BOFH 2 lutego 2024 o 9:03 0 / 2 Gałczyński Konstanty Ildefons „Dyrektor i pomnik” Pewien Osioł, co myślał o sobie bógwico i bógwico sobie wyobrażał, jednego razu, idąc ulicą, spotkał Rzeźbiarza; i tak do niego: "O, chyba sam Jowisz tu pana niesie, świetnie, żem pana przydybał, zrobi pan moje popiersie; żeby, pan wie, z mojej gęby blask taki bił i dowcip, no, krótko mówiąc, żebym przeszedł do potomności. Najlepiej, wie pan, w marmurze, nie, nie w marmurze, w granicie, bo granit trwa jeszcze dłużej, w granicie to znakomicie. A może spiż? Co pan mniema, żeby tak, panie, ze spiżu? Widziałem przed laty trzema coś takiego w tym... ee... w Paryżu: Przedmieście. Pnie się powoik. Cisza. Igraszki słońca. A tors, panie, stoi i stoi, a pod nim kolumna jońska; dalej maliny i woda, o, fotografię mam tu. A może po prostu ze złota, a oczy z wielkich brylantów? Mistrzu, niech pan się postara, nie będę zwlekał z zapłatą. A może w chmurach z gitarą? Mistrzu, ach, co pan na to?" Rzeźbiarz tak odparł: "Pomału! Wszystkie projekty są dobre, tylko że brak materiału to. Dyrektorze, problem; bo jeśli chodzi o pana, to takiego szukaj ze świecą. Rzecz musi być wychuchana, a nie tak, żeby byleco. Ja mam dla pana materiał, co nie ma go w żadnym sklepie". "Przepraszam, jaki materiał?" "Przyjdzie zima, śnieg spadnie, to pana ulepię". Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Ricochet69 2 lutego 2024 o 10:11 +1 / 1 Na cokole powinna być jeszcze podobizna wspierającego tych "kryształowych bohaterów" pajaca z pałacu. Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Gałczyński Konstanty Ildefons „Dyrektor i pomnik”
Pewien Osioł, co myślał o sobie bógwico
i bógwico sobie wyobrażał,
jednego razu, idąc ulicą,
spotkał Rzeźbiarza;
i tak do niego: "O, chyba
sam Jowisz tu pana niesie,
świetnie, żem pana przydybał,
zrobi pan moje popiersie;
żeby, pan wie, z mojej gęby
blask taki bił i dowcip,
no, krótko mówiąc, żebym
przeszedł do potomności.
Najlepiej, wie pan, w marmurze,
nie, nie w marmurze, w granicie,
bo granit trwa jeszcze dłużej,
w granicie to znakomicie.
A może spiż? Co pan mniema,
żeby tak, panie, ze spiżu?
Widziałem przed laty trzema
coś takiego w tym... ee... w Paryżu:
Przedmieście. Pnie się powoik.
Cisza. Igraszki słońca.
A tors, panie, stoi i stoi,
a pod nim kolumna jońska;
dalej maliny i woda,
o, fotografię mam tu.
A może po prostu ze złota,
a oczy z wielkich brylantów?
Mistrzu, niech pan się postara,
nie będę zwlekał z zapłatą.
A może w chmurach z gitarą?
Mistrzu, ach, co pan na to?"
Rzeźbiarz tak odparł: "Pomału!
Wszystkie projekty są dobre,
tylko że brak materiału
to. Dyrektorze, problem;
bo jeśli chodzi o pana,
to takiego szukaj ze świecą.
Rzecz musi być wychuchana,
a nie tak, żeby byleco.
Ja mam dla pana materiał,
co nie ma go w żadnym sklepie".
"Przepraszam, jaki materiał?"
"Przyjdzie zima, śnieg spadnie, to pana ulepię".
Na cokole powinna być jeszcze podobizna wspierającego tych "kryształowych bohaterów" pajaca z pałacu.