O tak szczera prawda. Ja jestem w swoim żywiole, poślizgam się powsciekam i spale 40l a wokół mnie modlą sie żeby wogóle gdzieś dojechać :) masakra jak troche śniegu rozwala pojęcie dobrych kierowców...
Dokładnie połowa kierowców w takich warunkach powinna jeździć na sankach a nie samochodami. Wczoraj podczas trasy ok 7 km, na 2 pasmowej i dwujezdniowej drodze, musiałem wyprzedzać prawym pasem 5 paniusi, które jechały 30-40km/h lewym pasem! Ruch był minimalny, prawie żadnych aut na jezdni, a one wloką się lewymi pasami! A można było spokojnie jechać te 60-70km/h...
Albo odróżnisz tych na letnich od tych na zimowych. Popieram survive. Najlepiej dojechać bez wypadku i nie przeszkadzać innym. Ja nigdy wypadku nie miałem, nawet jak były drogi tak zasypane że tylko po słupkach było widać gdzie sie kończy, ale nie powiem, że jestem dobrym kierowcą.
to moja trzecia zima za kółkiem :-) pierwszą przejeździłem w "eLce", drugą już w swoim samochodzie i tą też we własnym... Teraz trochę więcej głupkowatych wyskoków, w stylu ręczny i gaz do dechy na jakichś pustych parkingach, ew. zabawa z kontrolowanymi poślizgami na pustych skrzyżowaniach, gdy widzę, że nic nie jedzie :-) Ale... powiem Wam, że pomimo małego doświadczenia jakie mam to da się. Mam auto bez ABS, zimówki zakupione zeszłej zimy i jakoś daję radę ;) kilka nawyków w stylu minimalne używanie hamulca (mam benzynę, więc mogę hamować biegami), prędkość w miarę dostosowana do warunków pogodowych, żadnych gwałtownych ruchów za kółkiem i jakoś można jeździć normalnie i nie utrudniać życia innym ;) Chociaż... dziś od dziewczyny wlokłem się 30-40 km/h bo więcej się nie dało... na zimę nie ma mocnego, albo zachowa się ostrożność i nie przegnie, albo da się po piź.dzie i skończy w jakimś rowie, albo na innym samochodzie :-) Najważniejsze - jeździć z głową. (strasznie mnie denerwują "koksy", które mają tak jak ja dwa lata prawko, a które wsiadają i cisną nawet w taką pogodę... a prawda jest taka, że rzuci Cie nawet na prostej to masz marne szanse się wybronić, zahamuje ktoś przed Tobą, ktoś Ci wyskoczy na drogę - nie zdążysz zahamować.) :-)
gowno prawda, zalezy wszystko od samochodu jakim sie jezdzi rowniez, nie tylko od umiejetnosci. malolat poslizga sie kilka kilometorw po sniegu i juz podniecony i obrosniety w piorka. a ja musze zachrzaniac setki kilometrow i naprawde wolalbym sie przesiasc w pociag i spokojnie sie w nim wyspac. kazdy kozak - do pierwszego wypadku
To jest włąsnie takie zachowanie, szlag mnie jasny trafia: "Tu można 90km/h ale pojade 5 bo spadło troszke śniegu" Japierdykam! szlag mnie trafia jak jade sobie 70 normalnie, a przedemna jakas łajza 11, mysla ze ich to uratuje.
Szczególnie panienki (nie wszystkie) ruszające pod górkę w stylu - jedynka, gaz opór i auto w miejscu stoi bo opony się ślizgają. Szkoda że nie uczą tak banalnych rzeczy na nauce jazdy.
Nie dawno skończyłem kurs i mogę Ci powiedzieć, że jedyna wzmianka o jeździe zimą jest... w testach egzaminacyjnych. Jedno pytanie dotyczy ruszania na śniegu. Większość kursantów pewnie w życiu by się nie dowiedziała co należy zrobić w razie utknięcia w zaspie gdyby nie to jedno pytanie. W fajnej dziurze mieszkamy skoro tak istotne kwestie są pomijane przy szkoleniu kierowców. Potem nie ma się co dziwić, że tyle wypadków. Dziś kurs nauki jazdy do kurs zdania egzaminu, nic poza tym. Ja jutro odbieram prawko i moje szczęście jest takie, że mój ojciec kiedyś był kierowcą z zawodu. On już zadba o podciągnięcie moich umiejętności. W to, że dałbym radę w normalnych warunkach to nie wątpię ale raczej będę się trochę obawiać wyjechać samochodem w taką pogodę. I nie jestem jedyny...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 grudnia 2010 o 16:35
Że nie uczą o tym zbyt dużo - fakt. Jednak wydaje mi się, że każdy kto posiada uprawnienia bardziej z 'powołania', miał wcześniej styczność z samochodem i chociaż trochę zna podstawowe zasady jazdy samochodem powinien dać radę. Sam jestem świeżo upieczonym kierowcą. Gdyby cała moja wiedza na ten temat pochodziła z kursu, pewnie nie wiedziałbym za dużo. Tak jest właśnie z osobami, które po prostu MAJĄ prawo jazdy. Ot tak - dla szpanu, czy na wszelki wypadek. Jednak wszyscy inni powinni spokojnie dać radę ;)
Pomijam osoby, które zwyczajnie nie mają do tego talentu.
Ja np. miałem styczności z samochodem przed egzaminem. Teraz odebrałem prawko (2 tygodnie temu dokładnie), ale po śniegu jeszcze nie jechałem :) Ciężko będzie :]
Nie jest na tym śniegu tak źle, to moja pierwsza zima, i szczerze moge powiedziec, że da rade jeździć, byle z rozwagą i bez nadmiernej prędkości :)
Mnie bardziej martwi codziennie zaśnieżone auto i zimne powietrze z nawiewu zanim isę nagrzeje hehe ;d
widzisz... dziś utknąłem przy podjeździe. skapitulowałem, ale zauważyłem pewną zależność. przy FWD ładowanie gazu do oporu faktycznie jest zgubne. ale przy tylnonapędowych gazowanie do oporu może przynieśc wymierne efekty. np sprinterem, który ma napęd tylni, więcej osiągasz wyłączając wszelkie kontrolki trakcji, wrzucając trójkę i wciskając gaz do oporu, wtedy samochód nie dość, że jedzie to jeszcze w określonym kierunku. jedynka i dwójka wydają się być biegami jałowymi... ale poza tym dla młodych kierowców taka pogoda jest wspaniałym treningiem (oczywiście nie zaliczam tu publicnzych ulic) w celu opwanowania pojazdu, jazd poslizgami i umiejętności kontrowania. a poza tym - polecam symulatory jazdy samochodami, tak jak jest to w grze LiveForSpeed. choć nie oddaje w 100% realiów to jednak pewną teorię można opanować.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 grudnia 2010 o 21:42
KZZk
nie kozacz, bo nie wiesz co możę ci się jeszcze przytrafić szczególnie,ż nie jesteś doświadczonym kiedowcą. oczywiście,żę i samochód i doświadczenie jest ważne ale rozum iszczęście też;)
Ta, wielcy kierowcy, którzy pewnego dnia rozbiją się o drzewo. Istnieje zasada ograniczonego zaufania, proponuje zacząć korzystać z niej wszystkim zaczynając od siebie.
