Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Zjawy z Wiśnicza

Otoczony wyniosłymi wzgórzami Nowy Wiśnicz tonie w zieleni ogrodów i sadów. Znajdziemy tu bajkowy zamek, którego historia sięga II połowy XIV wieku. W środku znajdują się piękne wnętrza i interesujące eksponaty. Jednak poza meblami, porcelaną, gobelinami i srebrami jest tu coś jeszcze, co przyciąga tłumy. Są tu przede wszystkim zjawy, które nocami spacerują po arkadowym dziedzińcu. Wśród nich pojawiają się duchy tureckich jeńców, którzy wpadli na pomysł wydostania się z twierdzy za pomocą skonstruowanych przez siebie skrzydeł. Ginęli jeden po drugim skacząc z zamkowych baszt, pozostając na zawsze w tych murach. Co więcej? Podobno właśnie tu Piotr Kmita otruł Barbarę Radziwiłłównę. Nic dziwnego, że właśnie na zamku rezyduje duch Barbary Radziwiłłówny. Zwiewna, delikatna i nieuchwytna postać regularnie ukazuje się zwiedzającym. To nie żarty - ci o słabych nerwach uciekają z krzykiem, inni chcą koniecznie rozpoznać, kim jest.

Zamek w Ogrodzieńcu

Umiejscowiono go w Podzamczu, w odległości ok. 2 km od Ogrodzieńca. Dziś to największe i najlepiej zachowane ruiny zamku w Polsce. Stojący pośród poszarpanych wapiennych skał zamek w Ogrodzieńcu, kryje w sobie wiele tajemniczych historii. Na tyle dużo, że od lat fascynuje badaczy zjawisk paranormalnych. Zaobserwowano nawet, że zwierzęta, które znajdują się w okolicy ruin, często zachowują się nietypowo - zaczynają warczeć lub zlęknione uciekać. Jedną z najbardziej mrożących krew w żyłach opowieści jest przekazywana od wieków z ust do ust historia o czarnym psie. Legenda mówi, że ten zwierz ciągnie za sobą długi, brzęczący łańcuch, a jego oczy płoną żywym ogniem. To nikt inny, tylko kasztelan Stanisław Warszycki, który na zamku osobiście nadzorował torturowanie poddanych. Za swe uczynki za życia został porwany przez diabły do piekła,a teraz pokutuje. Kto ma nerwy ze stali, może skorzystać z oferty nocnego zwiedzania twierdzy z przewodnikiem, który zabiera w podróż po zamkowych murach, opowiadając owiane legendą historie. W tym samym czasie z ciemnych zakamarków wyłaniają się niespodziewanie zjawy... Tu naprawdę dzieją się rzeczy niesłychane.

Biała Dama - zamek w Kórniku

Pośród wielu opowieści i legend o zjawach, duchach i wszelkich niezwykłościach, jakie usłyszeć można w całej Polsce, wyróżniają się te o białych damach. Powszechnie przecież wiadomo, że każdy porządny zamek, ma swoją białą damę, a twierdz w Polsce nie brakuje. Jedną ze słynniejszych tego typu postaci spotkać możemy w miejscowości Kórnik w pobliżu Poznania. W pałacu pojawia się nocami widmo Teofili z Działyńskich. To dawna pani tego zamku - córka jednego z właścicieli budowli, dzięki której odzyskał on swoją dawną świetność i stał się wytworną rezydencją. Zmarła 26 listopada 1790 roku i została pochowana w krypcie kościoła w Kórniku. Dziś jej portret w białej sukni autorstwa prawdopodobnie Antoine'a Pesne'a, wisi w sali jadalnej zamku. Gdy Teofila umarła, na jej temat zaczęły szerzyć się plotki, że przywrócenie pałacu i okolic do dawnej świetności było możliwe wyłącznie dzięki skarbowi ukrytemu w zamku, który pozostawili tam dawni właściciele. Ponieważ naruszyła skarb, którego strzegły diabły, po śmierci złe duchy nie pozwalają jej zaznać spokoju. Każdej nocy, tuż przed dwunastą, dama schodzi z portretu i ożywa. Do świtu przechadza się po pałacowych salach. Czasami udaje się do parku, gdzie czeka na nią jeździec na karym koniu.

