Idąc do pracy u mechanika/elektryka/budowlańca (można wymyślać kolejne zawody) w kilka tygodni opanuje się więcej umiejętności niż po 4 latach technikum i 5 latach studiów tego kierunku. To całkowicie normalne bo jak każdy wie - praktyka czyni mistrza. Powodzenia praktykującym! ;)
W mojej klasie sporo osób chodziło na dodatkowy angielski. Zazdrościłam im, ale kupiłam sobie książki do liceum i słownik. Codziennie uczyłam się po kilka słówek, a raz w tygodniu powtarzałam gramatykę. Przy słowniku siedziałam, czytając wyrazy wg transkrypcji. Jeśli się chce, to się umie. Co prawda w szkole miałam bardzo dobrą nauczycielkę, nie każdy miał tą przyjemność, ale wszędzie można słuchać tego języka. Wystarczy oglądać filmy z napisami i tłumaczeniem, słuchać piosenek i tłumaczyć jego tekst. Mimo wszystko warto pojechać choćby na wakacje do obcego kraju, by lepiej poznawać ich "domowe" słownictwo.
podczas grania w gre on-line i rozmawiania z innymi graczami po angielsku moge smialo powiedziec, ze wylapujac nieznane mi zwroty oraz wyrazy i tlumaczac je, nauczylem sie baaardzo duzo
jeśli masz słabego nauczyciela i nie masz chęci do nauki to wiadome, że się nic nie nauczysz.. poza tym zależy CO będziesz robił w tej Wielkiej Brytani - bo na przysłowiowym 'zmywaku' to za wiele przydatnych rzeczy językowych się nie nauczysz.
To prawda... Kiedy mieszkałam w Polsce, nie nauczyłam się angielskiego prawie w ogóle... Teraz, po niecałych czterech latach życia w Wielkiej Brytanii, mówię płynnie po angielsku, najwięcej nauczyłam się w szkole, słuchając innych, chodząc do kina na filmy po angielsku, oraz z tekstów piosenek.
zeby umiec plynie angielski po 4 latach trzeba po pierwsze
jak na polke byc bardzo ladna bo tak to nie anglicy nie polubia
a po drogie musisz tam przyjechac w wieku okolo 8-10 lat
Maestros. zależy od wieku w jakim przyjechałeś. ja wyjechałem w wieku 11 lat, to w wieku 13 lat mówiłem płynnie, a
w wieku 15 lat angole już nie wiedzieli z jakiego kraju jestem bo nabrałem lokalnego akcentu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 czerwca 2011 o 21:45
Manfredinho - tylko, jakbyś tego nie zauważył, to jeśli polak ma wybór pomiędzy filmem z napisami, filmem z dubbingiem lub lektorem, a pomiędzy oryginałem, wiadomo, że wybierze którąś z pierwszych dwóch opcji, chyba, że bardzo chcę się nauczyć języka, ja nie miałam wyboru, jeśli chciałam chodzić do kina (a chciałam) to mogłam chodzić tylko na filmy po angielsku:) Tak samo z tekstami piosenek - nauczysz się słów, ale nie masz pojęcia o czym ona jest. Poza tym jeśli mieszkasz pomiędzy swoimi rodakami to normalne, że zwroty w innym języku szybko wyparowują ci z głowy, a w Wielkiej Brytanii ja mam naokoło siebie właściwie tylko anglików...
A co będziesz mówił nie znając jak to powiedziałeś, regułek? Z resztą z internetem masz dostęp do wszystkiego, jakbyś chciał, mógłbyś się nauczyć japońskiego w kilka lat. Samemu. Angielski to jeden z prostszych języków, Ty operujesz polskim, który jest jednym z trudniejszych, więc w czym problem?
To chyba zależy od indywidualnych predyspozycji. Oglądałem ostatnio jakiś brytyjski program na temat Polaków mieszkających i pracujących od kilku lat w UK. Wielu z nich straszliwie kaleczyło angielski, a niektórym zdarzały się nawet kompromitujące błędy gramatyczne.
Odkrycie Ameryki to na pewno nie jest. Stała styczność z językiem i z kulturą zawsze przyniesie bardziej wymierne korzyści niż kilka godzin lekcji prowadzonych zazwyczaj w dość monotonny i mało interesujący sposób. Kiedy coś otacza Cię ze wszystkich stron, jest oczywiste, że wkrótce zaczniesz to "łapać" - chcąc czy nie chcąc ;) Z drugiej strony trochę chęci i można się nauczyć samemu... Materiałów krąży w Internecie od groma, potencjalnych "rodzimych użytkowników języka" również... Odpalasz Skype i świat stoi otworem :-) Jeśli ktoś nie ma możliwości wyjazdu, na pewno jest to przyzwoita alternatywa.
To wiadome, przecież mieszkając gdzieś ma się bezpośredni kontakt z językiem. A w szkole to tylko się ciągnie to samo słownictwo przez 9 lat, gramatyka, a jak przyjdzie zrozumieć jakiś trudniejszy tekst to jest problem.
Gówno prawda, większość emigracji w UK obraca się w polskim środowisku. Polski kierownik zmiany, polskie sklepy, w bankach polscy konsultanci, w domu polska telewizja.
Kiedy wyjechałam na studia do Anglii to znałam język dosc dobrze (klasa językowa przez 6 lat), ale dopiero na miejscu nauczyłam się pewności siebie w mówieniu. Wszystko zależy od tego co robisz w Anglii i jak uczyłeś się w szkole. Jeśli dobrze, to poradzisz sobie tu na studiach, jeśli źle, to nawet 5 lat na zmywaku nic ci nie da. Znam Polaków tutaj, mieszkają dłużej niż ja a nie umieją poprosic o mleko w sklepie. Przykre.
Jeżeli by się naprawdę przyłożyło do nauki, to można by się nauczyć, ale tak czy inaczej wyjeżdżając do
danego kraju nie mówilibyśmy potocznym językiem, a także jest się trochę nieśmiałym : )O wiele, wiele szybciej
uczy się obcego języka, wyjeżdżając za granicę.
,mooz'' mądrze gada.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 czerwca 2011 o 20:28
Zgadzam sie z Paulla91 i Mooz... byłam ostatnio przez siedem miesięcy w angli, pracowałam i z polakami i a angolami.. i gdyby nie wczesniejsz moja pasja do języka angielskiego i przykładanie sie na lekcjach w szkole to nic bym nie umiała, a prawda jest taka że nic nowego nie nauczyłam się , chyba tylko w pewności siebie do używania tego języka... a co do polaków wyjeżdzających do anglii i później udających że dzięki temu lepiej umieją angielski to znam i takich co w ciagu trzech miesięcy pobytu nauczyli sie przynajmniej w pełni rozumiec co do nich sie mówi i odpowidac "kali jeść kali pić" a i takich co po byciu kilku lat nie potrafili powiedziec żadnego słowa po angielsku nie kalecząc języka.....
W sumie to zależy od szkoły, bo na przykład po mojej znam angielski lepiej niż niejeden brytyjczyk. Prawda jest taka, że większosc z nich to głupole. Np dziewczyna mojego wujka (który mieszka od ok 10 lat w WB) nie wie jak jest "zawias" i używa tylko trzech czasów, a jak dobrze wiecie nam każą uczyć się odrobinę więcej : )
Taka prawda, ja po 3 latach spędzonych w Angli, mogłem swoich nauczycieli na filologii angielskiej uczyć pewnych sformułowań, oczywiście wiedzę teoretyczną mieli wyższą, ale to tylko pokazuje, że uczymy się języka w niewłaściwy sposób.
Sama w gimnazjum żałuję że nauczycielka od angielskiego nie mówi do nas po angielsku. Mówi po polsku 'żebyśmy zrozumieli'. My też mówimy po polsku do niej i w ten sposób się mniej uczymy. Raz powiedziałam 'Goodbye' zamiast dowidzenia...To się popatrzyła jak na idiotę. Ehh... W polskich szkołach jest tylko teoria, gramatyka. A szkoda... Co do demota to całkowita prawda. Mój tato pojechał do Angli nie znając języka a po roku dogadywał się płynnie bez zająknięcia ze wszystkimi tam. [+] bo prawdziwy
Ta to jest prawda kiedy pojechałem do Anglii ledwo znałem angielski ale na przykład zależy czy masz chęci do nauki bo niektórzy są dłużej ode mnie w Anglii na przykład o 2 lata i znam lepiej od nich angielski i jeszcze ja uczę się w domu angielskiego czytając angielskie strony i jak czegoś nie rozumiem to tłumacze to na polski i zawsze trochę więcej wiem ^^ ale największą satysfakcje mam kiedy dostaje lepsze oceny z angielskiego on anglików z pisemnych egzaminów ... ale z wymową czasami ciężko jest mi.
Mało jest ludzi, którzy chcą się uczyć języka. Więcej jest śmierdzących leniuchów i innych Marianów, którzy mówią tak:
"Ja się uczyłem rosyjskiego" (ciekawe ile się nauczył) albo "mnie się nie przyda angielski bo za moment wracam do Pl" (powiedział 7 lat temu)albo jeszcze" -mnie nie potrzeba się uczyć bo z samymi Polakami pracuję" ( a jak idę do sklepu to się dogadam tylko ręce mnie potem bolą)...
Powiem tyle: co roku jeżdżę na wakacje na tydzień do ciepłych krajów. Ludzie tam mówią po angielsku. Uczę się angielskiego od 5-6lat. I powiem tyle, że uczymy się tego języka tylko czysto teoretycznie. W życiu nie przydadzą nam się te wszystkie czasy [jest ich chyba 16]. Jedynie przeszły, przyszły i teraźniejszy. Przecież szef Ci nie powie: Samochód został kupiony przeze mnie miesiąc temu [po angielsku] czy coś podobnego... Ja planuje wyjechać w przyszłości do Anglii lub Niemiec. Od tego roku [technikum] będę mieć niemiecki
oj coś o tym wiem. mieszkam w anglii od małego, i często poznaje ludzi co świeżo przyjeżdzają. wiem jak wygląda ich angielski jak przyjeżdzają i jak wyjeżdzają. to co uczą w Polsce to jest "Amerykański Survivoir" bo w praktyce to co uczą nie pomaga wcale. a no i mała Uwaga dla nauczycieli!
Comfortable nie wymawia sie "Kumfortejbul" bo są tu ciche litery. wymawia się to "Kumfortybul" albo "Kumftybul" . tak samo słowo opposite nie wymawia sie "Oposajt" tylko "Opozit" :P no to tyle Odemnie Pozdro dla Swoich W UK. uczcie sie :D
tylko trzeba zwrócić uwagę na to w szkole uczysz się angielskiego 2-3 razy w tyg po 45 min i to zgodnie z programem nauczania, a w anglojęzycznym kraju musisz uczyć się języka przez kilka(naście) godzin dziennie.
Najwięcej nauczysz się czytając książki, oglądając filmy i grając w gry. Podczas pobytu w GB najprawdopodobniej będziesz zapieprzał razem z innymi Polakami.
Granie w gry z poslkimi napisami i ang głosem, tak samo filmy, piosenki.
Więcej nauczyłem się właśnie z gier piosenek i filmów niż w szkole. Ale To be or not to be to już w szkole :P
Mam nadzieję, że ten tendencyjny demot nie zniechęci ludzi do nauki obcych języków. Przecież to jest jeden z niewielu przedmiotów, który w praktyce przyda Wam się w przyszłości. Poza tym wyjeżdżając za granicę trzeba mieć już jakieś podstawy języka, bo bez tego będzie bardzo trudno zacząć.
KOMPLETNA BZDURA...
Angielskiego uczyłem sie 5 lat w Technikum oraz potem na studiach. Za granicą pracowałem 4 lata i posługiwałem się tylko tym językiem (Cypr), 80% populacji cypryjskiej włada tam angielskim...
Nigdy żaden pobyt za granicą i nabyta tam wiedza z języka angielskiego nie zastąpi lekcji angielskiego. I co z tego, ze poznasz tam około 500 słów, które w zupełności wystarczą do prowadzenia rozmów w pracy, ale nie poznasz gramatyki, będziesz mówił "bezokolicznikami", mieszał czasy itp.. Wielu Polaków posługuje się tam angielskim poznanym już za granicą i mają wielki problem z porozumieniem się np z szefem lub cyprolami... Poznając tam jakieś zasłyszane nowe słowo angielskie, nie jesteś w stanie sprawdzić pisowni w słowniku (ang ma to do siebie, ze bardzo często inaczej jest pisane i wymawiane), potem np dostaje taki ktoś jakikolwiek formularz w j.ang i nie wie co tam piszą do niego...
J. angielskiego nie jest się w stanie opanować bez lekcji i nauczyciela...
Demot strasznie przekłamany i pisany przez kogoś kto nie przykładał się w szkole do angielskiego, potem wyjechał za granicę i siłą rzeczy musiał się podszkolić w ang i na tej podstawie głupie winsoki wyciąga. O dziwo każdy mu rację przyznaje, OMG:D
Popieram. Skoro tak się wszyscy dużo nauczyliście podczas pobytu przez parę lat na wyspach to dlaczego zawracaliście mi du*pę, żeby z wami łazić i tłumaczyć podczas: 1. Kupna samochodu 2. Wynajmu mieszkania 3. Wypełniania zeznania podatkowego 4. Kupna telefonu itd itp.?? Angielskiego uczyłem się przez 4 lata w technikum, w czasie pobytu na wyspach musiałem pomagać Polakom, którzy przyjechali tam 2-4 lata wcześniej ode mnie i nie potrafili załatwić wyżej wymienionych spraw, z którymi ja nie miałem problemu mając do dyspozycji tylko i wyłącznie wiedzę wyniesioną z technikum (nigdy nie chodziłem na korki z angielskiego).
Ja nauczyłem sie angielskiego jak grałem w gry komputeterowe , najczęsciej strategie , pełno przedmiotów które były podpisane i towarzyszył im obrazek. Lub też często bywało że grałęm w wersję angielską i ja spolszczałem. I nie dziwie się dlaczego tak dużo ludzi nie ogarnia niemieckiego- grał ktoś kiedyś w niemiecką wersję gry bo ja nie :d
to prawda, bo stale przebywając w otoczeniu ludzi, którzy nawijają w innym języku, masz większą motywację do nauki, a prawda jest taka, że nauczyciele nie potrafią dobrać tak odpowiedniego toku nauczania, aby uczeń mógł się nauczyć bez zbędnego wysiłku. Uwielbiam j.angielski, ale niestety zniechęca mnie do tego obecny nauczyciel sposobem prowadzenia lekcji-coś strasznego.
No spoko tyle, że lekcji w tygodniu jest powiedzmy 3 w ciągu 3 lat czyli prosta matematyka 3h*4t*10m*3l=360h czyli 120 godzin nauki angielskiego rocznie w szkole w porównaniu do 12h*365d=4380h czyli 4380 godzin nauki praktycznej w ciągu roku w GB... no różnica drobna ale to żaden news...;]
Będąc w liceum pojechałam do Anglii do pracy na 2 miesiące. Myślałam, że z językiem sobie poradzę, bo chodziłam do klasy językowej i zawsze lubiłam angielski. Rozmiar tego, jak się przeliczyłam jest dla mnie nie do opisania. Nie rozumiałam prostych wyrazów i zdań wypowiadanych do mnie i nie potrafiłam sklecić zdania. Wszystko dlatego, że uczyłam się w Polsce więcej gramatyki, słownictwa itp. ale samego użycia języka, mówienia - na lekcjach nie było. Dopiero po jakichś 3 tygodniach zaczęłam więcej rozmawiać. W ekstremalnych sytuacjach gdy ktoś mnie nie rozumiał to zapisywałam mu wiadomość na kartce bo z tego akurat byłam dobra ;D gorzej z wymową. Teraz jestem po drugim roku filologii angielskiej i mając codziennie po kilka godzin zajęć w języku angielskim posługuję się nim płynnie :) wreszcie jestem w stanie normalnie rozmawiać. Za rok praca licencjacka, praca lektora i dążenie do tego, żeby zostać tłumaczem. Dlatego najważniejsze co powtarzam to nauczyć się mówić i posługiwać językiem ustnie, bo to jest najważniejsze w pobycie za granicą. Tym bardziej, że dla wielu Anglików gramatyka nie ma znaczenia:P
P.S. Byłam w środkowej Anglii, gdzie język jest już nieco zniekształcony, nie w Londynie, gdzie jest wymowa tzw. Received Pronunciation, czyli taka, której uczymy się w szkołach polskich i taka, którą możemy usłyszeć na BBC.
ja tam lepiej angielskiego nauczyłam sie oglądając filmy z napisami niż przez całą podstawówkę i gim.!
w szkole przecież uczymy sie na "sucho" informacji zbędnych a bedąc za granicą lub oglądając filmy "osłuchujemy sie " języka i przyswajamy informacje potrzebne !
Nie czytałem, wszystkich poprzednich komentarzy, tak więc do demota:
Oczywiście, że tak, ponieważ tak jakby uczysz się tego języka w sposób "naturalny", a nie "wymuszony". Poza tym, jeżeli będziesz tam przez cały rok miał styczność z językiem, to więcej załapiesz niż, przez ~3 godziny w tygodniu.
Można też i dodać, to że w pewnym sensie akcent i wymowa znacznie się poprawi, gdyż tak jak wyżej będziemy zapewne ciągle tego słuchać. ;)
A to dziwne ...
Moja znajoma mieszkała w Anglii 10 lat, a popełnia banalne błędy językowe. Za to inny znajomy nigdy nie był za granicą, tylko uczył się sam, włada dobrze tym językiem.
Demot nie do konca prawdziwy, zalezy co robisz w szkole no i przede wszystkim co robisz po tej szkole w domu, uczyc sie musisz sam! Lubie angielski, w tym roku matura podst poszla mi bardzo dobrze, no i siedze w WB 3 miesiac. Przyjechalem tu do pracy i co? Prawie niczego nowego sie nie nauczylem. Praca fizyczna wiec co tu duzo mowic (w kazdej fabryce jakiej bylem przynajmniej kulku polaków). A w banku to 20 min rozmowy, w sklepie sie nie trzeba odzywac. Mieszkam bez polakow rozmawiam czesto z wspollokatorami po ang, czasem jakies nowe slowko i wiecej pewnosci w mowieniu, ale oprocz tego nic wiecej. Ponadto tu tak pieknie, wyraznie i powoli jak na listeningach w szkole nie mówia. Sam przyjazd do kraju anglojezycznego nas nie naprominiuje angielskim. Trzebaby tu chodzic do szkoly albo poznac kolege ktory bedzie nam wszystko tlumaczyl. Kopi ma racje, nie wiem dlaczego go minusujecie. Znam tu ludzi siedzacych po 6 lat i angielski jak po podstawowce bo sie obracaja z polakami caly czas. Powiedzcie mi jak sie chcecie nauczyc jezyka bedac w danym kraju? Jesli idziecie do pracy to praca fizyczna lub nie wymagajaca znajomosci jezyka - nic sie nie nauczycie. Jesli wymagajaca jezyka to musicie znac go dobrze wczesniej. Jesli sie chcecie studiowac w danym kraju np studiowac to bedziecie musieli sie nauczyc :P Nie szukajcie sobie wymowki do olewania angielskiego w szkole tylko jak naprawde sie chcecie nauczyc to poczytajcie na forach, tam ludzie maja pelno pomyslow. Rozsmieszyly mnie jeszcze wyliczenia w ktorych ktos podaje ze w szkole uczymy sie angielskiego 3x 45 min tyg a tu caly czas... Wszystko zalezy od tego co tu robisz. Ja pracuje rozmawiam z lokatorami i kontakt z angielskim to jakies 1,5 - 2 h dziennie i to dlatego ze go troche znam.
Szczególnie słownictwa związanego z pracą. :)
jak sie chodzi na lekcje i nic sie nie powtarza ani nie uważa to jak ma sie cos umiec?
Idąc do pracy u mechanika/elektryka/budowlańca (można wymyślać kolejne zawody) w kilka tygodni opanuje się więcej umiejętności niż po 4 latach technikum i 5 latach studiów tego kierunku. To całkowicie normalne bo jak każdy wie - praktyka czyni mistrza. Powodzenia praktykującym! ;)
Tak,tylko nie zawsze beda to poprawne gramatycznie zwroty. Spojrz na polakow-ilu mowi prawidlowo "jest napisane";"poszedlem"...
haha w szczególności jak w robocie masz większość swoich rodaków... powodzenia z angielskim wtedy... bo bez języka innej roboty nie dostaniesz...
W mojej klasie sporo osób chodziło na dodatkowy angielski. Zazdrościłam im, ale kupiłam sobie książki do liceum i słownik. Codziennie uczyłam się po kilka słówek, a raz w tygodniu powtarzałam gramatykę. Przy słowniku siedziałam, czytając wyrazy wg transkrypcji. Jeśli się chce, to się umie. Co prawda w szkole miałam bardzo dobrą nauczycielkę, nie każdy miał tą przyjemność, ale wszędzie można słuchać tego języka. Wystarczy oglądać filmy z napisami i tłumaczeniem, słuchać piosenek i tłumaczyć jego tekst. Mimo wszystko warto pojechać choćby na wakacje do obcego kraju, by lepiej poznawać ich "domowe" słownictwo.
Co ty nie powiesz Sherlocku... myślałem że to coś oczywistego, ale jak widać nie dla tych 1088 osób...
podczas grania w gre on-line i rozmawiania z innymi graczami po angielsku moge smialo powiedziec, ze wylapujac nieznane mi zwroty oraz wyrazy i tlumaczac je, nauczylem sie baaardzo duzo
Kolejny szokujący fakt: Lepiej nauczysz się jeździć na rowerze, jeżdżąc przez miesiąc, niż jedząc twaróg przez słomkę przez 15 lat.
hahahaha g prawda. za duzo polaczkow na wyspach. :)moj angielski umarl.
Yes, yes...
jeśli masz słabego nauczyciela i nie masz chęci do nauki to wiadome, że się nic nie nauczysz.. poza tym zależy CO będziesz robił w tej Wielkiej Brytani - bo na przysłowiowym 'zmywaku' to za wiele przydatnych rzeczy językowych się nie nauczysz.
i co w tym dziwnego? to chyba normalne, jest różnica 3 lekcje po 45 min w tygodniu a używanie języka 10h na dobę...
tak zgadzam się z Tym, jadą do Anglii nic nie umiałam.
To prawda... Kiedy mieszkałam w Polsce, nie nauczyłam się angielskiego prawie w ogóle... Teraz, po niecałych czterech latach życia w Wielkiej Brytanii, mówię płynnie po angielsku, najwięcej nauczyłam się w szkole, słuchając innych, chodząc do kina na filmy po angielsku, oraz z tekstów piosenek.
oczywiście w Polsce nie ma 'filmów po angielsku' ii angielskich 'tesktów piosenek'; )
Płynnie po angielsku? Po niecałych czterech latach? LOL! : D
zeby umiec plynie angielski po 4 latach trzeba po pierwsze
jak na polke byc bardzo ladna bo tak to nie anglicy nie polubia
a po drogie musisz tam przyjechac w wieku okolo 8-10 lat
Maestros. zależy od wieku w jakim przyjechałeś. ja wyjechałem w wieku 11 lat, to w wieku 13 lat mówiłem płynnie, a
w wieku 15 lat angole już nie wiedzieli z jakiego kraju jestem bo nabrałem lokalnego akcentu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2011 o 21:45
@Beari96 . Mój tata jak pojechał do anglii umiał powiedzieć tylko 'hello', i poradził sobie. Mój tata jest mężczyzną i nie ma 8-10 lat. (...)
Manfredinho - tylko, jakbyś tego nie zauważył, to jeśli polak ma wybór pomiędzy filmem z napisami, filmem z dubbingiem lub lektorem, a pomiędzy oryginałem, wiadomo, że wybierze którąś z pierwszych dwóch opcji, chyba, że bardzo chcę się nauczyć języka, ja nie miałam wyboru, jeśli chciałam chodzić do kina (a chciałam) to mogłam chodzić tylko na filmy po angielsku:) Tak samo z tekstami piosenek - nauczysz się słów, ale nie masz pojęcia o czym ona jest. Poza tym jeśli mieszkasz pomiędzy swoimi rodakami to normalne, że zwroty w innym języku szybko wyparowują ci z głowy, a w Wielkiej Brytanii ja mam naokoło siebie właściwie tylko anglików...
bo w szkole uczysz się regułek zamiast dyskutować... a potem wyjedziesz i nichuya
Uczysz się konstruować zdania. Ta umiejętność + słownictwo i możesz dyskutować ile chcesz. Tzn. ja mogłem...
A co będziesz mówił nie znając jak to powiedziałeś, regułek? Z resztą z internetem masz dostęp do wszystkiego, jakbyś chciał, mógłbyś się nauczyć japońskiego w kilka lat. Samemu. Angielski to jeden z prostszych języków, Ty operujesz polskim, który jest jednym z trudniejszych, więc w czym problem?
... a szczególnie słówek :
-płyn do mycia naczyń
-talerze
-garneki
-resztki do wiadra xD
yyyyy a ktokolwiek kiedys powiedzial ze 2 godziny tygodniowo w szkole daje wiecej niz stycznosc z jezykiem przez caly dzien? -
W tym problem, że to tak z każdym językiem jest -.-
ale i tak +
it is chyba of course, kur*a!...
to dotyczy każdego języka ale to szczegół : P
To chyba zależy od indywidualnych predyspozycji. Oglądałem ostatnio jakiś brytyjski program na temat Polaków mieszkających i pracujących od kilku lat w UK. Wielu z nich straszliwie kaleczyło angielski, a niektórym zdarzały się nawet kompromitujące błędy gramatyczne.
Oczywiście, a potem będziesz gadał jakimś slangiem zrozumiałym tylko da Ciebie.
Odkrycie Ameryki to na pewno nie jest. Stała styczność z językiem i z kulturą zawsze przyniesie bardziej wymierne korzyści niż kilka godzin lekcji prowadzonych zazwyczaj w dość monotonny i mało interesujący sposób. Kiedy coś otacza Cię ze wszystkich stron, jest oczywiste, że wkrótce zaczniesz to "łapać" - chcąc czy nie chcąc ;) Z drugiej strony trochę chęci i można się nauczyć samemu... Materiałów krąży w Internecie od groma, potencjalnych "rodzimych użytkowników języka" również... Odpalasz Skype i świat stoi otworem :-) Jeśli ktoś nie ma możliwości wyjazdu, na pewno jest to przyzwoita alternatywa.
To wiadome, przecież mieszkając gdzieś ma się bezpośredni kontakt z językiem. A w szkole to tylko się ciągnie to samo słownictwo przez 9 lat, gramatyka, a jak przyjdzie zrozumieć jakiś trudniejszy tekst to jest problem.
Gówno prawda, większość emigracji w UK obraca się w polskim środowisku. Polski kierownik zmiany, polskie sklepy, w bankach polscy konsultanci, w domu polska telewizja.
true, zaraza zakolonizowala juz sobie uk :x
to powinien być true demotywator :)
Kiedy wyjechałam na studia do Anglii to znałam język dosc dobrze (klasa językowa przez 6 lat), ale dopiero na miejscu nauczyłam się pewności siebie w mówieniu. Wszystko zależy od tego co robisz w Anglii i jak uczyłeś się w szkole. Jeśli dobrze, to poradzisz sobie tu na studiach, jeśli źle, to nawet 5 lat na zmywaku nic ci nie da. Znam Polaków tutaj, mieszkają dłużej niż ja a nie umieją poprosic o mleko w sklepie. Przykre.
Jeżeli by się naprawdę przyłożyło do nauki, to można by się nauczyć, ale tak czy inaczej wyjeżdżając do
danego kraju nie mówilibyśmy potocznym językiem, a także jest się trochę nieśmiałym : )O wiele, wiele szybciej
uczy się obcego języka, wyjeżdżając za granicę.
,mooz'' mądrze gada.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2011 o 20:28
a to jest bardzo logiczne, bo wiadomo, ze wiecej nauczy cie parktyka niz teoria
Roczny? Spokojnie wystarczą trzy miesiące
Zgadzam sie z Paulla91 i Mooz... byłam ostatnio przez siedem miesięcy w angli, pracowałam i z polakami i a angolami.. i gdyby nie wczesniejsz moja pasja do języka angielskiego i przykładanie sie na lekcjach w szkole to nic bym nie umiała, a prawda jest taka że nic nowego nie nauczyłam się , chyba tylko w pewności siebie do używania tego języka... a co do polaków wyjeżdzających do anglii i później udających że dzięki temu lepiej umieją angielski to znam i takich co w ciagu trzech miesięcy pobytu nauczyli sie przynajmniej w pełni rozumiec co do nich sie mówi i odpowidac "kali jeść kali pić" a i takich co po byciu kilku lat nie potrafili powiedziec żadnego słowa po angielsku nie kalecząc języka.....
W sumie to zależy od szkoły, bo na przykład po mojej znam angielski lepiej niż niejeden brytyjczyk. Prawda jest taka, że większosc z nich to głupole. Np dziewczyna mojego wujka (który mieszka od ok 10 lat w WB) nie wie jak jest "zawias" i używa tylko trzech czasów, a jak dobrze wiecie nam każą uczyć się odrobinę więcej : )
LoL, toż proste, że więcej nauczysz się przy panience raz niż przy stu opowieściach kolegów o ich zmyślonym sexie :)
Napewno nie po roku pobytu w Wlk. Brytanii....
Taka prawda, ja po 3 latach spędzonych w Angli, mogłem swoich nauczycieli na filologii angielskiej uczyć pewnych sformułowań, oczywiście wiedzę teoretyczną mieli wyższą, ale to tylko pokazuje, że uczymy się języka w niewłaściwy sposób.
Sama w gimnazjum żałuję że nauczycielka od angielskiego nie mówi do nas po angielsku. Mówi po polsku 'żebyśmy zrozumieli'. My też mówimy po polsku do niej i w ten sposób się mniej uczymy. Raz powiedziałam 'Goodbye' zamiast dowidzenia...To się popatrzyła jak na idiotę. Ehh... W polskich szkołach jest tylko teoria, gramatyka. A szkoda... Co do demota to całkowita prawda. Mój tato pojechał do Angli nie znając języka a po roku dogadywał się płynnie bez zająknięcia ze wszystkimi tam. [+] bo prawdziwy
Ta to jest prawda kiedy pojechałem do Anglii ledwo znałem angielski ale na przykład zależy czy masz chęci do nauki bo niektórzy są dłużej ode mnie w Anglii na przykład o 2 lata i znam lepiej od nich angielski i jeszcze ja uczę się w domu angielskiego czytając angielskie strony i jak czegoś nie rozumiem to tłumacze to na polski i zawsze trochę więcej wiem ^^ ale największą satysfakcje mam kiedy dostaje lepsze oceny z angielskiego on anglików z pisemnych egzaminów ... ale z wymową czasami ciężko jest mi.
Mało jest ludzi, którzy chcą się uczyć języka. Więcej jest śmierdzących leniuchów i innych Marianów, którzy mówią tak:
"Ja się uczyłem rosyjskiego" (ciekawe ile się nauczył) albo "mnie się nie przyda angielski bo za moment wracam do Pl" (powiedział 7 lat temu)albo jeszcze" -mnie nie potrzeba się uczyć bo z samymi Polakami pracuję" ( a jak idę do sklepu to się dogadam tylko ręce mnie potem bolą)...
Powiem tyle: co roku jeżdżę na wakacje na tydzień do ciepłych krajów. Ludzie tam mówią po angielsku. Uczę się angielskiego od 5-6lat. I powiem tyle, że uczymy się tego języka tylko czysto teoretycznie. W życiu nie przydadzą nam się te wszystkie czasy [jest ich chyba 16]. Jedynie przeszły, przyszły i teraźniejszy. Przecież szef Ci nie powie: Samochód został kupiony przeze mnie miesiąc temu [po angielsku] czy coś podobnego... Ja planuje wyjechać w przyszłości do Anglii lub Niemiec. Od tego roku [technikum] będę mieć niemiecki
zgadzam sie, przez kontakt z żywym jezykiem lepiej sie go uczysz
oj coś o tym wiem. mieszkam w anglii od małego, i często poznaje ludzi co świeżo przyjeżdzają. wiem jak wygląda ich angielski jak przyjeżdzają i jak wyjeżdzają. to co uczą w Polsce to jest "Amerykański Survivoir" bo w praktyce to co uczą nie pomaga wcale. a no i mała Uwaga dla nauczycieli!
Comfortable nie wymawia sie "Kumfortejbul" bo są tu ciche litery. wymawia się to "Kumfortybul" albo "Kumftybul" . tak samo słowo opposite nie wymawia sie "Oposajt" tylko "Opozit" :P no to tyle Odemnie Pozdro dla Swoich W UK. uczcie sie :D
Opisałeś* tak są tacy. codziennie z takimi przebywam :) ale to tylko przykład :P
Bo w szkole niestety uczą angielskiego po to by zdać egzamin/mature, a nie po to by się go naprawde nauczyć. - Tak powiedziała mi kiedyś nauczycielka.
tylko trzeba zwrócić uwagę na to w szkole uczysz się angielskiego 2-3 razy w tyg po 45 min i to zgodnie z programem nauczania, a w anglojęzycznym kraju musisz uczyć się języka przez kilka(naście) godzin dziennie.
Najwięcej nauczysz się czytając książki, oglądając filmy i grając w gry. Podczas pobytu w GB najprawdopodobniej będziesz zapieprzał razem z innymi Polakami.
Granie w gry z poslkimi napisami i ang głosem, tak samo filmy, piosenki.
Więcej nauczyłem się właśnie z gier piosenek i filmów niż w szkole. Ale To be or not to be to już w szkole :P
Mam nadzieję, że ten tendencyjny demot nie zniechęci ludzi do nauki obcych języków. Przecież to jest jeden z niewielu przedmiotów, który w praktyce przyda Wam się w przyszłości. Poza tym wyjeżdżając za granicę trzeba mieć już jakieś podstawy języka, bo bez tego będzie bardzo trudno zacząć.
KOMPLETNA BZDURA...
Angielskiego uczyłem sie 5 lat w Technikum oraz potem na studiach. Za granicą pracowałem 4 lata i posługiwałem się tylko tym językiem (Cypr), 80% populacji cypryjskiej włada tam angielskim...
Nigdy żaden pobyt za granicą i nabyta tam wiedza z języka angielskiego nie zastąpi lekcji angielskiego. I co z tego, ze poznasz tam około 500 słów, które w zupełności wystarczą do prowadzenia rozmów w pracy, ale nie poznasz gramatyki, będziesz mówił "bezokolicznikami", mieszał czasy itp.. Wielu Polaków posługuje się tam angielskim poznanym już za granicą i mają wielki problem z porozumieniem się np z szefem lub cyprolami... Poznając tam jakieś zasłyszane nowe słowo angielskie, nie jesteś w stanie sprawdzić pisowni w słowniku (ang ma to do siebie, ze bardzo często inaczej jest pisane i wymawiane), potem np dostaje taki ktoś jakikolwiek formularz w j.ang i nie wie co tam piszą do niego...
J. angielskiego nie jest się w stanie opanować bez lekcji i nauczyciela...
Demot strasznie przekłamany i pisany przez kogoś kto nie przykładał się w szkole do angielskiego, potem wyjechał za granicę i siłą rzeczy musiał się podszkolić w ang i na tej podstawie głupie winsoki wyciąga. O dziwo każdy mu rację przyznaje, OMG:D
Popieram. Skoro tak się wszyscy dużo nauczyliście podczas pobytu przez parę lat na wyspach to dlaczego zawracaliście mi du*pę, żeby z wami łazić i tłumaczyć podczas: 1. Kupna samochodu 2. Wynajmu mieszkania 3. Wypełniania zeznania podatkowego 4. Kupna telefonu itd itp.?? Angielskiego uczyłem się przez 4 lata w technikum, w czasie pobytu na wyspach musiałem pomagać Polakom, którzy przyjechali tam 2-4 lata wcześniej ode mnie i nie potrafili załatwić wyżej wymienionych spraw, z którymi ja nie miałem problemu mając do dyspozycji tylko i wyłącznie wiedzę wyniesioną z technikum (nigdy nie chodziłem na korki z angielskiego).
dokładnie, uczę się niemieckiego 6 lat, a z Niemcem się nie dogadam ddo końca. tylko też bardzo dużo znaczy kwestia nauczyciela + nasze podejście.
A ja 9 lat i do tej pory mam problemy ze słownictwem i gramatyką, mimo iż najbardziej lubię gramatykę w językach.
Przepraszam, czy adminem został jakiś małolat czy jak??
true, true. mimo że nigdy nie byłem za granicą...
Ja nauczyłem sie angielskiego jak grałem w gry komputeterowe , najczęsciej strategie , pełno przedmiotów które były podpisane i towarzyszył im obrazek. Lub też często bywało że grałęm w wersję angielską i ja spolszczałem. I nie dziwie się dlaczego tak dużo ludzi nie ogarnia niemieckiego- grał ktoś kiedyś w niemiecką wersję gry bo ja nie :d
tak grałam ;DD wiele się nawet nauczyłam ;PP
to prawda, bo stale przebywając w otoczeniu ludzi, którzy nawijają w innym języku, masz większą motywację do nauki, a prawda jest taka, że nauczyciele nie potrafią dobrać tak odpowiedniego toku nauczania, aby uczeń mógł się nauczyć bez zbędnego wysiłku. Uwielbiam j.angielski, ale niestety zniechęca mnie do tego obecny nauczyciel sposobem prowadzenia lekcji-coś strasznego.
wiadomo, że w praktyce najlepiej się uczyć, tak jest prawie ze wszystkim
No spoko tyle, że lekcji w tygodniu jest powiedzmy 3 w ciągu 3 lat czyli prosta matematyka 3h*4t*10m*3l=360h czyli 120 godzin nauki angielskiego rocznie w szkole w porównaniu do 12h*365d=4380h czyli 4380 godzin nauki praktycznej w ciągu roku w GB... no różnica drobna ale to żaden news...;]
w tydzien czasu nauczysz sie wiecej niz przez 5 lat w szkole, zakladajac, ze mieszkasz z obcokrajowcami i pracujesz nie z Polakami.
Będąc w liceum pojechałam do Anglii do pracy na 2 miesiące. Myślałam, że z językiem sobie poradzę, bo chodziłam do klasy językowej i zawsze lubiłam angielski. Rozmiar tego, jak się przeliczyłam jest dla mnie nie do opisania. Nie rozumiałam prostych wyrazów i zdań wypowiadanych do mnie i nie potrafiłam sklecić zdania. Wszystko dlatego, że uczyłam się w Polsce więcej gramatyki, słownictwa itp. ale samego użycia języka, mówienia - na lekcjach nie było. Dopiero po jakichś 3 tygodniach zaczęłam więcej rozmawiać. W ekstremalnych sytuacjach gdy ktoś mnie nie rozumiał to zapisywałam mu wiadomość na kartce bo z tego akurat byłam dobra ;D gorzej z wymową. Teraz jestem po drugim roku filologii angielskiej i mając codziennie po kilka godzin zajęć w języku angielskim posługuję się nim płynnie :) wreszcie jestem w stanie normalnie rozmawiać. Za rok praca licencjacka, praca lektora i dążenie do tego, żeby zostać tłumaczem. Dlatego najważniejsze co powtarzam to nauczyć się mówić i posługiwać językiem ustnie, bo to jest najważniejsze w pobycie za granicą. Tym bardziej, że dla wielu Anglików gramatyka nie ma znaczenia:P
P.S. Byłam w środkowej Anglii, gdzie język jest już nieco zniekształcony, nie w Londynie, gdzie jest wymowa tzw. Received Pronunciation, czyli taka, której uczymy się w szkołach polskich i taka, którą możemy usłyszeć na BBC.
Strasznie demotywujące SZOK! Odkryłeś Ameryke... [-]
Ta później spotkasz takiego a on do Ciebie. Hi man mozesz looknąć przez widnowek czy moja cara stoi na cornerze? :D
ja tam lepiej angielskiego nauczyłam sie oglądając filmy z napisami niż przez całą podstawówkę i gim.!
w szkole przecież uczymy sie na "sucho" informacji zbędnych a bedąc za granicą lub oglądając filmy "osłuchujemy sie " języka i przyswajamy informacje potrzebne !
Nasi nauczyciele angielskiego uczą nas takich dupereli jak czasy
Present simple continuous perfect perfect continuous
Past simple continous perfect perfect continuous
Future simple continuous perfect perfect continuous
Future simple in the past
Future continuous in the past
Future perfect in the past
Future perfect continuous in the past
a można dogadać się trzema albo czterema czasami
Absolutnie się zgadzam
ORLY?!
No co ty, naprawdę?! Nie wiedziałam...
Prawda, siedze tu dopiero 3 tygodnie, nauczylem sie juz wiele, z google tlumaczem np. jadac do apteki;)
obojętnie jakie słownictwo czy związane Z PRACA CZY ale zawsze nauczysz sie więcej będąc t5am nawet wyjeżdżając z PL jako "kiep" w Angielskim
Nie czytałem, wszystkich poprzednich komentarzy, tak więc do demota:
Oczywiście, że tak, ponieważ tak jakby uczysz się tego języka w sposób "naturalny", a nie "wymuszony". Poza tym, jeżeli będziesz tam przez cały rok miał styczność z językiem, to więcej załapiesz niż, przez ~3 godziny w tygodniu.
Można też i dodać, to że w pewnym sensie akcent i wymowa znacznie się poprawi, gdyż tak jak wyżej będziemy zapewne ciągle tego słuchać. ;)
Najwięcej angola nauczyłem się z gier. Śmiało, nazwijcie mnie no-life'em siedzącym całe życie przed ekranem...
Tyś w Brytanii anglika widział
A to dziwne ...
Moja znajoma mieszkała w Anglii 10 lat, a popełnia banalne błędy językowe. Za to inny znajomy nigdy nie był za granicą, tylko uczył się sam, włada dobrze tym językiem.
no co Ty nie powiesz...
wg opowieści znajomych jeśli na co dzień musisz posługiwać się językiem angielskim to bez problemu po pół roku masz go w małym paluszku...
Demot nie do konca prawdziwy, zalezy co robisz w szkole no i przede wszystkim co robisz po tej szkole w domu, uczyc sie musisz sam! Lubie angielski, w tym roku matura podst poszla mi bardzo dobrze, no i siedze w WB 3 miesiac. Przyjechalem tu do pracy i co? Prawie niczego nowego sie nie nauczylem. Praca fizyczna wiec co tu duzo mowic (w kazdej fabryce jakiej bylem przynajmniej kulku polaków). A w banku to 20 min rozmowy, w sklepie sie nie trzeba odzywac. Mieszkam bez polakow rozmawiam czesto z wspollokatorami po ang, czasem jakies nowe slowko i wiecej pewnosci w mowieniu, ale oprocz tego nic wiecej. Ponadto tu tak pieknie, wyraznie i powoli jak na listeningach w szkole nie mówia. Sam przyjazd do kraju anglojezycznego nas nie naprominiuje angielskim. Trzebaby tu chodzic do szkoly albo poznac kolege ktory bedzie nam wszystko tlumaczyl. Kopi ma racje, nie wiem dlaczego go minusujecie. Znam tu ludzi siedzacych po 6 lat i angielski jak po podstawowce bo sie obracaja z polakami caly czas. Powiedzcie mi jak sie chcecie nauczyc jezyka bedac w danym kraju? Jesli idziecie do pracy to praca fizyczna lub nie wymagajaca znajomosci jezyka - nic sie nie nauczycie. Jesli wymagajaca jezyka to musicie znac go dobrze wczesniej. Jesli sie chcecie studiowac w danym kraju np studiowac to bedziecie musieli sie nauczyc :P Nie szukajcie sobie wymowki do olewania angielskiego w szkole tylko jak naprawde sie chcecie nauczyc to poczytajcie na forach, tam ludzie maja pelno pomyslow. Rozsmieszyly mnie jeszcze wyliczenia w ktorych ktos podaje ze w szkole uczymy sie angielskiego 3x 45 min tyg a tu caly czas... Wszystko zalezy od tego co tu robisz. Ja pracuje rozmawiam z lokatorami i kontakt z angielskim to jakies 1,5 - 2 h dziennie i to dlatego ze go troche znam.