Popieram snake'a. Jeszcze zależy z czego się ściąga, bo czym innym jest ściąganie na biochemii (która się pracy w ogóle nie przydaje, a jest jednym z trudniejszych przedmiotów) a czym innym ściąganie na chorobach zakaźnych, które każdy lekarz powinien mieć opanowane.
studiuję medycynę i jakos do tej pory nie sciagalem,owszem sa przedmioty wazne,wazniejsze i tzw zapychacze. U nas nie warto sciagac bo jak nie sciagasz a nie umiesz to dostajesz 2 i drugi termin,a jak Cie zlapia to za rok mozesz sie stawic na egzamin. wiec autor demota jest ignorantem(celem wyjasnienia oznacza to ze zabiera glos w sprawie w ktorej nie ma bladego pojecia).
NIE ZNASZ SIĘ? - TO SIĘ NIE UDZIELAJ MĄDRALO!
Ja też studiuję medycynę i ściągałam nie raz. Oczywiście na tzw. "zapychaczu". Lekarz powinien umieć te rzeczy, które będą mu potrzebne w pracy, i tak jest ich na tyle dużo że nie ma sensu zawracać sobie głowy mniej ważnymi... Poza tym powinien posiadać INTELIGENCJĘ, żeby umieć połączyć niektóre fakty w logiczny opis choroby. A to że nie pamięta np. dawkowania jakiegoś leku - to już chyba nie jest takie istotne, to może sobie sprawdzić w książce.
Polecam zmianę studiów. Pacjentów sa tysiące, niech Ci się przydaży jakis z przypadkiem "mniej ważnym"... Dawkowania leku są cholernie istotne i chociażby masz znac występujące interakcje zachodzące pomiędzy poszczególnymi medykamentami!
Interakcje owszem, ale dawkowanie może sprawdzić w spisie leków... Pisząc o 'mniej ważnych rzeczach' miałam na myśli np. białkowe czynniki inicjacji elongacji u procaryota, które musiałam wykuć ostatnio na egzamin... Uważasz że ich znajomość przyda mi się w mojej przyszłej pracy?
on w swoim democie z gory zaklada ze studenci medycyny (mowiac medycyny mam na mysli kierunek lekarski) rżną na egzaminach jak na jakis innych ,milych i przyjemnych zaliczeniowo kierunkach. otoz tak nie jest.bywaja egzaminy na ktore nawet jakbys mogl wziac ksiazki i sciagi nic by Ci to nie dalo,bo jestes bardzo ograniczony czasowo- i wiesz albo nie wiesz.a mysle ze w roznych miastach kryteria nauczania na lekarskim nie roznia sie za bardzo.na waznych egzaminach ciezko jest sciagac(w kazdym razie u mnie), wiec skoro ten demot klamliwie mowi na temat mojej uczelni to autor sie myli nazywajac studentow medycyny oszustami i nieukami.
Załóżmy że idę na egzamin z chorób wewnętrznych. Czy ktoś mi wyjasni jaki jest sens i w ogóle szansa na zrobienie ściągi z książki mającej ~2000 stron (Szczeklik)?
Myślę, że demot ma bardziej ogólny przekaz. Chcesz wykonywać odpowiedzialny zawód - nie ściągaj. Mnie zawsze przeraża, jak słyszę rozmowy studentów weterynarii. Oni już - w przeciwieństwie do większości studentów medycyny - nie widzą, że od ich wiedzy (lub lenistwa i głupoty) również zależy życie istoty. Ale kto by się tam uczył o setkach chorób czy toksyn... Przecież weterynaria to głaskanie kotków i piesków, robienie szczepień i sterylizacja :).
Nie ma opcji. Poza chodzacymi asystentami, 2etapowymi egzaminami (rozmowa z profesorem + test), zrobia Ci test na 100pytan i 100minut :) nie ma bata! nawet jeslibys zostal sam na sam z ksiazka zostawiony:) Pozdrawiam wszystkich z lek i lek-stom
emaicqs, powitać kolegę po fachu ;)
Zgadzam się z Tobą, jak ktoś chce na lekarskim ściągać, to po prostu się skalpel w kieszeni otwiera, zresztą np. na mojej uczelni nie widzę takiej opcji, 7 "strażników" podczas egzaminu i wypad za odezwanie się do kogoś ;] no i na szczęście większość wie na co sie wybrała i są gotowi nie przespać tych "paru" nocy, bo tu uczyć się trzeba...
@Cosette- co ma piernik do wiatraka? poziom wos-u w szkole średniej jest tak beznadziejny, że nic się z tego nie pojawia w ciągu pierwszych trzech lat studiów prawniczych. Sam na maturze nie zdawałem wosu i jakoś nie czuję, że był to błąd.
