Ludzie!! Jaki jest pożytek chodzenie na studia których kierunek nas kompletnie nie interesuje?? (skoro nie jesteśmy aktywni na wykładach i się na nim nudzimy) tylko i wyłącznie dla głupiego tytułu przed nazwiskiem?? A planowana przyszłość w ogolę nie jest związana z kierunkiem jaki wybraliście!! Nie lepiej dać sobie spokój i nie marnować czasu? No i dali byście większe szanse tym co widzą swoją przyszłość w danym kierunku a nie mają takich rekomendacji, zdolności jak ci "znudzeni studenciaki"
"ZapachZimy" i " Poludnica" No ja jako tako nie kwestionuje, że wszystko jest pasjonujące jeżeli się wybierze swój "ukochany" kierunek. Ale Ja Odczytuje ten demotywator Jako taką kare, że musi iść na studia, uczestniczyć w wykładach, wcześnie wstać i być systematyczny. Owszem pewne przedmioty i są może nudne (osobiście nie studiuje). Ale ten demot mówi nam o wczesnych, czy też pierwszych wykładaj jakiegoś tam kierunku.
A jeszcze dodam do poprzedniego posta, że znam parę osób, które poszły na studia tylko i wyłącznie dla wyższego wykształcenia, nawet się nie orientując czy da mu to prace lub podniesie kwalifikacje. Po prostu sie cieszyli, ze udalo się im dostać!
@krzysiokp mój kierunek absolutnie nie jest dla mnie interesujący, ale w zakresie moich możliwości po
maturze nie było żadnego kierunku i pracy po nim która by mnie interesowała, więc wziełam co było i
zamierzam pracować w tym zawodzie który studiuję, jeśli się uda. zresztą praca to co innego. a na
przykład interesuje mnie medycyna, a i tak wątpie czy chodziłabym na wykłady jeśli bym sie na nią
dostała. po prostu wolę pospać, cała filozofia. nie mędrkuj koleś ;) poza tym poszłam na studia bo matka kazałaby mi iść do pracy, a tak jeszcze 5 lat beztroski :P
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 listopada 2011 o 21:01
To nie o to chodzi. Ja np. jestem na filologii angielskiej. Wytłumacz mi, po co mam takie przedmioty jak Historia Filozofii (na której nie da się nie zasnąć), Etyka (to samo), Psychologia, Antropologia kulturowa i Socjologia.
@nighty - bo osoba po studiach ma mieć szerszą wiedzę. Mnie też nie podobała sie socjologia na studiach budowlanych. I jeszcze zaliczyłam za 4 podejściem :) Choć muszę przyznać, że na filologii ta psychologia czy socjologia, to chyba nie jest najgorszy pomysł. W końcu może kiedyś będziesz mieć do czynienia z rozjuszonymi gimnazjalistami, to wtedy jak znalazł.
@ drakulka Ale widzisz jakąś przyszłość w tym co studiujesz, wiążesz z tym jakąś tam nadzieje :) a to już co innego. Choć coś mi się wydaje ze ta beztroska bardziej cie do tego przekonała ;) @nighty i @Kasica1980 Jak wcześniej również wspominałem, odnoszę się do demotywatora który wspomina, o pierwszych, wczesnych wykładach a nie o ogół studiowania ;] I też pewnie bym się na niektórych wykładach nieźle znudził, nie ukrywam tego, ale demot o tym nie mówi :)
@krzysiokp - i ja to doskonale rozumiem, sama nie chodzę rano na wykłady, nie mogę się przełamać :) a odpowiadałam "nighty" dlaczego ma takie przedmioty na filologii.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
9 listopada 2011 o 11:21
Wykład jak wykład... Ja dziś na ćwiczeniach zasnęłam, właśnie wędrowałam we śnie po pięknej, zamkowej piwnicy jak usłyszałam głos wykładowcy "a może pani ma pomysł na obliczenie tego kresu?":D
Ja Tobie powiem, że współczuje kiernku, ludzi i kadry, a tak właściwie to waszego wyboru. Po co iść na studia, których się nie cierpi. Zrezygnowałem i dokonałem zmian, których nie żałuje, ludzie chyba też nie, bo frekwencja na wykładach, nawet takich o 7;15 sięga 80%. Zdaję sobie sprawę, że są przedmioty kompletnie niepotrzebne, ale nawet takie staram się traktować jako poszerzenie swojej wiedzy ogólnej. Kwestia też tego czy poszliście się uczyć czy studiować.
człowieku nie znam takiego kierunku i przedmiotu dla którego wstałabym o 7 rano. chyba że naprawde byłoby
to w moim guście ale to by musiało być coś nietypowego, pewnie musiałabym jeszcze raz mature pisać i pewnie nie byłoby po ty pracy :D
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 listopada 2011 o 21:06
Mnie się podczas 4 lat studiów RAZ zdarzyło że miałam tak genialne wykłady że 90% roku siedziało do 21 na wykładzie. W dodatku na wykładzie bez listy obecności czy jakiegokolwiek testu czy egzaminu.
