Ja mam taki w domu. W czasie przerwy swiatecznej przewaznie ja go codzien rozpalałem i co za problem? Troche gazety, tektury, kawałek deski, kawałek drewna sosnowego.Rozpalam czekam chwilę i wrzucam węgiel.Ktoś dla kogo to jest takie cięzki musi być prawdziwym niedorajdą i mówię to szczerze bez złośliwości.
Ja kupiłem sobie paste do podłóg i idzie jak po maśle :D ale bez pasty nie znosze rozpalac tego szitu no ale ciepło w dupke trzeba mieć wiec nie narzekam
masakra!moja babcia go ma i wiecej smrodu jest i jakos slabo ogrzewa dom(ale to jakis stary piec ma i pali koksem)ale +za pomysl bo co do rozpalania to wcale tak za*ebiscie sie w nim nie pali
Miałem taki piec (nawet nadal mam), nie wiem co w tym takiego trudnego? Troche cierpliwości. Trzeba mieć dwie lewe ręce żeby go w końcu nie zapalić. Od roku mam też piecyk gazowy, owszem wygodna znacznie większa, ale już nie przesadzajmy. Mnie nie zdemotywowało.
nie ma problemu, jak się pali w nim orzechem albo miałem. schody zaczynają się jak w zapasie mamy tylko koks (np. 5 ton). Żeby go rozpalić, trzeba uzyskać wysoką temperaturę i utrzymywać ją przez dłuższy okres. Ale potem koks pali się wolniej i długo trzyma ciepło. Nawet całą noc:) I nie trzeba wstawać, żeby dorzucić:)
o.O Duzego problemu w tym nie widze, troche papieru (tylko papieru a nie gazet), suchego drewna na rozpalke i w kilka chwil temperatura w piecu sie robi, zadna filozofia...
.nie wiedząc jak rozpalić w piecu, nie przeżyje się nocy w dżungli, ale wiadomo, pokolenie gimnazjalistów palić potrafi tylko w ubikacjach, po kryjomu.. ; )
heh, do wszystkich, którzy mówią, że to pestka:
nie chodzi o to, że ktoś nie potrafi. wszyscy potrafią rozpalić piec w dłuższym lub krótszym czasie. chodzi o fakt, że możesz o centymetr przekręcić gałkę w kaloryferze, albo przeznaczyć x czasu [nie ważne ile, ważne że więcej i więcej siły/pracy] na rozpalenie w piecu i potem dokładanie i utrzymywanie ciepła.
Ja pale w piecu odkąd skończyłem 16 lat, podoba mi się to, nie narzekam, zawsze się NARĄBIĘ przy tym (drewna) co jest zdrowe, bo to wysiłek fizyczny i pożyteczna robota. A jak ktoś nie umie, to życzę powodzenia w dorosłym życiu.... ;p
Ja pale w piecu odkąd skończyłem 16 lat, podoba mi się to, nie narzekam, zawsze się NARĄBIĘ przy tym (drewna) co jest zdrowe, bo to wysiłek fizyczny i pożyteczna robota. A jak ktoś nie umie, to życzę powodzenia w dorosłym życiu.... ;p
Ale mi to problem rozpalić w piecu 5 minutek i gotowe odkąd pamiętam to w takim palę, przyznaję już dawno mi się to znudziło(zwłaszcza wnoszenie węgla na 4 piętro) ale nie narzekam, przynajmniej jest ciepło.
Kocham demotywatory, dzięki nim czuję się zajebisty - a to się dowiaduję, że rozpalić normalny piec to problem, a to - jak głoszą inne demoty - że założyć słuchawki w dobre uszy to problem, czy inne wyciąganie chusteczki i nie porwanie jej. Zresztą, nie ma co się rozpisywać, wpisujecie w google "demotywatory Ty też" i macie pełen obraz ludzkiego kalectwa w sprawach codziennych.
