Z konfiskatą mienia mam mieszane uczucia, ale z kolei tych, co jeżdżą powyżej 1,5 promila (a więc są już fest nabąkani) stawiałbym przed sądem w ramach oskarżenia o sprowadzenie zagrożenia w ruchu lądowym.
"Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
@Ashardon niestety dobry adwokat potrafi wybronić.
O ile kojarzę to już tych, co parokrotnie przekraczali limit prędkości udało się wybronić, bo nie było dowodu że stanowili zagrożenie dla co najmniej 3 osób.
Tak w Warszawie, o dowolnej porze nie znajdziesz 3 osób na chodniku.
A w sprawie złagodzenia, ciekaw jestem jak to zrobią żeby wybronić polityków i innych znajomków.
Z jednej strony, tak po ludzku, uważam, że jak debil wsiada nachlany za kółko to powinno się go definitywnie usunąć z dróg na zawsze wszelkimi sposobami.
Ale w przypadku tych przepisów zastanawiam się nad ich konstytucyjnością - pierwsze słyszę, żeby w państwie prawa za identyczne przewinienie groziła tak drastycznie różna kara. Rozumiem np. widełki wyroku od-do, ustalone lata odsiadki czy kwoty grzywny, ale tutaj idziemy znacznie dalej i jeden za jazdę z ponad 3 promilami zapłaci równowartość mercedesa a inny starej corsy. I to wcale nie musi oznaczać, że obaj zapłacą adekwatnie do zarobków, bo ten "bogaty" może sobie po prostu kupić jakiegoś gruza za grosze na wypadek "wpadki".
No i najważniejsze u nas - praktycznie zerowa wykrywalność. Jak niby mamy wyłapywać tych pijanych skoro patroli na drogach jest tyle co kot napłakał? Sam jeżdżę już prawie 20 lat i do tej pory miałem dosłownie 3 kontrole (pomijam kilka 5-sekundowych typu "akcja znicz" pt. "dzień dobry, proszę dmuchnąć, dziękuję, do widzenia"). Czyli taki pijus jak będzie miał fart i nie spowoduje wypadku to może latami jeździć nachlany i nikt się o tym nie dowie - czyli również nie spotka go żadna kara - czyli wymiar kary nie ma najmniejszego znaczenia.
Policja może zabrać auto na parking i mikt nie może go ruszać.. O konfiskacie musi zdecydować sąd.
Z konfiskatą mienia mam mieszane uczucia, ale z kolei tych, co jeżdżą powyżej 1,5 promila (a więc są już fest nabąkani) stawiałbym przed sądem w ramach oskarżenia o sprowadzenie zagrożenia w ruchu lądowym.
"Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
@Ashardon niestety dobry adwokat potrafi wybronić.
O ile kojarzę to już tych, co parokrotnie przekraczali limit prędkości udało się wybronić, bo nie było dowodu że stanowili zagrożenie dla co najmniej 3 osób.
Tak w Warszawie, o dowolnej porze nie znajdziesz 3 osób na chodniku.
A w sprawie złagodzenia, ciekaw jestem jak to zrobią żeby wybronić polityków i innych znajomków.
Prawo nie może przecież obowiązywać swoich.
@Ashardon, no i gdzie byś ich wsadzał? Więzienia są przepełnione.
A tak się zastanawiałem, kiedy będzie pierwszy pacjent. Kurf wystarczyło 24 godziny.
Z jednej strony, tak po ludzku, uważam, że jak debil wsiada nachlany za kółko to powinno się go definitywnie usunąć z dróg na zawsze wszelkimi sposobami.
Ale w przypadku tych przepisów zastanawiam się nad ich konstytucyjnością - pierwsze słyszę, żeby w państwie prawa za identyczne przewinienie groziła tak drastycznie różna kara. Rozumiem np. widełki wyroku od-do, ustalone lata odsiadki czy kwoty grzywny, ale tutaj idziemy znacznie dalej i jeden za jazdę z ponad 3 promilami zapłaci równowartość mercedesa a inny starej corsy. I to wcale nie musi oznaczać, że obaj zapłacą adekwatnie do zarobków, bo ten "bogaty" może sobie po prostu kupić jakiegoś gruza za grosze na wypadek "wpadki".
No i najważniejsze u nas - praktycznie zerowa wykrywalność. Jak niby mamy wyłapywać tych pijanych skoro patroli na drogach jest tyle co kot napłakał? Sam jeżdżę już prawie 20 lat i do tej pory miałem dosłownie 3 kontrole (pomijam kilka 5-sekundowych typu "akcja znicz" pt. "dzień dobry, proszę dmuchnąć, dziękuję, do widzenia"). Czyli taki pijus jak będzie miał fart i nie spowoduje wypadku to może latami jeździć nachlany i nikt się o tym nie dowie - czyli również nie spotka go żadna kara - czyli wymiar kary nie ma najmniejszego znaczenia.
To już trzeci raz jak wprowadzają takie prawo w Polsce. Poprzednie wchodziły z równie dużym hakiem medialnym, skonfiskowano kilka aut, a potem cisza.