Co do demota, znam studentów medycyny i naprawdę nieliczni sięgają po tak beznadziejne metody jak ściąganie.
no ale widzicie- dyskusja sie toczy miedzy ludzmi ktorzy nie wiedza kompletnie o co chodzi,a maja jakies ciekawe tezy do wygloszenia. drodzy ludzie niewtajemniczeni- otóż- matura z biologii,chemii,fizyki,matmy,polaka,angola to małe piwko w porownaniu z anatomią na 1 roku medycyny.i wyobrazcie sobie ze ta wlasnie anatomia to malenkie piweczko w porownaniu z interną :)
pozdro dla wszystkich podziwiajacych wschody slonca i jak mowi stare lacinskie powiedzenie: "sulcus tendinis musculi flexoris hallucis longi! " amen
Ściąganie jest idiotyczne tylko i wyłącznie gdy dopuszcza się człowiek tego czynu na przedmiocie, który jest jego pasją życiową i z tym wiąże swoją przyszłość. Załóżmy, że humanista w ogólnokształcącym liceum zakłada z góry, że chwyta się dziennikarstwa, a żeby skończyć szkołę musi mieć co najmniej "2" z chemii, której nie rozumie kompletnie i nigdy mu się nie przyda. I co wtedy? Ściąga. Nie sądzę by ten demotywator był na miejscu, jestem pewny, że osoby, które zostają lekarzami są na tyle inteligentne, że wiedzą, iż to co w życiu jest im potrzebne nie może zostać "olane".
To jest prawdziwy demot! Tylko w Polsce ściąganie jest powodem do dumy. Był taki demot o Alcatraz i ściąganiu.. na prawde żenada. W ten sposób mamy w Polsce wysyp magistrów co pozaliczali co było do zaliczenia i gówno umieją. Dla ludzi chcących mnie zminusować: piszę z własnego doświadczenia, pracuję jako inżynier w wielkiej korporacji i wielokrotnie żałowałem że się na studiach nie uczyłem. Ludzie którzy myślą że cwaniactwem oszukali system kiedyś mocno dostaną po dupie. Spróbujcie się pochwalić za granicą jacy to byliście cwani na egzaminach, każdy się skrzywi i popuka po czole. Bo tam ludzie PŁACĄ żeby sę czegoś nauczyć a w Polsce nauka jest za darmo i każdy ma to w dupie. Nie bez przyczyny mamy największy odsetek ludzi z wyższym wykształceniem i najwyższe bezrobocie.
Grapist- zgadzam sie z Toba niemal we wszystkim, procz tego ze to jest prawdziwy demot. Z mojej perspektywy uderza on akurat w studentow ktorzy na pewno nie sciagaja albo robia to bardzo,bardzo,bardzo rzadko.bylby demotem jakby polewal sobie ze studentow ktorzy po 5 latach picia dostaja magistra a nie maja roboty.a demot jest maksymalnie NIETRAFIONY! zalozenie moze i bylo dobre,ale ze studiujacy medycyne sciagaja- no to wypraszam sobie
również wydaje mi się, że to nie miało uderzyć jedynie w studentów medycyny. ale ogólnie, w ludzi, którzy muszą później dzierżyć odpowiedzialne stanowiska. lekarze, dentyści, fizjoterapeuci, czy nawet prawnicy. nie bądźcie zbyt dumni, że chodzi tylko o przyszłych lekarzy.
Demot godzi w ludzi którzy cwaniacząc zdobywają wykształcenie a potem albo są złymi fachowcami albo wogóle nie mają pracy i wielce się temu dziwią, przecież "mam magistra". Uczciwi mogą tego demota olać więc nie rozumiem czemu miałby być nietrafiony. Uwierzcie mi ja też czasem ściągałem i też byłem z tego dumny, teraz się tego wstydze bo widze jaka przepaść jest między czasem edukacji a dorosłym życiem gdzie trzeba zdobytą wiedzę zastosować. Ten demot perfekcyjnie przedstawia ten problem. Możecie mi nie wierzyć ale zrozumiecie to z dniem kiedy pójdziecie do pracy, czego wam ze serca życzę! Jeśli chodzi o przedmioty "niepotrzebne" jak w przykładzie z dziennikarstwem to troche w tym racji jest ale i to nie usprawiedliwia oszustwa. Irytują was dzieci neo nieposiadające podstawowej wiedzy wypisujące 2+2•2=8 itd, te same dzieciaki są mistrzami w zdobywaniu piątek z "niepotrzebnych przedmiotów".
Ogólnie ma sens, ale takie rzeczy to rzadko na Uniwerkach Medycznych, większość się boi ściągać ze względu na konsekwencje, chociaż są i cwaniaki, którzy potrafią. Ja ściągać nie umiem i zawsze się dla mnie to źle kończyło.
GRAPIST- prawda jest jednak taka, że w naszej szkole (chodzi mi o (gim,LO) jest dużo nauki niepotrzebnej, która w życiu nam się nigdy nie przyda. Stąd też uczniowie sięgają po takie środki jakimi jest ściąganie. Sam wielokrotnie ściągałem i ściągać będę, bo nie wierzę że dostanę po dupie dlatego, że nie znam ruchu wahadłowego albo wzorów soli. To co uważam, że będzie mi potrzebne, tego się uczę. Prosta zasada.
