To powinno wyglądać tak: - Panie profesorze, wie Pan, że nie jest Pan profesorem? - C0? Jak to? - Naprawdę jest Pan niestety tylko magistrem. - Ale jak to? - Chce Pan o tym porozmawiać? - Ale, ale... - Poprawi mnie pan? - Teraz mi wszystko jedno... jaką chcesz ocenę? - 3. - Co? Musisz sięgać wyżej bo nigdy nie zostaniesz Profesorem tak jak ja. Masz 5. - Dziękuję. No i koniec rozmowy. Można?
Ciekawe. Bajki opowiadaj swoim dzieciom. Nauczyciele także są profesorami. I to zależy od tego czy ktoś potrafi być kulturalny i powiedzieć "profesor" czy nie. Nie jest to obowiązkowe i wcale nie ma miejsca takie coś, że nauczyciel się o to prosi. Poza tym nikt też na uczelniach się nie obraża. Wręcz przeciwnie - poprawia bo nie jest tym, za kogo się go uważa. A jak ktoś ma wyższą rangę niż profesor to ma prawo powiedzieć, że nim nie jest. Nie zmyślajcie, co?
dracodemonicus, dlaczego podchodzisz do każdej osoby stereotypowo? Dlaczego każdy uczeń wg. ciebie ma winę? Byłem w takiej sytuacji, kiedy zaliczałem sprawdzian z historii, udało mi się go napisać po dwóch miesiącach od daty sprawdzianu (w maju), a oceny nie dowiedziałem się do końca roku. Nauczyciel był taki przez całe 3 lata gimnazjum, d**a, nie potrafił niczego załatwić co wymagałoby jego zaangażowania wobec innych nauczycieli, a od uczniów wymagał o wiele za dużo. W liceum widzę, że poprzednia szkoła była porażką. Tam traktowano nas jak dzieci, tutaj jestem mierzony normalnie, wręcz po ludzku...
lenag - gorsze jest Wasze lenistwo i narzekanie na kogoś, choć to Wy jesteście winni. Wiem to, dużo słyszałem, dużo widziałem, dużo takich rzeczy przeżyłem. Wiem jak zmyślacie. Ale bardzo mi przykro, że jestem jednym z nielicznych osób która są normalne jeśli o to chodzi. Nie uczyć się i najlepiej dostać 5. Co za logika oO I jeszcze te pretensje do nauczyciela jak się dostanie jedynkę bo się nie uczyło. Ha. Czytać Was to jak oglądać kabaret, lol.
dracodemonicus, dwoje na studiach można dostać także z przyczyn losowych a jeżeli twierdzisz inaczej to albo nie studiowałeś albo jesteś alienem co siedzi ciągle i ryje baniak.
@lukas855: Właśnie - niech się dzieci w liceum uczą, że życie to nie bajka. Bo po studiach, w pracy: "Ma pan słabe wyniki" "czy mogę je poprawić?" "Oczywiście, tylko że już nie w naszej firmie, żegnam"
@ave: Owszem, jest. Ale szlag trafia, gdy uczniowie starają się z niego skorzystać właśnie w 14 lub 14 dzień tego terminu. A nie oszukujmy się - jest to notoryczne. Zdaje mi się, że znacznie częstsze, niż sytuacja opisana w democie.
teraz nauczyciele to chamy... nie wolno urazic ich dumy.. ja chodzilem do nauczyciela caly tydzien i nigdy czasu nie mial... stosujac wymowke "ide na konkurs, nie mozesz teraz, przyjdz jutro" "nie mam miejsca w klasie" i tak przez 1.5 tygodnia... porazka
@ave: Tak, mi też Cię szkoda. Słyszałem o ludziach, którzy zbuntowali się i mówili specjalnie "panie magistrze". Mieli jaja. @saimoncapoeira: nie lizanie dupy. Kultura to nie lizanie dupy. Przyjęło się w naszym kraju mówić do nauczycieli w liceach "panie profesorze". A do uczniów "proszę państwa". Bo słowo "profesor" ma więcej niż jedno znaczenie, nie wiem, czy wiesz. Kultura i już. Wolałbyś, żeby sprzedawczyni w sklepie mówiła do Ciebie "proszę Pana" czy "niech weźmie"?
Ja niestety miałam tak samo z fizyką :/ i u mnie też musi być "pani profesor". No ale wyszło na to, że będę mieć 1 z fizyki na półrocze ( i tak uczyłam się systematycznie ale nigdy nie rozumiałam fizyki a pani nie chciała mi pomoc ).