Powiem tak: mam taki piec, codziennie muszę go rozpalać, ale przed tym wpierw muszę rąbać cholerne drzewo w zimie. Mam w dupie czy to jest sosna, orzech czy jakaś inna lipa. Zimno w ręce ale trzeba, jak kolega powiedział dupę sobie ogrzać, biorę tekturę jakieś małe drewniane trzaski (jeśli takie znajdę) i wrzucam do pieca, parę razy muszę podmuchać żeby się zafajczyło i biegiem lecę na pole odkopać ze śniegu węgiel. Jeśli szybko mi się to uda zrobić wracam do piwnicy i wrzucam ten cudowny węgiel. Jak mi się zacznie palić to przez cały dzień co pół godziny muszę chodzić i patrzyć czy to wszystko nie zgasło. Dom mój niestety z żadnej strony nie jest ocieplany bo był budowany w komunizmie gdzie wszystkiego brakowało. Jak narazie to kończę budować drugi dom już ocieplany i bez tego pieca.
ja tam minusa stawial nie bede ,ale mam piec i jakos nie mam problemu z rozpaleniem... trzeba byc ciaptakiem;];]cieszcie sie ze nie musicie sobie najpierw drzewa rabac ,bo byscie zrzedzili ze macie popekane piszczele i poskrecane rece:D:D
Zkirtaem~true^^
Chopie, to trza w piecu rozhajcować wunglem tak, aby luft aż huczoł - znam ten ból :) mieszkanie w zabytkowych kamienicach w centrum ma swoje minusy, bo zamiast ruszyć pokrętłem i mieć ciepło, to trzeba się z piecem "bawić" przynajmniej 2 godziny, aż się nagrzeje. Zdecydowany plus :)
niektórzy chyba nie rozumieją o co tu chodzi. każdy prędzej czy później sie nauczy rozpalić ten piec, więc nie ma sie czym chwalić, że umiecie:p papier, drewienko, poczekać aż się rozpali, wrzucić węgla i po sprawie - brzmi przyjemnie. Ale musisz załatwić papier, narąbac i przynieść drewno, węgiel tez. Do tego dodajcie zimę, konieczność ubrania się i wyjścia na mróz. Teraz cieszę się, że pieca takiego już nie posiadam, tylko centralne ogrzewanie. Jak oglądam tv i jest mi zimno wstaje, przekręcam pokrętło, wracam i mam ciepło, "rozpalania" jest 10sekund:p do tego dochodzi kolejny aspekt- niektórzy rozpalaja czasem u babci. A każdy z takim piecem nie robi tego kilka razy, robi to dzień w dzień przez wiele miesięcy, przez wiele lat.
Ja nie mam z tym problemu, tyle lat już rozpalam i jakos nie widze tutaj nic ciężkiego... jedyny denerwujący fakt, to wynoszenie popiołu i wyjmowanie go z pieca.. cholernie sie kurzy.
Demot dla ciot. Musi wysypać popiół-może się dzieciaczek pobrudzić! Musi znaleźć gazety-bo dostanie jeszcze zadyszki! Musi narąbać drewna-a jaki się spoci albo złamie paznokieć? Tragedia! Potem musi podpalić-jeszcze się poparzy!! Podsumowując demot dla ciotowatych emoboyów typu tokjo hotel, albo neokidow, którym ciężko ruszyć się dalej niż metr od monitora. farquaad, w zimę może jest zimno, ale jak trochę pomachasz siekierą to jeszcze się spocisz. Węgiel to wygoda- nie musisz rąbać tyle drewna, tylko raz tachniesz dwie albo cztery węglarki i masz cały dzień palenia. Przez ostatnie dwa lata ciąłem(nie rąbałem desek-ciąłem i rozbrajałem dechy typu drzwi, meble itd., przy czym rabanie desek jest odpoczynkiem i przyjemnością) drewno na codzienne palenia dla kamienicy ~100m^2(jak paliłeś, to wiesz ile tego idzie- 1,5-2x tyle co węgla)i jakoś nie uznaje tego demota za wybitny...
Też mi problem. Oczywiście, przy kilku pierwszych próbach nie jest łatwo. Zwłaszcza jeżeli nikt nie powie co i jak . Pamiętam, jak się umęczyłam za pierwszym razem. Chyba pół godziny nie chciało odpalić. Prawdopodobnie dlatego, że nie wygarnęłam popiołu ;). Później już poszło. Trzeba było tylko pojąć na jakiej zasadzie to działa : co zamknąć/co otworzyć żeby była dobra cyrkulacja powietrza i co dać na podpałkę. Nie palę często bo póki co to robota mojego taty ale w razie potrzeby potrafię rozpalić w 10 minut i utrzymać ogień przez kilkanaście godzin. Największym problemem jest kontrolowanie by temperatura nie wzrosła za bardzo: wystarczy, że zamknę piec przy 50 stopniach (po zamknięciu pieca temperatura na nim wzrasta jeszcze o jakieś 30 stopni zanim osiągnie pewien stały poziom o czym zdążyłam się przekonać podczas moich pierwszych prób połączonych z baczną obserwacją efektów moich działań - jak mówię nikt mi nie powiedział na jakiej zasadzie to urządzenie działa) i w całym domu się ugotować można, dlatego staram się "zamknąć piec" zanim temperatura na nim osiągnie 40 stopni, wtedy w całym domu jest po prostu ciepło a nie gorąco. Problem w tym, że zdarza mi się zagapić ;). Raz prawie wodę zagotowałam w kaloryferach.
