Zależy co było niżej. Jeżeli wydeptany, wyjeżdżony śnieg, to kiepsko, ale jeżeli sporo świeżego śniegu, to śmiało mógł się puśić. W Tatrach z kumplami kiedyś skakaliśmy z kilkunastu metrów na grubą warstwę śniegu, mieliśmy z tego niezłą zabawę. Aby tylko płasko wylądować na plecy, wtedy człowiek się całkiem miękko zatrzyma.
A już wydawca Księgi Darwina zacierał ręce...
"główną przyczyną było spożycie alkoholu"
Turas w rurkach chciał się popisać przed dziewczyną.
"Potrzymaj mi piwo...odlać się muszę."
Zależy co było niżej. Jeżeli wydeptany, wyjeżdżony śnieg, to kiepsko, ale jeżeli sporo świeżego śniegu, to śmiało mógł się puśić. W Tatrach z kumplami kiedyś skakaliśmy z kilkunastu metrów na grubą warstwę śniegu, mieliśmy z tego niezłą zabawę. Aby tylko płasko wylądować na plecy, wtedy człowiek się całkiem miękko zatrzyma.