Spójrz na system nauczania w innych krajach. Brak prac domowych, większych sprawdzianów, kto się chce uczyć ten się nauczy. Zdecydowanie za duży nacisk programowy, brak wytchnienia. Prawda jest taka, że ten kto uczy się wszystkiego, to żeby się ze wszystkim wyrobić musi być tzw. "nolife", ciągle w książkach, tylko po to by nauczyć się dużo niepotrzebnych rzeczy. Bez przesady ;)
@moorzyn --- A ja z różnych przyczyn poznalał w życiu wielu studentów wety, jak i z wieloma się przelotnie zetknęłam. Więc może istnieje rozbieżność jakaś między uczelniami ;). Nie wymyślałabym tego, bo i po co - słyszałam rozmowy tych ludziach o ściąganiu na egzaminach czy kołach z toksykologii i z chorób (nie pamiętam jakich). Natomiast jeszcze w liceum znalałam osoby, które myślały że weterynaria to właśnie szczepienia i inne bzdury - i te osoby poszły studiować wete. Możliwe, że na studiach szybko ich uświadomiono, ale z takim przeświadczeniem szli na studia :)))). Jeśli ściągający studenci skończą studia, to mam szczerą nadzieję, że ich marzenie o sterylizacjach się ziści, bo szkoda zwierząt :). Przy okazji, obrażasz się a komentarz nie był najwyraźniej skierowany do ciebie. Po co? (a wyzywanie od prostaczek jest poniżej krytyki hahahah)
Ja dla odmiany studiuje na polibudzie, mam na roku pełno ludzi którzy ściągają, kręcą i ślizgają się z roku na rok. Na szczęście leczyć nikogo nie będą, a mostu też zbudować im nikt nie da, kariera takich ludzi kończy się na rozmowach kwalifikacyjnych.
FanTomasCFC problem polega na tym że nie ty decydujesz o tym co ci będzie potrzebne. Np w twoim podanym przykładzie wzór soli czy kwasu który teraz jest kompletnie nieprzydatny może ci kiedyś uratować życie albo twojemu dziecku które oblało się "czymś" i trzyma w ręku butelkę a ty bez namysłu wsadzisz jego rączkę pod kran. Uwierz mi obecnie młodzieź pakuje swoją objętość mózgową tonami niepotrzebnych informacji, kompletnie fikcyjnych np z gier i filmów. Uwierz mi że tą "zbędną" wiedzę szkolną da się przełknąć. Kiedyś skończysz szkołę i popatrzysz wstecz jakie to było banalne a jak przyjdzie do ciebie syn z pytaniem o pomoc przy zadaniu domowym to nie będziesz musiał się wstydzić, że na tyma sprawdzianie ściągałeś. Nasz polski system szkolnictwa długo był jednym z najlepszych w europie właśnie dlatego że uczono "niepotrzebnych rzeczy" i ludzie mieli podstawową wiedzę na każdy temat a nie byli ignorantami jak np Amerykanie. Ludzie tutaj pytają czasem "skąd ty wiesz takie rzeczy, u nas w szkole tego nie uczą". Co do "no-life" to odpowiedz sobie sam kto jest "no-life" ten co posiedział 2h z książką do fizyki i nauczył siędo sprawdzianu, czy ten co siedzi po kilka dziennie na głupich fotkach.pl, nk, youtube, albo klika bezmyślnie w biegające stworki w WoW?. Racja czasem jest tego za dużo do nauki a nauczyciele przesadzają z "wymaganiami", ale nie oszukujmy się: polski student/uczeń będzie ściągał zawsze kiedy się tylko da i potem mamy inżynierów którzy na prawde niewiele wiedzą z własnej dziedziny. Przekaz tego demota jest mniej więcej taki: "Jak pomyślę jakim jestem inżynierem to boje się iść do lekarza" i nie miało to godzić w lekarzy ani studentów medycyny, tylko ogólnie w osoby osiągające zawód/tytuł zawodowy na ściągach. Co by było gdyby wszyscy tak robili? Wtedy niemożliwe by było znalezienie fachowej pomocy i tyle.
Sam studiuję weterynarię i wkurza mnie czasami podejście niektórych osób. Oczywiście są osoby, które się totalnie obijają i czasami wychodzą na tym lepiej niż ja, ale wtedy uświadamiam sobie, że po studiach wszyscy pójdziemy do pracy i trzeba będzie się wykazać jakąś wiedzą. Ja tę wiedzę będę miał a oni nie. A co do ludzi unoszących się,na ściągających na medycynie czy na weterynarii to bądźcie troszkę poważnie i nie wypowiadajcie się na tematy o których wielu z tutaj komentujących nie ma pojęcia. Na kierunkach medycznych jest cała masa niepotrzebnej wiedzy, którą wszyscy starają ci się wtłuc do łba i oczywiście każdy uważa, że jego przedmiot jest najważniejszy. Spryt też jest potrzebny w pracy lekarza czy to medycyny czy weterynarii. Moim zdaniem twoje umiejętności nie powinny się opierać tylko i wyłącznie na wiedzy wykutej z książek. Często z przerażeniem obserwuję ludzi którzy mają materiał z jakiegoś trudniejszego przedmiotu w jednym paluszku, ale nie potrafią tej wiedzy w żaden sposób wykorzystać i zrozumieć co się z czym je. Także nawet jeśli ktoś będzie miał wiedzę a nie będzie potrafił jej wykorzystać to w życiu nie będzie dobrym lekarzem. A jeśli chodzi o niepotrzebny materiał to naprawdę jest tego sporo, bo tak się składa, że mam w najbliższej rodzinie 2 weterynarzy i siedzę w tym od dziecka i cholera mnie bierze, jak widzę jakich pierdół czasami od nas wymagają na uczelni, które nijak się mają do rzeczywistości. Dodatkowo należy dodać, że praca weterynarza to nie tylko sterylka, ale to również zawód niebezpieczny, bo często gęsto ma się do czynienia z dużymi i silnymi zwierzętami, które nie zawsze są zadowolone z naszej obecności.