Za omnibusa nie mogę się uważać, poza przedmiotami bio-chem nigdy lotny nie byłem, ani szczególnie pracowity. A jednak potrafiłem zdać ze wszystkiego w liceum bez problemu, nawet z takiej kompletnie niepotrzebnej i nieciekawej dla mnie historii. Wystarczy poświęcić choć chwilę swojego cennego czasu w czasie semestru, aby przysiąść, by uniknąć takiego latania za nauczycielem. Jeżeli ktoś mówi, że sor/sorka nie potrafi go nauczyć czy zainteresować tematem, niech nie będzie hipokrytą i nauczy się sam choćby na ten symboliczny dopuszczający zamiast usprawiedliwiać się "do czego mi się to przyda w życiu". W końcu liceum "ogólnokształcące" nie nazywa się tak bez powodu. Jak jest w profilowanych nie wiem, nie uczęszczałem. Nie rozgrzeszam nauczycieli, którzy postępują jak w democie, tylko staram się zwrócić wam uwagę, że łatwiej wyeliminować przyczynę problemu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
4 razy.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2011 o 20:08
ja jak chcialem sie poprawic z angielskiego bo mialem miedzy 4 a 5 to mi powiedziala ze mi postawi 4+ zebym mial motywacje na drugie półrocze, a meczylem i tak ją caly tydzien na kazdej lekcji angielskiego a ona i tak ze "nie" :(
szkoda bo dla mnie kazda inna ocena z angielskiego niz 5 to jak 1
ale w drugin półroczu już tak łatwo nie odpuszcze :D
@Iceman070693: odpuść czasem, koleś. Każdemu zdarza się gorsza ocena (nawet mi się zdarzyły, hłe hłe). @trollik: wiesz co, jak najbardziej można - to jest dowód, że Ci zależy. Ty myślisz, że liczy się tylko to, jakie masz oceny? Pokazanie, że jesteś zmotywowany (lub zdemotywowany) często jest równie ważne.
W moim liceum nic nie można poprawiać nawet jedynki, wolałabym już żeby nauczyciele pozwalali poprawiać oceny jeśli się ich ubłaga, niż tak jak jest u mnie w szkole.
Poczekaj na studia. Gdy doktor odwołuje konsultacje bo nie ma czasu, bo wypadł mu wykład, bo przyjechał ktoś z innej uczelni prowadzić wykład. Normalka, albo lepiej! Gdy wykładowca ma konsultacje w jeden dzień tygodnia w godzinach w których Ty masz zajęcia, albo nie masz zajęć ale są o tak zdupionej godzinie że nikomu normalnemu po całym dniu na uczelni nie chce się wystawić nosa na dwór.
nie trzeba miec z jakims nauczycielem lekcji w ten dzien zeby poprawic cos ;/ mozna np przyjsc na przerwie do nauczyciela i sie zapytac czy na jakims kolku tego nauczyciela czy lekcji z inna klasa. wiec sytuacja opisana na obrazu jak najbardziej prawdziwa.
No u mnie w gimnazjum to nawet nauczyciele przypominali abysmy sie poprawiali, w liceum nietety sytuacja wyglada jak powyzej do tego niektorzy nauczyciele nie poprawiaja na lekcjach tylko na przyklad podczas sprawdzianu musimy szybciej skonczyc aby zdazyc sie poprawic :)
Ja miałem taką porąbaną nauczycielkę od fizyki w gimnazjum, że chciała mnie za wszelką cenę usrać. Nie chciała ze mną rozmawiać na lekcji, musiałem iść do niej specjalnie na przerwie. I gdy spytałem się jej na korytarzu czy mogę się poprawić, walnęła mi tekst "Jak chcesz się poprawić, to kup se świniaczka, zjedź go, i wtedy się poprawisz" - cokolwiek to znaczyło. Nie wiedziałem co zrobić :) Takie teksty miała chyba dlatego że to była już mega babcia, na moje oko z jakieś 70 lat. Nie wiem co ona tam robiła w tej szkole, ale po roku nauczania dyrekcja podziękowała jej za współprace :)
Moja matka nigdy tego nie potrafiła zrozumieć :)
Dla tych wszystkich niedowiarków - może nie wszędzie i zapewne tylko w pojedynczych przypadkach, ale tacy nauczyciele są na prawdę ;)
Duży plus, znam z własnego doświadczenia właśnie jestem w takiej sytuacji z biologii, jeśli w poniedziałek nauczycielka ponownie mi odmówi(po raz piąty) idę do naszego szkolnego rzecznika praw ucznia.
Sie poprawic? Chyba ocene, klasówke. Ja osobiscie nigdy takiego problemu nie mialem. Profesorów tez nie spotkalem w LO i chociaz wielu prosilo by tak do nich mowic, zawsze zwracalem sie per Pan/Pani :)
Takie sytuacje sie zdarzają. Kumple poszli na poprawe, nauczycielka odeslala ich poniewaz na sali nie bylo juz miejsca, nastepnego dnia jak chcieli poprawiac uslyszeli "trzeba bylo przyjsc na poprawe". A co do profesorow to kilku nauczycieli z mojej szkoly kaze do siebie mowic per "panie magistrze" bo nie maja profesora.
Debilne i nijak ma się do rzeczywistości, przynajmniej w mojej szkole i szkołach moich znajomych. Chcesz się poprawić, więc z innymi ustalasz termin poprawy i piszesz. I wymówki nauczyciela typu "Nie dziś, głowa mnie boli" są z du*y wzięte, że tak się wyrażę. On ma obowiązek dać Ci szanse poprawy.
Dokładnie mam z biologią xD Tylko, że w technikum ;D
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
-2
/
6
Mówisz per "profesorze" do jakiegoś belfra, co ledwo studia skończył (bo tacy najczęściej lądują w szkole)? On mógłby co najwyżej profesorowi w domu kibel czyścić.
I tak macie fajnie że w ogóle możecie poprawiać. U nas na większości lekcjach nie ma takiej opcji. Sprawdziany z matmy (w klasie maturalnej !) poprawić będziemy mogli w kwietniu (sic!). Czyli zawalony sprawdzian z września będzie pisany 7 miesięcy później...
Człowieku, weź mi nie mów. Chodzę do najlepszego liceum w moim mieście, lecz wszyscy nauczyciele mają tytuły magistra, bodajże tylko jeden ma profesora. Jeżeli na korytarzu na przerwie się tyłka nie podniesie, nie ukłoni się i nie wypowie "dzień dobry", to do końca roku na 100% piłują z danego przedmiotu.
Wożą się, jakby byli nie wiadomo kim. Damn this shit ;/ ...
w takim razie nie wiem do jakiego prestiżowego liceum chodziłeś skoro w nim Cię profesorowie uczyli:)
a tak na marginesie to przypisywanie sobie tytułów naukowych przez nauczycieli znam z autopsji, ale na złoć i na przekór innym zamiast profesor mówiłem Panie/Pani magister tak jak to na tytuł naukowy przystało:) spróbujcie tego samego:)
u mnie bylo gorzej mialem sie poprawiac przed swietami a wyszlo ze dopiero w ostatnim dniu przed swietem trzech kroli i tez albo nie mial czasu albo zapomnial wydrukowac zadan
Rastiusza, przy okazji, nie masz racji, tam pracują sami profesorowie...
magistra tylko mam 1 w szkole, od WFu...
CHCĘ TU WIDZIEĆ TRU DEMOTYWATOR!!! ;d
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
8 stycznia 2011 o 10:15
a mnie wkurza to użalanie się nad tym losem biednego ucznia. trzebabyło się uczyć na bierząco. a jeśli człowiek naprawdę chce siepoprawić to jeszcze nie słyszałem o takim przypadku, zęby nauczyciel nie chciał dać szansy. chyba, zę siejest jakimś fajtłapą. co trocheto jakieś demoty typu: jakie to życie żaka jest ciężkie, a to guzik prawda. jest świetne, na studiach jest 10x więcej nauki i nikt nie narzeka na brak czasu, na zawał nauki, bo trzeba sobie jakoś radzić. ogarnijcie i nie wrzucajcie tego na główną 3 razy na dzień. czy to jak 3 razy nagłównej juzbyło: trzeba umieć a nie rozumieć. każdy to wie, ale nie kazdy żali siętym na demotach.
ja jestem w gimnazjum i też tak jest. w tamtym roku nauczycielka od geografii kazała mi się przygotować do odpowiedzi, a później nie miała czasu mnie spytać. albo ją głowa bolała, później gardło, a na koniec powiedziała, że już za późno...
Miałem dokładnie tą samą sytuacje.. Chodziłem cały tydzień, zawsze nauczycielka nie miała czasu.. skonczyło się to sprawą u wych. ale ona staneła po jej stronie... bo babka się wkurzyła, bo wyszła na zonze... o mało by co musiałbym przepraszac babke za to, ze chcialem poprawic dwie jedynki.. ;/ połowa nauczycieli powinno zdawac dodatkowe testy albo IQ albo psychologiczne...
Nie wiedziałam, że są w Polsce szkoły średnie, w których uczą profesorowie. U mnie w szkole byli sami magistrowie i dwóch doktorów. A tak na przyszłość - nie zwracajmy się do tych buców tytułami, których nie posiadają, włażąc im w tyłek pokazujecie jedynie jacy jesteście słabi. Nauczyciele są dla was a nie wy dla nich.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 stycznia 2011 o 13:19
false demot! jak widzę jakie debile chodzą teraz do liceum, to zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy nauczyciele tak koszą. Pomyśl czy faktycznie umiesz materiał na tę ocenę? Bo jak widać oceny już się nie liczą, a na maturze niebawem będzie łączenie kropek i liczenie sylab.
To gdzie wyście się uczyli? W najgorszym lo w mieście, w którym nikt sie wami nie przejmował? Moja szkoła była normalna - chcesz poprawiać, poprawiasz.
Ta, w mojej szkole wygląda to zupełnie inaczej. Uczniowie olewają naukę cały semestr, a tydzień przed wystawienien ocen, mają pretensje, że "szm*ta/ch*j" nie pozwalają im poprawić. Przypuszczam, że tak wygląda w większości liceów
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 stycznia 2011 o 16:59
Gorzej jest tylko wtedy, jak specjalnie zostajesz godzinę po lekcjach by poprawiać, a nauczyciel zapomina i nie przychodzi a potem się czepia, że to twoja wina.