luca896 no duzo osób tak twierdzi póki sie samemu nie przkona.
ja ostatnio podobną historie słyszałem od kierowcy busa. jak jechaliśmy za granicę.
bo jechał z kierowcą jego kolega i tak gadali i jakoś się zgadali i oponach.
i opowiadał że on też zawsze na letnich jeździł i uważał że nie potrzeba zmieniać. lecz pewnego razu gdy pojechał do mechanika to mu zaproponował 2 zimówki po promocyjnej cenie, to je wziął na próbę. i za 2 dni na zakręcie mało brakło by się wyje*bał gdyby nie to że miał te 2 zimówki. i mówi że tyłem zarzuciło bo tam miał letnie, lecz przód poszedł jak po kleju. i mówi że po tym zdarzeniu od razu komplet zimowych zakupił i przestał twierdzić że nic nie daja
a ty co? poczules sie urazony?? demot jak najbardziej +, a przede wszystkim powinnni wprowadzic
obowiazek wymiany opon, a.. i krew mnie zalewa jak slysze o oponach calorocznych, wulkanizatorzy sie z nich smieja, ale oczywiscie polecaja bo to tez pieniadz.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 grudnia 2010 o 17:45
luca jak ktos potrafi jezdzic samochodem to i na letnich w zimie da rade. Nic ci nie da wymiana opon na zimowe jezeli po prostu nie wiesz jak zachowac sie w pewnych sytuacjach na drodze.
@MichaelKnight Nie zgadzam się z twoją teorią, albo jeździsz ciągle na tych samych oponach (letnich, zimowych czy całorocznych) albo masz lipne zimówki i dla tego nie widzisz różnicy między jazdą na letnich a zimowych oponach.
MichaelKnight, wiekszej glupoty w zyciu nie slyszalem, chocby nie wiem jakie kto mial umiejetnosci
to nie pojedzie tak jak na zimowkach (dobrych!!!), oczywiscie jazde po miescie mozna zaryzykowac
przy predkosciach rzedu 20-30 km/h ale co dalej, co z trasa?? glebszy bieznik w zimowkach, lamelki
wycinane na oponie gdzie tylko sie da aby chytaly czego sie da, miekciejsza guma, pozniej w
zaleznosci od warunkow w ktorych najczesciej jezdzimy wybieramy szerokosc opony, bieznik np.
kierunkowy, (widac ze twoje zdanie na temat ogranicza sie jedynie do "nie wymieniam opon bo jestem
zajebisty i nie potrzebuje") to wszystko sprawwia ze na zimowkach mozesz czuc sie
bezpieczniej, na wiecej mozesz sobie pozwolic i wiecej bledow samochod ci wybaczy, a na letnich??
dwa, trzy rowki i pare naciec na odprowadzenie wody i to wszystko, reszta gladka aby opona sie
kleila do asfaltu, zaden kierowca zawodowy, wyscigowy, rajdowy, zaden instruktor nie podzieli
twojego zdania ze na letnich mozesz jezdzic jak wiesz jak zachowac sie na drodze...bo co zrobisz jak
ktos gwaltownie przed toba zahamuje?? i nie pisz ze trzymasz odstep, bo poprostu roznie bywa, mozesz
sie zagapic, bedzie sniezyca, zaparuja ci szyby, kiepsko bedziesz widzail i sie wkleisz w czyjas
dupe, albo w pieszego!! ty na swoich letnich oponach to nie tylko kwestia twojego bezpieczenstwa czy
zycia, ale takze innych uczestnikow ruchu. pomijam juz kwestie ruszania pod gore w korku na sniegu
czy lodzie, wystrczysz ty jeden i pol malego miasteczka zakorkujesz, bo jakie umiejetnosci pozwola
ci ruszyc??krecenie kierownica na prawo i lewo, moze wrzucisz bieg, wyskoczysz z auta i bedziesz
pchal?? albo patent z wycieraczkami wyprobujesz?? sanki sobie lepiej kup a na droge nie wyjezdzaj bo
przez takich jak ty pozniej stoje w korkach, troche sniegu spadnie i jest paraliz.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
4 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 grudnia 2010 o 17:46
nie chodzi mi o umiejetnosci jazdy zimą na letnich oponach. Wg waszej teorii wymiana opon na zimowe wszystko załatwia? w takim razie skad ta duza liczba wypadkow w tej porze roku?
wypadki byly i beda, w zime wszystko sie tlumaczy sliska droga a w lecie zbyt duza predkoscia... opony nie zalatwiaja wszystkiego ale wspomagaja kierowce. I to wspomaganie trzeba miec, w zime najtansza zimowa opona sprawuje sie niebo lepiej niz najlepsza i najdrozsza letnia. ale nie wszyscy to kumaja.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 grudnia 2010 o 18:07
@MichaelKnight Nikt nie napisał że zimówki załatwiają wszystko. Nic tak naprawdę nie zastąpi doświadczenia, umiejętności (które przychodzą wraz z doświadczeniem), i przede wszystkim zdrowego rozsądku. Nie mniej zimowe ogumienie jest ważne i dziwie się osobą (nie chodzi już o Ciebie ale o część kierowców) które uważają że zmiana opon jest niepotrzebna a później np. w mieście na światłach zbierają się przez cały okres trwania zielonego bo się ślizgają.
Kupić z kolegą (żeby było taniej) DFa albo Poloneza i w bezpiecznym miejscu się nauczyć... Bokami polatać, ogarnąć jak się samochód zachowa, w różnych sytuacjach. Wychodzi tanio, doświadczenia bezcenne. polecam:D
Zdawałem prawko w środku zimy (3 luty) w dodatku rano po nocnej śnieżycy, więc nie mam problemu z jazdą w zimie. Jestem kierowcą całorocznym, nie tylko sezonowym jak ci, którzy zdawali w lecie.
Niektórzy umieją jeździć, niezależnie czy zdawali latem czy zimą:/! I nie wystarczy kilka godzin wyjeździć na śniegu, żeby być takim zaje*istym. Wszystko kwestia praktyki i wiedzy. Większość w ogóle się nie zastanawia czemu i jak coś się dzieje z samochodem... Często ludzie nie wiedzą na które koła maja napęd! A czasu i chęci na doskonalenie umiętności ma mało kto. Dla niektórych nauczenie się samemu jazdy po śniegu to głupota, inni potrzebują ekskluzywnej szkoły jazdy, bo co oni będą sami, a ich stać. Ogólnie trzeba poświęcić czas i poznać samochód. Pozdro
Dokładnie. Niektórzy kierowcy zapłacą innemu za praktykę. Osobiście polecam wieczorem w zimę zjechać na nieuczęsczane bądź drogi z małym ruchem i troche poślizgać się. Polecam, bo naprawdę potrafi to nawet uratować nie jeden raz tyłek.
na kursach na prawo jazdy powinni uczyć, że z wymiana opon nie czeka się na pierwszy śnieg... Potem sie tylko czlowiek wlecze 20 km/h po mieście za takimi, i przy kazdym hamowaniu patrzy w lusterka, czy mu zaraz ktoś nie zrobi dzwona.
Najbardziej mnie wkurza jak jedzie jakiś Ecik a nie ma opon zmienionych. Takich ludzi powinni łapać co chwila i wlepiać im monstrualne kary za stwarzanie zagrożenia na drogach.