Ja studiuje architekturę i u nas też jest duże ściąganie na przedmiotach - na historii architektury to jeszcze rozumiem, ale na budownictwo to już by się mogli nauczyć, bo to potem wychodzi w przyszłości - przychodzi do nas klient z konkretnym pytaniem a my co mamy mu odpowiedzieć? "Yyy, wie pan, akurat to miałem na ściądze..." Myślę, że podejście do ściągania zależy od dojrzałości. Jak byłam w liceum czy gim to się dziwiłam osobom, które nie dają innym ściągać i same nie ściągają - teraz już wzbudzają mój szacunek.
A ja nie szanuję takich osób. To jest po prostu chamstwo. Ja mam taka zasadę z moimi znajomymi, że trzeba się wspierać nawzajem i dzięki temu tworzymy naprawdę zgraną paczkę, bo wiem, że zawsze mogę liczyć na ich pomoc i nie raz się o tym przekonałem (nie chodzi tutaj nawet o głupie ściąganie). Później tego typu osoby idą na studia i kładą ci kłody pod nogi.
Wszyscy tacy mądrzy to czemu nie zostali lekarzami jak to takie proste... Powiem wam bo tu w Polsce mamy pełno ekspertów, mędrców, krytyków a gdy przychodzi co do czego to "po lekarza, po lekarza" wtedy wszyscy już są mili i grzeczni "panie doktorze wyjdzie z tego...". U nas w kraju nie ma za grosz szacunku dla lekarzy, totalne zero. Mam lekarskie tradycje rodzinne i jestem dumny, że chce je kontynuować bo polscy lekarze to znakomici specjaliści często światowej sławy, ale nie u nas bo po cóż...jak wszystko układa się dobrze to jest dzięki Bogu a gdy pójdzie coś nie tak nawet nie z winy lekarza to wszyscy krzyczą "on jest winny pewnie w lapę nie wziął i dlatego..." Smutny to obraz ale co można zrobić gdy pojedyncze przypadki "czarne owce" wyciągają na widok opinii publicznej głodni, z językami do pasa, dziennikarze (i zaznaczam, że nie wszyscy). "Panie doktorze co mi dolega" to idź na medycynę zobaczymy czy zaliczysz chociaż 1 rok... dziękuje koniec imprezy, dobranoc
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
10 lutego 2010 o 16:31
Zgadzam się z DrKornik. Prawda jest taka, że w Polsce jest wielu świetnych specjalistów. Słyszałem od sąsiadki, która mieszka w Londynie, że na wyspach jest o wiele gorzej niż u nas. Niby bogatszy kraj i tak dalej, ale jak pójdziesz to zwykłego lekarza ogólnego, to na wszelki wypadek lepiej jest sobie najpierw testament spisać. Jedno co można zarzucić polskiej służbie zdrowia i szkolnictwu wyższemu, to brak środków na odpowiedni sprzęt i jego wykorzystanie. Jedna dziewczyna z grupy moich współlokatorek (też z weterynarii) była na wymianie we Włoszech. Powiedziała, że w porównaniu do nas to tam jest luz, bo jest zupełnie inny system, gdzie nie ma się kolokwiów itd, a przed sesją jest naprawdę dużo wolnego, żeby ludzie mogli się dobrze do egzaminów przygotować, które tak nawiasem mówiąc, wyglądają jak rozmowa równy z równym i nikt tam tobą nie pomiata tak jak u nas. Ja na przykład jak dochodzę do sesji to nie mam już po prostu siły do nauki egzaminów, a nie raz się zdarza, że podczas sesji jeszcze biega się z jakimiś durnymi zaliczeniami. To tak dobrze się mówi, jeśli ktoś ma 2 kolokwia na rok a znam takie przypadki, gdzie ludzie nie mieli żadnego zaliczenia przez całe studia. Raz jak powinęła mi się noga na 2 zaliczeniach i nie zdałem ich w 1 terminie, to okazało się, że przez to w jednym tygodniu mam kolosów 7 i dodam, że to było tydzień przed sesją. Także nie raz jest tak, że człowiek chce się nauczyć ale najzwyczajniej w świecie fizycznie jest to niemożliwe. Najlepiej jest stać z boku i krytykować. Podejrzewam, że osoby, które najgłośniej psioczą na ściągających studentów medycyny, sami zrzynają nie raz aż się kurzy i uważają, że to jest w porządku.
Dobre ; )
prawdziwe!
Od razu mi się przypomina tekst: "Jak pomyślę jaki ze mnie inżynier, to aż boje się iść do tego lekarza"
otóż to.
Podobnego demota miałem. ^^
dobre !
mh tak jak myślałem to toczeń
Teraz to Admin leci na "pałe" aby dodać demoty ;| i to słabe.
Smutne ale prawdziwe.
Prawdziwe, moja koleżanka z klasy chce iść na prawo nienawidząc WOS-u. ;)
Popieram snake'a. Jeszcze zależy z czego się ściąga, bo czym innym jest ściąganie na biochemii (która się pracy w ogóle nie przydaje, a jest jednym z trudniejszych przedmiotów) a czym innym ściąganie na chorobach zakaźnych, które każdy lekarz powinien mieć opanowane.
bardzo mądry demot.
Dobre!
Pani od historii gdy próbujemy sciagac na sprawdzianie zawsze mowi "czy chcielibyscie, zeby leczyl was lekarz, ktory sciagal na medycynie?" (+)
niby dobre ale nie do konca, w lo w klasie biol-chem musial bys mieć chyba 20 takich ściąg żeby na 3 napisać...
studiuję medycynę i jakos do tej pory nie sciagalem,owszem sa przedmioty wazne,wazniejsze i tzw zapychacze. U nas nie warto sciagac bo jak nie sciagasz a nie umiesz to dostajesz 2 i drugi termin,a jak Cie zlapia to za rok mozesz sie stawic na egzamin. wiec autor demota jest ignorantem(celem wyjasnienia oznacza to ze zabiera glos w sprawie w ktorej nie ma bladego pojecia).