Babia Góra

Niebezpieczne mogą być też górskie szlaki. Dowodem na to jest choćby najwyższe pasmo w Beskidach, ze swym szczytem prawie zawsze ukrytym we mgle. Nosi zdumiewającą nazwę Diablak, choć większość zna go jako Babią Górę (1725 m.n.p.m). Szczyt ten był świadkiem wielu zdarzeń, od których ciarki przechodzą po plecach. Często właśnie dlatego jest częstym celem turystów lubiących mocne wrażenia. Co takiego się tu dzieje? To jedno z tych miejsc, gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach giną ludzie. Na Diablaku stał kiedyś czarci zamek, z którego dziś pozostało jedynie ogromne rumowisko kamieni. Wydaje się, że duch diabła jednak pozostał. Wystarczy wspomnieć choćby trzy zadziwiające wypadki. Latem 1963 roku na Babiej Górze, przy idealnej pogodzie, rozbił się helikopter. Pilot i pasażerowie zginęli, a przyczyna katastrofy nigdy nie została wyjaśniona. Sześć lat później o zbocze uderzył samolot pasażerski. Tym razem zginęły 53 osoby. W minionym roku w rejonie Babiej Góry, na wysokości 1500 m n.p.m. rozbił się lecący z Poznania do Bratysławy mały samolot. W wypadku śmierć poniosły 3 osoby.

Zamek w Goli Dzierżoniowskiej

Między Wzgórzami Krzyżowymi a Gumińskimi znajdziemy malowniczo położony zamek wybudowany w 1580 roku, który wciąż zachował charakter epoki odrodzenia. Od wieków dzieją się w nim zadziwiające rzeczy. Mówi się, że po dawnych komnatach przechadzają się duchy trzech zamurowanych tu żywcem panien. Jeszcze niedawno miejsce to było w ruinie, dzisiaj uwagę zwraca pięknie odrestaurowany zabytek. Odnowa nie była jednak prosta, duchy cały czas przeszkadzały podczas ostatniego remontu - raz porozrzucały deski, innym razem wysypały cement. Najprawdopodobniej to one zniszczył stary kominek. Jedno jest pewne, od kiedy zaczęto głośno mówić, że w zamku w Goli Dzierżoniowskiej, koło Niemczy zaczęło straszyć, odwiedza go więcej turystów. Niektórzy zaklinają się, że widzieli w oknie piękne kobiety ubrane w zwiewne suknie.

Zamek w Malborku

Gotyckie mury zamku w Malborku widziały niejedno. A jak wiadomo, moc rozmaitych klątw, tragicznych zdarzeń i rytuałów czarnej magii mogą utrzymywać się przez wieki. Często widuje się tu dwóch rycerzy z głowami trzymanymi pod pachami, którzy strzegą wejścia do tajemniczego pomieszczenia. Zakonnicy głowy stracili w bitwie. Mimo to strzegą skarbów ukrytych w licznych komnatach. Podobno towarzyszył im kiedyś bezgłowy koń. Mówi się, że raz w roku, w noc sylwestrową, wybiega z podziemnego tunelu i galopem trzykrotnie okrąża zamek, by na kolejnych dwanaście miesięcy wrócić w czeluści tajemnej komnaty. Duchy i czorty obecne są też w podziemnych lochach. Wiele z nich kręci się przy "kręconych schodach", do których zwykle nie mają wstępu zwykli turyści. Jest tu też tajemniczy korytarz, przez który boją się przejść psy.