Na pewno powinno się zaliczyć sprawdziany w pierwszym terminie, ale każdemu może zdarzyć się gorszy dzień. W większości przypadków rzeczywiście to uczniowie ponoszą winę, ale nie można mówić, że nauczyciele nigdy nie są winni. Nie mam zamiaru obrzucać ich błotem czy winić za całe zło świata. Wszyscy popełniają jakieś błędy, a wyrozumiałość to dobra cech.
Tymczasem na studiach: Profesor po takim tygodniu zbywania, stwierdził, że skoro tyle czasu już do niego chodzę z tą poprawką, to znaczy, że się przygotowałem i już umiem => trójeczka :D
widać macie niesamowitego pecha do szkół... u mnie od razu po oddaniu sprawdzianu ustala się termin po lekcjach na którym ci, co chcą poprawić przychodzą, no i poprawiają. nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją.
oj pamietam jak tez tak chcialam poprawic spr
Nom z tymi profesorami to się zgodzę.
To powinno wyglądać tak: - Panie profesorze, wie Pan, że nie jest Pan profesorem? - C0? Jak to? - Naprawdę jest Pan niestety tylko magistrem. - Ale jak to? - Chce Pan o tym porozmawiać? - Ale, ale... - Poprawi mnie pan? - Teraz mi wszystko jedno... jaką chcesz ocenę? - 3. - Co? Musisz sięgać wyżej bo nigdy nie zostaniesz Profesorem tak jak ja. Masz 5. - Dziękuję. No i koniec rozmowy. Można?
Najświętsza prawda
Zabawna sprawa. W szkołach niektórzy chcą żeby do nich "profesorze" mówić. A na uczelni wielu doktorów się obraża jak im się wyższą rangę przypisze :P
Ciekawe. Bajki opowiadaj swoim dzieciom. Nauczyciele także są profesorami. I to zależy od tego czy ktoś potrafi być kulturalny i powiedzieć "profesor" czy nie. Nie jest to obowiązkowe i wcale nie ma miejsca takie coś, że nauczyciel się o to prosi. Poza tym nikt też na uczelniach się nie obraża. Wręcz przeciwnie - poprawia bo nie jest tym, za kogo się go uważa. A jak ktoś ma wyższą rangę niż profesor to ma prawo powiedzieć, że nim nie jest. Nie zmyślajcie, co?
dracodemonicus, dlaczego podchodzisz do każdej osoby stereotypowo? Dlaczego każdy uczeń wg. ciebie ma winę? Byłem w takiej sytuacji, kiedy zaliczałem sprawdzian z historii, udało mi się go napisać po dwóch miesiącach od daty sprawdzianu (w maju), a oceny nie dowiedziałem się do końca roku. Nauczyciel był taki przez całe 3 lata gimnazjum, d**a, nie potrafił niczego załatwić co wymagałoby jego zaangażowania wobec innych nauczycieli, a od uczniów wymagał o wiele za dużo. W liceum widzę, że poprzednia szkoła była porażką. Tam traktowano nas jak dzieci, tutaj jestem mierzony normalnie, wręcz po ludzku...
A na studiach?
- panie profesorze czy mogę poprawić tą dwóję?
- nie
Sama nie wiem czy gorsza jest odmowa, czy dawanie nadziei..
lenag - gorsze jest Wasze lenistwo i narzekanie na kogoś, choć to Wy jesteście winni. Wiem to, dużo słyszałem, dużo widziałem, dużo takich rzeczy przeżyłem. Wiem jak zmyślacie. Ale bardzo mi przykro, że jestem jednym z nielicznych osób która są normalne jeśli o to chodzi. Nie uczyć się i najlepiej dostać 5. Co za logika oO I jeszcze te pretensje do nauczyciela jak się dostanie jedynkę bo się nie uczyło. Ha. Czytać Was to jak oglądać kabaret, lol.
dracodemonicus, dwoje na studiach można dostać także z przyczyn losowych a jeżeli twierdzisz inaczej to albo nie studiowałeś albo jesteś alienem co siedzi ciągle i ryje baniak.
@lukas855: Właśnie - niech się dzieci w liceum uczą, że życie to nie bajka. Bo po studiach, w pracy: "Ma pan słabe wyniki" "czy mogę je poprawić?" "Oczywiście, tylko że już nie w naszej firmie, żegnam"
Trzeba się uczy na 1 termin, a nie potem biegać i o poprawę prosić, oraz jeszcze na nauczyciela zwalać, że się nie nauczyłeś
jest prawo do 2 terminu, tak zwanej poprawy, na którą masz 2 tyg od oddania prac klasowych
@ave: Owszem, jest. Ale szlag trafia, gdy uczniowie starają się z niego skorzystać właśnie w 14 lub 14 dzień tego terminu. A nie oszukujmy się - jest to notoryczne. Zdaje mi się, że znacznie częstsze, niż sytuacja opisana w democie.
