Niestety, większość ludzi ma gdzieś depresję znajomych.
Otrzeźwienie nagle przychodzi, gdy ta osoba np. próbuje popełnić samobójstwo. Gdy ono się nie udaje, wtedy nagle wszyscy stają się pomocni, chcą rozmawiać, pytają "dlaczego nam nie powiedziałeś?". Chory mówił wiele razy, ale wszyscy jego problem ignorowali!!!
Pitu pitu. Myśli rezygnacyjne to temat tabu, nikt nie slucha i omija temat z daleka.
A depresja? Uśmiechnij się, zobacz jak pięknie. A astma? Oddychaj, zobacz ile jest powietrza! A cukrzyca? Wytwórz insuline. Możecue też iść na ortopedie prosić, żeby nie moeli złamań...
A najgorzej jak próba się nie uda, ale przyjdzie po niej niepełnosprawność uniemożliwiająca powtórkę.
@mariu89 A co masz usłyszeć podczas gorszego nastroju? Co według ciebie ma usłyszeć osoba mająca przeziębienie: O boziu, biedactwo, nie tacy walczyli z losem, uważaj na siebie, od tego można umrzeć, w mękach konać... Gorszy nastrój jest jak przeziębienie. Masz gorszy nastrój, to zastanów się co go sprawiło i zmień. Samo się nic nie zmienia. Masz przeziębienie, to kładziesz się pod koc, a nie lądujesz pod respiratorem. To samo ze złym nastrojem. Ale o wiele fajniej jest robić z siebie ofiarę świata, ofiarę tłumu, jak się nic nie osiągnęło, to przynajmniej można być ofiarą. To takie modne w tych czasach. Dawniej ludzie chcieli być bohaterami i nie zwracali uwagę na drobnostki. Walczyli z głodem, nędzą, dawali radę w trakcie wojny. Teraz otoczcie troską kogoś z obniżonym nastrojem... Jeden z efektów ubocznych życia w świecie, gdzie najgorszym koszmarem jest zamknięcie Żabki na czas zdawania kasy.
@claragna Taka litania, a mi chodziło tylko o to, że takie gunwo porady jak te z Demota nie działają w prawdziwym życiu, bo tu każdy ma każdego gdzieś.
Wysłuchiwać o depresji? No to daleko na tym wózku nikt nie zajedzie, chyba, że to nie depresja, ale zwykłe malkontenctwo.
Jeżeli to depresja, to wysłuchiwać ma specjalista, chory (czyli osoba zdiagnozowana przez psychiatrę, a nie przez kółko nadwrażliwych znajomych) ma zażywać leki wyrównujące mu zachwianą chemię układu nerwowego, a solidni przyjaciele powinni wspierać w zmianach w życiu. Jeżeli problemy psychiczne związane są z pracą, to się ją zmienia. Jeżeli potrzeba zmiany kwalifikacji, to się nabywa nowe. Po to się ćpa leki, które poprawiają funkcjonowanie, aby oderwać się od źródła choroby.
Od pitolenia po próżnicy nic się nie dzieje, poza mentalną hipochondrią i doprowadzenie innych do doła. Choroby się leczy, stękanie nic nie zmienia. Jak ktoś ma raka, to się go wspiera w chodzeniu na chemię i zmianę trybu życia na najdogodniejszy przy danej chorobie, a nie wysłuchiwanie jak go ten raz zżera.
Ciekawe, że jak ktoś ma migrenę nikt nie powie: opowiedz mi o swoim nieszczęściu, tylko: weź leki, zrób MRI mózgu, idź do neurologa.
Faktycznie chorych jest tyle co zawsze skutecznie zasłaniani przez tych, co przez wyszukiwanie sztucznych problemów i szukanie wymówek aby ze sobą nic nie robić, zrobili styl życia. Gdyby na depresję były testy płytkowe, szybko by się okazało, kto jest naprawdę chory, bo życie go naprawdę niszczyło, a kto potrzebuje zasłony dymnej na swoje lenistwo czy zawyżoną opinię o sobie, którą obaliło życie.
@claragna tu leczenie wychodzi tak samo jak bywa to z NFZ, za NFZ dostaniesz co najwyżej kopa w dupe, prywatnie pełny zestaw, sam wiem bo sam chodziłem nz terapie i zdałem se sprawę ze jednak rozmowa 30min raz na miesiąc nic mi tu nie da
Gó*no prawda.
Niestety, większość ludzi ma gdzieś depresję znajomych.