Popieram, chciałem zrobić takiego demota tylko dodać do tego koszenie, zamiatanie, odśnieżanie, udrożnianie kanalizacji, znoszenie 5 ton wegla po schodach do piwnicy, znoszenie 5 metrów drzewa do piwnicy i z rąbaniem tego drewna. Odnosiłby się do życia w domu i bloku.
Dobry pomysł, ale ja tam w piwnicy w kotłowni zawsze bawiłem się przy okazji w pirotechnika wiec mi odpowiadało ;]
Ja mam piec kaflowy i kominek, dwa razy dziennie muszę przynieść chyba 25 czy 30-litrowe wiaderko węgla, i dwa koszyki drewna do kominka. Jakoś nie narzekam. a rozpala się dobrze, tylko trochę wydyma na początku. Ja mam taki piec jak miały babcie, czyli okrągła dziura u góry, popielnik na dole i żadnych więcej otworów. Nie paliłem w takim jak na zdjęciu, więc nie wiem jak to działa
nanab, widzę, że musiałeś się dowartościować, że nie jesteś ciotą;p cóż, zawsze to jakiś sposób, nie ma to jak zjechać innych, nie? ale zasmucę Cię, jestem dziewczyną.
a swoją drogą skąd w niektórych tyle agresji?? od niedawna zaczęłam bawić się w demotywatory, a niektórzy z was mam wrażenie strasznie się w to wczuwają i wyładowują tu wszystkie swoje frustracje. w sumie może to i lepiej, inaczej pewnie pozabijalibyście połowę populacji ze stresu;p
pozdro ;]
z rozpałką nie ma problemu tylko musi być suchy papier najlepsze gazety ale zwykłe a nie śliskie czy kolorowe bo to się nie chce palić do tego suche drewno najlepiej na początek drobne i chwila i ostro się fajczy schody zaczynają się gdy trzeba regularnie dokładać nosić węgiel czy drewno kiedy trzeba wygarnąć popiół czy jak się komin zapcha i się zaczyna dymić na dom czy co gorsza jak się zapali sadza w kominie a od tego to cała chata może się spalić więc rozpałka to mały pikuś chyba że ktoś chce dwiema kartkami mokre duże kawałki rozpalić to wtedy jest problem
A co za problem jak woda się zagotuje :P
Mi się gotuje średnio 2 razy dziennie, a palę już od 10 lat w takim :P
Co do rozpalania w nim naśmiałem się jak moja sis próbowała godzinę jej to zajęło po czym się poddała i ja musiałem iść napalić.
PS. trochę benzyny i wszystko się pali :P
rozpalić to nie jest problem. moim problemem z węglowym jest to jak utrzymać temperaturę, a nie zagotować wody, nie zadusić ognia i nie chodzić często do kotłowni ;]
tak sobie jeszcze czytam komentarze i ja pierdzele, ale macie problemy... ja muszę ogrzać chate 180m2 i od 6 lat palę. jeszcze trzeba węgiel przynieść wiaderkami (2 tony co około 1,5 miesiaca), drewna narąbać na rozpałkę i na lato.
życie na wsi uczy prawdziwego życia, mieszczuchy ;]
Ale demotywator :/ Nie wiem jaki jest problem w rozpaleniu i utrzymaniu temperatury, jak teraz są sterowniki za to odpowiedzialne i to nie są wielkie koszta. Chyba ktoś kto nigdy nie palił w piecu wstawił to :/ Porażka.
charlizee, To nie było skierowane w Ciebie :) (ciężko nazwać dziewczynę ciotą :P ) , ale w męską(z tego , co widzę głównie z nazwy męską) część tego pokolenia, w którym czuję się odmieńcem.
haha jestem kobietą i nie jest to dla mnie problem:D a też długo był stary piec... do przyjemnosci to nie nalezy, ale jak ojca nie ma to ktos musi:P jak się chce we własnym domku mieszkać:P
wstydzilibyście się "mężczyźni" :)
Lol codziennie takim pale w tym okresie :] nie narzekam, a dużo przyjemniej się nanosić tego węgla, porąbać drewno, jak tylko siedzieć przed kompem :] Facet to musi się spełnić ^^
Ja nie wiem w czym tu problem, rozpalałem i w kaflakach, i w kozach, w piecach na opał zwykły i ekologiczny, w kominkach itd. Sam mam taki zwykły węglowy piecyk w domu w razie jakichś fanaberii ruskich i palenie w piecu to dla mnie przyjemność.