Co to za liceum? Ja tak nie miałem nauczyciel zawsze miał czas, to tylko od nas zależało kiedy ocenę chcieliśmy poprawić...
teraz nauczyciele to chamy... nie wolno urazic ich dumy.. ja chodzilem do nauczyciela caly tydzien i nigdy czasu nie mial... stosujac wymowke "ide na konkurs, nie mozesz teraz, przyjdz jutro" "nie mam miejsca w klasie" i tak przez 1.5 tygodnia... porazka
Miałem w 100%taka sama sytuacje tylko ze u mnie trwalo to ponad 2 tygodnie
Nigdy nie mówilem do zwykłego nauczyciela "panie profesorze" skoro prawie nikt takiego tytułu nie ma uważam że to jest lizanie dupy...
dałem minusa bo mi cie szkoda, minusujcie go ,jak zrobiło wam się smutno
@ave: Tak, mi też Cię szkoda. Słyszałem o ludziach, którzy zbuntowali się i mówili specjalnie "panie magistrze". Mieli jaja. @saimoncapoeira: nie lizanie dupy. Kultura to nie lizanie dupy. Przyjęło się w naszym kraju mówić do nauczycieli w liceach "panie profesorze". A do uczniów "proszę państwa". Bo słowo "profesor" ma więcej niż jedno znaczenie, nie wiem, czy wiesz. Kultura i już. Wolałbyś, żeby sprzedawczyni w sklepie mówiła do Ciebie "proszę Pana" czy "niech weźmie"?
w moim liceum można z kadego przedmiotu poprawić tylko jedną ocenę na semestr
nie tylko w liceum istnieje takie poprawianie ocen.
Ja niestety miałam tak samo z fizyką :/ i u mnie też musi być "pani profesor". No ale wyszło na to, że będę mieć 1 z fizyki na półrocze ( i tak uczyłam się systematycznie ale nigdy nie rozumiałam fizyki a pani nie chciała mi pomoc ).
Chcesz korki? :D Polecam się :D
@duncan kiepska nawijka, nie poruchasz.
tego akurat nie zamierzałem :P
Ja tak mam jak chce powyciagac oceny na trzy to tak od miesiaca chodze do dwoch nauczyciel :D
Nie tylko w liceum...;/
Gdybyś zaproponował poprawę negatywnej oceny, a nie poprawę siebie, to może by się "profesor" szybciej poczaił i wyraził zgodę.
ja mam w takich sytuacjach chęć go udusić.. i jak tu być miłym i kulturalnym?
Za omnibusa nie mogę się uważać, poza przedmiotami bio-chem nigdy lotny nie byłem, ani szczególnie pracowity. A jednak potrafiłem zdać ze wszystkiego w liceum bez problemu, nawet z takiej kompletnie niepotrzebnej i nieciekawej dla mnie historii. Wystarczy poświęcić choć chwilę swojego cennego czasu w czasie semestru, aby przysiąść, by uniknąć takiego latania za nauczycielem. Jeżeli ktoś mówi, że sor/sorka nie potrafi go nauczyć czy zainteresować tematem, niech nie będzie hipokrytą i nauczy się sam choćby na ten symboliczny dopuszczający zamiast usprawiedliwiać się "do czego mi się to przyda w życiu". W końcu liceum "ogólnokształcące" nie nazywa się tak bez powodu. Jak jest w profilowanych nie wiem, nie uczęszczałem. Nie rozgrzeszam nauczycieli, którzy postępują jak w democie, tylko staram się zwrócić wam uwagę, że łatwiej wyeliminować przyczynę problemu.
Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2011 o 20:08
MrJoker13 powiem krótko żAL :((
ja jak chcialem sie poprawic z angielskiego bo mialem miedzy 4 a 5 to mi powiedziala ze mi postawi 4+ zebym mial motywacje na drugie półrocze, a meczylem i tak ją caly tydzien na kazdej lekcji angielskiego a ona i tak ze "nie" :(
szkoda bo dla mnie kazda inna ocena z angielskiego niz 5 to jak 1
ale w drugin półroczu już tak łatwo nie odpuszcze :D
najbardziej mnie wkurzały takie osoby jak Ty... jak można biegać za nauczycielem????? jest możliwość pisania poprawy- piszesz, nie ma- nie piszesz...
@Iceman070693: odpuść czasem, koleś. Każdemu zdarza się gorsza ocena (nawet mi się zdarzyły, hłe hłe). @trollik: wiesz co, jak najbardziej można - to jest dowód, że Ci zależy. Ty myślisz, że liczy się tylko to, jakie masz oceny? Pokazanie, że jesteś zmotywowany (lub zdemotywowany) często jest równie ważne.
W moim liceum nic nie można poprawiać nawet jedynki, wolałabym już żeby nauczyciele pozwalali poprawiać oceny jeśli się ich ubłaga, niż tak jak jest u mnie w szkole.
