Jakieś podstawy wypadałoby znać, mamy takie czasy, ze bez angielskiego ani rusz. a jak jesteś cepem, to zawsze możesz korzystać z translatorów i słowników.
Tak, tak, a believe ma 'lie', lover 'over', life 'if', a idiot ma 'idiot'... Nie dość, że po angielsku (bo jakoś w słowie np. kolega/przyjaciel/kumpel etc. ciężko mi znaleźć 'koniec'), to jeszcze ktoś na siłę doszukuje się istniejących słów w słowach, nie wspominając już o rozwijaniu skrótów z tych końcówek. Też tak mogę: u nas jest 'słoń' w 'słońcu', 'żal' w 'żaluzjach' i 'gar' w 'zegarze', tylko co z tego?
Ach, jakie to amerykańskie, aż do bólu. Gdyby ludzie mieli świadomość, do jakich patologii dochodzi w części rodzin, i to coraz większej części. Jak bym miał to wszystko wymieniać i opisywać, to by miejsca nie starczyło. Ale spróbuję pokrótce. A więc tak: na początek, najpowszechniejsze, czyli leczenie kompleksów swoimi dziećmi. Najpierw chwalenie się nimi na lewo i prawo, jak by to był ósmy cud świata, a później przesadne oczekiwania związane z dorastającym już dzieckiem. Wychowywanie kujona, wobec którego ma się super wymagania a kończy się tym, że dziecko ucieka na drugi koniec świata i tyle je widzieli toksyczni rodzice. Powiązane z powyższym jest zaspokajanie uczuć, które powinien dać PARTNER, za pomocą dzieci. Tutaj można wychować w najlepszym razie kalekę społeczną, w nieco gorszym - zboczeńca, a w najgorszym - mordercę. Brawo mamusie, które z synusia męża sobie robicie. Kolejna sprawa, wyżywanie się na dzieciach, swoich niepowodzeń uczuciowych, zawodowych, życiowych. Jak nie ma na kim, to dziecko jest pod ręką, można się na nie spruć, albo w mordę dać. Kolejny problem, seksualne marzenia o dzieciach, albo dzieciach rodzeństwa tudzież siostrach. Tekst wujka mojej znajomej, 16 lat wtedy miała "ech, gdybyś nie była bratanicą, to bym cię teraz wziął.". Człowiek inteligentny i z dobrego domu, nie jacyś żule; więc co się dzieje u żuli? No i problem najbardziej powszechny: chęć CAŁKOWITEGO PODPORZĄDKOWANIA sobie dziecka. Rodzice uzależniają się od pełni władzy, jaką mają nad dzieciakami w wieku 0-4 lata. Tego przyjemnego łechtania EGO, że oto jesteśmy BOGAMI tych maleńkich stworzeń. I rodzice ci nie zauważają, że one rosną, że stają się przedszkolakami, 10-latkami, w końcu, o zgrozo, nastolatkami. Traktują nastolatki i dorosłe dzieci nadal, jak małych chłopców i małe dziewczynki, zupełnie jak w tej reklamie. Tyle, że do tego jeszcze się wtrącają w ich życie. Podejmują decyzje dotyczące szkoły i pracy, a co gorsza, życia prywatnego. Wybierają partnerów, decyzję o ślubie, o dzieciach. To jest coś niesamowitego, to nie jest miłość, to jest zło w czystej postaci. I żeby nie było, problem nie dotyczy wszystkich rodzin, ale w jakimś tam stopniu - większości. Prawdziwe zło jest pewnie w co dziesiątej, może co dwudziestej. To jest naprawdę, naprawdę kolosalna ilość, a nie margines, jak to widzi większość. Brudy zamiatane są pod dywanik, nikt się nie miesza, nikt się nie czepia, a dramaty setek tysięcy rodzin w Polsce i dziesiątek milionów na świecie - trwają.
No może było fajne gdyby chociaż było poprawnie napisane.
there is no end in fuckbuddy:)
Nie każdy musi znać angielski- minus ode mnie
Jakieś podstawy wypadałoby znać, mamy takie czasy, ze bez angielskiego ani rusz. a jak jesteś cepem, to zawsze możesz korzystać z translatorów i słowników.
I co, jak ma ktos teraz 70 lat, to ma sie uczyc angielskiego tylko dlatego, zeby rozumiec to, co ktoś w Polsce pisze po angielsku dla Polaków?
Mintor_ mój kolega jest tłumaczem języka chińskiego, biegle włada niemieckim- nie zna angielskiego-według ciebie jest cepem.
