Determinacja kobiety za kierownicą, by nie puścić z życiem nawet jednej kukurydzy, musiała być duża, ale blednie w zestawieniu z determinacją pana Szwajcara. Ów pan, Robert Ziegler, kierowca dostawczaka, również zawierzył nawigacji, chcąc wydostać się na główną drogę. Pokonywał więc zakręt za zakrętem, by w końcu znaleźć się na jednym ze szczytów górskich w okolicy Bergun. I wtedy nawigacja przejrzała na oczy. Powiedziała "zawróć, jeśli to możliwe". Nie było możliwe. Do tego stopnia nawet, że konieczne okazało się zabranie samochodu za pomocą helikoptera.
Kiedy człowiek wraca zmęczony do domu, mogą mu się zdarzyć różne przygody. Tak jak pewnej pani, która po prostu zawierzyła nawigacji. Usłyszała "skręć w lewo", to skręciła w lewo. Prosto w pole kukurydzy. Jednak dzielna pani kierowca nie przejęła się tym faktem i cięła dalej przed siebie. Zatrzymała ją dopiero "piaskowa pułapka" na polu golfowym, znajdującym się za polem. I stamtąd zabrał panią dopiero mąż. A pułapka okazała się zaskakująco skuteczna.
Koreańczycy też nie potrafią zrobić porządnej amfibii. A już na pewno taką nie okazał się Hyundai Getz, którym trójka Japończyków postanowiła pożegnać się z australijskim lądem i zwiedzić pobliską wyspę - North Stradbroke. Dopiero po przebyciu jakichś czterdziestu metrów zorientowali się, że coś jest nie tak. Prawdopodobnie ich uwagę zwróciły przepływające tuż obok promy i ich pasażerowie przyglądający się podejrzliwie małemu samochodowi nurkującemu w zatoce. Wodowanie Hyundaia kosztowało Japończyków dodatkowe 1,5 tysiąca dolarów - za zniszczenia, których naprawy nie finansowało ubezpieczenie.
Jeśli jedna kobieta w samochodzie to zło, to co mówić o trzech? Nawet jeśli tylko jedna z nich kieruje, a pozostałe... doradzają? Trzy panie w stanie Washington postanowiły sprawdzić, czy Mercedesa GL można łatwo zmienić w amfibię. Nie można - ale to pokazały dopiero wyniki eksperymentu. Jaśnie panie - w pożyczonym, rzecz jasna, samochodzie - posłuchały wskazań GPS-u i zwiedziły miejsce wodowania łodzi w jednym z pobliskich jezior. Kiedy auto zaczęło niebezpiecznie przybliżać się do dna, panie zdecydowały się opuścić niedoszły okręt. Żadnej nic się nie stało, a Mercedes dwa miesiące później został szczęśliwie sprzedany na Allegro.
Jeszcze jedna kobieta i jeszcze jeden Mercedes - tym razem SL500 wart około pół miliona złotych i Wielka Brytania. Wynik eksperymentu podobny - kolejny Mercedes, który nie potrafi pływać. Najwyraźniej Niemcy robią kiepskie samochody! Chociaż ten i tak nieźle sobie poradził, bo z dobiegającą trzydziestki panią na pokładzie przepłynął ponad pół kilometra w strumieniu koło Sheepy Magna. Jak zwykle w takich wypadkach, na nic zdały się ostrzeżenia o nieprzejezdności drogi. Kobieta wie lepiej, a kobieta z GPS-em to już w ogóle.
To żadna nowość, że jesteśmy szpiegowani na każdym kroku, niekiedy nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To, że GPS wyprowadza w pole niewinnych ludzi też nie jest nowością. Ale żeby kpił również z tych nie całkiem niewinnych? Ian Bansie i Steve Warrington, panowie z północnego Londynu, w ramach hobby włamywali się do domów. By nie zabłądzić, posługiwali się wskazaniami nawigacji - która później pogrążyła ich w sądzie, jako jeden z dowodów przesądzających o ich winie.
Starsi państwo z Wielkiej Brytanii wybrali się niegdyś na wycieczkę po kontynentalnej części Europy. Kolejne kraje pokonywali samochodem, by w końcu - na drodze do Francji - znaleźć się w Niemczech. Ciemna noc, blisko granicy z Austrią, niemieckie za*upie - to wystarczająco upiorna atmosfera, kiedy więc GPS głosem Adolfa nakazał skręcić tam, gdzie nie było drogi, państwo nie mieli odwagi zaprotestować. W efekcie zaraz potem wyrżnęli w ścianę kościoła, czyniąc straty wyceniane na 25 tysięcy euro.
Co robi Włoch za kierownicą niemieckiego samochodu? Czeka na ratunek - taki los przynajmniej spotkał pewnego włoskiego dżentelmena, któremu zachciało się posłuchać wskazówek nawigacji wbudowanej w jego Audi A4. W dobrej wierze zapewne skręcił tam, gdzie kazało mu urządzenie, po czym trafił na tory kolejowe, blokując ruch pociągów na dobre 20 minut, zanim ktoś pomógł mu w końcu się wydostać. Sorry, takich mają kierowców.
Nawigacja to zdradliwe urządzenie, a już nawigacja z kobiecym głosem to zło podwójne. Takie właśnie urządzenie kazało pewnemu dostarczycielowi pizzy z Michigan najpierw minąć właściwą drogę, a następnie zawrócić - z wykorzystaniem torów kolejowych. O ile wjechanie na nie okazało się bezproblemowe, o tyle powrót o własnych siłach był niemożliwy. Kierowca zdołał się wydostać, ale jego samochód nie miał tyle szczęścia. Została z niego miazga - przyprawiona mieszanką sosu czosnkowego i pomidorowego.
Jak ktoś tak robi to nie powinien w ogóle wsiadać za kółko
OdpowiedzAmerykanie sprzedają na allegro?
Odpowiedzi-baj czyli amerykanske allegro ;)
jeśli już tworzysz takie twory to raczej "i-bej" albo lepiej zostawić "eBay" jak nie wiesz jak to wymówić
poprawie swój komentarz: od kiedy amerykanie sprzedają na allegro?
Odpowiedz