U mnie były takie zajęcia. Materiały budowlane, zajęcia na hali - betoniara, woda, żwir, foremki, taczki i lecimy :) zajęcia były genialne. Chętnie też siedziałam na kresce (bo lubię łamigłówki), ale to raczej znienawidzony przedmiot.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
8 listopada 2011 o 14:03
To czy ktoś chodzi na wykłady czy nie, to już jego wybór. Taka osoba szkodzi tylko sobie (lub wręcz przeciwnie - nie idąc na konkretny wykład nic nie traci, a zyskuje czas).
Ja studiuje pierwszy rok, ale już wiem na które wykłady warto chodzić, a na które nie. Bo po co mam iść na wykład, gdzie prowadzący dosłownie czyta prezentacje?
ja chodze tylko jak jest obecność. notatki i tak mam od znajomych, więc nie widzę sensu, egzaminy zawsze zdawałam w sesji normalnej, więc da sie spokojnie
Albo czyta swoje notatki sprzed iluś lat, jak moja historia filozofii z poprzedniego roku. Przez rok wykładów, wykładowca 3 razy(!!) wstał zza katedry by nam coś pokazać. Reszta wykładów wyglądała tak że przychodzi, siada, otwiera swój kajecik i półtorej godziny czyta swoje notatki. Drugi przykład, wykładowca który bez prezentacji w power point nie wie o czym jest dzisiejszy wykład.
Pandy są tutaj jak najbardziej adekwatne. Mowa tutaj na pewno o studentach, którzy dzień wcześniej tak jakby "nadużyli alkoholu".
Ja sam miałem niedawno przypadek w którym główną rolę odegrała "panda".
Mianowicie, cały weekend od samego piątku do niedzieli chlałem. Nawet specjalnych przerw nie było...
No i nadszedł magiczny poniedziałek, godzina 5.00: budzę się ale tak jakbym jeszcze spał...ale nic-idę.
Wchodzę do zakładu i zauważam, że jakoś przyciągam uwagę mijających mnie ludzi. No ale ok, idę dalej...
Przebrałem się i podchodzę do moich kolegów u których na twarzach jawi się niespotykany jak dotąd w poniedziałkowe poranki uśmiech. Pytam więc o co chodzi. W odpowiedzi usłyszałem: "ty k***a, wyglądasz jak panda dzisiaj!".
Z zaskoczeniem odpowiedziałem: "pi*****isz...".
Ale myślę sobie, pójdę sprawdzić. Może jednak coś jest nie tak.
Idę do łazienki, patrzę w lustro i rzeczywiście k***a PANDA!
KONIEc.
Rok temu postanowiłam chodzić na wszystkie wykłady (ech ta radocha wynikająca z przeżycia odsiewu I roku studiów). W drugim semestrze zamiast usypiać na Historii Filozofii (wytłumaczcie mi, po co na filologii angielskiej każą mi się uczyć Etyki, psychologii, antropologii kulturowej, socjologii i historii filozofi?) po prostu skombinowałam od starszego rocznika skrypty. W tym roku skrypty mam od początku bo zwyczajnie na wykłady chodzić mi się nie chce. Zwłaszcza na Etykę która w skali usypiania studentów dostałaby 15 pkt na 10 możliwych...
A po co na lingwistyce stosowanej historia filozofii, psychologia i prawdopodobnie któryś z reszty przedmiotów, jakie wymieniłaś? Prawdopodobnie po to, żeby poszerzyć wiedzę ogólną, bo to już nie jest wykształcenie średnie, tylko wyższe :)
Ktoś musi robić notatki. Boże dziękujemy Ci za nich! :D
jak te biedne pandy teraz zejdo?
tak jak weszły .
Ludzie!! Jaki jest pożytek chodzenie na studia których kierunek nas kompletnie nie interesuje?? (skoro nie jesteśmy aktywni na wykładach i się na nim nudzimy) tylko i wyłącznie dla głupiego tytułu przed nazwiskiem?? A planowana przyszłość w ogolę nie jest związana z kierunkiem jaki wybraliście!! Nie lepiej dać sobie spokój i nie marnować czasu? No i dali byście większe szanse tym co widzą swoją przyszłość w danym kierunku a nie mają takich rekomendacji, zdolności jak ci "znudzeni studenciaki"
Ja lubię architekture krajobrazu, ale na ekofilozofii też byś przysnął...
Pretensje kieruj nie do studentów, lecz do idiotów układających program nauczania.