NIE ZNASZ SIĘ? - TO SIĘ NIE UDZIELAJ MĄDRALO!
Ja też studiuję medycynę i ściągałam nie raz. Oczywiście na tzw. "zapychaczu". Lekarz powinien umieć te rzeczy, które będą mu potrzebne w pracy, i tak jest ich na tyle dużo że nie ma sensu zawracać sobie głowy mniej ważnymi... Poza tym powinien posiadać INTELIGENCJĘ, żeby umieć połączyć niektóre fakty w logiczny opis choroby. A to że nie pamięta np. dawkowania jakiegoś leku - to już chyba nie jest takie istotne, to może sobie sprawdzić w książce.
Polecam zmianę studiów. Pacjentów sa tysiące, niech Ci się przydaży jakis z przypadkiem "mniej ważnym"... Dawkowania leku są cholernie istotne i chociażby masz znac występujące interakcje zachodzące pomiędzy poszczególnymi medykamentami!
Obys tej medycyny nigdy nie skończyła...
Interakcje owszem, ale dawkowanie może sprawdzić w spisie leków... Pisząc o 'mniej ważnych rzeczach' miałam na myśli np. białkowe czynniki inicjacji elongacji u procaryota, które musiałam wykuć ostatnio na egzamin... Uważasz że ich znajomość przyda mi się w mojej przyszłej pracy?
Btw nad zmianą kierunku studiów się zastanawiam, ale z innych powodów...
@emaicqs - skąd wiesz, że się nie zna? chodzisz na jedyny w kraju kierunek "medycyna" ?
kurde żeby zdać medycynę to trzeba mieć łeb jak sklep ..nie czarujmy się..Lepiej przyjrzyjmy się tzw . "inżynierom"
on w swoim democie z gory zaklada ze studenci medycyny (mowiac medycyny mam na mysli kierunek lekarski) rżną na egzaminach jak na jakis innych ,milych i przyjemnych zaliczeniowo kierunkach. otoz tak nie jest.bywaja egzaminy na ktore nawet jakbys mogl wziac ksiazki i sciagi nic by Ci to nie dalo,bo jestes bardzo ograniczony czasowo- i wiesz albo nie wiesz.a mysle ze w roznych miastach kryteria nauczania na lekarskim nie roznia sie za bardzo.na waznych egzaminach ciezko jest sciagac(w kazdym razie u mnie), wiec skoro ten demot klamliwie mowi na temat mojej uczelni to autor sie myli nazywajac studentow medycyny oszustami i nieukami.
Załóżmy że idę na egzamin z chorób wewnętrznych. Czy ktoś mi wyjasni jaki jest sens i w ogóle szansa na zrobienie ściągi z książki mającej ~2000 stron (Szczeklik)?
Myślę, że demot ma bardziej ogólny przekaz. Chcesz wykonywać odpowiedzialny zawód - nie ściągaj. Mnie zawsze przeraża, jak słyszę rozmowy studentów weterynarii. Oni już - w przeciwieństwie do większości studentów medycyny - nie widzą, że od ich wiedzy (lub lenistwa i głupoty) również zależy życie istoty. Ale kto by się tam uczył o setkach chorób czy toksyn... Przecież weterynaria to głaskanie kotków i piesków, robienie szczepień i sterylizacja :).
Nie ma opcji. Poza chodzacymi asystentami, 2etapowymi egzaminami (rozmowa z profesorem + test), zrobia Ci test na 100pytan i 100minut :) nie ma bata! nawet jeslibys zostal sam na sam z ksiazka zostawiony:) Pozdrawiam wszystkich z lek i lek-stom
emaicqs, powitać kolegę po fachu ;)
Zgadzam się z Tobą, jak ktoś chce na lekarskim ściągać, to po prostu się skalpel w kieszeni otwiera, zresztą np. na mojej uczelni nie widzę takiej opcji, 7 "strażników" podczas egzaminu i wypad za odezwanie się do kogoś ;] no i na szczęście większość wie na co sie wybrała i są gotowi nie przespać tych "paru" nocy, bo tu uczyć się trzeba...
jogusia - na pewno chcesz zostać lekarzem? może jeszcze nie jest za późno na zmianę studiów...
colinmochrie krótki komunikat piekny kawalerze
Real Doctors Treat More Than One Species
miłego głaskania.
@Cosette- co ma piernik do wiatraka? poziom wos-u w szkole średniej jest tak beznadziejny, że nic się z tego nie pojawia w ciągu pierwszych trzech lat studiów prawniczych. Sam na maturze nie zdawałem wosu i jakoś nie czuję, że był to błąd.