Zamek Czocha

Zamek Czocha, obronna budowla znajdująca się w miejscowości Sucha w województwie dolnośląskim, to najprawdopodobniej jeden z najbardziej obrośniętych w legendy zamków w Polsce. Wiele tajemnic i historii o zaginionych skarbach oraz legend o duchach sprawia że twierdza jest jeszcze bardziej atrakcyjnym celem letnich wycieczek. Dawna siedziba Joachima von Nostitza jest nawiedzana przez jego niewierną żonę - Ulrikę. Skuszona majątkiem do małżeństwa, nie potrafiła ukryć odrazy, jaką w niej wywoływał dużo starszy partner. Gdy powrócił z długiej wyprawy wojennej, zastał swą żonę Ulrikę z dzieckiem, które przecież nie mogło być jego. Wściekły z zemsty mąż wtrącił kobietę do lochu za pomocą łoża z zapadnią. Tam biedaczka zakończyła życie. Dziś śmiercionośne lóżko można obejrzeć podczas zwiedzania. Natomiast białą damą zamku jest Gertruda, która w czasie wojen husyckich za kilka złotych monet wydała zamek obcym. Kiedy został on odbity, zdrajczynię ścięto. Kto chce zobaczyć nocne wizyty białej damy, może wybrać się na specjalnie organizowane wyprawy.

Alchemik z Nowego Sącza

Wśród wielu opowieści i legend o zjawach, jakie usłyszeć można w Nowym Sączu, jedną z najciekawszych jest historia o Michale Sędziwoju, alchemiku, goszczonym na niejednym królewskim dworze. Podobno w zadziwiający sposób potrafił zmieniać ołów w złoto i posiadał tajemnicę kamienia filozoficznego. Pobierał nauki w kolegiackiej sądeckiej, a jego zdolności zawiodły go do krakowskiej akademii. Jednak zamiast studiować medycynę, zajął się zgłębianiem wiedzy tajemnej. Wyruszył w podróż po Europie, podczas której przez lata odwiedzał najznakomitszych ówczesnych alchemików i XVII-wiecznej Europie znany był jako Sendivogius Polonus. Nazywano go też "księciem alchemików". Pokaz alchemicznego kunsztu dał między innymi na hradczyńskim zamku. Na jego cześć cesarz Rudolf II, zdumiony udaną przemianą metalu w złoto, kazał wmurować w Pradze tablicę z napisem: "Niechby inny tyle wniósł, co Sędziwój Polonus". Na dworze w Wirtembergii udało się przemienić ołów i miedź w złoto. Obdarzony przez księcia Fryderyka III tytułem barona, zmęczony wrócił do pięknego i spokojnego Sącza. Na zaproszenie Zygmunta III Wazy również dał publiczny pokaz, ale udało mu się zaledwie powlec srebrne monety cieniutką warstewką złota. Porażka sprawiła, że wstrzymał swe działania. Zmarł w 1646 roku. Wkrótce po po tym jego zjawę zaczęto spotykać nocami na nowosądeckim rynku, gdzie rozrzuca złote dukaty. Spaceruje w profesorskiej todze, a jego postać nie rzuca cienia nawet przy pełni księżyca.

Las w Witkowicach

Lasy to miejsca, w których można odpocząć, a na turystycznych trasach ich nie brakuje. Wśród rozkwitającej przyrody można w nich aktywnie spędzić czas - biegać, spacerować czy jeździć na rowerze. Zupełnie inaczej jest z lasem w Witkowicach, nazywanym najbardziej nawiedzonym miejscem w Polsce. Położony na obrzeżach Krakowa kryje najmroczniejszą polską tajemnicę. To miejsce równie tajemnicze co (jak się okazało) niebezpieczne. Stało się o nim głośno w październiku 2001 roku, po niewyjaśnionym zniknięciu 9 osób. Zaginionymi byli studenci, którzy w lesie postanowili hucznie rozpocząć nadchodzący rok akademicki. Niestety, po imprezie nikt nie wrócił do domu, a to co się tu wydarzyło nadal pozostaje tajemnicą. Do dziś nie wiadomo, gdzie są i jaki jest ich los. Mówi się, że dawniej przeklęty las był miejscem bytowania tajemniczej mocy skupiającej się wokół "bóstwa", które miało być w nim czczone. Tę historię niektórzy ochrzcili mianem "polskiego Blair Witch".

