Po pierwsze lokale gastronomiczne i rozrywkowe mogą mieć obostrzenia wiekowe - wystarczy powiesić parę aktów na ścianach i zakaz wejścia z dziećmi będzie uzasadniony...
Po drugie sam efekt czyli usunięcie z lokalu przeszkadzających dzieci można uzyskać bez dyskryminacji wszystkich dzieci, ale będzie to prowadziło do scen i krępujących sytuacji. Wystarczy poinformować przy wejściu, że jeśli ktoś będzie przeszkadzał innym gościom zostanie wyproszony z lokalu i dotyczy to wszystkich, dzieci również. Oczywiście tyle teorii, ale już widzę tę histerię madek które będą pomstować na ludzi bez serca, które nie mają zrozumienia dla ich bombelków wyrywających obrusy innym spod talerzy.
Muszę przyznać że nie spotkałam się jeszcze z rozwydrzonymi dzieciakami w restauracjach, samej gdy zdarzy mi się wejść do restauracji/kawiarni z małym dzieckiem (małe ADHD, chwili w miejscu nie usiedzi) to zajmuję go czymś albo pilnuję i uczę że nie wolno innym przeszkadzać (najczęściej kończy się na tym że z mężem jemy na zmianę więc jemy na mieście tylko w wyjątkowych sytuacjach). Ale to zależy od rodziców, jeśli pozwalają dzieciom robić co chcą to domyślam się że mogą być uciążliwe dla otoczenia. Trochę z innej beczki ale byłam świadkiem jak kilkuletnie dziecko na placu zabaw zrzucało auto ze schodów zjeżdżalni, na pytanie matki co robi odpowiedział "próbuję je roztrzaskać" na co matka "aha" i z powrotem nos w telefon. A autko było zostawione przez kogoś na placu zabaw
Gdzie można znaleźć taki lokal? Chętnie się wybiorę
Po pierwsze lokale gastronomiczne i rozrywkowe mogą mieć obostrzenia wiekowe - wystarczy powiesić parę aktów na ścianach i zakaz wejścia z dziećmi będzie uzasadniony...
Po drugie sam efekt czyli usunięcie z lokalu przeszkadzających dzieci można uzyskać bez dyskryminacji wszystkich dzieci, ale będzie to prowadziło do scen i krępujących sytuacji. Wystarczy poinformować przy wejściu, że jeśli ktoś będzie przeszkadzał innym gościom zostanie wyproszony z lokalu i dotyczy to wszystkich, dzieci również. Oczywiście tyle teorii, ale już widzę tę histerię madek które będą pomstować na ludzi bez serca, które nie mają zrozumienia dla ich bombelków wyrywających obrusy innym spod talerzy.
Muszę przyznać że nie spotkałam się jeszcze z rozwydrzonymi dzieciakami w restauracjach, samej gdy zdarzy mi się wejść do restauracji/kawiarni z małym dzieckiem (małe ADHD, chwili w miejscu nie usiedzi) to zajmuję go czymś albo pilnuję i uczę że nie wolno innym przeszkadzać (najczęściej kończy się na tym że z mężem jemy na zmianę więc jemy na mieście tylko w wyjątkowych sytuacjach). Ale to zależy od rodziców, jeśli pozwalają dzieciom robić co chcą to domyślam się że mogą być uciążliwe dla otoczenia. Trochę z innej beczki ale byłam świadkiem jak kilkuletnie dziecko na placu zabaw zrzucało auto ze schodów zjeżdżalni, na pytanie matki co robi odpowiedział "próbuję je roztrzaskać" na co matka "aha" i z powrotem nos w telefon. A autko było zostawione przez kogoś na placu zabaw