Sposób na rozpalanie .
Drożny Komin .Drobne drewno i wióra.
Wióra można kupić albo dostać w każdym zakładzie stolarskim .Wióra na ruszt drobne drewno i jak się rozpali to węgiel .:
Mam taki w domu i kiedy nie pracuje rozpalam w piecu, a później co kilka godzin dokładam węgla. Nie rozumiem w czym problem. Miałam za to niezły ubaw będąc na wsi na sylwestra kiedy widziałam jak "blokersi" zabierają się za taki piec :)
Co wy K*URWA wiecie o rozpalaniu??
Ja robię to od 4 klasy podstawówki dzień w dzień od października do dzisiaj...
Paliłem w nie jednym piecu..
A co do ubierania to ja to pi*erdolę idę w krótkich gaciach i koszulce!
Róbcie to około 220 razy w roku przez 8 lat to się dowiecie dlaczego takie trudne...
Nie chce mi się k*urwa czegokolwiek pisać bo i tak są mądrzejsi lepsi etc..
ehh....
Do pewnego typu kotła nie trzeba zaglądać nawet 5 dni wystarczy tylko nasypać a pali się samo, a te typowe z sterownikiem trzymają cały dzień bez dokładania i pilnowania wystarczy tylko ustawić temperaturę
dobre, na główną
a co za problem to rozpalić? :P
a próbowałeś?
trzeba sobie komin wymieść ! minus
doobre ;p
A gdy palisz drewnem w takim piecu, maasakra
Ja mam taki w domu. W czasie przerwy swiatecznej przewaznie ja go codzien rozpalałem i co za problem? Troche gazety, tektury, kawałek deski, kawałek drewna sosnowego.Rozpalam czekam chwilę i wrzucam węgiel.Ktoś dla kogo to jest takie cięzki musi być prawdziwym niedorajdą i mówię to szczerze bez złośliwości.
Ja kupiłem sobie paste do podłóg i idzie jak po maśle :D ale bez pasty nie znosze rozpalac tego szitu no ale ciepło w dupke trzeba mieć wiec nie narzekam
Zależy od "ciągu" w kominie
Materiału do rozpalenia
Czy materiał palny jest suchy
za pomysł +
masakra!moja babcia go ma i wiecej smrodu jest i jakos slabo ogrzewa dom(ale to jakis stary piec ma i pali koksem)ale +za pomysl bo co do rozpalania to wcale tak za*ebiscie sie w nim nie pali
znam ten ból +
A napaliliście kiedyś tak że aż woda gotowała się w boilerze? Mielem niezly opie** :D Prawie piec sie rozwalil:D
Ah, pamiętam ten strach:D
Demot prawdziwy[+] i jeszcze te góry popiołu..
Ja nie mam osobiście więc mnie to nie rusza ,ale jak patrzeć na ludzi co mają to w jakiś sposób to na pewno musi ich demotywowac :P [+]
nie ogarniam w czym problem u mojej babci zawsze rozpalam i nigdy nie miałem problemu
a w czym problem?? :)
Bo piromanem trzeba się urodzić [-]
"Co ty kur*a wiesz o rozpalaniu pieca węglowego?"
[+] I bez gadania ;)
prawda! ja codziennie pale i jeszcze co pol godziny trzeba dokladac.. a jak zgasnie....od nowa! masakra!!
Nie trzeba rodzi się piromanem. Wystarczy że się dobrze w takim piecu napali a potem odetną prąd na kilka godzin.