Człowieku genialna prawda na tym democie jest!!!
Jeżdżę dużo więc wiem jak to jest. Zima a jeszcze takie śniegi jak ostatnio i wszystko wychodzi kto kupił a kto ćwiczył!! Niektórych to nie rozumiem czemu w ogóle za kierownice łapią??
Zasypaną drogę widzi, panikę włącza, myśli MOŻE dam radę, przecież samochodem wygodniej, a potem przez takiego elementa cała reszta cierpi;/ Najgorsze jednak jest to że takich typów jest BARDZO dużo i niestety ich liczba rośnie, i nikt w tym kierunku nic nie działa;/
wczoraj zostałem "opieprzony" za to że wszedłem na przejście a koleś miał warunkową w prawo. zaczął się na mnie drzeć czego niby wszedłem na przejście, jakim prawem. pokazałem mu sygnalizator który zezwalał mi wejść na przejście. powiedział że powinienem patrzeć czy ktoś przypadkiem nie jedzie bo może nie wyhamować. zamknął się gdy powiedziałem: baranie nie wiesz że przed wjazdem na strzałce trzeba się zatrzymać przed skrzyżowaniem? a jak nie możesz wyhamować to zmień opony na zimowe i załóż łańcuch. też jestem kierowcą. człowiek okazał się egzaminatorem na prawo jazdy. kolega zdawał dziś u niego...
Powinien się zatrzymać, fakt, ale zimą jest o to trudniej i piesi powinni też na to uważać, bo samochód nie zatrzyma się, jeśli wyjdą w ostatniej chwili.
Co do demota to trafna uwaga.
dobra dobra, wypisujecie tutaj takie glupoty, teraz niby kazdy wielki kierowca, nie ma idelnie dobrego kierowcy, czlowieku bedziesz 30 lat mial prawo jazdy a na takiej nawierzchni wylecisz z drogi, kazdy popełnia błędy, a ci co którzy myślą, że są dobrymi kierowcami niech uwarzają zeby ich ta pewność nie zgubiła, ja mam osobiście 5 lat prawko i wcale sie nie uważam za dobrego kierowce, chociaz ok. 100 000 kilometrow mam za sobą. Dobra to by było na tyle, także szerokości i przyczepnośći ;]
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 grudnia 2010 o 17:52
W pełni popieram ;)
Zauważyłem, że szczególnie młodzi kierowcy są ostatnio bardzo pewni siebie i myślą, że jeśli latem na parkingu przejechali się parę razy na ręcznym to już im zima nie straszna.
55 :)
Demot oczywiście na właściwym miejscu czyli na głównej:) A co do trenowania samego siebie to się zgodzę. Jeździłem w zeszłym roku tydzień na letnich oponach w taka pogodę(po wioskach) i wiem jak samochód się zachowuje. Nawet teraz gdy mam zimowe i jest lód staram się go wprowadzić w poślizg by się nauczyć go wyprowadzać tego. Ale wiadomo każda sytuacja jest inna. I na lodzie nawet opony zimowe nie pomogą. Pozostaje tylko zdrowy rozsadek.
Śnieg zaczął padać kilka godzin po tym, jak zdałam egzamin na prawo jazdy. Potem zrobił się mróz. Bez jakiegokolwiek treningu gdzieś na odludziu nie ruszam się na ulicę. Na kursie faktycznie nawet o tym nie wspominali. Brr!
Ja miałem wczoraj egzamin w staszny śniegu . Zakopałem się przy krawężniku. Egzaminator tak się na mnie patrzy. A za mną już stał koleś z 1,5 m od du.y. No to ja wsteczny do tyłu do przodu kilka razy i jakoś wyjechałem . Ale juz chciałm mi przerwac .
Kurde dzisiaj wracając ze szkoły autobusem przejechaliśmy obok tira co utknął na poboczu. Kierowca tira gdy drugi raz przejechaliśmy obok tego samego miejsca chciał się wygrzebać i zablokował drogę ,straciłem dwie godziny przez debila...
ale ten komentarz nie nadaje się na mistrzów.
Zimy przejeżdzone w 200-konnym samochodzie z napędem na tył i letnimi, wyślizganymi od driftowych zabaw oponami dały mi masę doświadczenia do radzenia sobie w trudnych warunkach, ale mimo wszystko nie lekceważę śniegu na zewnątrz. I nawet teraz jadąc zwykłą osobową Fabią z zimówkami, czy nawet Patrolem 4x4 zachowuję maksymalną ostrożność, bo wiele jest sytuacji, gdzie umiejętności nie są w stanie nic pomóc. Dlatego mam prośbę do wszystkich superkierowców, którzy super pewnie czują się na śniegu, szczególnie takich, którzy mają prawo jazdy krócej niż 10 lat i myślą, że mogą jechać po lodzie szybko, bo wiedzą jak wyjść z poźlizgu - zabijajacie się z dala ode mnie, dobrze?
jezdziles w zime na letnich spalonych gumach autem z tylnym napedem?? i ty chcesz uczyc pokory innych?? zacznij sam myslec a pozniej zwracaj uwage innym.
Ktoś napisal, ze "dobry kierowca nie spala 40l na 10 km" - jest w błędzie.
Przyklad z Łodzi z poniedzialku : ulica Inflancka, 200metrow do skrzyzowania Inflacka-Julianowska-Lagiewnicka. Stało sie tam 1,5h nie przejezdzajac nawet metra. I powiedz mi, jak mam nie palic hektolitrow wahy na 100km? Wylaczyc silnik i siedziec przy -15 stopniach? No niestety, wole grzać dupe niz zamarzac.
A no coz, taki przyklad, rowniez z tamtego skrzyzowania. Stal przedemna na swiatlach Hyundai Atos. Zielone, babeczka rusza, gaśnie jej, rusza, gaśnie jej, rusza gaśie jej, czerwone. Kolejne zielone - ta sama sytuacja. Trzecie zielone - wychodze z siebie, rusza gaśnie, ruszyła! Jeeee.
Niech mi ktos wytlumaczy, jak tak mozna sie nauczyc jezdzic? O_O
Ja nie dawno odebrałam prawko i szczerze mówiąc wole nie jeździć w tą pogodę bo nie oszukując się mam małe pojęcie o jeździe. Więc z praktyką poczekam do wiosny a na następną zimę będę miała już jakieś minimalne doświadczenie. Hmm jestem właśnie taką panienką która jeździć nie umie ale powiedzcie mi moi drodzy, zamiast tak gadać to weźcie się do roboty i nauczcie swoje siostry, dziewczyny, żony jeździć. Albo przynajmniej pomóżcie im trochę jakoś to opanować a potem już tylko praktyka pomoże. Nie oszukujmy się ale mężczyzną łatwiej przychodzi nauka a nas wiecznie się krytykuje a dla nas początki naprawdę nie są łatwe. :(
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 grudnia 2010 o 22:25
Kasia, ale to Ty jesteś za kółkiem, nie Twój brat, mąż czy chłopak. Teoria nie pomoże, polecam jechać gdzieś w odludne miejsce i wprowadzić auto w poślizg i spróbuj z tego wyjść. Po 10-15 minutach gwarantuje Ci, że opanujesz auto ;)
Przemalek, ktoś kto nie radzi sobie w jeździe samochodem, nie opanuje go w 10-15 min., a już zwłaszcza sam! Pomysł z trenowaniem poślizgów w odludnym miejscu jest świetny, ale pod warunkiem że pojedzie z kimś doświadczonym, kto pomoże jej dojśc do właściwych wniosków i powytyka jej błędy jakie popełnia za kółkiem, dając przy tym pare przydatnych wskazówek. Druga sprawa... teoria praktyki nie zastąpi - fakt, ale na pewno bez żadnego podłoża teoretycznego ani rusz. Żeby robic coś dobrze za kółkiem trzeba wiedziec jak i po co, bo manewr zawsze zależy od sytuacji.