"Co dzień przestrzegam, jak młódź cierpi na tem, Że nie ma szkół uczących żyć z ludźmi i światem."Adam
Mickiewicz
dzien 3,4 i 5 to bzdura, nigdy tak nie bylo.
Może i w liceum tak jest, ja chodzę do do technikum i nigdy się z takim czymś nie spotkałem
Poczekaj na studia. Gdy doktor odwołuje konsultacje bo nie ma czasu, bo wypadł mu wykład, bo przyjechał ktoś z innej uczelni prowadzić wykład. Normalka, albo lepiej! Gdy wykładowca ma konsultacje w jeden dzień tygodnia w godzinach w których Ty masz zajęcia, albo nie masz zajęć ale są o tak zdupionej godzinie że nikomu normalnemu po całym dniu na uczelni nie chce się wystawić nosa na dwór.
Żaden przedmiot nie powtarza mi się codzinnie. Nie wierzcie mu! Źle wygląda.. i głosi nauki szatana..
nie trzeba miec z jakims nauczycielem lekcji w ten dzien zeby poprawic cos ;/ mozna np przyjsc na przerwie do nauczyciela i sie zapytac czy na jakims kolku tego nauczyciela czy lekcji z inna klasa. wiec sytuacja opisana na obrazu jak najbardziej prawdziwa.
ja tak mam w gimnazjum
kumpel raz sie zapomniał z tym poprawianiem ocen i na koniec roku wyszło ze ma 40 jedynek ze wszystkich przedmiotów łacznie
Bywa XD
Głupi profesor
chyba to wydrukuje i powywieszam w szkole:Dhehe
Kto poprawia oceny w liceum?? oO
Jakie LICEUM!? Ludzie u mnie w GIMNAZJUM tak jest a Wy tu o liceum...
Żeby tylko w liceum. W moim gimnazjum też są takie przypadki,i to nie tylko na koniec semestru.
Dobre liceum, skoro uczą w nim profesorowie. Pytanie: zwyczajni czy nadzwyczajni?
Dziwne. Ja chodziłem i mogłem kiedy chciałem poprawić ocene. Nawet na przerwie zdarzyło mi się ocene poprawiać. Trzeba umieć podejść do nauczyciela :)
zalezy od nauczyciela :) ciesz sie ze tak miales
To się tyczy tylko mojej chaotycznej Pani od chemii ;)| +
Pozwolę sobie Panią pozdrowić.
No u mnie w gimnazjum to nawet nauczyciele przypominali abysmy sie poprawiali, w liceum nietety sytuacja wyglada jak powyzej do tego niektorzy nauczyciele nie poprawiaja na lekcjach tylko na przyklad podczas sprawdzianu musimy szybciej skonczyc aby zdazyc sie poprawic :)
Jakbyś sie nauczyl, tobyś nie musiał, a tak to cierp meczenniku katusze ;p
do zobaczenia na studiach, jedna poprawa na pół roku i auf wiedersehen
Ja miałem taką porąbaną nauczycielkę od fizyki w gimnazjum, że chciała mnie za wszelką cenę usrać. Nie chciała ze mną rozmawiać na lekcji, musiałem iść do niej specjalnie na przerwie. I gdy spytałem się jej na korytarzu czy mogę się poprawić, walnęła mi tekst "Jak chcesz się poprawić, to kup se świniaczka, zjedź go, i wtedy się poprawisz" - cokolwiek to znaczyło. Nie wiedziałem co zrobić :) Takie teksty miała chyba dlatego że to była już mega babcia, na moje oko z jakieś 70 lat. Nie wiem co ona tam robiła w tej szkole, ale po roku nauczania dyrekcja podziękowała jej za współprace :)
A najlepsze jest to, że w większości przypadków "profesorzy" mają co najwyżej magistra. Amen.
profesor po łacinie znaczy nauczyciel, nie wiem, czy wiesz.
Moja matka nigdy tego nie potrafiła zrozumieć :)
Dla tych wszystkich niedowiarków - może nie wszędzie i zapewne tylko w pojedynczych przypadkach, ale tacy nauczyciele są na prawdę ;)
W technikum też ;/
widać ze pierwszoklasista.
Ustosunkuję się do tego - tak jest. :)
Kur*a no nic dodac nic ujac. Wielki plus:)
gratuluje głównej Lenko ;D xD
Asia ,to twój demot ? Po tej pale z biologii o Seniówy to się nie dziwie ,ale trzeba było to zapić...
nie rozumiem autora demota... przecież poprawić się możesz w domu...
Duży plus, znam z własnego doświadczenia właśnie jestem w takiej sytuacji z biologii, jeśli w poniedziałek nauczycielka ponownie mi odmówi(po raz piąty) idę do naszego szkolnego rzecznika praw ucznia.