Co do demota, znam studentów medycyny i naprawdę nieliczni sięgają po tak beznadziejne metody jak ściąganie.
no ale widzicie- dyskusja sie toczy miedzy ludzmi ktorzy nie wiedza kompletnie o co chodzi,a maja jakies ciekawe tezy do wygloszenia. drodzy ludzie niewtajemniczeni- otóż- matura z biologii,chemii,fizyki,matmy,polaka,angola to małe piwko w porownaniu z anatomią na 1 roku medycyny.i wyobrazcie sobie ze ta wlasnie anatomia to malenkie piweczko w porownaniu z interną :)
pozdro dla wszystkich podziwiajacych wschody slonca i jak mowi stare lacinskie powiedzenie: "sulcus tendinis musculi flexoris hallucis longi! " amen
Ściąganie jest idiotyczne tylko i wyłącznie gdy dopuszcza się człowiek tego czynu na przedmiocie, który jest jego pasją życiową i z tym wiąże swoją przyszłość. Załóżmy, że humanista w ogólnokształcącym liceum zakłada z góry, że chwyta się dziennikarstwa, a żeby skończyć szkołę musi mieć co najmniej "2" z chemii, której nie rozumie kompletnie i nigdy mu się nie przyda. I co wtedy? Ściąga. Nie sądzę by ten demotywator był na miejscu, jestem pewny, że osoby, które zostają lekarzami są na tyle inteligentne, że wiedzą, iż to co w życiu jest im potrzebne nie może zostać "olane".
To jest prawdziwy demot! Tylko w Polsce ściąganie jest powodem do dumy. Był taki demot o Alcatraz i ściąganiu.. na prawde żenada. W ten sposób mamy w Polsce wysyp magistrów co pozaliczali co było do zaliczenia i gówno umieją. Dla ludzi chcących mnie zminusować: piszę z własnego doświadczenia, pracuję jako inżynier w wielkiej korporacji i wielokrotnie żałowałem że się na studiach nie uczyłem. Ludzie którzy myślą że cwaniactwem oszukali system kiedyś mocno dostaną po dupie. Spróbujcie się pochwalić za granicą jacy to byliście cwani na egzaminach, każdy się skrzywi i popuka po czole. Bo tam ludzie PŁACĄ żeby sę czegoś nauczyć a w Polsce nauka jest za darmo i każdy ma to w dupie. Nie bez przyczyny mamy największy odsetek ludzi z wyższym wykształceniem i najwyższe bezrobocie.
Grapist- zgadzam sie z Toba niemal we wszystkim, procz tego ze to jest prawdziwy demot. Z mojej perspektywy uderza on akurat w studentow ktorzy na pewno nie sciagaja albo robia to bardzo,bardzo,bardzo rzadko.bylby demotem jakby polewal sobie ze studentow ktorzy po 5 latach picia dostaja magistra a nie maja roboty.a demot jest maksymalnie NIETRAFIONY! zalozenie moze i bylo dobre,ale ze studiujacy medycyne sciagaja- no to wypraszam sobie
zażywasz - przegrywasz
demotywuje ;> czyli poprawny demot dlatego też plus +
również wydaje mi się, że to nie miało uderzyć jedynie w studentów medycyny. ale ogólnie, w ludzi, którzy muszą później dzierżyć odpowiedzialne stanowiska. lekarze, dentyści, fizjoterapeuci, czy nawet prawnicy. nie bądźcie zbyt dumni, że chodzi tylko o przyszłych lekarzy.
Demot godzi w ludzi którzy cwaniacząc zdobywają wykształcenie a potem albo są złymi fachowcami albo wogóle nie mają pracy i wielce się temu dziwią, przecież "mam magistra". Uczciwi mogą tego demota olać więc nie rozumiem czemu miałby być nietrafiony. Uwierzcie mi ja też czasem ściągałem i też byłem z tego dumny, teraz się tego wstydze bo widze jaka przepaść jest między czasem edukacji a dorosłym życiem gdzie trzeba zdobytą wiedzę zastosować. Ten demot perfekcyjnie przedstawia ten problem. Możecie mi nie wierzyć ale zrozumiecie to z dniem kiedy pójdziecie do pracy, czego wam ze serca życzę! Jeśli chodzi o przedmioty "niepotrzebne" jak w przykładzie z dziennikarstwem to troche w tym racji jest ale i to nie usprawiedliwia oszustwa. Irytują was dzieci neo nieposiadające podstawowej wiedzy wypisujące 2+2•2=8 itd, te same dzieciaki są mistrzami w zdobywaniu piątek z "niepotrzebnych przedmiotów".
zgadzam się z @verte...i nauczyciele też ;) + ode mnie :)
genialne!
Ogólnie ma sens, ale takie rzeczy to rzadko na Uniwerkach Medycznych, większość się boi ściągać ze względu na konsekwencje, chociaż są i cwaniaki, którzy potrafią. Ja ściągać nie umiem i zawsze się dla mnie to źle kończyło.
Taka (smutna) prawda.. zasługuje co najmniej na top10!!! :D
Na demotywatorach ściągają tylko lekarze ?
GRAPIST- prawda jest jednak taka, że w naszej szkole (chodzi mi o (gim,LO) jest dużo nauki niepotrzebnej, która w życiu nam się nigdy nie przyda. Stąd też uczniowie sięgają po takie środki jakimi jest ściąganie. Sam wielokrotnie ściągałem i ściągać będę, bo nie wierzę że dostanę po dupie dlatego, że nie znam ruchu wahadłowego albo wzorów soli. To co uważam, że będzie mi potrzebne, tego się uczę. Prosta zasada.