Miałem taki piec (nawet nadal mam), nie wiem co w tym takiego trudnego? Troche cierpliwości. Trzeba mieć dwie lewe ręce żeby go w końcu nie zapalić. Od roku mam też piecyk gazowy, owszem wygodna znacznie większa, ale już nie przesadzajmy. Mnie nie zdemotywowało.
nie ma problemu, jak się pali w nim orzechem albo miałem. schody zaczynają się jak w zapasie mamy tylko koks (np. 5 ton). Żeby go rozpalić, trzeba uzyskać wysoką temperaturę i utrzymywać ją przez dłuższy okres. Ale potem koks pali się wolniej i długo trzyma ciepło. Nawet całą noc:) I nie trzeba wstawać, żeby dorzucić:)
o.O Duzego problemu w tym nie widze, troche papieru (tylko papieru a nie gazet), suchego drewna na rozpalke i w kilka chwil temperatura w piecu sie robi, zadna filozofia...
nie wiem co to za problem :)
.nie wiedząc jak rozpalić w piecu, nie przeżyje się nocy w dżungli, ale wiadomo, pokolenie gimnazjalistów palić potrafi tylko w ubikacjach, po kryjomu.. ; )
Bardzo sympatycznie mi się rozpalało w piecu weglowym ;)
++ 1000/10 swieta racja nienawidze rozpalac w tym tym h..... ;/
heh, do wszystkich, którzy mówią, że to pestka:
nie chodzi o to, że ktoś nie potrafi. wszyscy potrafią rozpalić piec w dłuższym lub krótszym czasie. chodzi o fakt, że możesz o centymetr przekręcić gałkę w kaloryferze, albo przeznaczyć x czasu [nie ważne ile, ważne że więcej i więcej siły/pracy] na rozpalenie w piecu i potem dokładanie i utrzymywanie ciepła.
Ja pale w piecu odkąd skończyłem 16 lat, podoba mi się to, nie narzekam, zawsze się NARĄBIĘ przy tym (drewna) co jest zdrowe, bo to wysiłek fizyczny i pożyteczna robota. A jak ktoś nie umie, to życzę powodzenia w dorosłym życiu.... ;p
Ja pale w piecu odkąd skończyłem 16 lat, podoba mi się to, nie narzekam, zawsze się NARĄBIĘ przy tym (drewna) co jest zdrowe, bo to wysiłek fizyczny i pożyteczna robota. A jak ktoś nie umie, to życzę powodzenia w dorosłym życiu.... ;p
już nie gadajcie 10 minut i sie jara jak wyposzczona 16 latka :D niezbędnik: gazetka, suche drewno, i jakieś zapałki.
J tam nigdy pieca nie rozpalałem, tylko w piecu
Ale mi to problem rozpalić w piecu 5 minutek i gotowe odkąd pamiętam to w takim palę, przyznaję już dawno mi się to znudziło(zwłaszcza wnoszenie węgla na 4 piętro) ale nie narzekam, przynajmniej jest ciepło.
Kocham demotywatory, dzięki nim czuję się zajebisty - a to się dowiaduję, że rozpalić normalny piec to problem, a to - jak głoszą inne demoty - że założyć słuchawki w dobre uszy to problem, czy inne wyciąganie chusteczki i nie porwanie jej. Zresztą, nie ma co się rozpisywać, wpisujecie w google "demotywatory Ty też" i macie pełen obraz ludzkiego kalectwa w sprawach codziennych.
Rozpalanie w piecu to nic trudnego. Ale tu muszę oddać honor - w takim zafajdanym piecu to jeszcze nigdy. Skąd go wytrzasnąłeś?
nie widzę nic trudnego w rozpaleniu piecyka minusik
Jestem dziewczyna i jakoś nigdy nie miałam problemów z rozpaleniem w tego typu piecu nie raz trochę dymu było ale to chyba normalne
Ja bardzo lubie rozpalać ten piec ... przypomina dzieciństwo, które nie demotywuje ... minus
Powiem tak: mam taki piec, codziennie muszę go rozpalać, ale przed tym wpierw muszę rąbać cholerne drzewo w zimie. Mam w dupie czy to jest sosna, orzech czy jakaś inna lipa. Zimno w ręce ale trzeba, jak kolega powiedział dupę sobie ogrzać, biorę tekturę jakieś małe drewniane trzaski (jeśli takie znajdę) i wrzucam do pieca, parę razy muszę podmuchać żeby się zafajczyło i biegiem lecę na pole odkopać ze śniegu węgiel. Jeśli szybko mi się to uda zrobić wracam do piwnicy i wrzucam ten cudowny węgiel. Jak mi się zacznie palić to przez cały dzień co pół godziny muszę chodzić i patrzyć czy to wszystko nie zgasło. Dom mój niestety z żadnej strony nie jest ocieplany bo był budowany w komunizmie gdzie wszystkiego brakowało. Jak narazie to kończę budować drugi dom już ocieplany i bez tego pieca.
