dopóki nie pojawi się jakieś sensowne doradztwo, tak będzie. dodatkowo w polskich warunkach ciśnienie na zrobienie "jakichkolwiek" studiów, choćby przez to, że _każde_ ogłoszenie o pracy zaczyna się od "wyższe wykształcenie", nawet jeśli dotyczy dyplomowanego konserwatora powierzchni płaskich. wiem, bo sam tak miałem - najpierw matka cisnąca na studia (no tak, jak ona robiła w l. '70 to większość ludzi jednak nie miała), potem każda najbardziej g*niana robota, ale dyplom ze studiów potrzebny był kadrowej
może jeszcze trochę czasu, ale przede wszystkim trzeba zmienić tą wiejsko-peerelowską mentalność społeczeństwa
@Petyrek
Chore jest to powszechne wymaganie w Polsce wyższego wykształcenia do prac, w których średnie z ogromnym zapasem wystarczy. 20 lat spędziłem w UK, tutaj oprócz zawodów w których konieczne są uprawnienia (lekarz, architekt, itp.) nikt na wykształcenie nie patrzy, liczą się wyłącznie faktyczne umiejętności. Można tu zrobić naprawdę niezłą karierę mając jedynie wykształcenie średnie.
W Polsce mamy miliony absolwentów, którzy nie posiadają żadnych przydatnych umiejętności i na osoby z takim wykształceniem nie ma praktycznie żadnego zapotrzebowania.
Coś w tym jest. Doskonale pamiętam moment podjęcia przeze mnie decyzji o wyborze kierunku studiów. Było to w 2 klasie liceum pod koniec roku na zajęciach z fizyki, której w klasie 3 już miało nie być. W związku z tym forma zajęć luźniejsza i nauczycielka pytała nas, czy mamy już jakiś pomysł. Wszyscy sprawiali wrażenie superogarniętych i pewnych swoich planów, a ja sobie siedziałem i nie za bardzo wiedziałem, co tak właściwie mam zamiar robić po szkole. I w gruncie rzeczy w jednej chwili przyszedł mi do głowy losowy kierunek studiów.
I teraz ciekawe jest to, że w sumie finalnie poszedłem na niego, skończyłem i teraz pracuję z sukcesem w zawodzie.
dopóki nie pojawi się jakieś sensowne doradztwo, tak będzie. dodatkowo w polskich warunkach ciśnienie na zrobienie "jakichkolwiek" studiów, choćby przez to, że _każde_ ogłoszenie o pracy zaczyna się od "wyższe wykształcenie", nawet jeśli dotyczy dyplomowanego konserwatora powierzchni płaskich. wiem, bo sam tak miałem - najpierw matka cisnąca na studia (no tak, jak ona robiła w l. '70 to większość ludzi jednak nie miała), potem każda najbardziej g*niana robota, ale dyplom ze studiów potrzebny był kadrowej
może jeszcze trochę czasu, ale przede wszystkim trzeba zmienić tą wiejsko-peerelowską mentalność społeczeństwa
@Petyrek
Chore jest to powszechne wymaganie w Polsce wyższego wykształcenia do prac, w których średnie z ogromnym zapasem wystarczy. 20 lat spędziłem w UK, tutaj oprócz zawodów w których konieczne są uprawnienia (lekarz, architekt, itp.) nikt na wykształcenie nie patrzy, liczą się wyłącznie faktyczne umiejętności. Można tu zrobić naprawdę niezłą karierę mając jedynie wykształcenie średnie.
W Polsce mamy miliony absolwentów, którzy nie posiadają żadnych przydatnych umiejętności i na osoby z takim wykształceniem nie ma praktycznie żadnego zapotrzebowania.
"Czy to nie paradoks, że o życiu decyduje się za młodu, kiedy jest się kretynem?" - Dzień Świra.
Coś w tym jest. Doskonale pamiętam moment podjęcia przeze mnie decyzji o wyborze kierunku studiów. Było to w 2 klasie liceum pod koniec roku na zajęciach z fizyki, której w klasie 3 już miało nie być. W związku z tym forma zajęć luźniejsza i nauczycielka pytała nas, czy mamy już jakiś pomysł. Wszyscy sprawiali wrażenie superogarniętych i pewnych swoich planów, a ja sobie siedziałem i nie za bardzo wiedziałem, co tak właściwie mam zamiar robić po szkole. I w gruncie rzeczy w jednej chwili przyszedł mi do głowy losowy kierunek studiów.
I teraz ciekawe jest to, że w sumie finalnie poszedłem na niego, skończyłem i teraz pracuję z sukcesem w zawodzie.
a w końcu i tak idziesz gdzie kumpel ;)
Ale potem nie będziesz obwiniac innych o swoje niepowodzenia, prawda?