Spójrz na system nauczania w innych krajach. Brak prac domowych, większych sprawdzianów, kto się chce uczyć ten się nauczy. Zdecydowanie za duży nacisk programowy, brak wytchnienia. Prawda jest taka, że ten kto uczy się wszystkiego, to żeby się ze wszystkim wyrobić musi być tzw. "nolife", ciągle w książkach, tylko po to by nauczyć się dużo niepotrzebnych rzeczy. Bez przesady ;)
kolejny stereotyp
demot:nic nie poradze:nie ma tego w google
@moorzyn --- A ja z różnych przyczyn poznalał w życiu wielu studentów wety, jak i z wieloma się przelotnie zetknęłam. Więc może istnieje rozbieżność jakaś między uczelniami ;). Nie wymyślałabym tego, bo i po co - słyszałam rozmowy tych ludziach o ściąganiu na egzaminach czy kołach z toksykologii i z chorób (nie pamiętam jakich). Natomiast jeszcze w liceum znalałam osoby, które myślały że weterynaria to właśnie szczepienia i inne bzdury - i te osoby poszły studiować wete. Możliwe, że na studiach szybko ich uświadomiono, ale z takim przeświadczeniem szli na studia :)))). Jeśli ściągający studenci skończą studia, to mam szczerą nadzieję, że ich marzenie o sterylizacjach się ziści, bo szkoda zwierząt :). Przy okazji, obrażasz się a komentarz nie był najwyraźniej skierowany do ciebie. Po co? (a wyzywanie od prostaczek jest poniżej krytyki hahahah)
a tak nawiasem mówiąc, ściąga jest chyba z j. francuskiego. ale kiepsko widać.
Ten demotywator jest odpowiedzią na dotychczas retoryczne pytanie: Dlaczego ci lekarze wszyscy są tacy źli i nie potrafią mi pomóc?
Ja dla odmiany studiuje na polibudzie, mam na roku pełno ludzi którzy ściągają, kręcą i ślizgają się z roku na rok. Na szczęście leczyć nikogo nie będą, a mostu też zbudować im nikt nie da, kariera takich ludzi kończy się na rozmowach kwalifikacyjnych.
To ściąga z nazwami leków w ofercie "przedsiębiorczych" firm farmaceutycznych!
FanTomasCFC problem polega na tym że nie ty decydujesz o tym co ci będzie potrzebne. Np w twoim podanym przykładzie wzór soli czy kwasu który teraz jest kompletnie nieprzydatny może ci kiedyś uratować życie albo twojemu dziecku które oblało się "czymś" i trzyma w ręku butelkę a ty bez namysłu wsadzisz jego rączkę pod kran. Uwierz mi obecnie młodzieź pakuje swoją objętość mózgową tonami niepotrzebnych informacji, kompletnie fikcyjnych np z gier i filmów. Uwierz mi że tą "zbędną" wiedzę szkolną da się przełknąć. Kiedyś skończysz szkołę i popatrzysz wstecz jakie to było banalne a jak przyjdzie do ciebie syn z pytaniem o pomoc przy zadaniu domowym to nie będziesz musiał się wstydzić, że na tyma sprawdzianie ściągałeś. Nasz polski system szkolnictwa długo był jednym z najlepszych w europie właśnie dlatego że uczono "niepotrzebnych rzeczy" i ludzie mieli podstawową wiedzę na każdy temat a nie byli ignorantami jak np Amerykanie. Ludzie tutaj pytają czasem "skąd ty wiesz takie rzeczy, u nas w szkole tego nie uczą". Co do "no-life" to odpowiedz sobie sam kto jest "no-life" ten co posiedział 2h z książką do fizyki i nauczył siędo sprawdzianu, czy ten co siedzi po kilka dziennie na głupich fotkach.pl, nk, youtube, albo klika bezmyślnie w biegające stworki w WoW?. Racja czasem jest tego za dużo do nauki a nauczyciele przesadzają z "wymaganiami", ale nie oszukujmy się: polski student/uczeń będzie ściągał zawsze kiedy się tylko da i potem mamy inżynierów którzy na prawde niewiele wiedzą z własnej dziedziny. Przekaz tego demota jest mniej więcej taki: "Jak pomyślę jakim jestem inżynierem to boje się iść do lekarza" i nie miało to godzić w lekarzy ani studentów medycyny, tylko ogólnie w osoby osiągające zawód/tytuł zawodowy na ściągach. Co by było gdyby wszyscy tak robili? Wtedy niemożliwe by było znalezienie fachowej pomocy i tyle.
Sam studiuję weterynarię i wkurza mnie czasami podejście niektórych osób. Oczywiście są osoby, które się totalnie obijają i czasami wychodzą na tym lepiej niż ja, ale wtedy uświadamiam sobie, że po studiach wszyscy pójdziemy do pracy i trzeba będzie się wykazać jakąś wiedzą. Ja tę wiedzę będę miał a oni nie. A co do ludzi unoszących się,na ściągających na medycynie czy na weterynarii to bądźcie troszkę poważnie i nie wypowiadajcie się na tematy o których wielu z tutaj komentujących nie ma pojęcia. Na kierunkach medycznych jest cała masa niepotrzebnej wiedzy, którą wszyscy starają ci się wtłuc do łba i oczywiście każdy uważa, że jego przedmiot jest najważniejszy. Spryt też jest potrzebny w pracy lekarza czy to medycyny czy weterynarii. Moim zdaniem twoje umiejętności nie powinny się opierać tylko i wyłącznie na wiedzy wykutej z książek. Często z przerażeniem obserwuję ludzi którzy mają materiał z jakiegoś trudniejszego przedmiotu w jednym paluszku, ale nie potrafią tej wiedzy w żaden sposób wykorzystać i zrozumieć co się z czym je. Także nawet jeśli ktoś będzie miał wiedzę a nie będzie potrafił jej wykorzystać to w życiu nie będzie dobrym lekarzem. A jeśli chodzi o niepotrzebny materiał to naprawdę jest tego sporo, bo tak się składa, że mam w najbliższej rodzinie 2 weterynarzy i siedzę w tym od dziecka i cholera mnie bierze, jak widzę jakich pierdół czasami od nas wymagają na uczelni, które nijak się mają do rzeczywistości. Dodatkowo należy dodać, że praca weterynarza to nie tylko sterylka, ale to również zawód niebezpieczny, bo często gęsto ma się do czynienia z dużymi i silnymi zwierzętami, które nie zawsze są zadowolone z naszej obecności.