ja tam minusa stawial nie bede ,ale mam piec i jakos nie mam problemu z rozpaleniem... trzeba byc ciaptakiem;];]cieszcie sie ze nie musicie sobie najpierw drzewa rabac ,bo byscie zrzedzili ze macie popekane piszczele i poskrecane rece:D:D
Zkirtaem~true^^
demot: jeśli rozumiesz, czemu piec jest demotywatorem: to jesteś dupa a nie facet.
czemu mi tak podpis pod demotem moim rozwaliło?
ja też mam piec a nawet dwa i to jeden to "kaflak" więc jak sie ostro bedzie palić to nawet 24h trzyma ciepło i jest gdzie dupe ugrzać
mi tam wystarczy piec na drewno...choc w sumie to jego i tak latwiej rozpalic, niz ognisko, jak sie zug odpowiedni zrobi ;)
Ja taki rozpalam codziennie i jakoś nie sprawia mi to większych trudności, dl amnie jest tak samo skomplikowane jak mycie zębów:)
Chopie, to trza w piecu rozhajcować wunglem tak, aby luft aż huczoł - znam ten ból :) mieszkanie w zabytkowych kamienicach w centrum ma swoje minusy, bo zamiast ruszyć pokrętłem i mieć ciepło, to trzeba się z piecem "bawić" przynajmniej 2 godziny, aż się nagrzeje. Zdecydowany plus :)
niektórzy chyba nie rozumieją o co tu chodzi. każdy prędzej czy później sie nauczy rozpalić ten piec, więc nie ma sie czym chwalić, że umiecie:p papier, drewienko, poczekać aż się rozpali, wrzucić węgla i po sprawie - brzmi przyjemnie. Ale musisz załatwić papier, narąbac i przynieść drewno, węgiel tez. Do tego dodajcie zimę, konieczność ubrania się i wyjścia na mróz. Teraz cieszę się, że pieca takiego już nie posiadam, tylko centralne ogrzewanie. Jak oglądam tv i jest mi zimno wstaje, przekręcam pokrętło, wracam i mam ciepło, "rozpalania" jest 10sekund:p do tego dochodzi kolejny aspekt- niektórzy rozpalaja czasem u babci. A każdy z takim piecem nie robi tego kilka razy, robi to dzień w dzień przez wiele miesięcy, przez wiele lat.
a w sumie autorka to chyba kobieta, sądząc po awatarze:p
Co za problem rozpalić mam taki w domu i codziennie rozpalam go max 15 min i sie pali ja to nie wiem ludzie teraz tacy niedołezni ze szok. pozdro
hmm. no ja rozpalam codziennie i zajmuje mi to max 10 minut
Ja nie mam z tym problemu, tyle lat już rozpalam i jakos nie widze tutaj nic ciężkiego... jedyny denerwujący fakt, to wynoszenie popiołu i wyjmowanie go z pieca.. cholernie sie kurzy.
TRUE...
Demot dla ciot. Musi wysypać popiół-może się dzieciaczek pobrudzić! Musi znaleźć gazety-bo dostanie jeszcze zadyszki! Musi narąbać drewna-a jaki się spoci albo złamie paznokieć? Tragedia! Potem musi podpalić-jeszcze się poparzy!! Podsumowując demot dla ciotowatych emoboyów typu tokjo hotel, albo neokidow, którym ciężko ruszyć się dalej niż metr od monitora. farquaad, w zimę może jest zimno, ale jak trochę pomachasz siekierą to jeszcze się spocisz. Węgiel to wygoda- nie musisz rąbać tyle drewna, tylko raz tachniesz dwie albo cztery węglarki i masz cały dzień palenia. Przez ostatnie dwa lata ciąłem(nie rąbałem desek-ciąłem i rozbrajałem dechy typu drzwi, meble itd., przy czym rabanie desek jest odpoczynkiem i przyjemnością) drewno na codzienne palenia dla kamienicy ~100m^2(jak paliłeś, to wiesz ile tego idzie- 1,5-2x tyle co węgla)i jakoś nie uznaje tego demota za wybitny...