Otrzeźwienie nagle przychodzi, gdy ta osoba np. próbuje popełnić samobójstwo. Gdy ono się nie udaje, wtedy nagle wszyscy stają się pomocni, chcą rozmawiać, pytają "dlaczego nam nie powiedziałeś?". Chory mówił wiele razy, ale wszyscy jego problem ignorowali!!!
Pitu pitu. Myśli rezygnacyjne to temat tabu, nikt nie slucha i omija temat z daleka.
A depresja? Uśmiechnij się, zobacz jak pięknie. A astma? Oddychaj, zobacz ile jest powietrza! A cukrzyca? Wytwórz insuline. Możecue też iść na ortopedie prosić, żeby nie moeli złamań...
A najgorzej jak próba się nie uda, ale przyjdzie po niej niepełnosprawność uniemożliwiająca powtórkę.
Weź się w garść. Użalasz się tylko nad sobą. Beczysz jak baba. Inni mają o wiele gorzej.
To tylko kilka przykładów zdań, które zazwyczaj słyszałem podczas gorszego nastroju.
@mariu89 A co masz usłyszeć podczas gorszego nastroju? Co według ciebie ma usłyszeć osoba mająca przeziębienie: O boziu, biedactwo, nie tacy walczyli z losem, uważaj na siebie, od tego można umrzeć, w mękach konać... Gorszy nastrój jest jak przeziębienie. Masz gorszy nastrój, to zastanów się co go sprawiło i zmień. Samo się nic nie zmienia. Masz przeziębienie, to kładziesz się pod koc, a nie lądujesz pod respiratorem. To samo ze złym nastrojem. Ale o wiele fajniej jest robić z siebie ofiarę świata, ofiarę tłumu, jak się nic nie osiągnęło, to przynajmniej można być ofiarą. To takie modne w tych czasach. Dawniej ludzie chcieli być bohaterami i nie zwracali uwagę na drobnostki. Walczyli z głodem, nędzą, dawali radę w trakcie wojny. Teraz otoczcie troską kogoś z obniżonym nastrojem... Jeden z efektów ubocznych życia w świecie, gdzie najgorszym koszmarem jest zamknięcie Żabki na czas zdawania kasy.
@claragna Taka litania, a mi chodziło tylko o to, że takie gunwo porady jak te z Demota nie działają w prawdziwym życiu, bo tu każdy ma każdego gdzieś.
Wysłuchiwać o depresji? No to daleko na tym wózku nikt nie zajedzie, chyba, że to nie depresja, ale zwykłe malkontenctwo.
Jeżeli to depresja, to wysłuchiwać ma specjalista, chory (czyli osoba zdiagnozowana przez psychiatrę, a nie przez kółko nadwrażliwych znajomych) ma zażywać leki wyrównujące mu zachwianą chemię układu nerwowego, a solidni przyjaciele powinni wspierać w zmianach w życiu. Jeżeli problemy psychiczne związane są z pracą, to się ją zmienia. Jeżeli potrzeba zmiany kwalifikacji, to się nabywa nowe. Po to się ćpa leki, które poprawiają funkcjonowanie, aby oderwać się od źródła choroby.
Od pitolenia po próżnicy nic się nie dzieje, poza mentalną hipochondrią i doprowadzenie innych do doła. Choroby się leczy, stękanie nic nie zmienia. Jak ktoś ma raka, to się go wspiera w chodzeniu na chemię i zmianę trybu życia na najdogodniejszy przy danej chorobie, a nie wysłuchiwanie jak go ten raz zżera.
Ciekawe, że jak ktoś ma migrenę nikt nie powie: opowiedz mi o swoim nieszczęściu, tylko: weź leki, zrób MRI mózgu, idź do neurologa.
Faktycznie chorych jest tyle co zawsze skutecznie zasłaniani przez tych, co przez wyszukiwanie sztucznych problemów i szukanie wymówek aby ze sobą nic nie robić, zrobili styl życia. Gdyby na depresję były testy płytkowe, szybko by się okazało, kto jest naprawdę chory, bo życie go naprawdę niszczyło, a kto potrzebuje zasłony dymnej na swoje lenistwo czy zawyżoną opinię o sobie, którą obaliło życie.
@claragna tu leczenie wychodzi tak samo jak bywa to z NFZ, za NFZ dostaniesz co najwyżej kopa w dupe, prywatnie pełny zestaw, sam wiem bo sam chodziłem nz terapie i zdałem se sprawę ze jednak rozmowa 30min raz na miesiąc nic mi tu nie da
kochasz mnie nie znając mnie, prosisz mnie, o coś co nawet nie wiesz jakim to jest utrapieniem, obawa, nędzą