Chyba na chroniczną otyłość i lenistwo... Nie pier... bo jestem fizjoterapeutą i wiem, że jest dosłownie kilka jednostek chorobowych w których nie zalecany jest wysiłek, SM raczej nie masz i sparalizowany też pewnie nie jesteś, a nawet tu się wykonuje odpowiednie ćwiczenia...
diary nieprawda. geny odgrywają tu ogromną rolę. ja właśnie jem za trzech, na co dzień nie ćwiczę w ogóle i jestem chuda i mam piekne ciało. nie muszę zupełnie nic robić. a są osoby, które już w genach mają to, że będą grube i takie są prawie od urodzenia. i do tego próbują wszystkiego i nie mogą schudnąć.
nie każdy jest taki jak ty. są ludzie, którzy nie mają czasu, siły, którzy mają problemy, stresy i nie są w stanie schudnąć. nie mierz wszystkich swoją miarą. ja w ogóle nie wyobrażam sobie takiego trybu życia. nie byłabym w stanie zapierdzielać na siłowni po przyjściu z pracy, bo wtedy tylko padam na łóżko i nic nie robię. kiedyś nawet nie miałam siły zrobić sobie kanapki i nawet przebranie się było dla mnie wyzwaniem, a co dopiero ćwiczyć i to do upadłego. kiedyś co prawda próbowałam - prawie wylądowałam w szpitalu.nie byłam chora, jestem po prostu taką osobą. prawdopodobnie moja prawie zerowa energia była spowodowana stresem. nie każdy ma też tyle samozaparcia. a geny są wymówką, bo może nie uniemożliwiają ale znacznie utrudniają schudnięcie. nie każdy ma też możliwość ćwiczenia codziennie, kiedy np jest cały dzień poza domem, po powrocie musi jeszcze coś napisać, przygotować na następny dzień dodając jeszcze, że jest tak zmęczony, że ledwo się trzyma na nogach. widzisz ty widocznie zostałeś obdarzony tym, że masz dużo siły i energii. nie każdy to ma.
lolalala ma rację. Geny bardzo determinują naszą sylwetkę. Nie chodzi o to, żeby szukać w tym usprawiedliwienia. Bo fakt, każdy przy odpowiednim wysiłku, samozaparciu i konsekwentności może osiągnąć efektowną sylwetkę. No ale właśnie, niektórzy muszą wiele bardziej się napracować. Ja np. mam budowę endomorfika. I jeżeli chodzę regularnie na siłownię, dbam o dietę, to wyglądam świetnie. Ale wystarczy, że nieco się rozleniwię i nie to, że zacznę od razu się obżerać i na potęgę jeść rzeczy kaloryczne, bo nigdy tak nie robiłem, ale po prostu wrócić do zwyczajnych nawyków żywieniowych, czyli jeść białe pieczywo, gotowane ziemniaki, zjeść czasem bułkę słodką, w tygodniu wypić ze 3, 4 piwa, w weekend pozwolić sobie na jakąś pizzę, czy czipsy i przy odpuszczeniu treningów, powoli będę się zapuszczał, chociaż nie będę spożywał nic więcej od osób, które pomimo, że nie ćwiczą, to pozostają normalnie szczupłe. Dlatego staram się kontrolować dietę i ćwiczyć w miarę regularnie. Ale wiem o tym, że tak nie da się całe życie. Nie da się rok w rocznie chodzić na siłownię i wkoło uważać na to co jesz. Zdaję sobie sprawę, że w końcu moje geny mnie dopadną i urośnie mi brzuch, podobnie jak mojemu ojcu.
DiaryOfNightmares masz oczywiście rację, że każdy przy odpowiednim wysiłku może dużo osiągnąć, bez względu na geny, ale nie o to chodzi. Większość ludzi chce po prostu jeść normalnie i wyglądać normalnie, nawet niekoniecznie bardzo chcą mieć sześciopak i wielkie bicepsy. Ale niektórzy jedzą cokolwiek i są chudziutcy a inni pilnują się przy każdym obiedzie i trochę ćwiczą a i tak mają wielkie opony, bo geny, bo tryb życia itp.
Ma być ujemny bilans kaloryczny. Jak spalasz dziennie 2500, a dostarczasz 3000, to tyjesz. Jak spalasz (potrzebujesz) 2500, a dostarczasz 2000, to chudniesz. W naturze nic nie ginie. Mowa tutaj tylko i wyłącznie o zrzucaniu masy.
Dieta jest bardzo mało ważna. Ten kto układa sobie życie: ''Teraz poćwiczę, a będę mieć staranną dietę z pięciu posiłków odpowiednio ułożoną. Będę wystrzegać się tłuszczy i nie jeść po 18 itd. '' Tylko sobie je psuje, bo chce czy nie chce i tak pojawi się efekt jojo, ponieważ w końcu ktoś nie wytrzyma i sięgnie po frytki, pizze, czekoladę, czy inne pyszności. Za to jeśli będzie codziennie ćwiczył - ogólnie dziennie będzie miał dużo pracy fizycznej- to może jeść bardzo dużo, ale i tak nie przytyje, bo tyle ile zje tyle spali. Nie dość, że będzie to zdrowe ( nie chodzi mi o opychanie się - co do tych 5 posiłków też one są zdrowe, ale nie w tym rzecz) to jeszcze lepsze dla naszego organizmu + wybudujecie sobie mięśnie ^^
To prawda i jest to nawet udowodnione naukowo: jak ktos chce schudnac, punkt number 1: cwiczenia fizyczne, dieta tez jest wazna ale jest tylko dodatkiem do cwiczen.
Dieta nie jest dodatkiem tylko nieodzownym elementem checi schudniecia. Dieta i cwiczenia to jednosc. Jesli ktos cale zycie byl chudy to moze jesc wiecej przy mniejszym wysilku fizycznym i bedzie wygladal dobrze bo ma dobrze nakrecony metabolizm. Ludzie otyli musza dzialc w druga strone czyli wiecej cwiczenij mniej (nie znaczy mało) zdrowego jedzenia. Prawda jest taka ze duzo cwiczac i jedzac 3000 kcal dziennie duzo nie osiagniem. Tak samo jak Malo cwiczac i jedzac 1800 kcal dziennie. Trzeba wybrac idealny srodeczek :)
też nie tak, dietę i wysiłek fizyczny należy odpowiednio dobrać, po dobrym treningu jak zjesz całą pizze to efektów w wiekszości przypadków nie bedzie ( chyba, że masę robisz ), a jak za dużo i za mocno ćwiczysz możesz złapać zespół przetrenowania... Wszystko trzeba zbalansować, ale wykręcanie się genami jest dla ludzi słabych którzy nie potrafią się wziąć za siebie...
Dieta to połowa sukcesu. Ćwicząc, nawet codziennie po pare godzin, ale żrąc gówniane rzeczy nie schudniemy, wyrobią nam się mięśnie ale pod zwałami tłuszczu.
Spalając 8000kcal dziennie długo nie pożyjesz. Słyszałeś może o tym, że nic nie robiąc też zużywasz energię? Jest to uzależnione od masy mięśniowej. Ćwicząc, aż padniesz przepalasz wszystko, włącznie z mięśniami i jest coraz trudniej. Jak chcesz wyglądać jak więzień z obozu pracy to rób ćwiczenia z małym obciążeniem i dużą ilością powtórzeń, najlepiej aż padniesz. 1h dziennie 3 razy w tygodniu w 100% starczy, tyle, że trzeba robić ćwiczenia z małą ilością powtórzeń i dużym obciążeniem. Wtedy zwiększasz masę mięśniową i dajesz czas na przyrost. Podczas ćwiczenia fizycznie niszczysz mięśnie, rozrywasz, w czasie regeneracji tam, gdzie jest miejsce (pomiędzy mikro-"rozerwaniami" przyrasta nowa tkanka mięśniowa. Do tego reguła MŻ (mniej żreć) i po jakimś czasie będzie dobrze, ruszać się, jak samochód rozleniwił to można zająć się czyszczeniem go (czyszczenie tapicerki to niezła gimnastyka). Jeść najlepiej więcej białka, a mniej tłuszczu. Zresztą co ja się będę produkował, poczytaj SFD.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
11 kwietnia 2013 o 14:35
DiaryOfNightmares, ćwiczę rekreacyjnie gimnastykę artystyczną, więc nie pouczaj mnie w kwestii sportu, może to robić jedynie mój ojciec albo mama którzy są sportowcami od czasów młodości.
15 kg w ciągu roku. Sama dieta :) 2 kanapki razowca z polędwicą sopocką na śniadanie i kolację. Obiad to warzywa z kartoflem. Reszta mikroelementy i witaminy w tabletkach plus woda.
Co 2-3 m-ce na badania na wszelki wypadek.
Cwiczę żeby pozbyc sie wartwy tluszczu, ale nie zabijam sie, nie glodzę, codzienny trening w domu bo najzwyczjniej nie stac mnie na silownię, lubię ćwiczyć. Sport uzależnia a najważniejsze dla mnie nie jest chudnięcie, nie spadek wagi- sport uczy wytrwalosci, cwiczy silną wolę, pokonuje slabosci i wyzwala endorfiny
nie tylko dla zdrowia fizycznego polecam ruch. ;)
Do: DiaryOfNightmares. Wyluzuj człowieku! Nie każdy chce być kulturystą. Jestem zawodowym muzykiem. Codziennie spędzam 8 godzin ćwicząc na instrumencie w trybie siedzącym. Do tego dochodzą koncerty, próby, praca w studiu i zwyczajne życie, poświęcanie czasu rodzinie, obowiązki domowe i masa innych rzeczy. Nie każdy ma czas, żeby ćwiczyć 2h dziennie do upadłego. Nie dla każdego jest to też życiowy cel. Ja zacząłem robić proste ćwiczenia znalezione w internecie na każdą partię mięśni. Ćwiczę w domu, zajmuje mi to około 30 minut dziennie i po roku jestem bardzo zadowolony z efektów. Moim głównym celem było pozbycie się zbędnych kilogramów z brzucha i przy obecnym nakładzie pracy udało mi się to w stu procentach -oczywiście przy odpowiedniej diecie, ale ta też nie została przygotowana przez jakiegoś dietetyka. Ustalam ją intuicyjnie. Staram się nie objadać i unikać tłuszczu i cukru w dużych ilościach. Niektórym to wystarcza, więc weź na wstrzymanie. Z wygłaszaniem swoich radykalnych wykładów wstrzymaj się do dzisiejszej wizyty na siłowni. Tam z pewnością znajdziesz zrozumienie.
Ja miałem na odwrót, byłem przeraźliwie chudy i chciałem przytyć na masie mięśniowej. Zamiast pieprzyć, że mam ciulowe geny (jak wielu lubi robić), wziąłem się za siebie i zrobiłem 17 kg w rok (same mięśnie). Było warto ;) Więc do wszystkich mówiących o ciulowych genach - jak się chce to wszystko można, a wy jesteście po prostu pieprzonymi leniami !
tzw "geny" to łatwa wymówka... po to zyjemy aby z tego zycia coś mieć, a zdrowe ciało jest jednym z tych elementów, dlatego należy walczyć o jego jakość... walczyć w miarę swoich możliwości.. nie według tabelek z gazety
prawdą jest,że geny to utrudnienie jeśli chodzi o cele typu masa/redukcja tłuszczu.jednak mówienie,że "ja mam do bani geni,nie dam rady schudnąć" jest śmieszne,bo to jest wykręcanie się od ciężkiej pracy nad sobą
Siłka w ramach zajęć WF:
Chłopacy: rozgrzewają się, podnoszą sztangi i hantle, ćwiczą na maszynach, starają się, nieraz mają problemy ze zrobieniem trzeciej bądź czwartej serii z wybranym ciężarem. W tym samym czasie niemal wszystkie przedstawicielki płci pięknej bez żadnej rozgrzewki przez godzinę jeżdżą na rowerku, albo siłują się z hantlami 1 kg. Później jest płacz, że rok na siłce nic nie dał... a tu nie trzeba być trenerem czy dietetykiem, żeby wiedzieć, że takie coś nie da zbyt wiele.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 kwietnia 2013 o 16:08
Prawda jest taka zer jak ktos skoczy na silownie i zapyta pierwszego lepszego trenera o ustawienie treningu i np jakie odzywki ma brac to trener zapyta " A jaką masz diete? :) .
"Nie ma żadnych skutecznych diet" za ten tekst, demot nie powinien się tu pojawić, ponieważ zbilansowana dietą jest podstawą dobrej sylwetki. Bez diety "ruszanie tyłka" nic nie. Tyle w temacie
Wszystko fajnie, tylko jak przekonać ośrodek nagrody w mózgu, że ćwiczenia to nie kara, a wysokokaloryczne żarcie (które uruchamia te same mechanizmy w mózgu, co dragi - dlatego dieta dla osób, które jej potrzebują, to droga przez mękę) nie są czymś niezbędnym? Nie da się. Ponad to, jeśli ktoś cierpi na wahania nastroju, nerwicę, depresję, etc - to mu schudnąć będzie jeszcze trudniej, bo ma silniejszą potrzebę poprawienia sobie nastroju - a najłatwiej to osiągnąć sięgając po chipsy bądź czekoladę...
ja jem kiedy chce, ile chce i co chce, tłusto (lubie masło, potrawy smażone, zapiekane, grilowane), czasem chudo, do tego raczej nie uczęszczam na siłownie/ basen, nie chdze na orliki i tak dalej, czasem popracuje (bo się jeszcze uczę) i jakoś jestem chudy 62-65kg na 179 cm.
Wniosek: to też sprawa metabolizmu i genów.
Ojciec mi zawsze powtarzał, że ruch jest najważniejszy. No i faktycznie, diety swojej trzymałem się... średnio. Jednych rzeczy się trzymałem, drugie sobie odpuszczałem, czasami nawet kilka dni z rzędu pozwalałem sobie na wszystko (święta itd.). Jednak 3-4 tygodniowo podstawowe ćwiczenia po 45-60 minut wystarczyły, abym w ponad 8 miesięcy stracił 16,5kg.
Oj kłócicie się o to co jest ważniejsze,ale prawda jest taka że wszystkie czynniki są bardzo ważne.
Ja mimo że jeszcze nie mam super sylwetki i geny też nie najlepsze to jak się wzięłam to zaczynam widzieć efekty i może za rok będzie idealnie,ale staram się i widzę efekty.
Najgorszy jest początek zakwasy na początku mogą naprawdę zniechęcać i najważniejsze to nie robić dłuższych przerw bo potem znowu ciężko się wraca do formy.
oj prawda. cos o tym wiem.. [+]
ludzie.. po prostu nie żryjcie tyle...
Najskuteczniejsza metoda odchudzania to dieta MŻ
Chyba na chroniczną otyłość i lenistwo... Nie pier... bo jestem fizjoterapeutą i wiem, że jest dosłownie kilka jednostek chorobowych w których nie zalecany jest wysiłek, SM raczej nie masz i sparalizowany też pewnie nie jesteś, a nawet tu się wykonuje odpowiednie ćwiczenia...
powodzenia w odchudzaniu jedząc 3x w macu dziennie, bez diety nie ma sylwety
Pier*olenie laska na zdjeciu ma zajebiste geny to se może... pokażcie zwykła dzieczyne wobec której natura nie była taka łaskawa to pogadamy
diary nieprawda. geny odgrywają tu ogromną rolę. ja właśnie jem za trzech, na co dzień nie ćwiczę w ogóle i jestem chuda i mam piekne ciało. nie muszę zupełnie nic robić. a są osoby, które już w genach mają to, że będą grube i takie są prawie od urodzenia. i do tego próbują wszystkiego i nie mogą schudnąć.