Też mi problem. Oczywiście, przy kilku pierwszych próbach nie jest łatwo. Zwłaszcza jeżeli nikt nie powie co i jak . Pamiętam, jak się umęczyłam za pierwszym razem. Chyba pół godziny nie chciało odpalić. Prawdopodobnie dlatego, że nie wygarnęłam popiołu ;). Później już poszło. Trzeba było tylko pojąć na jakiej zasadzie to działa : co zamknąć/co otworzyć żeby była dobra cyrkulacja powietrza i co dać na podpałkę. Nie palę często bo póki co to robota mojego taty ale w razie potrzeby potrafię rozpalić w 10 minut i utrzymać ogień przez kilkanaście godzin. Największym problemem jest kontrolowanie by temperatura nie wzrosła za bardzo: wystarczy, że zamknę piec przy 50 stopniach (po zamknięciu pieca temperatura na nim wzrasta jeszcze o jakieś 30 stopni zanim osiągnie pewien stały poziom o czym zdążyłam się przekonać podczas moich pierwszych prób połączonych z baczną obserwacją efektów moich działań - jak mówię nikt mi nie powiedział na jakiej zasadzie to urządzenie działa) i w całym domu się ugotować można, dlatego staram się "zamknąć piec" zanim temperatura na nim osiągnie 40 stopni, wtedy w całym domu jest po prostu ciepło a nie gorąco. Problem w tym, że zdarza mi się zagapić ;). Raz prawie wodę zagotowałam w kaloryferach.
co by nie bylo to bardzo denerwujace i nudne zajecie hehe
20 minut i po sprawie
Popieram, chciałem zrobić takiego demota tylko dodać do tego koszenie, zamiatanie, odśnieżanie, udrożnianie kanalizacji, znoszenie 5 ton wegla po schodach do piwnicy, znoszenie 5 metrów drzewa do piwnicy i z rąbaniem tego drewna. Odnosiłby się do życia w domu i bloku.
Dobry pomysł, ale ja tam w piwnicy w kotłowni zawsze bawiłem się przy okazji w pirotechnika wiec mi odpowiadało ;]
Ja mam piec kaflowy i kominek, dwa razy dziennie muszę przynieść chyba 25 czy 30-litrowe wiaderko węgla, i dwa koszyki drewna do kominka. Jakoś nie narzekam. a rozpala się dobrze, tylko trochę wydyma na początku. Ja mam taki piec jak miały babcie, czyli okrągła dziura u góry, popielnik na dole i żadnych więcej otworów. Nie paliłem w takim jak na zdjęciu, więc nie wiem jak to działa
nanab, widzę, że musiałeś się dowartościować, że nie jesteś ciotą;p cóż, zawsze to jakiś sposób, nie ma to jak zjechać innych, nie? ale zasmucę Cię, jestem dziewczyną.
a swoją drogą skąd w niektórych tyle agresji?? od niedawna zaczęłam bawić się w demotywatory, a niektórzy z was mam wrażenie strasznie się w to wczuwają i wyładowują tu wszystkie swoje frustracje. w sumie może to i lepiej, inaczej pewnie pozabijalibyście połowę populacji ze stresu;p
pozdro ;]
demot:Rozpaliłem:Next level
hehe no codzienność :D ale ja lubię, satysfakcja jest jak w domu ciepło ;p a powyżej 100 piec szumi i syczy jak lokomotywa :D
z rozpałką nie ma problemu tylko musi być suchy papier najlepsze gazety ale zwykłe a nie śliskie czy kolorowe bo to się nie chce palić do tego suche drewno najlepiej na początek drobne i chwila i ostro się fajczy schody zaczynają się gdy trzeba regularnie dokładać nosić węgiel czy drewno kiedy trzeba wygarnąć popiół czy jak się komin zapcha i się zaczyna dymić na dom czy co gorsza jak się zapali sadza w kominie a od tego to cała chata może się spalić więc rozpałka to mały pikuś chyba że ktoś chce dwiema kartkami mokre duże kawałki rozpalić to wtedy jest problem
bo plic to trza umieć:) Rozpalam taki piec codziennie i nie widzę problemów. Do archiwum z tym!!!
nie rozpalałem, nie oceniam xD
oceniałam, rozpaliłam i zapaliłam, a potem trza było wszystkie grzejniki wymieniać :(
sam taki mam. W czym problem?
A co za problem jak woda się zagotuje :P
Mi się gotuje średnio 2 razy dziennie, a palę już od 10 lat w takim :P
Co do rozpalania w nim naśmiałem się jak moja sis próbowała godzinę jej to zajęło po czym się poddała i ja musiałem iść napalić.
