Czyli pomimo embarga wjeżdża do Polski 38 tys. ton ruskiej żywności. A my się dziwimy że nikt nie bada ukraińskich produktów. To państwo już dawno stało się farsą.
I tym których próbują coś zmienić, walczyć o polskie interesy nazywa się ruskimi idiotami.
Ktoś powinien chyba zrozumieć, że problemem nie jest to, skąd ani nawet ile importujemy, ale to, jakiej to jest jakości i czy mamy coś do powiedzenia w kwestii tego, czy chcemy to importować czy nie. Jeśli ktoś nad zmusza do importowania czegoś, co ani nie spełnia żadnych norm, ani nie podlega rzetelnym kontrolom, ani w ogóle tego nie potrzebujemy i nie chcemy, to tu właśnie pojawia się problem. Wymiana handlowa na uczciwych zasadach nikomu nie przeszkadza i nikomu nie szkodzi.
Może warto przeczytać ze zrozumieniem artykuł a nie robić z "chłopów" idiotów. Importerzy to nie rolnicy.
Przytoczę zdanie z artykułu: "Producenci niejednokrotnie wskazywali na ten problem, ale nie podjęto w tym zakresie żadnych działań." Jak widać polscy rolnicy informowali o tym, że ktoś na to zezwala, ktoś na tym zarabia, ale nie polski rolnik. Zrywają etykiety, że produkty pochodzą z Rosji i sprzedają po niższych cenach.
Chłopi to była warstwa społeczna obecna do XIX wieku. Teraz są co najwyżej rolnicy. I oni na pewno nic nie importują jak sugeruje demot. Tym zajmują się handlarze, ewentualnie przetwórcy.
Z resztą 38 tysięcy ton, to daje jakiś kilogram na mieszkańca na rok, jeśli to weszło tylko na nasz rynek. Wiem, embargo z jednej strony i ochrona lokalnych producentów z drugiej, ale w sumie należy sobie uświadomić, że nie jest to duża liczba. Nasza własna produkcja warzyw i owoców konsumpcyjnych (raport GUS za 2022, jeśli dobrze wszystko sumuję) to 10,5mln ton, plus 6mln ton ziemniaków, plus 14mln ton buraków cukrowych, plus do tego produkcja na paszę. 38/10500 tysięcy ton to 0,37%. Nic.
Zwłaszcza wobec pawie 100 razy większej liczby dotyczącej importu zbóż i rzepaku z Ukrainy (około 3,5 mln ton w okresie I 2022-IV 2023, wg raportu NIK z listopada 2023), odpowiadającej 10% produkcji własnej.
Uhu, shitstorm za 3...2...1...
Czyli pomimo embarga wjeżdża do Polski 38 tys. ton ruskiej żywności. A my się dziwimy że nikt nie bada ukraińskich produktów. To państwo już dawno stało się farsą.
I tym których próbują coś zmienić, walczyć o polskie interesy nazywa się ruskimi idiotami.
Ktoś powinien chyba zrozumieć, że problemem nie jest to, skąd ani nawet ile importujemy, ale to, jakiej to jest jakości i czy mamy coś do powiedzenia w kwestii tego, czy chcemy to importować czy nie. Jeśli ktoś nad zmusza do importowania czegoś, co ani nie spełnia żadnych norm, ani nie podlega rzetelnym kontrolom, ani w ogóle tego nie potrzebujemy i nie chcemy, to tu właśnie pojawia się problem. Wymiana handlowa na uczciwych zasadach nikomu nie przeszkadza i nikomu nie szkodzi.
A gdyby tak reeksportować do ruskich owoce z ukrainy? Będziemy pomagać ukraińcom i truc ruskich ukraińskimi owocami z pestycydami. Wszyscy wygrywają:)
Może warto przeczytać ze zrozumieniem artykuł a nie robić z "chłopów" idiotów. Importerzy to nie rolnicy.
Przytoczę zdanie z artykułu: "Producenci niejednokrotnie wskazywali na ten problem, ale nie podjęto w tym zakresie żadnych działań." Jak widać polscy rolnicy informowali o tym, że ktoś na to zezwala, ktoś na tym zarabia, ale nie polski rolnik. Zrywają etykiety, że produkty pochodzą z Rosji i sprzedają po niższych cenach.
@Mornel Nie podjęto żadnych działań. Żadnych strajków. Żadnych protestów.
@tawarisz12 Masz 38 tyś ton z Rosji, a 3,5 MILIONA ton z Ukrainy, rozumiesz różnicę?
Bardzo interesujący obrazek. To są warzywa wg sztucznej inteligencji czy rośliny GMO z Rosji...?
@tymczasowylogin Wygenerowałem sobie za pomocą AI. Aby nie było problemów z prawami autorskimi.
Z tych "warzyw" na obrazku to tylko cebula jest faktycznie warzywem. Reszta to są owoce.
Chłopi to była warstwa społeczna obecna do XIX wieku. Teraz są co najwyżej rolnicy. I oni na pewno nic nie importują jak sugeruje demot. Tym zajmują się handlarze, ewentualnie przetwórcy.
Z resztą 38 tysięcy ton, to daje jakiś kilogram na mieszkańca na rok, jeśli to weszło tylko na nasz rynek. Wiem, embargo z jednej strony i ochrona lokalnych producentów z drugiej, ale w sumie należy sobie uświadomić, że nie jest to duża liczba. Nasza własna produkcja warzyw i owoców konsumpcyjnych (raport GUS za 2022, jeśli dobrze wszystko sumuję) to 10,5mln ton, plus 6mln ton ziemniaków, plus 14mln ton buraków cukrowych, plus do tego produkcja na paszę. 38/10500 tysięcy ton to 0,37%. Nic.
Zwłaszcza wobec pawie 100 razy większej liczby dotyczącej importu zbóż i rzepaku z Ukrainy (około 3,5 mln ton w okresie I 2022-IV 2023, wg raportu NIK z listopada 2023), odpowiadającej 10% produkcji własnej.