nie każdy jest taki jak ty. są ludzie, którzy nie mają czasu, siły, którzy mają problemy, stresy i nie są w stanie schudnąć. nie mierz wszystkich swoją miarą. ja w ogóle nie wyobrażam sobie takiego trybu życia. nie byłabym w stanie zapierdzielać na siłowni po przyjściu z pracy, bo wtedy tylko padam na łóżko i nic nie robię. kiedyś nawet nie miałam siły zrobić sobie kanapki i nawet przebranie się było dla mnie wyzwaniem, a co dopiero ćwiczyć i to do upadłego. kiedyś co prawda próbowałam - prawie wylądowałam w szpitalu.nie byłam chora, jestem po prostu taką osobą. prawdopodobnie moja prawie zerowa energia była spowodowana stresem. nie każdy ma też tyle samozaparcia. a geny są wymówką, bo może nie uniemożliwiają ale znacznie utrudniają schudnięcie. nie każdy ma też możliwość ćwiczenia codziennie, kiedy np jest cały dzień poza domem, po powrocie musi jeszcze coś napisać, przygotować na następny dzień dodając jeszcze, że jest tak zmęczony, że ledwo się trzyma na nogach. widzisz ty widocznie zostałeś obdarzony tym, że masz dużo siły i energii. nie każdy to ma.
lolalala ma rację. Geny bardzo determinują naszą sylwetkę. Nie chodzi o to, żeby szukać w tym usprawiedliwienia. Bo fakt, każdy przy odpowiednim wysiłku, samozaparciu i konsekwentności może osiągnąć efektowną sylwetkę. No ale właśnie, niektórzy muszą wiele bardziej się napracować. Ja np. mam budowę endomorfika. I jeżeli chodzę regularnie na siłownię, dbam o dietę, to wyglądam świetnie. Ale wystarczy, że nieco się rozleniwię i nie to, że zacznę od razu się obżerać i na potęgę jeść rzeczy kaloryczne, bo nigdy tak nie robiłem, ale po prostu wrócić do zwyczajnych nawyków żywieniowych, czyli jeść białe pieczywo, gotowane ziemniaki, zjeść czasem bułkę słodką, w tygodniu wypić ze 3, 4 piwa, w weekend pozwolić sobie na jakąś pizzę, czy czipsy i przy odpuszczeniu treningów, powoli będę się zapuszczał, chociaż nie będę spożywał nic więcej od osób, które pomimo, że nie ćwiczą, to pozostają normalnie szczupłe. Dlatego staram się kontrolować dietę i ćwiczyć w miarę regularnie. Ale wiem o tym, że tak nie da się całe życie. Nie da się rok w rocznie chodzić na siłownię i wkoło uważać na to co jesz. Zdaję sobie sprawę, że w końcu moje geny mnie dopadną i urośnie mi brzuch, podobnie jak mojemu ojcu.
heheh ja biegalem 20 min dziennie i mialem diete taka ze nie pilem gazowanych napojow tylko, ale bralem thermo stim i w 1,5 miesiaca schudlem 10 kg
DiaryOfNightmares masz oczywiście rację, że każdy przy odpowiednim wysiłku może dużo osiągnąć, bez względu na geny, ale nie o to chodzi. Większość ludzi chce po prostu jeść normalnie i wyglądać normalnie, nawet niekoniecznie bardzo chcą mieć sześciopak i wielkie bicepsy. Ale niektórzy jedzą cokolwiek i są chudziutcy a inni pilnują się przy każdym obiedzie i trochę ćwiczą a i tak mają wielkie opony, bo geny, bo tryb życia itp.
ćwiczenie pomaga w schudnięciu, ale dieta też tym bardziej
Ćwiczenia to tylko dodatek. Podstawą jest odpowiednia dieta i nie mówię tu o diecie odchudzającej, ale o zdrowo ułożonym planie żywieniowym.
Mylisz sie, jest na odwrot: 1.cwiczenia, dopiero pozniej dieta, oczywiscie odpowiednio dobrana.
Ma być ujemny bilans kaloryczny. Jak spalasz dziennie 2500, a dostarczasz 3000, to tyjesz. Jak spalasz (potrzebujesz) 2500, a dostarczasz 2000, to chudniesz. W naturze nic nie ginie. Mowa tutaj tylko i wyłącznie o zrzucaniu masy.
Wreszcie odezwał się ktoś co ma pojęcie... Dieta zarówno w odchudzaniu jak i kulturystyce to 70% sukcesu, czy wam się podoba czy nie
Dieta jest bardzo mało ważna. Ten kto układa sobie życie: ''Teraz poćwiczę, a będę mieć staranną dietę z pięciu posiłków odpowiednio ułożoną. Będę wystrzegać się tłuszczy i nie jeść po 18 itd. '' Tylko sobie je psuje, bo chce czy nie chce i tak pojawi się efekt jojo, ponieważ w końcu ktoś nie wytrzyma i sięgnie po frytki, pizze, czekoladę, czy inne pyszności. Za to jeśli będzie codziennie ćwiczył - ogólnie dziennie będzie miał dużo pracy fizycznej- to może jeść bardzo dużo, ale i tak nie przytyje, bo tyle ile zje tyle spali. Nie dość, że będzie to zdrowe ( nie chodzi mi o opychanie się - co do tych 5 posiłków też one są zdrowe, ale nie w tym rzecz) to jeszcze lepsze dla naszego organizmu + wybudujecie sobie mięśnie ^^
To prawda i jest to nawet udowodnione naukowo: jak ktos chce schudnac, punkt number 1: cwiczenia fizyczne, dieta tez jest wazna ale jest tylko dodatkiem do cwiczen.
Dieta nie jest dodatkiem tylko nieodzownym elementem checi schudniecia. Dieta i cwiczenia to jednosc. Jesli ktos cale zycie byl chudy to moze jesc wiecej przy mniejszym wysilku fizycznym i bedzie wygladal dobrze bo ma dobrze nakrecony metabolizm. Ludzie otyli musza dzialc w druga strone czyli wiecej cwiczenij mniej (nie znaczy mało) zdrowego jedzenia. Prawda jest taka ze duzo cwiczac i jedzac 3000 kcal dziennie duzo nie osiagniem. Tak samo jak Malo cwiczac i jedzac 1800 kcal dziennie. Trzeba wybrac idealny srodeczek :)
Widze, ze leniwe grubasy mnie minusuja. Prawda boli a dupy nie chce sie ruszyc co?
też nie tak, dietę i wysiłek fizyczny należy odpowiednio dobrać, po dobrym treningu jak zjesz całą pizze to efektów w wiekszości przypadków nie bedzie ( chyba, że masę robisz ), a jak za dużo i za mocno ćwiczysz możesz złapać zespół przetrenowania... Wszystko trzeba zbalansować, ale wykręcanie się genami jest dla ludzi słabych którzy nie potrafią się wziąć za siebie...
Chyba ze Boldenon....
Dieta to połowa sukcesu. Ćwicząc, nawet codziennie po pare godzin, ale żrąc gówniane rzeczy nie schudniemy, wyrobią nam się mięśnie ale pod zwałami tłuszczu.
diary nie popadaj w skrajności. zbyt intensywne ćwiczenia też mogą być szkodliwe.
diary, 1kg dziennie tak, ale mięśni i wody i ekstraktem tłuszczu, przy takim wysilku rozpad mięsni jak się patrzy
Spalając 8000kcal dziennie długo nie pożyjesz. Słyszałeś może o tym, że nic nie robiąc też zużywasz energię? Jest to uzależnione od masy mięśniowej. Ćwicząc, aż padniesz przepalasz wszystko, włącznie z mięśniami i jest coraz trudniej. Jak chcesz wyglądać jak więzień z obozu pracy to rób ćwiczenia z małym obciążeniem i dużą ilością powtórzeń, najlepiej aż padniesz. 1h dziennie 3 razy w tygodniu w 100% starczy, tyle, że trzeba robić ćwiczenia z małą ilością powtórzeń i dużym obciążeniem. Wtedy zwiększasz masę mięśniową i dajesz czas na przyrost. Podczas ćwiczenia fizycznie niszczysz mięśnie, rozrywasz, w czasie regeneracji tam, gdzie jest miejsce (pomiędzy mikro-"rozerwaniami" przyrasta nowa tkanka mięśniowa. Do tego reguła MŻ (mniej żreć) i po jakimś czasie będzie dobrze, ruszać się, jak samochód rozleniwił to można zająć się czyszczeniem go (czyszczenie tapicerki to niezła gimnastyka). Jeść najlepiej więcej białka, a mniej tłuszczu. Zresztą co ja się będę produkował, poczytaj SFD.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2013 o 14:35
diary, czym się zajmujesz na co dzień, skoro masz czas ćwiczyć do upadłego i masz na to jakiekolwiek siły?
DiaryOfNightmares, ćwiczę rekreacyjnie gimnastykę artystyczną, więc nie pouczaj mnie w kwestii sportu, może to robić jedynie mój ojciec albo mama którzy są sportowcami od czasów młodości.
Tak glupie, za az mi sie smutno zrobilo :) TRENING BEZ DIETY NIE DA WAM N.I.C :) pozdro
Sama dieta z babskich gazetek bez treningu tym bardziej nic nie da.
inferniak, mylisz się
15 kg w ciągu roku. Sama dieta :) 2 kanapki razowca z polędwicą sopocką na śniadanie i kolację. Obiad to warzywa z kartoflem. Reszta mikroelementy i witaminy w tabletkach plus woda.
Co 2-3 m-ce na badania na wszelki wypadek.
sami dietetycy i trenerzy tutaj widzę...
Cwiczę żeby pozbyc sie wartwy tluszczu, ale nie zabijam sie, nie glodzę, codzienny trening w domu bo najzwyczjniej nie stac mnie na silownię, lubię ćwiczyć. Sport uzależnia a najważniejsze dla mnie nie jest chudnięcie, nie spadek wagi- sport uczy wytrwalosci, cwiczy silną wolę, pokonuje slabosci i wyzwala endorfiny
nie tylko dla zdrowia fizycznego polecam ruch. ;)
lubie Cie blondynko za to co napisałaś
Do: DiaryOfNightmares. Wyluzuj człowieku! Nie każdy chce być kulturystą. Jestem zawodowym muzykiem. Codziennie spędzam 8 godzin ćwicząc na instrumencie w trybie siedzącym. Do tego dochodzą koncerty, próby, praca w studiu i zwyczajne życie, poświęcanie czasu rodzinie, obowiązki domowe i masa innych rzeczy. Nie każdy ma czas, żeby ćwiczyć 2h dziennie do upadłego. Nie dla każdego jest to też życiowy cel. Ja zacząłem robić proste ćwiczenia znalezione w internecie na każdą partię mięśni. Ćwiczę w domu, zajmuje mi to około 30 minut dziennie i po roku jestem bardzo zadowolony z efektów. Moim głównym celem było pozbycie się zbędnych kilogramów z brzucha i przy obecnym nakładzie pracy udało mi się to w stu procentach -oczywiście przy odpowiedniej diecie, ale ta też nie została przygotowana przez jakiegoś dietetyka. Ustalam ją intuicyjnie. Staram się nie objadać i unikać tłuszczu i cukru w dużych ilościach. Niektórym to wystarcza, więc weź na wstrzymanie. Z wygłaszaniem swoich radykalnych wykładów wstrzymaj się do dzisiejszej wizyty na siłowni. Tam z pewnością znajdziesz zrozumienie.
Ja miałem na odwrót, byłem przeraźliwie chudy i chciałem przytyć na masie mięśniowej. Zamiast pieprzyć, że mam ciulowe geny (jak wielu lubi robić), wziąłem się za siebie i zrobiłem 17 kg w rok (same mięśnie). Było warto ;) Więc do wszystkich mówiących o ciulowych genach - jak się chce to wszystko można, a wy jesteście po prostu pieprzonymi leniami !