"ZapachZimy" i " Poludnica" No ja jako tako nie kwestionuje, że wszystko jest pasjonujące jeżeli się wybierze swój "ukochany" kierunek. Ale Ja Odczytuje ten demotywator Jako taką kare, że musi iść na studia, uczestniczyć w wykładach, wcześnie wstać i być systematyczny. Owszem pewne przedmioty i są może nudne (osobiście nie studiuje). Ale ten demot mówi nam o wczesnych, czy też pierwszych wykładaj jakiegoś tam kierunku.
A jeszcze dodam do poprzedniego posta, że znam parę osób, które poszły na studia tylko i wyłącznie dla wyższego wykształcenia, nawet się nie orientując czy da mu to prace lub podniesie kwalifikacje. Po prostu sie cieszyli, ze udalo się im dostać!
@krzysiokp mój kierunek absolutnie nie jest dla mnie interesujący, ale w zakresie moich możliwości po
maturze nie było żadnego kierunku i pracy po nim która by mnie interesowała, więc wziełam co było i
zamierzam pracować w tym zawodzie który studiuję, jeśli się uda. zresztą praca to co innego. a na
przykład interesuje mnie medycyna, a i tak wątpie czy chodziłabym na wykłady jeśli bym sie na nią
dostała. po prostu wolę pospać, cała filozofia. nie mędrkuj koleś ;) poza tym poszłam na studia bo matka kazałaby mi iść do pracy, a tak jeszcze 5 lat beztroski :P
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2011 o 21:01
To nie o to chodzi. Ja np. jestem na filologii angielskiej. Wytłumacz mi, po co mam takie przedmioty jak Historia Filozofii (na której nie da się nie zasnąć), Etyka (to samo), Psychologia, Antropologia kulturowa i Socjologia.
@nighty - bo osoba po studiach ma mieć szerszą wiedzę. Mnie też nie podobała sie socjologia na studiach budowlanych. I jeszcze zaliczyłam za 4 podejściem :) Choć muszę przyznać, że na filologii ta psychologia czy socjologia, to chyba nie jest najgorszy pomysł. W końcu może kiedyś będziesz mieć do czynienia z rozjuszonymi gimnazjalistami, to wtedy jak znalazł.
@ drakulka Ale widzisz jakąś przyszłość w tym co studiujesz, wiążesz z tym jakąś tam nadzieje :) a to już co innego. Choć coś mi się wydaje ze ta beztroska bardziej cie do tego przekonała ;) @nighty i @Kasica1980 Jak wcześniej również wspominałem, odnoszę się do demotywatora który wspomina, o pierwszych, wczesnych wykładach a nie o ogół studiowania ;] I też pewnie bym się na niektórych wykładach nieźle znudził, nie ukrywam tego, ale demot o tym nie mówi :)
@krzysiokp - i ja to doskonale rozumiem, sama nie chodzę rano na wykłady, nie mogę się przełamać :) a odpowiadałam "nighty" dlaczego ma takie przedmioty na filologii.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2011 o 11:21
Wykład jak wykład... Ja dziś na ćwiczeniach zasnęłam, właśnie wędrowałam we śnie po pięknej, zamkowej piwnicy jak usłyszałam głos wykładowcy "a może pani ma pomysł na obliczenie tego kresu?":D
mi się zdarzyło tylko w kościele i pociągu zasnąć jeśli chodzi o miejsca publiczne, chyba mamy niewygodne krzesła w auli ;)
Ach, ci szaleni studenci...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2011 o 19:23
Jakbym widział swój wykład w Niedziele rano.
Czyli morał z tego taki: lepiej zostać w wyrze zamiast spać na ławce.
Jestem nowy jak mnie słychac?
My na roku wpadliśmy na pomysł taki, że robimy zdjęcia z telefonu i tak cały rok ma wszystko i notuje ten kto chce, a reszta śpi.:D
Ja Tobie powiem, że współczuje kiernku, ludzi i kadry, a tak właściwie to waszego wyboru. Po co iść na studia, których się nie cierpi. Zrezygnowałem i dokonałem zmian, których nie żałuje, ludzie chyba też nie, bo frekwencja na wykładach, nawet takich o 7;15 sięga 80%. Zdaję sobie sprawę, że są przedmioty kompletnie niepotrzebne, ale nawet takie staram się traktować jako poszerzenie swojej wiedzy ogólnej. Kwestia też tego czy poszliście się uczyć czy studiować.
człowieku nie znam takiego kierunku i przedmiotu dla którego wstałabym o 7 rano. chyba że naprawde byłoby
to w moim guście ale to by musiało być coś nietypowego, pewnie musiałabym jeszcze raz mature pisać i pewnie nie byłoby po ty pracy :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2011 o 21:06
Mnie się podczas 4 lat studiów RAZ zdarzyło że miałam tak genialne wykłady że 90% roku siedziało do 21 na wykładzie. W dodatku na wykładzie bez listy obecności czy jakiegokolwiek testu czy egzaminu.
