Z tego co widzę to jest norma. Jeden rozwód już zaliczony wśród osób, które znam. Ale nie oszukujmy się i niech to będzie przestrogą dla innych: małżeństwo to nie związek, nie nastoletnia pierwsza miłość, zazwyczaj ludzie dobierają się na podstawie już przeżytych doświadczeń, popzrednich partnerów z którymi było więcej zabawy, bo było się młodszym, żywszym ect. Po ślubie pół roku później gaśnie istkierka, pojawia się proza życia. Apogeum relacji to lata 16-24 z tego czego byłem świadkiem, przeżyjcie swoje pierwsze miłości, potem jakieś studendzkie przygody, a potem raczej postawcie na bycie singlem, zwłascza męzczyżni jeśli w tym kraju nie chcei stracić dorobku życia, na jaki harowali wasi rodzice byście nie zaczynali od kredytu na 30 lat.
nNaród pełen nadziej, echh.
No mnie się udało uniknąć już dwóch!! Hahahahaha!
@Lady_Apocalypse Mnie też coś koło tego...
@n0p
Moje koleżanki już co najmniej po jednym rozwodzie. Niektóre po dwóch rozwodach. Dziękuję. Postoję :-))
Z tego co widzę to jest norma. Jeden rozwód już zaliczony wśród osób, które znam. Ale nie oszukujmy się i niech to będzie przestrogą dla innych: małżeństwo to nie związek, nie nastoletnia pierwsza miłość, zazwyczaj ludzie dobierają się na podstawie już przeżytych doświadczeń, popzrednich partnerów z którymi było więcej zabawy, bo było się młodszym, żywszym ect. Po ślubie pół roku później gaśnie istkierka, pojawia się proza życia. Apogeum relacji to lata 16-24 z tego czego byłem świadkiem, przeżyjcie swoje pierwsze miłości, potem jakieś studendzkie przygody, a potem raczej postawcie na bycie singlem, zwłascza męzczyżni jeśli w tym kraju nie chcei stracić dorobku życia, na jaki harowali wasi rodzice byście nie zaczynali od kredytu na 30 lat.