Sie poprawic? Chyba ocene, klasówke. Ja osobiscie nigdy takiego problemu nie mialem. Profesorów tez nie spotkalem w LO i chociaz wielu prosilo by tak do nich mowic, zawsze zwracalem sie per Pan/Pani :)
Takie sytuacje sie zdarzają. Kumple poszli na poprawe, nauczycielka odeslala ich poniewaz na sali nie bylo juz miejsca, nastepnego dnia jak chcieli poprawiac uslyszeli "trzeba bylo przyjsc na poprawe". A co do profesorow to kilku nauczycieli z mojej szkoly kaze do siebie mowic per "panie magistrze" bo nie maja profesora.
Debilne i nijak ma się do rzeczywistości, przynajmniej w mojej szkole i szkołach moich znajomych. Chcesz się poprawić, więc z innymi ustalasz termin poprawy i piszesz. I wymówki nauczyciela typu "Nie dziś, głowa mnie boli" są z du*y wzięte, że tak się wyrażę. On ma obowiązek dać Ci szanse poprawy.
skad ja to znam... w Technikum nie oplaca sie nie chodzic na spr bo potem z deka mozna siedziec
tak jest wszedzie!głupi nauczyciele,PHI!
znaczy że jeśli dostajesz złą ocenę to kto jest głupi?
i technikum. I wszędzie!!
A kto to widział, żeby mówić inaczej?
jakbym slyszala swoja nauczycielke od fizyki.
PROFESORZE?!
Dokładnie mam z biologią xD Tylko, że w technikum ;D
Mówisz per "profesorze" do jakiegoś belfra, co ledwo studia skończył (bo tacy najczęściej lądują w szkole)? On mógłby co najwyżej profesorowi w domu kibel czyścić.
Uczeń do Nauczyciela od Chemii:
U:Proszę pana mogę poprawić faje?
N:To wstań i sobie popraw.
xdddd
o tak, mam tak samo w LO :(
Po lekturze komentarzy postanowiłem dać minusa.
I tak macie fajnie że w ogóle możecie poprawiać. U nas na większości lekcjach nie ma takiej opcji. Sprawdziany z matmy (w klasie maturalnej !) poprawić będziemy mogli w kwietniu (sic!). Czyli zawalony sprawdzian z września będzie pisany 7 miesięcy później...
Poprawianie ocen na studiach:
-Panie profesorze moge poprawic?
-nie!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2011 o 23:20
hahah, dobre :D ale też nie każdy wykładowca taki jest ;)
kiedyś poszedłem się poprawić i usłyszałem coś takiego: już cię poprawię tylko zejdź mi z oczów,do końca roku nie wierzyłem że mnie poprawi
Byle magister, któremu nie "pykło" i wylądował jako nauczyciel w liceum karze mówić na siebie profesor. Kpina
Przy okazji srał pies historyczne względy. Magister to magister
Człowieku, weź mi nie mów. Chodzę do najlepszego liceum w moim mieście, lecz wszyscy nauczyciele mają tytuły magistra, bodajże tylko jeden ma profesora. Jeżeli na korytarzu na przerwie się tyłka nie podniesie, nie ukłoni się i nie wypowie "dzień dobry", to do końca roku na 100% piłują z danego przedmiotu.
Wożą się, jakby byli nie wiadomo kim. Damn this shit ;/ ...
Pałom się zapobiega, a nie lata się zawracać dupy człowiekowi.
Nie chciało się uczyć cały rok, to swoje musi się odcierpieć. A na 2 raz ucz się cały rok synek
w takim razie nie wiem do jakiego prestiżowego liceum chodziłeś skoro w nim Cię profesorowie uczyli:)
a tak na marginesie to przypisywanie sobie tytułów naukowych przez nauczycieli znam z autopsji, ale na złoć i na przekór innym zamiast profesor mówiłem Panie/Pani magister tak jak to na tytuł naukowy przystało:) spróbujcie tego samego:)
mnie przeważnie przez pierwsze 4 dni nie było ale piąty wyglądał tak samo jak tu :)
u mnie bylo gorzej mialem sie poprawiac przed swietami a wyszlo ze dopiero w ostatnim dniu przed swietem trzech kroli i tez albo nie mial czasu albo zapomnial wydrukowac zadan
He trzeba było się Ku... uczyć systematycznie
ja poprawiałam spr przez 3 tygodnie bo profesorka zapominała przynieść ....
Gdzieś Ty widział profesorów w liceum?
gówno prawda
o właśnie a w liceum to raczej profesor nie pracuje tylko magister, ale to tak na marginesie/
Rastiusza, przy okazji, nie masz racji, tam pracują sami profesorowie...
magistra tylko mam 1 w szkole, od WFu...
CHCĘ TU WIDZIEĆ TRU DEMOTYWATOR!!! ;d
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2011 o 10:15
Jak chodziłem do LO też tak było, ach dobrze że pamięta się ze szkoły tylko te najlepsze rzeczy.
w gimnazjum jest identycznie :/
a mnie wkurza to użalanie się nad tym losem biednego ucznia. trzebabyło się uczyć na bierząco. a jeśli człowiek naprawdę chce siepoprawić to jeszcze nie słyszałem o takim przypadku, zęby nauczyciel nie chciał dać szansy. chyba, zę siejest jakimś fajtłapą. co trocheto jakieś demoty typu: jakie to życie żaka jest ciężkie, a to guzik prawda. jest świetne, na studiach jest 10x więcej nauki i nikt nie narzeka na brak czasu, na zawał nauki, bo trzeba sobie jakoś radzić. ogarnijcie i nie wrzucajcie tego na główną 3 razy na dzień. czy to jak 3 razy nagłównej juzbyło: trzeba umieć a nie rozumieć. każdy to wie, ale nie kazdy żali siętym na demotach.
ja jestem w gimnazjum i też tak jest. w tamtym roku nauczycielka od geografii kazała mi się przygotować do odpowiedzi, a później nie miała czasu mnie spytać. albo ją głowa bolała, później gardło, a na koniec powiedziała, że już za późno...
cała prawda!! i to nie tylko w liceum, bo w gim też tak jest ;o
Miałem dokładnie tą samą sytuacje.. Chodziłem cały tydzień, zawsze nauczycielka nie miała czasu.. skonczyło się to sprawą u wych. ale ona staneła po jej stronie... bo babka się wkurzyła, bo wyszła na zonze... o mało by co musiałbym przepraszac babke za to, ze chcialem poprawic dwie jedynki.. ;/ połowa nauczycieli powinno zdawac dodatkowe testy albo IQ albo psychologiczne...
Zazwyczaj nie pozwalają poprawiać podczas lekcji.
Nie wiedziałam, że są w Polsce szkoły średnie, w których uczą profesorowie. U mnie w szkole byli sami magistrowie i dwóch doktorów. A tak na przyszłość - nie zwracajmy się do tych buców tytułami, których nie posiadają, włażąc im w tyłek pokazujecie jedynie jacy jesteście słabi. Nauczyciele są dla was a nie wy dla nich.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2011 o 13:19
Od poniedziałku mówię do nauczycieli proszę pana/panią, a nie profesorze :).
Jak takie zachowanie psora was drażni to na studiach dostaniecie nerwicy (nic nadzwyczajnego)
false demot! jak widzę jakie debile chodzą teraz do liceum, to zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy nauczyciele tak koszą. Pomyśl czy faktycznie umiesz materiał na tę ocenę? Bo jak widać oceny już się nie liczą, a na maturze niebawem będzie łączenie kropek i liczenie sylab.
To gdzie wyście się uczyli? W najgorszym lo w mieście, w którym nikt sie wami nie przejmował? Moja szkoła była normalna - chcesz poprawiać, poprawiasz.
Ta, w mojej szkole wygląda to zupełnie inaczej. Uczniowie olewają naukę cały semestr, a tydzień przed wystawienien ocen, mają pretensje, że "szm*ta/ch*j" nie pozwalają im poprawić. Przypuszczam, że tak wygląda w większości liceów
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2011 o 16:59
taaa święta prawda:D tylko ze to jest nie tylko w liceum:D
Gorzej jest tylko wtedy, jak specjalnie zostajesz godzinę po lekcjach by poprawiać, a nauczyciel zapomina i nie przychodzi a potem się czepia, że to twoja wina.
Ktoś może zrobić z tego kontr-demota.
Poprawianie ocen na studiach dzień 1.:
Panie profesorze mogę poprawić tę ocenę?
Profesor: Nie.
Tak samo jest w moim gimnazjum ;//
Miałam tak z francuskiego ;/
poczekaj aż na studia pójdziesz :)
nie tylko w liceum :D
Gimnazjum to jak mniemam przygotowanie, oblewam 3 klasę, tutaj przynajmniej jedną z wielu poprawiłam :)
W gimnazjum też.
Na pewno powinno się zaliczyć sprawdziany w pierwszym terminie, ale każdemu może zdarzyć się gorszy dzień. W większości przypadków rzeczywiście to uczniowie ponoszą winę, ale nie można mówić, że nauczyciele nigdy nie są winni. Nie mam zamiaru obrzucać ich błotem czy winić za całe zło świata. Wszyscy popełniają jakieś błędy, a wyrozumiałość to dobra cech.
Tymczasem na studiach: Profesor po takim tygodniu zbywania, stwierdził, że skoro tyle czasu już do niego chodzę z tą poprawką, to znaczy, że się przygotowałem i już umiem => trójeczka :D
obawiam się że nie tylko w liceum ;|
w gimnazjum już to jest !
ZGADZAM SIE W 100% nie tylko w liceum.. -.- gimnazjum jest jeszcze gorzej serio...
to współczuję Ci w liceum, bo nie dasz rady. ;]
W gimnazjum także... Pozdrawiam panią od niemca z ZSO4 w Poznaniu.
widać macie niesamowitego pecha do szkół... u mnie od razu po oddaniu sprawdzianu ustala się termin po lekcjach na którym ci, co chcą poprawić przychodzą, no i poprawiają. nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją.
` A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to prawda ;/ ale oczywiście [+] dla autora ;))