Zamek Ryn

W zamku Ryn znajdziemy nie tylko ciekawą historię, a także legendy i rezydujące tu zjawy. Takiej twierdzy nie powstydziłaby się żadna baśń. Jednak rzeczywistość wydaje się bardziej przerażająca niż bajkowe opowieści. W murach krzyżackiego zamku, w położonego na przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami Ołów i Ryńskim po prostu straszy. I to nie na żarty. Pojawia się tu duch księżnej Anny. Jej mąż, książę Witold, bardzo pragnął litewskiej korony, ale musiał mieć silnego sprzymierzeńca. Stał się nim Zakon Krzyżacki. By pertraktować z Krzyżakami wciąż odwiedzał zamek w Rynie. Podczas jednej z wizyt, tuż przed bitwą pod Grunwaldem, aby udowodnić swoje czyste intencje, pozostawił w pałacu żonę Annę oraz dzieci. W czasie walki, Witold miał przejść na stronę wroga, jednak wsparcia odmówili mu jego wojownicy. Krzyżacy w akcie zemsty za niedotrzymanie umowy żywcem zamurowali Annę i jej dzieci w zamkowych lochach. Od tego czasu po zmroku, po komnatach przechadza się jej duch, opłakując zamordowane dzieci.

+
50 92
-

Zobacz także:


D delanova
+42 / 48

..jeszcze w Warszawie na ul.Wiejskiej jest taki budynek, chyba by się nadawał. .

Odpowiedz
W worm
+14 / 20

Ano, tam to sami nawiedzeni

~Glaurung_Uluroki
+5 / 7

Byle urząd skarbowy potrafi być bardziej przerażający, a co dopiero jego nawiedzeni pracownicy.

Odpowiedz
Nemetre
+2 / 6

Wpływ zmyślonych historyjek na ludzką psychikę...

Odpowiedz
A Alcior333
0 / 0

Nie zmyślonych historyjek tylko prswdziwych. Nie masz dowodu, nie ma oskarżeń i tyle.

umotex12
+2 / 4

a może byście tak przez chwilę poczytali sobie ciekawe historie, a nie polityka, polityka... :D

Odpowiedz
~LilianaLestrange
+1 / 5

Nie ma to jak mieszkać w okolicach niektórych i nigdy nie słyszeć o żadnej z tych Historyjek ;P

Odpowiedz
~JarekCz
-1 / 1

Źródło do nr 9? Przecież to bajka.... żenada :(

Odpowiedz
umotex12
+1 / 1

wpisz w google nazwę lasu. O dziwo to prawda, a cała sprawa jest dziwna...

~SecretSpirit
0 / 0

Jestem członkinią Ruchu Rycerskiego i nie raz zdarzyło mi się spać na dziedzińcu zamku, oczywiście w namiocie :) Jedyne co w nocy zakłócało spokój to rozweselone towarzystwo i parę hakownic, czy bombard wystrzelanych o 3 w nocy :) Także, żadnej zmory nikt nie widział :P

Odpowiedz
DJozor
0 / 0

Motyw psa z nr 2 znalazłem kiedyś w pewnej dosyć starej książce, zbiorze podań i baśni ludowych, coś takiego.

Odpowiedz
M MaWaw
+1 / 1

O wielu miejscach w Polsce krążą podobne legendy. Choć co do katastrofy lotniczej na Babiej Górze w 1969 to prawa jest faktycznie ciekawa, bo samolot leciał z Warszawy do Krakowa. Ciekawe, jakim cudem znalazł się nad Beskidami. Jedna z hipotez mówi, że piloci chcieli uciec z Polski i lecieli nisko, ale się rozbili (http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_na_Policy).

Odpowiedz