Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
177 184
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T Tomasz1977
+3 / 5

to mnie denerwowało, jak po zakupach w spożywczaku jadę do przedszkola i tak mi mówią: na jutro proszę, żeby dziecko przyniosło 2 kiwi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Eaunanisme
+1 / 1

@Tomasz1977 Ale to samo potrafili robić nauczyciele względem uczniów i np. żądać przyniesienia czegoś na następną lekcję z dnia na dzień. Raz zrobiła tak plastyczka (w gimnazjum mieliśmy jednego dnia plastykę, a następnego dnia technikę - obie lekcje prowadzone przez tę samą nauczycielkę). I na przykład mamy plastykę, dzwoni dzwonek, a ona "A jutro na technikę przynieście kredki świecowe i papier milimetrowy". Ku*wa. Z rodzicami jeździliśmy chyba do 21 po sklepach, bo nie było nigdzie z jakiegoś powodu.

Innym razem już w liceum polonista zażyczył sobie, żeby na następną lekcję (kolejnego dnia) przynieść egzemplarz jakiejś książki ze spisu lektur, która miała być omawiana za miesiąc, ale chciał jakiś fragment wykorzystać. Zadał to samo zadanie pozostałym klasom, które prowadził, więc ani w bibliotece szkolnej, ani w żadnej z okolicznych bibliotek publicznych nie było. Wieczorem jechaliśmy na drugi koniec miasta do znajomej mojej mamy, bo akurat miała tę książkę w swojej domowej biblioteczce. Oczywiście następnego dnia 3/4 klasy nie miała tej książki i wystawił im tzw. "kropki" (3 kropki to pała) za nieprzygotowanie do lekcji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MIKKOP
+2 / 2

To jest jadna z pozytywnych stron komunikatorów, rodzice tworzą grupe która jest w bieżącym kontakcie. Po pierwsze potrafią postawić wychowawcę do pionu, jak wszyscy sie umówią i kazdy prosi by dawać znac wcześniej.
Po drugie jak trzeba przynieść np. owies, patyk, gałązkę jodły albo rolke po papierze toaletowym, jeden rodzic mówi ze nie ma, a inny mówi mam więcej dam więcej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem