Glasgow, wykładzina dywanowa na podłodze w łazience i te ich diabelne dwa osobne krany na wodę zimną i wrzątek
Nasze pierwsze mieszkanie ze znajomymi we Wrocławiu, pierwszy rok studiów. Szare, bure, zapytałyśmy właściciela czy możemy pomalować. Zgodził się. Był pokój różowy, zielony i niebieski a szafki w kuchni i lodówkę pomalowałyśmy na fioletowo. Po roku okazało się, że musimy się wyprowadzić bo on tam wraca (miał ok 65 lat). Kiedy po pół roku podjechałam po kaucję, nadal miał fioletową lodówkę
Mam zmywarkę w łazience obok pralki - każdy myśli że to suszarka, ale na 23 metrach liczy się każdy metr zagospodarowania
Ja mieszkałam w mieszkaniu, w którym nie było umywalki w łazience. Zęby i ręce myliśmy nad wanną. Zaraz obok wanny stał kibelek, tak że siedząc na kibelku można było od razu umyć nogi
Zamieszkaliśmy ze Starym razem po 3 miesiącach znajomości. Kawalerka, salon z aneksem i pośrodku tego przybytku łazienka - bez drzwi. Intymności zazdrościł nam każdy kto przychodził
W 2013 roku wynajmowałam kawalerkę w przedwojennej kamienicy na Warszawskiej Woli. Miałam toaletę na korytarzu, współdzieloną z 2 innymi mieszkaniami i wannę w kuchni. Mogłam dosłownie smażyć kotlety leżąc w wannie
Za młodu niewiele człowiekowi było trzeba i niewiele rzeczy przeszkadzało. Też mieszkałam z koleżankami z mieszkaniu gdzie słychać było jeszcze kaszel Gierka. Łazienka bez zlewu, szafa w ścianie z drewnianymi drzwiami pomalowanymi olejną farbą, stare ciemne meblościanki czy koraliki przy wejściu do kuchni (nie było drzwi). Piękne wspomnienia
zdjęcia ni jak się mają do opisów. Jak już wrzucacie coś takiego, to popatrzcie chociaż na wklejany materiał.
ROTFL! niektóre są faktycznie dobre. ta historyjka z zimnym poddaszem przypomina mi nasze pierwsze mieszkanie w stanach, tanie domki dla studentów: drewniana konstrukcja, jak wszystko w tamtejszych małych miasteczkach, ale wykonana po taniości, fatalna izolacja (o ile jakaś była...). nad głowami dach, z 3 stron ściany zewnętrzne, rachunki za grzanie biły lokalne rekordy wysokości, a mimo tego drzwi balkonowe w salonie zamarzały od środka, przez szczeliny między podłogą a ścianami wiał wiatr, tak samo jak z gniazdek - nad łóżkiem, na czubek głowy... na koniec administrator próbował nas okraść na kaucji. rok trzeba było przetrzymać, potem było lepiej (jak się zorientowaliśmy trochę w lokalnej sytuacji)
Potwierdzam, starsze budownictwo tak ma. Sam wielokrotnie miałem zamarznięte okna i drzwi (lód od wewnątrz), a wiatr z gniazdek to norma. Ale co tam, stać mnie na ogrzewanie.
Prawda jest taka, że, współcześnie, do pracy, nauki i rozrywki wystarcza laptop i telefon. Więc dla singla, studenta, stażysty, ogólnie, spokojnie wystarczy kawałek biurka, miejsce do spania, miejsce do umycia się i szafa na ciuchy. Reszta to nawis. 95% rzeczy, posiadanych przez 95% ludzi jest im kompletnie zbędne.
A rynek odpowiada na potrzeby, po prostu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2024 o 11:42
Jakby tylko mozna bylo na przyklad obejrzec wczesniej mieszkanie... No ale jak ktos patrzy przedewszystkim na lokalizacje a pozniej na cene, to nie za bardzo ma w czym wybierac. Takie sa uroki mieszkania jak sie zarabia malo i siedzi w kilka osob ze znajomymi, bo ilosc mieszkan jest ograniczona. Ja mam 70mkw i nie wyobrazam sobie gniezdzic sie na 20-paru metrach. Czy jak ktos ma tak ograniczony budzet to nie lepiej w 5 osob wynajac 80mkw mieszkanie z 4 pokojami, lazienka etc. za okolo 4-5 kola niz gniezdzic sie samemu w jednoizbowym pomieszczeniu za 1,7kola?
@Xar Teraz społeczeństwo jest bogatsze. Jak studiowałam, początkiem ubiegłej dekady mieszkałam w trzypokojowym mieszkaniu ok. 50m2. Było nas tam czworo. Ale wiem, że jeszcze jakiś czas wcześniej, kiedy było jeszcze biedniej, w tym samym mieszkaniu mieszkało sześcioro lub siedmioro studentów.
A to, czy lepiej wynająć 20 m samemu, czy 80 m w zespole, to już kwestia indywidualnych potrzeb.