PS. Kasiu... w takim zdaniu pisze się "mężczyznom" a nie "mężczyzną" ;)
ja mam prawko od 2 lat. To jest moja "druga zima". Jakoś ten zeszłoroczny śnieg tak mi nie przeszkadzał na drogach. Nie bałam się. Natomiast w tym roku, po wczorajszej przejażdżce (maskara!) stwierdziłam, że na naukę jazdy w zimie przyjdzie jeszcze czas :)
Niestety większość kobiet tego nie chce.
Ja proponowałem paru osobniczkom, których jazda skutecznie włacza we mnie mechanizmy obrony życia, że je trochę podtrenuję. Większość zbywa mnie jakimś cynicznym komentarzem, że mają prawko i dobrze jeżdzą, a inne wręcz się obrażają - twierdząc, że je uraziłem.
Jestem kierowcą od 1991 roku. Przejechane ponad półtora mln km osobówką jako przedstawiciel handlowy bez żadnej stłuczki. W/g mnie gdzie można pociskać gaz to można ale trzeba myśleć za siebie i tych co jadą obok.Pomykając te parę latek da się zauważyć na drogach również szpanerstwo . BMW, skóra ,ryczący tłumik a stan techniczny zawieszenia- tragedia. Co tam mam BMW czy inną lepszą furę ,napęd 4x4-zima mi nie straszna.A właśnie tacy kierowcy leżą najczęściej po rowach. Kto latem tego roku zdawał na prawo jazdy to w dni obecne zachowuje się jak zachowuje. I nie mieszajcie wszystkich kierowców do jednego worka. Jedni mają doświadczenie a inni dopiero nabierają.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 grudnia 2010 o 9:28
wkoncu zima najpiekniejsza pora roku dla autka. Niezła zabawa ia przy tym nauka,prawda autko spali ze 40l ale warto, podciągnijcie ręczny (albo kupcie bmw)i do zabawy na pustych drogach :) zakręty i kontrolowany poślizg to jest to! zima zima zima niech do marca trzyma hej :)
Jakie 40l? na śniegu nie trzeba pałować żeby polatać bokiem ( przy napędzie na tył), przy przednim w sumie też... kwestia techniki. A ci geniusze, co minusują każdą wypowiedź o lataniu bokiem albo ślizganiu się, niech odróżnią tych którzy to robią w bezpiecznym miejscu i dzięki temu ogarną lepiej od reszty w razie czego, od debili którzy posiadają jedynie umiejętność przyspieszania i zap*erdalania na złamanie karku.
Dokładnie! Dzisiaj miałem okazje widzieć jak pewna Pani ugrzęzła w śniegu... i mimo ze nie mam prawa jazdy (jestem w trakcie robienia, własnie wróciłem z jazdy :)) to podeszłem i powiedziałem żeby wycofała i wjechała szybciej . Jak powiedziałem, tak ta Pani zrobiła i się udało..
powalają mnie komentarze narzekające na jazdę z prędkością 40-50km/h...
wczoraj byłem zmuszony jechać autem rodziców, Tico, gdy tylko przyspieszyłem nieco ponad 50km/h już samochód tracił przyczepność i go rzucało, to jak do diabła mam jechać szybciej? żeby w rowie wylądować?
swoim jak jechałem i 70 było w miarę oki, ale też wolę zachować ostrożność i jechać 60ką, jak mam być martwym kozakiem to wolę nim w ogóle nie być i być przeklinanym przez resztę kierowców, którzy są tacy wspaniali, że nawet nie potrafią zachować minimalnej odległości ode mnie... a później ja hamując zastanawiam się jak tu zrobić, żeby on we mnie nie przywalił.
Demotywator cudny ;-))
Rafelaek bez przesady ale jeżeli widzisz samochód jadący po śniegu z prędkością pieszego to chyba coś jest na rzeczy??A tacy posiadacze praw jazdy niestety się znajdują ;-)) A dodam jeszcze że taki "driver" dojeżdżając do zakrętu jeszcze potrafi hamować ;-))
Czysta prawda.
demot:samochody
O tak szczera prawda. Ja jestem w swoim żywiole, poślizgam się powsciekam i spale 40l a wokół mnie modlą sie żeby wogóle gdzieś dojechać :) masakra jak troche śniegu rozwala pojęcie dobrych kierowców...
Przy "szklance" na jezdni nawet taki super profesjonalny rajdowiec jak djvega nie da rady. Fizyka w pewnym momencie weźmie górę.
A btw. czy ktoś może wie czy na słynnym, szczecińskim podjeździe miała już miejsce jakaś akcja w stylu "Ale urwałłłłł"? :D
djvega, doby kierowca nie spala 40l na odcinku 10km
Dokładnie połowa kierowców w takich warunkach powinna jeździć na sankach a nie samochodami. Wczoraj podczas trasy ok 7 km, na 2 pasmowej i dwujezdniowej drodze, musiałem wyprzedzać prawym pasem 5 paniusi, które jechały 30-40km/h lewym pasem! Ruch był minimalny, prawie żadnych aut na jezdni, a one wloką się lewymi pasami! A można było spokojnie jechać te 60-70km/h...
Albo odróżnisz tych na letnich od tych na zimowych. Popieram survive. Najlepiej dojechać bez wypadku i nie przeszkadzać innym. Ja nigdy wypadku nie miałem, nawet jak były drogi tak zasypane że tylko po słupkach było widać gdzie sie kończy, ale nie powiem, że jestem dobrym kierowcą.
to moja trzecia zima za kółkiem :-) pierwszą przejeździłem w "eLce", drugą już w swoim samochodzie i tą też we własnym... Teraz trochę więcej głupkowatych wyskoków, w stylu ręczny i gaz do dechy na jakichś pustych parkingach, ew. zabawa z kontrolowanymi poślizgami na pustych skrzyżowaniach, gdy widzę, że nic nie jedzie :-) Ale... powiem Wam, że pomimo małego doświadczenia jakie mam to da się. Mam auto bez ABS, zimówki zakupione zeszłej zimy i jakoś daję radę ;) kilka nawyków w stylu minimalne używanie hamulca (mam benzynę, więc mogę hamować biegami), prędkość w miarę dostosowana do warunków pogodowych, żadnych gwałtownych ruchów za kółkiem i jakoś można jeździć normalnie i nie utrudniać życia innym ;) Chociaż... dziś od dziewczyny wlokłem się 30-40 km/h bo więcej się nie dało... na zimę nie ma mocnego, albo zachowa się ostrożność i nie przegnie, albo da się po piź.dzie i skończy w jakimś rowie, albo na innym samochodzie :-) Najważniejsze - jeździć z głową. (strasznie mnie denerwują "koksy", które mają tak jak ja dwa lata prawko, a które wsiadają i cisną nawet w taką pogodę... a prawda jest taka, że rzuci Cie nawet na prostej to masz marne szanse się wybronić, zahamuje ktoś przed Tobą, ktoś Ci wyskoczy na drogę - nie zdążysz zahamować.) :-)
Bo nie problem się rozpędzić. Problem to się zatrzymać. Do tego potrzeba umiejętności.