W prawdzie zostało to już napisane, ale... bez odpowiedniej diety dobrej sylwetki nie zrobimy.
tzw "geny" to łatwa wymówka... po to zyjemy aby z tego zycia coś mieć, a zdrowe ciało jest jednym z tych elementów, dlatego należy walczyć o jego jakość... walczyć w miarę swoich możliwości.. nie według tabelek z gazety
prawdą jest,że geny to utrudnienie jeśli chodzi o cele typu masa/redukcja tłuszczu.jednak mówienie,że "ja mam do bani geni,nie dam rady schudnąć" jest śmieszne,bo to jest wykręcanie się od ciężkiej pracy nad sobą
Siłka w ramach zajęć WF:
Chłopacy: rozgrzewają się, podnoszą sztangi i hantle, ćwiczą na maszynach, starają się, nieraz mają problemy ze zrobieniem trzeciej bądź czwartej serii z wybranym ciężarem. W tym samym czasie niemal wszystkie przedstawicielki płci pięknej bez żadnej rozgrzewki przez godzinę jeżdżą na rowerku, albo siłują się z hantlami 1 kg. Później jest płacz, że rok na siłce nic nie dał... a tu nie trzeba być trenerem czy dietetykiem, żeby wiedzieć, że takie coś nie da zbyt wiele.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2013 o 16:08
Ale na "dietach cud" i magicznych tabletkach lepiej się zarabia, więc niestety są i będą promowane...
"Nie ma żadnych skutecznych diet" to sorry, kłamstwo. Autor pewnie miał na myśli, że nie ma diet-cudów.
Prawda jest taka zer jak ktos skoczy na silownie i zapyta pierwszego lepszego trenera o ustawienie treningu i np jakie odzywki ma brac to trener zapyta " A jaką masz diete? :) .
Żeby tylko siłownia była w moim mieście!
Ja jestem dużo w ruchu bo uprawiam kilka sportów ale przez uzależnienie do słodyczy to nie wiele daje:(
"Nie ma żadnych skutecznych diet" za ten tekst, demot nie powinien się tu pojawić, ponieważ zbilansowana dietą jest podstawą dobrej sylwetki. Bez diety "ruszanie tyłka" nic nie. Tyle w temacie
Taką dupę to mógłbym ruszać co chwila ^^
Wszystko fajnie, tylko jak przekonać ośrodek nagrody w mózgu, że ćwiczenia to nie kara, a wysokokaloryczne żarcie (które uruchamia te same mechanizmy w mózgu, co dragi - dlatego dieta dla osób, które jej potrzebują, to droga przez mękę) nie są czymś niezbędnym? Nie da się. Ponad to, jeśli ktoś cierpi na wahania nastroju, nerwicę, depresję, etc - to mu schudnąć będzie jeszcze trudniej, bo ma silniejszą potrzebę poprawienia sobie nastroju - a najłatwiej to osiągnąć sięgając po chipsy bądź czekoladę...
ja jem kiedy chce, ile chce i co chce, tłusto (lubie masło, potrawy smażone, zapiekane, grilowane), czasem chudo, do tego raczej nie uczęszczam na siłownie/ basen, nie chdze na orliki i tak dalej, czasem popracuje (bo się jeszcze uczę) i jakoś jestem chudy 62-65kg na 179 cm.
Wniosek: to też sprawa metabolizmu i genów.
Ojciec mi zawsze powtarzał, że ruch jest najważniejszy. No i faktycznie, diety swojej trzymałem się... średnio. Jednych rzeczy się trzymałem, drugie sobie odpuszczałem, czasami nawet kilka dni z rzędu pozwalałem sobie na wszystko (święta itd.). Jednak 3-4 tygodniowo podstawowe ćwiczenia po 45-60 minut wystarczyły, abym w ponad 8 miesięcy stracił 16,5kg.
Oj kłócicie się o to co jest ważniejsze,ale prawda jest taka że wszystkie czynniki są bardzo ważne.
Ja mimo że jeszcze nie mam super sylwetki i geny też nie najlepsze to jak się wzięłam to zaczynam widzieć efekty i może za rok będzie idealnie,ale staram się i widzę efekty.
Najgorszy jest początek zakwasy na początku mogą naprawdę zniechęcać i najważniejsze to nie robić dłuższych przerw bo potem znowu ciężko się wraca do formy.