PS. trochę benzyny i wszystko się pali :P
Co tam rozpalenie, Spróbuj wstać rano jak na polu jest -20 a w piecu już się nie pali ;)
rozpalić to nie jest problem. moim problemem z węglowym jest to jak utrzymać temperaturę, a nie zagotować wody, nie zadusić ognia i nie chodzić często do kotłowni ;]
tak sobie jeszcze czytam komentarze i ja pierdzele, ale macie problemy... ja muszę ogrzać chate 180m2 i od 6 lat palę. jeszcze trzeba węgiel przynieść wiaderkami (2 tony co około 1,5 miesiaca), drewna narąbać na rozpałkę i na lato.
życie na wsi uczy prawdziwego życia, mieszczuchy ;]
Ale demotywator :/ Nie wiem jaki jest problem w rozpaleniu i utrzymaniu temperatury, jak teraz są sterowniki za to odpowiedzialne i to nie są wielkie koszta. Chyba ktoś kto nigdy nie palił w piecu wstawił to :/ Porażka.
charlizee, To nie było skierowane w Ciebie :) (ciężko nazwać dziewczynę ciotą :P ) , ale w męską(z tego , co widzę głównie z nazwy męską) część tego pokolenia, w którym czuję się odmieńcem.
haha jestem kobietą i nie jest to dla mnie problem:D a też długo był stary piec... do przyjemnosci to nie nalezy, ale jak ojca nie ma to ktos musi:P jak się chce we własnym domku mieszkać:P
wstydzilibyście się "mężczyźni" :)
To coś na zdjęciu to jest KOCIOŁ węglowy a nie piec. Dobrze jest wiedzieć w czym się pali.
Najgorsze to jest chodzenie z węglem, dzisiaj niektórym się nawet śmieci nie chce wyrzucić.
Lol codziennie takim pale w tym okresie :] nie narzekam, a dużo przyjemniej się nanosić tego węgla, porąbać drewno, jak tylko siedzieć przed kompem :] Facet to musi się spełnić ^^
Ja nie wiem w czym tu problem, rozpalałem i w kaflakach, i w kozach, w piecach na opał zwykły i ekologiczny, w kominkach itd. Sam mam taki zwykły węglowy piecyk w domu w razie jakichś fanaberii ruskich i palenie w piecu to dla mnie przyjemność.
Znam ten ból :(
Jak juz napisałi koledzy poniżej, trzeba umiec rozpalać w piecu... I raz na jakis czas pasowało by przeczyścic komin. Ale cóz ...
nic trudnego nie widze w rozpaleniu w tym piecu. sam taki posiadam.
Nie lubię tego rozpalać. Często, gdy nie rozpalę za pierwszym razem, potem męczę się pół godziny ;/ A dzisiaj zadymiłam cały dom...
I nie musiałeś go ładować co jakiś czas ;)
A ja nie musiałem nigdy takiego rozpalać :D:D:D :P:P conajwyżej w garażu :O
Sposób na rozpalanie .
Drożny Komin .Drobne drewno i wióra.
Wióra można kupić albo dostać w każdym zakładzie stolarskim .Wióra na ruszt drobne drewno i jak się rozpali to węgiel .:
Mam taki w domu i kiedy nie pracuje rozpalam w piecu, a później co kilka godzin dokładam węgla. Nie rozumiem w czym problem. Miałam za to niezły ubaw będąc na wsi na sylwestra kiedy widziałam jak "blokersi" zabierają się za taki piec :)
tez mam :)
Co w tym trudnego? Mam 13 lat, jestem dziewczyną i sama w takim palę, a potem co kilka godzin dokładam węgla.
Co wy K*URWA wiecie o rozpalaniu??
Ja robię to od 4 klasy podstawówki dzień w dzień od października do dzisiaj...
Paliłem w nie jednym piecu..
A co do ubierania to ja to pi*erdolę idę w krótkich gaciach i koszulce!
Róbcie to około 220 razy w roku przez 8 lat to się dowiecie dlaczego takie trudne...
Nie chce mi się k*urwa czegokolwiek pisać bo i tak są mądrzejsi lepsi etc..
ehh....
Jeżeli uważacie że piec węglowy musi być stary brzydki i duży to zajrzyjcie na http://stempinkotły.pl/
Do pewnego typu kotła nie trzeba zaglądać nawet 5 dni wystarczy tylko nasypać a pali się samo, a te typowe z sterownikiem trzymają cały dzień bez dokładania i pilnowania wystarczy tylko ustawić temperaturę
ja zawsze pale w piecu co godzine dokładam i szczerze nie rozumiem tego demota
i ja pale dzewem