Nadmierna prędkość nie powoduje wypadku. Wypadek może spowodować np. zjechanie na przeciwległy pas albo do rowu, ewentualnie wymuszenie pierwszeństwa. Oczywiście, przed niebezpiecznym zakrętem należy zwolnić, a wyprzedzać tylko wtedy, gdy jest dobra widoczność. Natomiast problem z "miśkami" polega na tym, że "suszą" w miejscach, gdzie spokojnie można jechać o wiele szybciej, ale ograniczenie prędkości jest ustawione tam właśnie po to, żeby policja mogła zdzierać kasę z obywateli w majestacie prawa.
znam faceta który mówi że wypadki powodują ci co jadą przepisowo, bo gdyby jechali 120km/h to nie trzeba by było ich wyprzedzać. To jest dopiero chore.
Przecież bezpośrednią przyczyną wypadku nie jest jazda z nadmierną prędkością, tylko np. uderzenie w drzewo albo zderzenie z innym samochodem. Oczywiście, jadąc z dużą prędkością jest większe prawdopodobieństwo np. nie wyrobienia na zakręcie, ale właśnie dlatego przed zakrętem należy zwolnić. Jadąc prosto po drodze w dobrym stanie praktycznie nie ma możliwości, by zdarzył się wypadek, choćby jechało się nawet i 200 km/h. Trzeba albo specjalnie, z premedytacją zjechać do rowu albo na drugi pas, albo nie zachować należytej ostrożności np. przy wyprzedzaniu. Nie mówię wcale, żeby jeździć po 120 km/h po mieście, bo tam rzeczywiście stwarza to zagrożenie - jest duży ruch, na każdym kroku jakieś przejście dla pieszych albo skrzyżowanie, ale poza miastem takie ograniczenie nie ma sensu, akurat często jeżdżę po drodze, gdzie takie ograniczenie jest. Kierowcy jeżdżą tam co najmniej 70 km/h i odkąd pamiętam nie było tam żadnego wypadku. Poza miastem powinno być co najmniej 70 km/h, bo 50 to marnowanie możliwości samochodów przy zerowym wpływie na bezpieczeństwo.
Znowu o Paulu Walkerze? Ileż można... :P
Nadmierna prędkość nie powoduje wypadku. Wypadek może spowodować np. zjechanie na przeciwległy pas albo do rowu, ewentualnie wymuszenie pierwszeństwa. Oczywiście, przed niebezpiecznym zakrętem należy zwolnić, a wyprzedzać tylko wtedy, gdy jest dobra widoczność. Natomiast problem z "miśkami" polega na tym, że "suszą" w miejscach, gdzie spokojnie można jechać o wiele szybciej, ale ograniczenie prędkości jest ustawione tam właśnie po to, żeby policja mogła zdzierać kasę z obywateli w majestacie prawa.
[...]Nadmierna prędkość nie powoduje wypadku.[...] Skąd się biorą takie oszołomy?
znam faceta który mówi że wypadki powodują ci co jadą przepisowo, bo gdyby jechali 120km/h to nie trzeba by było ich wyprzedzać. To jest dopiero chore.
liczba w Twojej nazwie odpowiada Twojemu IQ
Przecież bezpośrednią przyczyną wypadku nie jest jazda z nadmierną prędkością, tylko np. uderzenie w drzewo albo zderzenie z innym samochodem. Oczywiście, jadąc z dużą prędkością jest większe prawdopodobieństwo np. nie wyrobienia na zakręcie, ale właśnie dlatego przed zakrętem należy zwolnić. Jadąc prosto po drodze w dobrym stanie praktycznie nie ma możliwości, by zdarzył się wypadek, choćby jechało się nawet i 200 km/h. Trzeba albo specjalnie, z premedytacją zjechać do rowu albo na drugi pas, albo nie zachować należytej ostrożności np. przy wyprzedzaniu. Nie mówię wcale, żeby jeździć po 120 km/h po mieście, bo tam rzeczywiście stwarza to zagrożenie - jest duży ruch, na każdym kroku jakieś przejście dla pieszych albo skrzyżowanie, ale poza miastem takie ograniczenie nie ma sensu, akurat często jeżdżę po drodze, gdzie takie ograniczenie jest. Kierowcy jeżdżą tam co najmniej 70 km/h i odkąd pamiętam nie było tam żadnego wypadku. Poza miastem powinno być co najmniej 70 km/h, bo 50 to marnowanie możliwości samochodów przy zerowym wpływie na bezpieczeństwo.
Prędkość nie zabija. To głupota i brawura zabijają.
nic dodać nic ująć..............