Oczywista oczywistość. Jak tak dalej pójdzie to będzie trzeba ludzi informować, że sztuką jest mieć związek gdzie jest miłość, albo w ogóle związek, a nie przelotne seksy na imprezach lub umówione przez znajomych albo jeszcze inne patologie dla nihilistów i innych dewiatów...
A gowno prawda.. drazni mnie juz ta mania niektorych na punkcie tej jedynej osoby na cale zycie.. tak jakby zwiazek, albo seks byly czyms zlym albo strasznie wstydliwym, ze trzeba sie ograniczac poki nie odnajdzie sie tego idealnego partnera, na co, biorac pod uwage stereotyp idealu, jest znikoma szansa.. bzdury, ludzie ktorzy nie byli w paru-parunastu zwiazkach nie sa nawet pewni czego tak naprawde chca.. wciskacie ludziom do glow takie glupoty, a potem sie dziwicie ze jest taki wysoki % rozwodow..
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
5 sierpnia 2012 o 7:06
Chodzi o to, że w ostatecznym "rozrachunku" dążymy do tego, by mieć kogoś na stałe, kogoś kto zawsze będzie przy nas, co nie oznacza, że nie wolno przebierać czy próbować (wszystko oczywiście w granicach rozsądku i jakieś moralności). To nieprawda, że ktoś kto nie był w kilku związkach nie wie czego chce. Powiedziałabym w drugą stronę- ktoś kto był w wielu związkach nie jest pewny co do swoich oczekiwań dlatego ciągle zmienia partnerów i na podstawie obserwacji mojego otoczenia mogę stwierdzić, że to faktycznie się sprawdza. Mam naprawdę atrakcyjne koleżanki, często mają wielu adoratorów gdziekolwiek się pojawią, ale wielkich miłości jak nie było tak nie ma. Czasami jednak dobrze jest być tą brzydszą :D
Chyba muszę się zgodzić z butelkową. Coś w tym jest, co napisała. Ale Khelthuzad też dobrze pisze. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy maja drugą czy trzecią osobę z kolei i już rodzi się z tego miłość :)
Współcześni ludzie są leniwi wolą iść na łatwiznę.. biorą rozwód, zamiast usiąść i porozmawiać z sobą, dojść do wspólnego rozwiązania problemów.. eh szkoda słów
Oczywista oczywistość. Jak tak dalej pójdzie to będzie trzeba ludzi informować, że sztuką jest mieć związek gdzie jest miłość, albo w ogóle związek, a nie przelotne seksy na imprezach lub umówione przez znajomych albo jeszcze inne patologie dla nihilistów i innych dewiatów...
A gowno prawda.. drazni mnie juz ta mania niektorych na punkcie tej jedynej osoby na cale zycie.. tak jakby zwiazek, albo seks byly czyms zlym albo strasznie wstydliwym, ze trzeba sie ograniczac poki nie odnajdzie sie tego idealnego partnera, na co, biorac pod uwage stereotyp idealu, jest znikoma szansa.. bzdury, ludzie ktorzy nie byli w paru-parunastu zwiazkach nie sa nawet pewni czego tak naprawde chca.. wciskacie ludziom do glow takie glupoty, a potem sie dziwicie ze jest taki wysoki % rozwodow..
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2012 o 7:06
Chodzi o to, że w ostatecznym "rozrachunku" dążymy do tego, by mieć kogoś na stałe, kogoś kto zawsze będzie przy nas, co nie oznacza, że nie wolno przebierać czy próbować (wszystko oczywiście w granicach rozsądku i jakieś moralności). To nieprawda, że ktoś kto nie był w kilku związkach nie wie czego chce. Powiedziałabym w drugą stronę- ktoś kto był w wielu związkach nie jest pewny co do swoich oczekiwań dlatego ciągle zmienia partnerów i na podstawie obserwacji mojego otoczenia mogę stwierdzić, że to faktycznie się sprawdza. Mam naprawdę atrakcyjne koleżanki, często mają wielu adoratorów gdziekolwiek się pojawią, ale wielkich miłości jak nie było tak nie ma. Czasami jednak dobrze jest być tą brzydszą :D
Chyba muszę się zgodzić z butelkową. Coś w tym jest, co napisała. Ale Khelthuzad też dobrze pisze. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy maja drugą czy trzecią osobę z kolei i już rodzi się z tego miłość :)
Tylko po co?
Są tacy co nie znaleźli miłości i nigdy jej nie znajdą. Więc nie mów że to nie sztuka, bo tobie się udało.
Moim zdaniem jedno i drugie jest trudniejsze niż metafizyka.
A jeszcze większą sztuką jest doczekać w czystości do ślubu, a potem budować na Bogu. Wtedy tylko pewna i trwała jest Miłość.
Współcześni ludzie są leniwi wolą iść na łatwiznę.. biorą rozwód, zamiast usiąść i porozmawiać z sobą, dojść do wspólnego rozwiązania problemów.. eh szkoda słów
Warto się poświęcić tej sztuce. Ponieważ ja nie znam większego szczęścia niż małżeństwo.