Moze w tym roku pojedziemy ekipą z demotów w miejsce szczecina bodajze i poogladamy jak urywają ? :D
gowno prawda, zalezy wszystko od samochodu jakim sie jezdzi rowniez, nie tylko od umiejetnosci. malolat poslizga sie kilka kilometorw po sniegu i juz podniecony i obrosniety w piorka. a ja musze zachrzaniac setki kilometrow i naprawde wolalbym sie przesiasc w pociag i spokojnie sie w nim wyspac. kazdy kozak - do pierwszego wypadku
ja już zdałem ten egzamin ;) myślę, że po tamtej ostrej zimie nabrałem już tyle doświadczenia, że nie jestem już "niedzielnym kierowcą"
a powiedzcie mi, bo nie rozumiem. co jest zlego w startowaniu na jedynce pod gorke na sniegu?
coś czuje, że daleko z nim zajdziesz:) a co do demota to czysta prawda
To jest włąsnie takie zachowanie, szlag mnie jasny trafia: "Tu można 90km/h ale pojade 5 bo spadło troszke śniegu" Japierdykam! szlag mnie trafia jak jade sobie 70 normalnie, a przedemna jakas łajza 11, mysla ze ich to uratuje.
Kamas, no chyba logiczne, że w razie stracenia kontroli nad pojazdem niższa prędkość daje większe szanse na ratunek? 0_0
Szczególnie panienki (nie wszystkie) ruszające pod górkę w stylu - jedynka, gaz opór i auto w miejscu stoi bo opony się ślizgają. Szkoda że nie uczą tak banalnych rzeczy na nauce jazdy.
Nie dawno skończyłem kurs i mogę Ci powiedzieć, że jedyna wzmianka o jeździe zimą jest... w testach egzaminacyjnych. Jedno pytanie dotyczy ruszania na śniegu. Większość kursantów pewnie w życiu by się nie dowiedziała co należy zrobić w razie utknięcia w zaspie gdyby nie to jedno pytanie. W fajnej dziurze mieszkamy skoro tak istotne kwestie są pomijane przy szkoleniu kierowców. Potem nie ma się co dziwić, że tyle wypadków. Dziś kurs nauki jazdy do kurs zdania egzaminu, nic poza tym. Ja jutro odbieram prawko i moje szczęście jest takie, że mój ojciec kiedyś był kierowcą z zawodu. On już zadba o podciągnięcie moich umiejętności. W to, że dałbym radę w normalnych warunkach to nie wątpię ale raczej będę się trochę obawiać wyjechać samochodem w taką pogodę. I nie jestem jedyny...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2010 o 16:35
Poczekaj chwilkę, zaraz cię te panienki zminusują...
Że nie uczą o tym zbyt dużo - fakt. Jednak wydaje mi się, że każdy kto posiada uprawnienia bardziej z 'powołania', miał wcześniej styczność z samochodem i chociaż trochę zna podstawowe zasady jazdy samochodem powinien dać radę. Sam jestem świeżo upieczonym kierowcą. Gdyby cała moja wiedza na ten temat pochodziła z kursu, pewnie nie wiedziałbym za dużo. Tak jest właśnie z osobami, które po prostu MAJĄ prawo jazdy. Ot tak - dla szpanu, czy na wszelki wypadek. Jednak wszyscy inni powinni spokojnie dać radę ;)
Pomijam osoby, które zwyczajnie nie mają do tego talentu.
Ja np. miałem styczności z samochodem przed egzaminem. Teraz odebrałem prawko (2 tygodnie temu dokładnie), ale po śniegu jeszcze nie jechałem :) Ciężko będzie :]
nie wiem do jakiej szkoły uczęszczałeś, ale w mojej miałem sporo czasu poświęcone na jazdę w zimie
jest zeby z dwojki ruszac. jak sie z jedynki nie potrafi
Nie jest na tym śniegu tak źle, to moja pierwsza zima, i szczerze moge powiedziec, że da rade jeździć, byle z rozwagą i bez nadmiernej prędkości :)
Mnie bardziej martwi codziennie zaśnieżone auto i zimne powietrze z nawiewu zanim isę nagrzeje hehe ;d
widzisz... dziś utknąłem przy podjeździe. skapitulowałem, ale zauważyłem pewną zależność. przy FWD ładowanie gazu do oporu faktycznie jest zgubne. ale przy tylnonapędowych gazowanie do oporu może przynieśc wymierne efekty. np sprinterem, który ma napęd tylni, więcej osiągasz wyłączając wszelkie kontrolki trakcji, wrzucając trójkę i wciskając gaz do oporu, wtedy samochód nie dość, że jedzie to jeszcze w określonym kierunku. jedynka i dwójka wydają się być biegami jałowymi... ale poza tym dla młodych kierowców taka pogoda jest wspaniałym treningiem (oczywiście nie zaliczam tu publicnzych ulic) w celu opwanowania pojazdu, jazd poslizgami i umiejętności kontrowania. a poza tym - polecam symulatory jazdy samochodami, tak jak jest to w grze LiveForSpeed. choć nie oddaje w 100% realiów to jednak pewną teorię można opanować.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2010 o 21:42
KZZk
nie kozacz, bo nie wiesz co możę ci się jeszcze przytrafić szczególnie,ż nie jesteś doświadczonym kiedowcą. oczywiście,żę i samochód i doświadczenie jest ważne ale rozum iszczęście też;)
Ta, wielcy kierowcy, którzy pewnego dnia rozbiją się o drzewo. Istnieje zasada ograniczonego zaufania, proponuje zacząć korzystać z niej wszystkim zaczynając od siebie.
jeszcze gorzej jak robia korki bo ruszają ze skrzyżowania po 10s. zielonego światła
Ja ruszam jeszcze na żółtym.
luca896 no duzo osób tak twierdzi póki sie samemu nie przkona.
ja ostatnio podobną historie słyszałem od kierowcy busa. jak jechaliśmy za granicę.
bo jechał z kierowcą jego kolega i tak gadali i jakoś się zgadali i oponach.
i opowiadał że on też zawsze na letnich jeździł i uważał że nie potrzeba zmieniać. lecz pewnego razu gdy pojechał do mechanika to mu zaproponował 2 zimówki po promocyjnej cenie, to je wziął na próbę. i za 2 dni na zakręcie mało brakło by się wyje*bał gdyby nie to że miał te 2 zimówki. i mówi że tyłem zarzuciło bo tam miał letnie, lecz przód poszedł jak po kleju. i mówi że po tym zdarzeniu od razu komplet zimowych zakupił i przestał twierdzić że nic nie daja
Widzę że autor demota musi się jakoś dowartościować że jest lepszym kierowcą od innych, nawet jeśli z prawdą ma to niewiele wspólnego :)
a ty co? poczules sie urazony?? demot jak najbardziej +, a przede wszystkim powinnni wprowadzic
obowiazek wymiany opon, a.. i krew mnie zalewa jak slysze o oponach calorocznych, wulkanizatorzy sie z nich smieja, ale oczywiscie polecaja bo to tez pieniadz.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2010 o 17:45
luca jak ktos potrafi jezdzic samochodem to i na letnich w zimie da rade. Nic ci nie da wymiana opon na zimowe jezeli po prostu nie wiesz jak zachowac sie w pewnych sytuacjach na drodze.