Ja znam angielski, napisalem to w imieniu tych którzy nie znają angielskiego -poza tym jesteśmy w polsce więc wypadało by używać ojczystego języka
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2013 o 13:19
Co za crap
Zamiast kopiować angielskie "wzorce", może wypracujmy swoje własne?
Piz(forever)za
Tak, tak, a believe ma 'lie', lover 'over', life 'if', a idiot ma 'idiot'... Nie dość, że po angielsku (bo jakoś w słowie np. kolega/przyjaciel/kumpel etc. ciężko mi znaleźć 'koniec'), to jeszcze ktoś na siłę doszukuje się istniejących słów w słowach, nie wspominając już o rozwijaniu skrótów z tych końcówek. Też tak mogę: u nas jest 'słoń' w 'słońcu', 'żal' w 'żaluzjach' i 'gar' w 'zegarze', tylko co z tego?
A to ździra... Puściła się z cyganem albo murzynem!
To Polska - nie zasyfiona islamska Anglia!
"A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają"
W dodatku ten podpis zawiera kilka błędów gramatycznych...
Np. "Bestfriend", "3 letters that SAYS".
Rzygam tęczą. Choć w sumie z tym "I love you" jest racja, moja rodzina zawsze mi to z takim żarem mówi...zawsze, kiedy czegoś potrzebuje.
Ach, jakie to amerykańskie, aż do bólu. Gdyby ludzie mieli świadomość, do jakich patologii dochodzi w części rodzin, i to coraz większej części. Jak bym miał to wszystko wymieniać i opisywać, to by miejsca nie starczyło. Ale spróbuję pokrótce. A więc tak: na początek, najpowszechniejsze, czyli leczenie kompleksów swoimi dziećmi. Najpierw chwalenie się nimi na lewo i prawo, jak by to był ósmy cud świata, a później przesadne oczekiwania związane z dorastającym już dzieckiem. Wychowywanie kujona, wobec którego ma się super wymagania a kończy się tym, że dziecko ucieka na drugi koniec świata i tyle je widzieli toksyczni rodzice. Powiązane z powyższym jest zaspokajanie uczuć, które powinien dać PARTNER, za pomocą dzieci. Tutaj można wychować w najlepszym razie kalekę społeczną, w nieco gorszym - zboczeńca, a w najgorszym - mordercę. Brawo mamusie, które z synusia męża sobie robicie. Kolejna sprawa, wyżywanie się na dzieciach, swoich niepowodzeń uczuciowych, zawodowych, życiowych. Jak nie ma na kim, to dziecko jest pod ręką, można się na nie spruć, albo w mordę dać. Kolejny problem, seksualne marzenia o dzieciach, albo dzieciach rodzeństwa tudzież siostrach. Tekst wujka mojej znajomej, 16 lat wtedy miała "ech, gdybyś nie była bratanicą, to bym cię teraz wziął.". Człowiek inteligentny i z dobrego domu, nie jacyś żule; więc co się dzieje u żuli? No i problem najbardziej powszechny: chęć CAŁKOWITEGO PODPORZĄDKOWANIA sobie dziecka. Rodzice uzależniają się od pełni władzy, jaką mają nad dzieciakami w wieku 0-4 lata. Tego przyjemnego łechtania EGO, że oto jesteśmy BOGAMI tych maleńkich stworzeń. I rodzice ci nie zauważają, że one rosną, że stają się przedszkolakami, 10-latkami, w końcu, o zgrozo, nastolatkami. Traktują nastolatki i dorosłe dzieci nadal, jak małych chłopców i małe dziewczynki, zupełnie jak w tej reklamie. Tyle, że do tego jeszcze się wtrącają w ich życie. Podejmują decyzje dotyczące szkoły i pracy, a co gorsza, życia prywatnego. Wybierają partnerów, decyzję o ślubie, o dzieciach. To jest coś niesamowitego, to nie jest miłość, to jest zło w czystej postaci. I żeby nie było, problem nie dotyczy wszystkich rodzin, ale w jakimś tam stopniu - większości. Prawdziwe zło jest pewnie w co dziesiątej, może co dwudziestej. To jest naprawdę, naprawdę kolosalna ilość, a nie margines, jak to widzi większość. Brudy zamiatane są pod dywanik, nikt się nie miesza, nikt się nie czepia, a dramaty setek tysięcy rodzin w Polsce i dziesiątek milionów na świecie - trwają.
Fritzl family approves.
Jestem upierdliwy: błąd - liczba mnoga 3 letters więc powinno być "say"
Tylko, żeby było famILY najpierw musi być borfriEND i girlfriEND, czyż nie?
So sweet, so gay.