisu mówiącego o tym, że musi minąć 24 godziny.
@prohmat No wiem o tym. Ale tak jej powiedział dyżurny - jak napisałem wyżej, pewnie mu się nie chciało przyjmować zgłoszenia na koniec roboty (albo po prostu sam wierzył w ten mit, co ostatecznie niczego zmienia).
@amwit Tak mogło być, że w ten sposób się wykręcić chciał. Po prostu minęło mało czasu i nie dowierzał, że dziecko ma kłopoty tego typu. Coś na zasadzie "pewnie się znajdzie".
Szczerze mówiąc przydałby się więcej informacji, w sensie co jej się do licha stało? Zemdlała? Pijana/naćpana była? Jakaś choroba? I czemu ona do licha czekała na śniegu?