@MichaelKnight Nie zgadzam się z twoją teorią, albo jeździsz ciągle na tych samych oponach (letnich, zimowych czy całorocznych) albo masz lipne zimówki i dla tego nie widzisz różnicy między jazdą na letnich a zimowych oponach.
MichaelKnight, wiekszej glupoty w zyciu nie slyszalem, chocby nie wiem jakie kto mial umiejetnosci
to nie pojedzie tak jak na zimowkach (dobrych!!!), oczywiscie jazde po miescie mozna zaryzykowac
przy predkosciach rzedu 20-30 km/h ale co dalej, co z trasa?? glebszy bieznik w zimowkach, lamelki
wycinane na oponie gdzie tylko sie da aby chytaly czego sie da, miekciejsza guma, pozniej w
zaleznosci od warunkow w ktorych najczesciej jezdzimy wybieramy szerokosc opony, bieznik np.
kierunkowy, (widac ze twoje zdanie na temat ogranicza sie jedynie do "nie wymieniam opon bo jestem
zajebisty i nie potrzebuje") to wszystko sprawwia ze na zimowkach mozesz czuc sie
bezpieczniej, na wiecej mozesz sobie pozwolic i wiecej bledow samochod ci wybaczy, a na letnich??
dwa, trzy rowki i pare naciec na odprowadzenie wody i to wszystko, reszta gladka aby opona sie
kleila do asfaltu, zaden kierowca zawodowy, wyscigowy, rajdowy, zaden instruktor nie podzieli
twojego zdania ze na letnich mozesz jezdzic jak wiesz jak zachowac sie na drodze...bo co zrobisz jak
ktos gwaltownie przed toba zahamuje?? i nie pisz ze trzymasz odstep, bo poprostu roznie bywa, mozesz
sie zagapic, bedzie sniezyca, zaparuja ci szyby, kiepsko bedziesz widzail i sie wkleisz w czyjas
dupe, albo w pieszego!! ty na swoich letnich oponach to nie tylko kwestia twojego bezpieczenstwa czy
zycia, ale takze innych uczestnikow ruchu. pomijam juz kwestie ruszania pod gore w korku na sniegu
czy lodzie, wystrczysz ty jeden i pol malego miasteczka zakorkujesz, bo jakie umiejetnosci pozwola
ci ruszyc??krecenie kierownica na prawo i lewo, moze wrzucisz bieg, wyskoczysz z auta i bedziesz
pchal?? albo patent z wycieraczkami wyprobujesz?? sanki sobie lepiej kup a na droge nie wyjezdzaj bo
przez takich jak ty pozniej stoje w korkach, troche sniegu spadnie i jest paraliz.
Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2010 o 17:46
nie chodzi mi o umiejetnosci jazdy zimą na letnich oponach. Wg waszej teorii wymiana opon na zimowe wszystko załatwia? w takim razie skad ta duza liczba wypadkow w tej porze roku?
wypadki byly i beda, w zime wszystko sie tlumaczy sliska droga a w lecie zbyt duza predkoscia... opony nie zalatwiaja wszystkiego ale wspomagaja kierowce. I to wspomaganie trzeba miec, w zime najtansza zimowa opona sprawuje sie niebo lepiej niz najlepsza i najdrozsza letnia. ale nie wszyscy to kumaja.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2010 o 18:07
@MichaelKnight Nikt nie napisał że zimówki załatwiają wszystko. Nic tak naprawdę nie zastąpi doświadczenia, umiejętności (które przychodzą wraz z doświadczeniem), i przede wszystkim zdrowego rozsądku. Nie mniej zimowe ogumienie jest ważne i dziwie się osobą (nie chodzi już o Ciebie ale o część kierowców) które uważają że zmiana opon jest niepotrzebna a później np. w mieście na światłach zbierają się przez cały okres trwania zielonego bo się ślizgają.
A gdzie ludzie posiadający tylko prawo jazdy mają się nauczyć jeździć zimą? Nikt się geniuszem nie rodzi...
Kupić z kolegą (żeby było taniej) DFa albo Poloneza i w bezpiecznym miejscu się nauczyć... Bokami polatać, ogarnąć jak się samochód zachowa, w różnych sytuacjach. Wychodzi tanio, doświadczenia bezcenne. polecam:D
powiem tak: Dałbym nawet 5 razy MOCNE... miałem sytuacje kiedy jechałem z kierowcą i z bratem 18 lat... wole jednak jazde z kierowcą zero - stresu
I ludzie w wozach z napędem na tył i przerażeniem w oczach (ojej, dlaczego jedzie bokiem??? dodam gazu to wyrówna!).
http://www.youtube.com/watch?v=fGvzOQjsjwM
A Oni maja prawo jazdy?
zadzwoń i spytaj się jak jesteś taki ciekawy
Zdawałem prawko w środku zimy (3 luty) w dodatku rano po nocnej śnieżycy, więc nie mam problemu z jazdą w zimie. Jestem kierowcą całorocznym, nie tylko sezonowym jak ci, którzy zdawali w lecie.
Niektórzy umieją jeździć, niezależnie czy zdawali latem czy zimą:/! I nie wystarczy kilka godzin wyjeździć na śniegu, żeby być takim zaje*istym. Wszystko kwestia praktyki i wiedzy. Większość w ogóle się nie zastanawia czemu i jak coś się dzieje z samochodem... Często ludzie nie wiedzą na które koła maja napęd! A czasu i chęci na doskonalenie umiętności ma mało kto. Dla niektórych nauczenie się samemu jazdy po śniegu to głupota, inni potrzebują ekskluzywnej szkoły jazdy, bo co oni będą sami, a ich stać. Ogólnie trzeba poświęcić czas i poznać samochód. Pozdro
Dokładnie. Niektórzy kierowcy zapłacą innemu za praktykę. Osobiście polecam wieczorem w zimę zjechać na nieuczęsczane bądź drogi z małym ruchem i troche poślizgać się. Polecam, bo naprawdę potrafi to nawet uratować nie jeden raz tyłek.
na kursach na prawo jazdy powinni uczyć, że z wymiana opon nie czeka się na pierwszy śnieg... Potem sie tylko czlowiek wlecze 20 km/h po mieście za takimi, i przy kazdym hamowaniu patrzy w lusterka, czy mu zaraz ktoś nie zrobi dzwona.
Uczą przecież ;) Od 1 listopada wymiana ;)
kaczper - Mówisz o tym http://demotywatory.pl/1740150/--Duzy-ten-korek ?? :D
sie jedzie na psrking marketu i sie uczy;)
Najbardziej mnie wkurza jak jedzie jakiś Ecik a nie ma opon zmienionych. Takich ludzi powinni łapać co chwila i wlepiać im monstrualne kary za stwarzanie zagrożenia na drogach.