A tak w ogóle to przepraszam za koślawą gramatykę. Jestem po całonocnym zakuwaniu bo dzisiaj miałem egzamin z farmakologii.
Ja studiuje architekturę i u nas też jest duże ściąganie na przedmiotach - na historii architektury to jeszcze rozumiem, ale na budownictwo to już by się mogli nauczyć, bo to potem wychodzi w przyszłości - przychodzi do nas klient z konkretnym pytaniem a my co mamy mu odpowiedzieć? "Yyy, wie pan, akurat to miałem na ściądze..." Myślę, że podejście do ściągania zależy od dojrzałości. Jak byłam w liceum czy gim to się dziwiłam osobom, które nie dają innym ściągać i same nie ściągają - teraz już wzbudzają mój szacunek.
A ja nie szanuję takich osób. To jest po prostu chamstwo. Ja mam taka zasadę z moimi znajomymi, że trzeba się wspierać nawzajem i dzięki temu tworzymy naprawdę zgraną paczkę, bo wiem, że zawsze mogę liczyć na ich pomoc i nie raz się o tym przekonałem (nie chodzi tutaj nawet o głupie ściąganie). Później tego typu osoby idą na studia i kładą ci kłody pod nogi.
demot:Prawie jak wiedza:"Prawie" robi różnicę.
nie sztuką jest wszystko wiedzieć. Sztuką jest wiedzieć gdzie szukać.
Wszyscy tacy mądrzy to czemu nie zostali lekarzami jak to takie proste... Powiem wam bo tu w Polsce mamy pełno ekspertów, mędrców, krytyków a gdy przychodzi co do czego to "po lekarza, po lekarza" wtedy wszyscy już są mili i grzeczni "panie doktorze wyjdzie z tego...". U nas w kraju nie ma za grosz szacunku dla lekarzy, totalne zero. Mam lekarskie tradycje rodzinne i jestem dumny, że chce je kontynuować bo polscy lekarze to znakomici specjaliści często światowej sławy, ale nie u nas bo po cóż...jak wszystko układa się dobrze to jest dzięki Bogu a gdy pójdzie coś nie tak nawet nie z winy lekarza to wszyscy krzyczą "on jest winny pewnie w lapę nie wziął i dlatego..." Smutny to obraz ale co można zrobić gdy pojedyncze przypadki "czarne owce" wyciągają na widok opinii publicznej głodni, z językami do pasa, dziennikarze (i zaznaczam, że nie wszyscy). "Panie doktorze co mi dolega" to idź na medycynę zobaczymy czy zaliczysz chociaż 1 rok... dziękuje koniec imprezy, dobranoc
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2010 o 16:31
Zgadzam się z DrKornik. Prawda jest taka, że w Polsce jest wielu świetnych specjalistów. Słyszałem od sąsiadki, która mieszka w Londynie, że na wyspach jest o wiele gorzej niż u nas. Niby bogatszy kraj i tak dalej, ale jak pójdziesz to zwykłego lekarza ogólnego, to na wszelki wypadek lepiej jest sobie najpierw testament spisać. Jedno co można zarzucić polskiej służbie zdrowia i szkolnictwu wyższemu, to brak środków na odpowiedni sprzęt i jego wykorzystanie. Jedna dziewczyna z grupy moich współlokatorek (też z weterynarii) była na wymianie we Włoszech. Powiedziała, że w porównaniu do nas to tam jest luz, bo jest zupełnie inny system, gdzie nie ma się kolokwiów itd, a przed sesją jest naprawdę dużo wolnego, żeby ludzie mogli się dobrze do egzaminów przygotować, które tak nawiasem mówiąc, wyglądają jak rozmowa równy z równym i nikt tam tobą nie pomiata tak jak u nas. Ja na przykład jak dochodzę do sesji to nie mam już po prostu siły do nauki egzaminów, a nie raz się zdarza, że podczas sesji jeszcze biega się z jakimiś durnymi zaliczeniami. To tak dobrze się mówi, jeśli ktoś ma 2 kolokwia na rok a znam takie przypadki, gdzie ludzie nie mieli żadnego zaliczenia przez całe studia. Raz jak powinęła mi się noga na 2 zaliczeniach i nie zdałem ich w 1 terminie, to okazało się, że przez to w jednym tygodniu mam kolosów 7 i dodam, że to było tydzień przed sesją. Także nie raz jest tak, że człowiek chce się nauczyć ale najzwyczajniej w świecie fizycznie jest to niemożliwe. Najlepiej jest stać z boku i krytykować. Podejrzewam, że osoby, które najgłośniej psioczą na ściągających studentów medycyny, sami zrzynają nie raz aż się kurzy i uważają, że to jest w porządku.