Wiem. Chodziło mi tylko o absurdalną tezę z tego demota. Jak komuś przyłożę, to w sumie źle go traktuję. Ale jak to jest samoobrona, to ten on mnie zaatakował, czyli on jest problemem. Bo gdybym nie musiał się bronić, to bym nie uderzył.
W sumie mam też przykład z mojego życia. Poznałem kiedyś jednego alkoholika. W sumie w porządku chłopak, ale po pijaku mu odbijało i już był prawie na wykończeniu. Ja byłem jedynym jego znajomym, który otwarcie mu to mówił i co chwila zwyczajnie opier...ł, jak coś odwalił albo jak znowu się schlał. I jako jedyny mówiłem mu, że nie powinien pić, jak tylko chciał otworzyć pierwsze piwo. Reszta co najwyżej zwróciła mu uwagę, jak już był ostro nawalony i zaczął coś odwalać.
Wtedy uważał, że źle go traktowałem i że strasznie się czepiam. Ale po jakimś czasie, jak przestał chlać i zaczął trzeźwiej myśleć (jeszcze nie do końca, ale po kilku latach ostrego chlania trzeba na to czasu), to byłem jedynym znajomym z tamtych czasów, z którym chciał utrzymywać kontakt. I ogólnie przyznał mi rację i docenił, że próbowałem ustawić go do pionu. Ale wg tego demota problem był ze mną, bo nie chciałem patrzeć, jak zapija się na śmierć (tak, był blisko).
@El_Polaco Ja się nauczyłem nie zadawać się z ludźmi z problemami psychicznymi ani z toksynami. Nawet jakby się miało dobre intencje to oni nie mają wyboru po za porażką. A czas na takich ludzi lepiej poświęcić nawet pomaganiem zwierzętom, chodź najlepszy sposób na siebie to samorozwój.
Ja to kaczyńskiego chciałbym bardzo źle potraktować. Ale nie wiem co jest ze mną nie tak.
Nie mieszajcie do tego samobójstwo bo można spalić procesor...
;)
A jak przywalę komuś w samoobronie, to jest złe traktowanie czy nie?
@El_Polaco Jak to zrobisz to się szanujesz
@SteveFoKS
Wiem. Chodziło mi tylko o absurdalną tezę z tego demota. Jak komuś przyłożę, to w sumie źle go traktuję. Ale jak to jest samoobrona, to ten on mnie zaatakował, czyli on jest problemem. Bo gdybym nie musiał się bronić, to bym nie uderzył.
W sumie mam też przykład z mojego życia. Poznałem kiedyś jednego alkoholika. W sumie w porządku chłopak, ale po pijaku mu odbijało i już był prawie na wykończeniu. Ja byłem jedynym jego znajomym, który otwarcie mu to mówił i co chwila zwyczajnie opier...ł, jak coś odwalił albo jak znowu się schlał. I jako jedyny mówiłem mu, że nie powinien pić, jak tylko chciał otworzyć pierwsze piwo. Reszta co najwyżej zwróciła mu uwagę, jak już był ostro nawalony i zaczął coś odwalać.
Wtedy uważał, że źle go traktowałem i że strasznie się czepiam. Ale po jakimś czasie, jak przestał chlać i zaczął trzeźwiej myśleć (jeszcze nie do końca, ale po kilku latach ostrego chlania trzeba na to czasu), to byłem jedynym znajomym z tamtych czasów, z którym chciał utrzymywać kontakt. I ogólnie przyznał mi rację i docenił, że próbowałem ustawić go do pionu. Ale wg tego demota problem był ze mną, bo nie chciałem patrzeć, jak zapija się na śmierć (tak, był blisko).
@El_Polaco Ja się nauczyłem nie zadawać się z ludźmi z problemami psychicznymi ani z toksynami. Nawet jakby się miało dobre intencje to oni nie mają wyboru po za porażką. A czas na takich ludzi lepiej poświęcić nawet pomaganiem zwierzętom, chodź najlepszy sposób na siebie to samorozwój.
Nie koniecznie. Czasami wydaje się, że ktoś nas traktuje źle, ale to dlatego, że inaczej sobie coś wyobrażaliśmy, a inaczej jest w rzeczywistości.
Co za bzdura!
Z policjantem siłowo zatrzymującym uciekającego bandziora coś jest nie tak. Przecież to złe traktowanie.
ten demot był już trzy razy co najmniej