Człowieku genialna prawda na tym democie jest!!!
Jeżdżę dużo więc wiem jak to jest. Zima a jeszcze takie śniegi jak ostatnio i wszystko wychodzi kto kupił a kto ćwiczył!! Niektórych to nie rozumiem czemu w ogóle za kierownice łapią??
Zasypaną drogę widzi, panikę włącza, myśli MOŻE dam radę, przecież samochodem wygodniej, a potem przez takiego elementa cała reszta cierpi;/ Najgorsze jednak jest to że takich typów jest BARDZO dużo i niestety ich liczba rośnie, i nikt w tym kierunku nic nie działa;/
zgadzam sie calkowicie
wczoraj zostałem "opieprzony" za to że wszedłem na przejście a koleś miał warunkową w prawo. zaczął się na mnie drzeć czego niby wszedłem na przejście, jakim prawem. pokazałem mu sygnalizator który zezwalał mi wejść na przejście. powiedział że powinienem patrzeć czy ktoś przypadkiem nie jedzie bo może nie wyhamować. zamknął się gdy powiedziałem: baranie nie wiesz że przed wjazdem na strzałce trzeba się zatrzymać przed skrzyżowaniem? a jak nie możesz wyhamować to zmień opony na zimowe i załóż łańcuch. też jestem kierowcą. człowiek okazał się egzaminatorem na prawo jazdy. kolega zdawał dziś u niego...
Egzaminator? Pikuś, ja ostatnio widziałem jak psy po tajniaku (sreberko) nawet nie zahamowały na czerwonym + strzałka..
Powinien się zatrzymać, fakt, ale zimą jest o to trudniej i piesi powinni też na to uważać, bo samochód nie zatrzyma się, jeśli wyjdą w ostatniej chwili.
Co do demota to trafna uwaga.
Ja mogę dać tylko złotą rade ;) zainwestować w opony zimowe i ruszać w śniegu z dwójki ;) demot pokazuje prawdę pozdrawiam ;)
dobra dobra, wypisujecie tutaj takie glupoty, teraz niby kazdy wielki kierowca, nie ma idelnie dobrego kierowcy, czlowieku bedziesz 30 lat mial prawo jazdy a na takiej nawierzchni wylecisz z drogi, kazdy popełnia błędy, a ci co którzy myślą, że są dobrymi kierowcami niech uwarzają zeby ich ta pewność nie zgubiła, ja mam osobiście 5 lat prawko i wcale sie nie uważam za dobrego kierowce, chociaz ok. 100 000 kilometrow mam za sobą. Dobra to by było na tyle, także szerokości i przyczepnośći ;]
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2010 o 17:52
Wiesz, na czysty lod nie ma mocnych... Chyba ze ktos ma opony kolcowe. Poza tym to masz Pan racje:)
W pełni popieram ;)
Zauważyłem, że szczególnie młodzi kierowcy są ostatnio bardzo pewni siebie i myślą, że jeśli latem na parkingu przejechali się parę razy na ręcznym to już im zima nie straszna.
55 :)
Demot oczywiście na właściwym miejscu czyli na głównej:) A co do trenowania samego siebie to się zgodzę. Jeździłem w zeszłym roku tydzień na letnich oponach w taka pogodę(po wioskach) i wiem jak samochód się zachowuje. Nawet teraz gdy mam zimowe i jest lód staram się go wprowadzić w poślizg by się nauczyć go wyprowadzać tego. Ale wiadomo każda sytuacja jest inna. I na lodzie nawet opony zimowe nie pomogą. Pozostaje tylko zdrowy rozsadek.
Wiecie nie którzy nie mają prawka a jeżdżą lepiej od tych co je mają ;DD
Bo nie chcą i nie mogą dać się złapać:)
Śnieg zaczął padać kilka godzin po tym, jak zdałam egzamin na prawo jazdy. Potem zrobił się mróz. Bez jakiegokolwiek treningu gdzieś na odludziu nie ruszam się na ulicę. Na kursie faktycznie nawet o tym nie wspominali. Brr!
Ja miałem wczoraj egzamin w staszny śniegu . Zakopałem się przy krawężniku. Egzaminator tak się na mnie patrzy. A za mną już stał koleś z 1,5 m od du.y. No to ja wsteczny do tyłu do przodu kilka razy i jakoś wyjechałem . Ale juz chciałm mi przerwac .
Kurde dzisiaj wracając ze szkoły autobusem przejechaliśmy obok tira co utknął na poboczu. Kierowca tira gdy drugi raz przejechaliśmy obok tego samego miejsca chciał się wygrzebać i zablokował drogę ,straciłem dwie godziny przez debila...
ale ten komentarz nie nadaje się na mistrzów.
pewnie nawet do klamki w autobusie nie sięgasz, gówniarzu
Debila? człowieku, to jest jego praca. Nie dotrze na czas, to rodzina nie będzie miała co jeść, także oszczędź sobie te opinie.
a propos http://demotywatory.pl/2072447/Powiedz--polowa-ludzi-to-idioci
Zimy przejeżdzone w 200-konnym samochodzie z napędem na tył i letnimi, wyślizganymi od driftowych zabaw oponami dały mi masę doświadczenia do radzenia sobie w trudnych warunkach, ale mimo wszystko nie lekceważę śniegu na zewnątrz. I nawet teraz jadąc zwykłą osobową Fabią z zimówkami, czy nawet Patrolem 4x4 zachowuję maksymalną ostrożność, bo wiele jest sytuacji, gdzie umiejętności nie są w stanie nic pomóc. Dlatego mam prośbę do wszystkich superkierowców, którzy super pewnie czują się na śniegu, szczególnie takich, którzy mają prawo jazdy krócej niż 10 lat i myślą, że mogą jechać po lodzie szybko, bo wiedzą jak wyjść z poźlizgu - zabijajacie się z dala ode mnie, dobrze?
jezdziles w zime na letnich spalonych gumach autem z tylnym napedem?? i ty chcesz uczyc pokory innych?? zacznij sam myslec a pozniej zwracaj uwage innym.
to będzie moja pierwsza zima za kołkiem, 3 dzien na sniegu i juz mam dosc ;x
Ktoś napisal, ze "dobry kierowca nie spala 40l na 10 km" - jest w błędzie.
Przyklad z Łodzi z poniedzialku : ulica Inflancka, 200metrow do skrzyzowania Inflacka-Julianowska-Lagiewnicka. Stało sie tam 1,5h nie przejezdzajac nawet metra. I powiedz mi, jak mam nie palic hektolitrow wahy na 100km? Wylaczyc silnik i siedziec przy -15 stopniach? No niestety, wole grzać dupe niz zamarzac.
A no coz, taki przyklad, rowniez z tamtego skrzyzowania. Stal przedemna na swiatlach Hyundai Atos. Zielone, babeczka rusza, gaśnie jej, rusza, gaśnie jej, rusza gaśie jej, czerwone. Kolejne zielone - ta sama sytuacja. Trzecie zielone - wychodze z siebie, rusza gaśnie, ruszyła! Jeeee.
