Ja wiem, że raczej to nie jest tak, że jak ktoś ma w planach wyjazd na wakacje, który kosztuje 10 kafli, to wydaje te 10 kafli i przez resztę roku bieduje, bo były to jego ostatnie pieniądze. Ale zastanawia mnie, skąd u tylu ludzi przekonanie, że jeśli ktoś właśnie wydał jakąś sumę, to znaczy, że ma jeszcze więcej w zanadrzu?
Swego czasu do mojej matki odezwała się dawna znajoma. Rodzice byli świeżo po kupnie mieszkania. Wcześniej sporo odłożyli z dosyć dobrej pracy, więc w ciągu roku wyłożyli na mieszkanie i samochód. Jeszcze im trochę zostało, ale bardziej w kategoriach kilku-kilkunastu tysięcy, a nie kilkudziesięciu czy kilkuset. No i na to wprosiła się właśnie ta wspomniana "koleżanka", gdzie od słowa do słowa pojawił się temat pożyczki w kwocie chyba 70 kafli, "bo im ciężko, remont by chcieli zrobić i samochód nowy kupić" etc. Moi rodzice do niej, że sorry, ale nie mają takiej sumy, są po wydatkach i aktualnie nie dysponują wolnymi środkami. Babka nie była w stanie tego zrozumieć. Uznała, że skoro stać ich na mieszkanie "w prestiżowej dzielnicy" (wówczas praktycznie przedmieścia Warszawy) i "drogi samochód" (kombi ze średniej półki w podstawowej wersji wyposażenia), to PRZECIEŻ WIDAĆ, że MAJĄ PIENIĄDZE i po prostu są SKNERAMI (cytat).
też się wpitoliłem w tą funkcję, co lepsze to mówiłem im żeby poczekali tydzień - dwa, bo za chwilę i tak będę w PL, nie nie, oni muszą teraz, więc dygałem ponad 1k km w jedna str i po 3 nocach z powrotem kolejny 1k km trasy, i faktycznie wróciliśmy w następny weekend... podjąłem się tego, żeby pełnić funkcję do której dzisiaj w najmniejszym stopniu się nie poczuwam, świetna decyzja. Stwierdziłem, że mam dosyć finansowania wszystkich dookoła, tym bardziej ludzi którzy nie wychowują swojego dziecka, tylko dziecko ustawia ich po kątach, a oni nic nie potrafią z tym zrobić. Możliwe, że kiedyś wezmą się w garść i pokażą dzieku gdzie jego miejsce i wtedy wspomni mi się o mojej funkcji. Obecnie ich drzwi dla mnie zawszę są otwarte jednak nie ma możliwości spędzenia czasu jakkolwiek bo u nich rządzi dziecko i ma być jak ono chce. .
Tak jest, jak Karyna myli matkę chrzestną z wróżką z bajki/
Przecież to troll jest
Oczywiście, że powiedzieć. Kto to widział, żeby matka chrzestna jeździła na wakacje, kiedy dziecku hajsu brakuje..
Ja wiem, że raczej to nie jest tak, że jak ktoś ma w planach wyjazd na wakacje, który kosztuje 10 kafli, to wydaje te 10 kafli i przez resztę roku bieduje, bo były to jego ostatnie pieniądze. Ale zastanawia mnie, skąd u tylu ludzi przekonanie, że jeśli ktoś właśnie wydał jakąś sumę, to znaczy, że ma jeszcze więcej w zanadrzu?
Swego czasu do mojej matki odezwała się dawna znajoma. Rodzice byli świeżo po kupnie mieszkania. Wcześniej sporo odłożyli z dosyć dobrej pracy, więc w ciągu roku wyłożyli na mieszkanie i samochód. Jeszcze im trochę zostało, ale bardziej w kategoriach kilku-kilkunastu tysięcy, a nie kilkudziesięciu czy kilkuset. No i na to wprosiła się właśnie ta wspomniana "koleżanka", gdzie od słowa do słowa pojawił się temat pożyczki w kwocie chyba 70 kafli, "bo im ciężko, remont by chcieli zrobić i samochód nowy kupić" etc. Moi rodzice do niej, że sorry, ale nie mają takiej sumy, są po wydatkach i aktualnie nie dysponują wolnymi środkami. Babka nie była w stanie tego zrozumieć. Uznała, że skoro stać ich na mieszkanie "w prestiżowej dzielnicy" (wówczas praktycznie przedmieścia Warszawy) i "drogi samochód" (kombi ze średniej półki w podstawowej wersji wyposażenia), to PRZECIEŻ WIDAĆ, że MAJĄ PIENIĄDZE i po prostu są SKNERAMI (cytat).
Z jednej strony Karyna MiSięNależy a z drugiej Wujek Sknera (a w zasadzie Ciocia Sknera)
https://www.google.com/search?client=firefox-b-e&q=ile+na+chrzet+od+chrzestnego
Wycieczka za dziesięć milionów to chyba na księżyc.
też się wpitoliłem w tą funkcję, co lepsze to mówiłem im żeby poczekali tydzień - dwa, bo za chwilę i tak będę w PL, nie nie, oni muszą teraz, więc dygałem ponad 1k km w jedna str i po 3 nocach z powrotem kolejny 1k km trasy, i faktycznie wróciliśmy w następny weekend... podjąłem się tego, żeby pełnić funkcję do której dzisiaj w najmniejszym stopniu się nie poczuwam, świetna decyzja. Stwierdziłem, że mam dosyć finansowania wszystkich dookoła, tym bardziej ludzi którzy nie wychowują swojego dziecka, tylko dziecko ustawia ich po kątach, a oni nic nie potrafią z tym zrobić. Możliwe, że kiedyś wezmą się w garść i pokażą dzieku gdzie jego miejsce i wtedy wspomni mi się o mojej funkcji. Obecnie ich drzwi dla mnie zawszę są otwarte jednak nie ma możliwości spędzenia czasu jakkolwiek bo u nich rządzi dziecko i ma być jak ono chce. .