@Wolfi1485 Bez przesady z tym tylko "rozłożyć nogi". Jeszcze trzeba być płodnym w danym momencie i wytrzymać 9 miesięcy, a dokładniej 38 tygodni, plus badania krwi, USG itp. dochodzi jeszcze ból porodowy i poporodowy (ten drugi bez względu na znieczulanie porodowe i metodę porodu). Niemniej nie porównywał bym tego do doktoratu... doktorat może jednorazowo fizycznie tak nie męczy człowieka, ale psychicznie i egzystencjalnie już tak. Poza tym nigdy nie miałem takich 4 lat jak tych 7 :D
Poza tym nie jedna nawet 16 latka ma dziecko, ale nie znam w polskim systemie 16-latka/latki który by zrobił doktorat. Jednak to pokazuje pewien stopień trudności.
To że urodzenie nie jest wyczynem mogą pisać tylko ci co nie rodzili...co do dobrego wychowania dziecka myślę że już wszyscy będą zgodni że jest to wyczyn. Więc pomijając patologie- jeżeli świadomie podejmujesz się urodzenia i wychowania dziecka to jest to czyn heroiczny. Znacznie większe wyzwanie, znacznie większą odpowiedzialność niż podjęcie studiów doktoranckich. Nie możesz powiedzieć tak po kilku latach, że ty to p...dolisz- za duży wysiłek i rezygnujesz.
@5g3g zawsze się z tobą zgadzam, ale nie tym razem.
Nie to, żebym był przeciwnego zdania. Chodzi mi raczej o robienie z przez tysiąclecia normalnej rzeczy, czegoś tytanicznego, niezwykle trudnego, wymagającego niesamowitego poświęcenia i sił.
Coraz więcej współczesnych dziewczyn zatraca coś, co zawsze było dla nich typowe, fundamentalna i nie podlegające dyskusjom, czy nawet wyborowi, czyli instynkt macierzyński. Żona nie raz, bolejąc nad tym, wspomina jak z koleżankami w liceum w latach 80tych z rozmarzeniem ciągle rozmawiały o macierzyństwie nie mogąc się doczekać tej cudownej chwili, kiedy utulą swoje dziecko.
Oczywiście wiedziały o bólu i wyrzeczeniach, ale to było coś wkalkulowanego w wartość o wiele od bólu ważniejszą i cenniejszą.
Teraz na każdym kroku poród i macierzyństwo przedstawia się w jak naczaniejszych barwach. Wyglada na to, że swoboda seksualna, taka cudowna i mądra w oczach wielu, coś tu zepsuła, wniosła coś złego. Dziewczyny nie chcą mieć dzieci. Gratyfikacje finansowe, jak wiemy, niczego tu nie zmieniły.
Co się z stało z natura kobiety?
Kobieta, w kwestii macierzyństwa, przede wszystkim potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Nie tyle dla siebie, co dla swoich dzieci. Ten porąbany moralnie świat wcale im tego nie zapewnia.
A potem lament i zdziwienie, że trzeba sprowadzać imigrantów.
Urodzenie dziecka? Jakie to niby osiągnięcie? Przecież do tego wystarczy rozłożyć nogi!
@Wolfi1485 Bez przesady z tym tylko "rozłożyć nogi". Jeszcze trzeba być płodnym w danym momencie i wytrzymać 9 miesięcy, a dokładniej 38 tygodni, plus badania krwi, USG itp. dochodzi jeszcze ból porodowy i poporodowy (ten drugi bez względu na znieczulanie porodowe i metodę porodu). Niemniej nie porównywał bym tego do doktoratu... doktorat może jednorazowo fizycznie tak nie męczy człowieka, ale psychicznie i egzystencjalnie już tak. Poza tym nigdy nie miałem takich 4 lat jak tych 7 :D
Poza tym nie jedna nawet 16 latka ma dziecko, ale nie znam w polskim systemie 16-latka/latki który by zrobił doktorat. Jednak to pokazuje pewien stopień trudności.
To że urodzenie nie jest wyczynem mogą pisać tylko ci co nie rodzili...co do dobrego wychowania dziecka myślę że już wszyscy będą zgodni że jest to wyczyn. Więc pomijając patologie- jeżeli świadomie podejmujesz się urodzenia i wychowania dziecka to jest to czyn heroiczny. Znacznie większe wyzwanie, znacznie większą odpowiedzialność niż podjęcie studiów doktoranckich. Nie możesz powiedzieć tak po kilku latach, że ty to p...dolisz- za duży wysiłek i rezygnujesz.
@5g3g Wyczyn - tak, ale czy osiągnięcie?
@5g3g zawsze się z tobą zgadzam, ale nie tym razem.
Nie to, żebym był przeciwnego zdania. Chodzi mi raczej o robienie z przez tysiąclecia normalnej rzeczy, czegoś tytanicznego, niezwykle trudnego, wymagającego niesamowitego poświęcenia i sił.
Coraz więcej współczesnych dziewczyn zatraca coś, co zawsze było dla nich typowe, fundamentalna i nie podlegające dyskusjom, czy nawet wyborowi, czyli instynkt macierzyński. Żona nie raz, bolejąc nad tym, wspomina jak z koleżankami w liceum w latach 80tych z rozmarzeniem ciągle rozmawiały o macierzyństwie nie mogąc się doczekać tej cudownej chwili, kiedy utulą swoje dziecko.
Oczywiście wiedziały o bólu i wyrzeczeniach, ale to było coś wkalkulowanego w wartość o wiele od bólu ważniejszą i cenniejszą.
Teraz na każdym kroku poród i macierzyństwo przedstawia się w jak naczaniejszych barwach. Wyglada na to, że swoboda seksualna, taka cudowna i mądra w oczach wielu, coś tu zepsuła, wniosła coś złego. Dziewczyny nie chcą mieć dzieci. Gratyfikacje finansowe, jak wiemy, niczego tu nie zmieniły.
Co się z stało z natura kobiety?
Kobieta, w kwestii macierzyństwa, przede wszystkim potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Nie tyle dla siebie, co dla swoich dzieci. Ten porąbany moralnie świat wcale im tego nie zapewnia.
A potem lament i zdziwienie, że trzeba sprowadzać imigrantów.
@5g3g wychowanie jest trudne, ale zostanie zapłodnionym już niekoniecznie
Ania jest tylko zbiorem narządów utrzymujących genitalia przy życiu. Trochę zrozumienia. Mózg nie bierze udziału w reprodukcji
A co to niby za wyczyn? Nawet sama tego dziecka nie zrobiła! Ile bab ma w Polsce dzieci, a ile doktorat??
nawet małpy rodzą dzieci i wiewiórki, ale jakoś nie widzialem żadnej z doktoratem