Niech mi ktos wytlumaczy, jak tak mozna sie nauczyc jezdzic? O_O
Ja nie dawno odebrałam prawko i szczerze mówiąc wole nie jeździć w tą pogodę bo nie oszukując się mam małe pojęcie o jeździe. Więc z praktyką poczekam do wiosny a na następną zimę będę miała już jakieś minimalne doświadczenie. Hmm jestem właśnie taką panienką która jeździć nie umie ale powiedzcie mi moi drodzy, zamiast tak gadać to weźcie się do roboty i nauczcie swoje siostry, dziewczyny, żony jeździć. Albo przynajmniej pomóżcie im trochę jakoś to opanować a potem już tylko praktyka pomoże. Nie oszukujmy się ale mężczyzną łatwiej przychodzi nauka a nas wiecznie się krytykuje a dla nas początki naprawdę nie są łatwe. :(
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2010 o 22:25
Kasia, ale to Ty jesteś za kółkiem, nie Twój brat, mąż czy chłopak. Teoria nie pomoże, polecam jechać gdzieś w odludne miejsce i wprowadzić auto w poślizg i spróbuj z tego wyjść. Po 10-15 minutach gwarantuje Ci, że opanujesz auto ;)
Przemalek, ktoś kto nie radzi sobie w jeździe samochodem, nie opanuje go w 10-15 min., a już zwłaszcza sam! Pomysł z trenowaniem poślizgów w odludnym miejscu jest świetny, ale pod warunkiem że pojedzie z kimś doświadczonym, kto pomoże jej dojśc do właściwych wniosków i powytyka jej błędy jakie popełnia za kółkiem, dając przy tym pare przydatnych wskazówek. Druga sprawa... teoria praktyki nie zastąpi - fakt, ale na pewno bez żadnego podłoża teoretycznego ani rusz. Żeby robic coś dobrze za kółkiem trzeba wiedziec jak i po co, bo manewr zawsze zależy od sytuacji.
PS. Kasiu... w takim zdaniu pisze się "mężczyznom" a nie "mężczyzną" ;)
ja mam prawko od 2 lat. To jest moja "druga zima". Jakoś ten zeszłoroczny śnieg tak mi nie przeszkadzał na drogach. Nie bałam się. Natomiast w tym roku, po wczorajszej przejażdżce (maskara!) stwierdziłam, że na naukę jazdy w zimie przyjdzie jeszcze czas :)
Niestety większość kobiet tego nie chce.
Ja proponowałem paru osobniczkom, których jazda skutecznie włacza we mnie mechanizmy obrony życia, że je trochę podtrenuję. Większość zbywa mnie jakimś cynicznym komentarzem, że mają prawko i dobrze jeżdzą, a inne wręcz się obrażają - twierdząc, że je uraziłem.
I przez takich pseudo kierowców muszę stać w korkach. Odcinek, który przejeżdżam w niecałe 20 minut na dzień dzisiejszy trwa ponad 3 godziny...
Trafiłeś tym demotem w 10!! Wielki jak korki w krakowie plus!
najgorsze jest to ze czesc plusow daly te osoby ktore sa tylko tymi ludzmi ktorzy posiadaja tylko prawo jazdy:)
I samochody od starych rzęchów :P
Demot bardzo bardzo trafiony. Większość "kierowców" na testy psychotechniczne.
bo w zimie mamy do czynienia z pewnym paradoksem, a mianowicie, jak wciskamy gaz, to stoimy w miejscu, a jak hamujemy, to jedziemy dalej ;d
Jestem kierowcą od 1991 roku. Przejechane ponad półtora mln km osobówką jako przedstawiciel handlowy bez żadnej stłuczki. W/g mnie gdzie można pociskać gaz to można ale trzeba myśleć za siebie i tych co jadą obok.Pomykając te parę latek da się zauważyć na drogach również szpanerstwo . BMW, skóra ,ryczący tłumik a stan techniczny zawieszenia- tragedia. Co tam mam BMW czy inną lepszą furę ,napęd 4x4-zima mi nie straszna.A właśnie tacy kierowcy leżą najczęściej po rowach. Kto latem tego roku zdawał na prawo jazdy to w dni obecne zachowuje się jak zachowuje. I nie mieszajcie wszystkich kierowców do jednego worka. Jedni mają doświadczenie a inni dopiero nabierają.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2010 o 9:28
Pierwszy dzień śniegu, wjeżdżam na plac garażowy, gdzie nikt zbytnio nie odśnieża, wjeżdzam w zakręt... 180 stopni i auto w bezruchu :D
wkoncu zima najpiekniejsza pora roku dla autka. Niezła zabawa ia przy tym nauka,prawda autko spali ze 40l ale warto, podciągnijcie ręczny (albo kupcie bmw)i do zabawy na pustych drogach :) zakręty i kontrolowany poślizg to jest to! zima zima zima niech do marca trzyma hej :)
Jakie 40l? na śniegu nie trzeba pałować żeby polatać bokiem ( przy napędzie na tył), przy przednim w sumie też... kwestia techniki. A ci geniusze, co minusują każdą wypowiedź o lataniu bokiem albo ślizganiu się, niech odróżnią tych którzy to robią w bezpiecznym miejscu i dzięki temu ogarną lepiej od reszty w razie czego, od debili którzy posiadają jedynie umiejętność przyspieszania i zap*erdalania na złamanie karku.
A tutaj sami perfekcyjni kierowcy!
Sama prawda,to zima pokazuje kto jest prawdziwym kierowcą z doświadczeniem a nie tylko z papierkiem w kapsie.
Dokładnie! Dzisiaj miałem okazje widzieć jak pewna Pani ugrzęzła w śniegu... i mimo ze nie mam prawa jazdy (jestem w trakcie robienia, własnie wróciłem z jazdy :)) to podeszłem i powiedziałem żeby wycofała i wjechała szybciej . Jak powiedziałem, tak ta Pani zrobiła i się udało..
ale też pozwalające odróżnić przechodniów od ludzi, którzy tylko mają nogi.
Najprawdziwsza prawda..
niestety tak jest
powalają mnie komentarze narzekające na jazdę z prędkością 40-50km/h...
wczoraj byłem zmuszony jechać autem rodziców, Tico, gdy tylko przyspieszyłem nieco ponad 50km/h już samochód tracił przyczepność i go rzucało, to jak do diabła mam jechać szybciej? żeby w rowie wylądować?
swoim jak jechałem i 70 było w miarę oki, ale też wolę zachować ostrożność i jechać 60ką, jak mam być martwym kozakiem to wolę nim w ogóle nie być i być przeklinanym przez resztę kierowców, którzy są tacy wspaniali, że nawet nie potrafią zachować minimalnej odległości ode mnie... a później ja hamując zastanawiam się jak tu zrobić, żeby on we mnie nie przywalił.
Demotywator cudny ;-))
Rafelaek bez przesady ale jeżeli widzisz samochód jadący po śniegu z prędkością pieszego to chyba coś jest na rzeczy??A tacy posiadacze praw jazdy niestety się znajdują ;-)) A dodam jeszcze że taki "driver" dojeżdżając do zakrętu jeszcze potrafi hamować ;-))
Pudzian pewnie rozgoryczony.. przynajmniej nie zobaczymy go w F1 ;)
demot:Śnieg:zjawisko atmosferyczne pozwalające odróżnić które samochody posiadają ESP