w Warszawie od kilku lat tak jest.
3/4 ludu pracującego w Warszawie to przyjezdni, którzy do W-wy przyjeżdżają tylko na zajęcia albo do pracy, a potem rozjeżdżają się do domu, mieszkając nawet 400 km od W-wy, bo taniej im wychodzi dojeżdżać niż wynająć coś w W-wie
@AleksandraCz 400 km? No chyba nie xD Dla zobrazowania:
-To jakby ktoś dojeżdżał z Mińksa z białorusi
-Top jakby ktoś dojeżdżał z Czeskiej Ostrawy
-To jakby ktoś dojeżdżał z Legnicy za Wrocławiem (jakieś 70km)
-To jakby ktoś dojeżdżał z Zielonej Góry
-To jakby ktoś dojeżdżał z Trójmiasta.
Wątpię, żeby tam nigdzie po drodze nie było dobrze płatnej pracy
@AleksandraCz To już nie jest problem Warszawy ale ogółem dużych miast. Łódź, Wrocław, Poznań czy całe Trójmiasto zmagają się z podobnymi zjawiskami, że w miastach się "tylko pracuje", a żyje poza miastem lub pod miastem, ewentualnie w innym mieści. Sama wyprowadziłam się z Wawy do obwarzanka, bo mieszkanie w Wawie już nie ma sensu. Mam mały domek z działeczką (dla mnie w sam raz wszystko) w cenie (jak kupowałam) 60m mieszkania w Wawie, którego roczne utrzymanie jest (uwaga) TAŃSZE niż wspomnianego mieszkania w Wawie (i mówimy tu o domu z działką, mam akt notarialny własności do ziemi a nie kawałka betonu, w cudownej okolicy!!). Oczywiście pojawia się kwestia kosztów dojazdu ale to co, w Wawie ludzie z Białołęki na Mordor nie jeżdżą samochodami? Kilka lat temu był podobny artykuł pokazujący studenta który studiował w Londynie, a mieszkał w Gdańsku! (Nie, nie był to covid :D ) Koszt wynajmu w Gdańsku + koszt biletów lotniczych w sprzedaży Long-term i tak był niższy, warunki mieszkaniowe dużo lepsze i bezpieczniejsze niż wynajęcie kwatery w Londynie w "dzielnicach cudów".
a ja myślałem że takie cuda to tylko u nas :) :)
Jakoś tak inaczej wyobrażałem sobie studenta z Kanady
w Warszawie od kilku lat tak jest.
3/4 ludu pracującego w Warszawie to przyjezdni, którzy do W-wy przyjeżdżają tylko na zajęcia albo do pracy, a potem rozjeżdżają się do domu, mieszkając nawet 400 km od W-wy, bo taniej im wychodzi dojeżdżać niż wynająć coś w W-wie
@AleksandraCz 400 km? No chyba nie xD Dla zobrazowania:
-To jakby ktoś dojeżdżał z Mińksa z białorusi
-Top jakby ktoś dojeżdżał z Czeskiej Ostrawy
-To jakby ktoś dojeżdżał z Legnicy za Wrocławiem (jakieś 70km)
-To jakby ktoś dojeżdżał z Zielonej Góry
-To jakby ktoś dojeżdżał z Trójmiasta.
Wątpię, żeby tam nigdzie po drodze nie było dobrze płatnej pracy
@worm Ale tym Mińskiem to jednak mnie nie przekonałeś :)
@AleksandraCz To już nie jest problem Warszawy ale ogółem dużych miast. Łódź, Wrocław, Poznań czy całe Trójmiasto zmagają się z podobnymi zjawiskami, że w miastach się "tylko pracuje", a żyje poza miastem lub pod miastem, ewentualnie w innym mieści. Sama wyprowadziłam się z Wawy do obwarzanka, bo mieszkanie w Wawie już nie ma sensu. Mam mały domek z działeczką (dla mnie w sam raz wszystko) w cenie (jak kupowałam) 60m mieszkania w Wawie, którego roczne utrzymanie jest (uwaga) TAŃSZE niż wspomnianego mieszkania w Wawie (i mówimy tu o domu z działką, mam akt notarialny własności do ziemi a nie kawałka betonu, w cudownej okolicy!!). Oczywiście pojawia się kwestia kosztów dojazdu ale to co, w Wawie ludzie z Białołęki na Mordor nie jeżdżą samochodami? Kilka lat temu był podobny artykuł pokazujący studenta który studiował w Londynie, a mieszkał w Gdańsku! (Nie, nie był to covid :D ) Koszt wynajmu w Gdańsku + koszt biletów lotniczych w sprzedaży Long-term i tak był niższy, warunki mieszkaniowe dużo lepsze i bezpieczniejsze niż wynajęcie kwatery w Londynie w "dzielnicach cudów".
@worm słyszałam osobiście o przypadkach z Trójmiasta
@Ergon777 też mieszkam pod W-wą, a konkretnie w Łomiankach, bo wynajem był tańszy niż w W-wie