U mnie były takie zajęcia. Materiały budowlane, zajęcia na hali - betoniara, woda, żwir, foremki, taczki i lecimy :) zajęcia były genialne. Chętnie też siedziałam na kresce (bo lubię łamigłówki), ale to raczej znienawidzony przedmiot.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 14:03
Moim zdaniem to nie jest "lekkie znudzenie" tylko zapadnięcie w sen. Obudzą się na egzaminach
To czy ktoś chodzi na wykłady czy nie, to już jego wybór. Taka osoba szkodzi tylko sobie (lub wręcz przeciwnie - nie idąc na konkretny wykład nic nie traci, a zyskuje czas).
Ja studiuje pierwszy rok, ale już wiem na które wykłady warto chodzić, a na które nie. Bo po co mam iść na wykład, gdzie prowadzący dosłownie czyta prezentacje?
ja chodze tylko jak jest obecność. notatki i tak mam od znajomych, więc nie widzę sensu, egzaminy zawsze zdawałam w sesji normalnej, więc da sie spokojnie
Albo czyta swoje notatki sprzed iluś lat, jak moja historia filozofii z poprzedniego roku. Przez rok wykładów, wykładowca 3 razy(!!) wstał zza katedry by nam coś pokazać. Reszta wykładów wyglądała tak że przychodzi, siada, otwiera swój kajecik i półtorej godziny czyta swoje notatki. Drugi przykład, wykładowca który bez prezentacji w power point nie wie o czym jest dzisiejszy wykład.
Często są też takie wykłady co: wykład o czym innym, ćwiczenia o czym innym a egzamin i tak O CZYM INNYM. To już w ogóle porażka...
Haha szaleńcy, 7 rano? Ja na ćwiczenia to i o 5.40 wstaję :D
ja bym w ogóle nie musiała iść spać.
[url]http://www.youtube.com/watch?v=E2aGpHikVLY[/url]
Pandy są tutaj jak najbardziej adekwatne. Mowa tutaj na pewno o studentach, którzy dzień wcześniej tak jakby "nadużyli alkoholu".
Ja sam miałem niedawno przypadek w którym główną rolę odegrała "panda".
Mianowicie, cały weekend od samego piątku do niedzieli chlałem. Nawet specjalnych przerw nie było...
No i nadszedł magiczny poniedziałek, godzina 5.00: budzę się ale tak jakbym jeszcze spał...ale nic-idę.
Wchodzę do zakładu i zauważam, że jakoś przyciągam uwagę mijających mnie ludzi. No ale ok, idę dalej...
Przebrałem się i podchodzę do moich kolegów u których na twarzach jawi się niespotykany jak dotąd w poniedziałkowe poranki uśmiech. Pytam więc o co chodzi. W odpowiedzi usłyszałem: "ty k***a, wyglądasz jak panda dzisiaj!".
Z zaskoczeniem odpowiedziałem: "pi*****isz...".
Ale myślę sobie, pójdę sprawdzić. Może jednak coś jest nie tak.
Idę do łazienki, patrzę w lustro i rzeczywiście k***a PANDA!
KONIEc.
O.
Chętnie bym się zamieniła za parę wykładów, bo jak na razie, mam ich aż dwa, a ćwiczeń- dziesięć :)
ja od pażdziernika jeszcze nie dotarłam na zajecie,,
Rok temu postanowiłam chodzić na wszystkie wykłady (ech ta radocha wynikająca z przeżycia odsiewu I roku studiów). W drugim semestrze zamiast usypiać na Historii Filozofii (wytłumaczcie mi, po co na filologii angielskiej każą mi się uczyć Etyki, psychologii, antropologii kulturowej, socjologii i historii filozofi?) po prostu skombinowałam od starszego rocznika skrypty. W tym roku skrypty mam od początku bo zwyczajnie na wykłady chodzić mi się nie chce. Zwłaszcza na Etykę która w skali usypiania studentów dostałaby 15 pkt na 10 możliwych...
A po co na lingwistyce stosowanej historia filozofii, psychologia i prawdopodobnie któryś z reszty przedmiotów, jakie wymieniłaś? Prawdopodobnie po to, żeby poszerzyć wiedzę ogólną, bo to już nie jest wykształcenie średnie, tylko wyższe :)
Ja mam na to tylko jedną odpowiedź...
http://demotywatory.pl/3545597/Ci-ktorzy-tak-NAPRAWDE
po co spać na wykładzie jak można w domu..
Dlaczego panda spadła z drzewa?
...
Bo zdechła.
Skąd ja to znam :D A pandy są urocze