Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
524 547
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T Tomasz1977
-2 / 8

pytanie: ile trzeba wydać na weterynarza?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Ashera01
+2 / 4

@Tomasz1977 patrzę na małego kota i on ma chyba tylko koci katar, a to niedrogie w leczeniu tylko wymaga regularności

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tomasz1977
-5 / 5

@Ashera01 ten może tak, ale te które plątają się koło mojego domu to jeszcze jakiś świerzb i inne. Ostatnio jeden przyszedł na moje podwórko, przewrócił się i nie dawał znaku życia, w koło muchy - poszedłem zastanowić się, co dalej (zakopać? do jakiejś utylizacji? weterynarza?) przychodzę za 5 minut i kota nie ma - jakoś wstał i se poszedł

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MoKaBa
+1 / 1

@Ashera01 Żadne leczenie u weterynarza nie jest niedrogie. 4 miesiące temu znalazłem kota z kocim katarem. Jak do tej pory 4 wizyty - koszt ok. 500zł. Pogłupieli weterynarze z tymi cenami.
Oczywiście nie żałuję, al jednak finansowo to boli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2024 o 10:51

H hoborg
+4 / 4

Raczej powinno być: miłość, chęć pomocy i wypchany portfel.
Mam kotka, nie z ulicy, na pierwszy rzut oka zdrowe ładne kocisko. Odrobaczanie 70 euro, szczepienia ze stówę, kastrowanie 230. Potem się okazało, że ma problemy z zębami: narkoza, rentgen i usunięcie 10 zębów: 960 euro. Aha, i jakieś szumy w sercu: usg serca 220 euro, muszę robić co roku w klinice, w podeszłym wieku dojdą do tego leki na serce.

Powtarzam: ładne, z wyglądu zdrowe kocisko, normalnie się bawi, normalnie je i chodzi do kuwety, nic nigdzie nie cieknie z uszu czy oczu i nigdy nie ciekło. Wzięłam, bo dzieci sobie życzyły kotka - w przeciwnym wypadku nigdy bym się nie zdecydowała. Zwierzę to nie tylko maskotka, nie tylko żywa istota potrzebująca miłości i czasu - to niestety też skarbonka bez dna i nie każdego na to stać.

Nie namawiajcie nikogo na adopcję, bo tylko pogłębiacie cierpienie zwierząt - jak takiego właściciela z przypadku nie będzie stać, to zwierzę będzie lądować w schronisku raz za razem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rozdupcewas
-3 / 3

Też kiedyś zabrałem do domu jedną kotkę z ulicy - nie dość, że potem strasznie piekło to i portfel mi się gdzieś zawieruszył...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar AleksandraCz
0 / 2

jeden mój kotek jest wzięty z ulicy, drugi od faceta, któremu się kotka okociła i miał do oddania, jak kocięta przestały pić mleko matki :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bubu2016
0 / 0

Nie bójcie się zabierać KOTKÓW, no chyba, że o same samiczki autorowi chodziło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem