Tyle, że widzisz, rozwód często oznacza tylko tyle, e jak będziesz bywała u jednego rodziców to będzie ci całymi dniami narzekał na tego drugiego i zamiast awantur w sąsiednim pokoju będziesz zmuszona słuchać marudzenia i złorzeczenia kierowanego do ciebie jako osoby mającej wziąć którąś stronę.
święta prawda. chociaż kłótnie zdarzają się wszędzie, nie ważne czy rodzina jest cała i szczęśliwa, wstyd przyprowadzić kogoś jak się ma rodziców alkoholików, lub coś w ten deseń. często gęsto wtedy pozostaje samotność
nie chodzi o kłótnie... ogólnie tak jest... ja jestem typem imprezowicza,i cały czas z chaty wybywam:P a na następny dzień jak wrócę do domu(^^) mam zj*3b3 że nikogo nie zapraszam tylko co dzień wychodzę...
ja to w sumie tak źle nie mam, ale i tak jest jojczenie czemu nikogo nie zapraszam;p a jak ktoś przyjdzie to co 10 min wizyty w pokoju czy nie jesteśmy głodni czy coś takiego, i wypytywanie wszystkich znajomych o plany na przyszłość i takie tam;p
mam tak samo :P nie da się pogadać normalnie, bo albo brat albo jeszcze nie wiadomo kto ciągle wchodzi i coś chce albo o coś pyta, dlatego ze znajomymi wolę umawiać się poza domem
Ja się przyznam, że nikogo nie zapraszam, bo biednie mieszkam. Tzn. nie że ściany odlatują, ale są stare meble, stare dywany, ściany w wyblakłym kolorze, a o moim pokoju to nie będę nawet wspominać. Wstydzę się bardzo, bo moi znajomi mają ładne domy. Tyle, że ja nie mam na to wszystko wpływu. Jedynie mogę sobie marzyć, że kiedyś tam będę miała piękny dom/mieszkanie. Tyle, że sama chyba w to nie wierzę.
Si, widziałam, przeglądam demoty bardzo długo. Tyle, że tu chodzi o problem PIJAŃSTWA, a tam prawdopodobnie BIEDY. Nie można obydwu dziedzin do jednego wora wrzucać. To problemy innej natury.
To proste... Jej ojciec jest czarodziejem, bo chociaż nie widać na pierwszy rzut oka [patrz nadgarstek], to trzyma w ręce różdżkę i celuje w jej matkę mugolkę. Też bym się wstydził matki mugolki!
wiadomo że kłótnie się zdarzają, ale jeśli są w takim natężeniu jak u mnie to serio życzę im żeby się rozwiedli... może to dziwne ale tak jest. to po prostu męczy.
skąd ja to znam ;<
wstyd kogokolwiek do domu przyprowadzić, dlatego cały czas kiedy moge wybywam z chaty, a potem są pretensje ze nie wiadomo co tam robie ze się tak kryje. : | Dlatego w przyszlosci trzeba starac się nie popelniac blędów swoich rodziców. peace.
Ja proponuję metodę skuteczną, aczkolwiek mającą wadę: jak zaczynają się kłócić robimy coś żeby rozproszyć ich uwagę (robimy straszny hałas itd) to na jakiś czas powinno poskutkować, ale nie zawsze. Można też oczywiście zacząć wku*wiać jedno z nich, ale to poskutkuje kłótnią między tobą a rodzicem, co zwykle się kończy szlabanem. Najsmutniejsza prawda jest taka, że rodzice nie przeglądają demotywatorów jak my, co sprawia, że nie zdają sobie sprawy co przeżywa/ją ich dziecko/dzieci. Aha, zapomniałem najprostszy sposób to podkosić im wódę i dobrze schować, to sprzymierzą się ze sobą w poszukiwaniach alkoholu.
Chyba,nie jesteś jedyna - . -
Moi tak samo ,czasem wolę żeby się rozwiedli niż się kłócili lub nie odzywali sie do Siebie,a ja muszę przy tym być...
Tyle, że widzisz, rozwód często oznacza tylko tyle, e jak będziesz bywała u jednego rodziców to będzie ci całymi dniami narzekał na tego drugiego i zamiast awantur w sąsiednim pokoju będziesz zmuszona słuchać marudzenia i złorzeczenia kierowanego do ciebie jako osoby mającej wziąć którąś stronę.
Jak dla mnie, ten demot powinien dostać odznakę.
"Jak dla mnie, ten demot powinien dostać odznakę" - nwn9 - święte slowa
święta prawda. chociaż kłótnie zdarzają się wszędzie, nie ważne czy rodzina jest cała i szczęśliwa, wstyd przyprowadzić kogoś jak się ma rodziców alkoholików, lub coś w ten deseń. często gęsto wtedy pozostaje samotność
Lub się beczy po kątach bo ty nie masz nic do gadania.
próbowałam pogadać i usłyszałam '' a ciebie co to obchodzi'' jakbym nie była członkiem rodziny...
po prostu przejeb**ne.
ech.. mam tak samo.
Więc pamiętajcie o swoim dzieciństwie i gdy stworzycie własną rodzinę nie powtarzajcie błędów rodziców..
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2011 o 15:17
... :(
skąd ja to znam. ;x
nie chodzi o kłótnie... ogólnie tak jest... ja jestem typem imprezowicza,i cały czas z chaty wybywam:P a na następny dzień jak wrócę do domu(^^) mam zj*3b3 że nikogo nie zapraszam tylko co dzień wychodzę...
ja to w sumie tak źle nie mam, ale i tak jest jojczenie czemu nikogo nie zapraszam;p a jak ktoś przyjdzie to co 10 min wizyty w pokoju czy nie jesteśmy głodni czy coś takiego, i wypytywanie wszystkich znajomych o plany na przyszłość i takie tam;p
mam tak samo :P nie da się pogadać normalnie, bo albo brat albo jeszcze nie wiadomo kto ciągle wchodzi i coś chce albo o coś pyta, dlatego ze znajomymi wolę umawiać się poza domem
Ja się przyznam, że nikogo nie zapraszam, bo biednie mieszkam. Tzn. nie że ściany odlatują, ale są stare meble, stare dywany, ściany w wyblakłym kolorze, a o moim pokoju to nie będę nawet wspominać. Wstydzę się bardzo, bo moi znajomi mają ładne domy. Tyle, że ja nie mam na to wszystko wpływu. Jedynie mogę sobie marzyć, że kiedyś tam będę miała piękny dom/mieszkanie. Tyle, że sama chyba w to nie wierzę.
Było coś podobnego: http://demotywatory.pl/1155882/Synku
Si, widziałam, przeglądam demoty bardzo długo. Tyle, że tu chodzi o problem PIJAŃSTWA, a tam prawdopodobnie BIEDY. Nie można obydwu dziedzin do jednego wora wrzucać. To problemy innej natury.
Szczera prawdaa..
To proste... Jej ojciec jest czarodziejem, bo chociaż nie widać na pierwszy rzut oka [patrz nadgarstek], to trzyma w ręce różdżkę i celuje w jej matkę mugolkę. Też bym się wstydził matki mugolki!
Trudniej odpowiedzieć, gdy koleżanki pytają, dlaczego jeszcze nigdy u Ciebie nie były...
wiadomo że kłótnie się zdarzają, ale jeśli są w takim natężeniu jak u mnie to serio życzę im żeby się rozwiedli... może to dziwne ale tak jest. to po prostu męczy.
u mnie jest na odwrót najlepiej to by było jakbym siedziała całe lata w domu. podsumowując wakacje spędzam w domu
skąd ja to znam ;<
wstyd kogokolwiek do domu przyprowadzić, dlatego cały czas kiedy moge wybywam z chaty, a potem są pretensje ze nie wiadomo co tam robie ze się tak kryje. : | Dlatego w przyszlosci trzeba starac się nie popelniac blędów swoich rodziców. peace.
...;(
U mnie nie rodzice,ale jak są obaj bracia...Masakra i jak jeszcze wkroczy ojciec do ich kłótni by uspokoić to już w ogole siara.
Ja proponuję metodę skuteczną, aczkolwiek mającą wadę: jak zaczynają się kłócić robimy coś żeby rozproszyć ich uwagę (robimy straszny hałas itd) to na jakiś czas powinno poskutkować, ale nie zawsze. Można też oczywiście zacząć wku*wiać jedno z nich, ale to poskutkuje kłótnią między tobą a rodzicem, co zwykle się kończy szlabanem. Najsmutniejsza prawda jest taka, że rodzice nie przeglądają demotywatorów jak my, co sprawia, że nie zdają sobie sprawy co przeżywa/ją ich dziecko/dzieci. Aha, zapomniałem najprostszy sposób to podkosić im wódę i dobrze schować, to sprzymierzą się ze sobą w poszukiwaniach alkoholu.
U mnie nie ma takiego dnia by rodzice się nie kłócili ale można przywyknąć... Po 3 latach przestajesz to zauważać xD
moi tak już od chyba pięciu lat i uwierz nie da się przywyknąć.